Czy Chrystus posłał nas na Facebooka?

Ks. Artur Stopka

publikacja 27.08.2012 21:38

Jakiś czas temu na Facebooku pojawił się rysunek Henryka Sawki. Kaznodzieja na ambonce w birecie i z laptopem przed sobą zwraca się do zgromadzonych słuchaczy: „Reszta kazania na moim blogu”. To tylko żart, czy znak czasu, a może nawet sugestia duszpasterska?

Katecheta 7-8/2012 Katecheta 7-8/2012

 

Więcej niż obecność

Od kilku lat temat Internetu systematycznie pojawia się w papieskich Orędziach na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. W orędziu z roku 2010, adresowanym przede wszystkim do księży, Benedykt XVI przypominając Pawłowe pytania z Listu do Rzymian „Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?” stwierdził, że aby udzielić na nie właściwych odpowiedzi w ramach wielkich przemian kulturowych, szczególnie odczuwalnych w świecie młodzieżowym, drogi komunikowania się, otwarte przez zdobycze technologii, są już niezbędnym narzędziem.

Papież przestrzegł jednak: „Rozpowszechniona wielomedialność i urozmaicona „klawiatura” tejże komunikacji mogą pociągać za sobą niebezpieczeństwo użytku podyktowanego głównie zwykłą potrzebą zaznaczenia swej obecności i błędnego uważania sieci jedynie jako przestrzeni, którą należy zająć”. Po czym bardzo stanowczo zauważył: „Tymczasem od kapłanów wymaga się zdolności do obecności w świecie cyfrowym przy stałej wierności orędziu ewangelicznemu, aby odgrywali właściwą im rolę animatorów wspólnot, które wypowiadają się już coraz częściej przez liczne „głosy” pochodzące ze świata cyfrowego i aby głosili Ewangelię, wykorzystując, obok tradycyjnych narzędzi, możliwości nowej generacji środków audiowizualnych (zdjęcia, wideo, animacja, blog, strony web), które stanowią nieznane dotychczas okazje do dialogu i środki użyteczne także dla ewangelizacji i katechezy”[1].

Treść ogłoszonego rok później orędzia media streszczały zdaniem „sieć może być doskonałym środkiem ewangelizacji”, choć samo to sformułowanie w dokumencie się nie pojawia. Zawiera on jednak szereg bardzo konkretnych i praktycznych wskazań (adresowanych m. in. do ludzi młodych), dotyczących sposobu obecności chrześcijan w Internecie i „świadczenia Ewangelii w erze cyfrowej”. Jest też zachęta do uczniów Chrystusa, aby z ufnością oraz świadomą i odpowiedzialną kreatywnością włączyli się w sieć relacji, jakie umożliwiła epoka cyfrowa, uzupełniana niezwykle istotną, moim zdaniem, konstatacją, która niejednemu – także w Kościele - wydaje się wciąż przedwczesna. Benedykt XVI podkreśla, że chrześcijanie powinni angażować się w działania internetowe nie tylko dlatego, aby zaspokoić pragnienie obecności, „ale dlatego, że ta sieć jest integralną częścią ludzkiego życia”.

Social learning

W takim kontekście szczególnie donośnie brzmi pytanie, czym właściwie jest Internet dla Kościoła w wypełnianiu jego misji w świecie? Czy jest kolejnym narzędziem, po które trzeba sięgać głosząc Chrystusa w XXI wieku tak, jak niegdyś trzeba było sięgnąć po druk lub fale radiowe? Czy jest po prostu nowym środkiem docierania do ludzi z Dobrą Nowiną o zbawieniu? Czy też jest czymś więcej, nowym środowiskiem, nową przestrzenią, terenem, na którym Kościół powinien prowadzić rozbudowaną działalność ewangelizacyjną i katechetyczną, niczym na nowo odkrytym lądzie? Przecież już w orędziu z roku 2009 Benedykt XVI mówiąc o nowych technologiach napisał o konieczności ewangelizacji „cyfrowego kontynentu”.

Globalna sieć zmienia się i rozwija w ogromnym tempie. Nadążanie za pojawiającymi się możliwościami jest trudne i przekracza siły oraz zdolności percepcyjne wielu ludzi. Nawet najlepsi analitycy i specjaliści nie potrafią wskazać jakie możliwości jeszcze się ujawnią i gdzie leży ich granica. Nie znamy również skutków, jakie nowe technologie powodują nie tylko w różnych sferach życia człowieka, nie tylko w jego zachowania, ale nawet w nim samym. Pojawiają się stopniowo głosy, mówiące nie tylko o rewolucyjnych zmianach w sferze międzyludzkiej komunikacji, ale również o dalekosiężnych skutkach kulturowych i cywilizacyjnych, mogących nastąpić nie w perspektywie tysięcy lub kilkuset lat, ale w najbliższych pokoleniach. Można napotkać publikacje zwracające uwagę na zmiany mentalności, a nawet zmiany w mózgach młodych ludzi, którzy przychodzą na świat i rozwijają się w rzeczywistości, której Internet jest czymś oczywistym i tak niezbędnym do normalnego funkcjonowania jak powietrze, woda, prąd elektryczny. Nie jest niczym nadzwyczajnym także w Polsce, dwulatek, który nie tylko potrafi się posługiwać tabletem, ale uważa go za podstawową zabawkę. Także w naszym kraju co wieczór kilkanaście tysięcy dzieci zasiada przed monitorami komputerów do wspólnej nauki na specjalnie w tym celu stworzonym serwisie społecznościowym. „Social learning to nowoczesna metoda przyswajania wiedzy, polegająca na wspólnej nauce, dzieleniu się wiedzą i poglądami” – wyjaśniają twórcy portalu.

Kardynał na Twitterze

Już te kilka faktów wskazuje, że Internet jest czymś znacznie więcej niż nowym środkiem komunikacji albo narzędziem, ułatwiającym życie w jakiejś konkretnej dziedzinie. Podejmując się daleko idącego uproszczenia w określeniu zjawiska, jakim jest globalna sieć, można zaryzykować porównanie do przestrzeni, której rozmiarów aktualnie nie jesteśmy stanie sprecyzować. Do eksploracji tej przestrzeni powstają coraz nowe narzędzia zewnętrzne (smartfony, tablety) i wewnętrzne (serwisy, portale, programy itp.). Problemem nie jest dzisiaj nauczenie się posługiwania tymi narzędziami. Są one coraz prostsze, coraz bardziej intuicyjne, skonstruowane w ten sposób, że korzystanie z nich nie wymaga jakiegoś szkolenia ani nawet instrukcji obsługi. Problemem jest znalezienie pomysłu, idei, jak i do czego te błyskawicznie rosnące możliwości wykorzystać.

 

 

„Kościół musi docierać do świata także poprzez Twittera i blogi” – powiedział w czasie swojej ubiegłorocznej wizyty w Polsce przewodniczący Papieskiej Rady Kultury kard. Gianfranco Ravasi. Zwracając uwagę, że nowoczesne technologie, zwłaszcza Internet, spowodowały rewolucję w dziedzinie języka, pytał: „Czy mamy ignorować tę nową rzeczywistość kierując się przekonaniem, że przecież mamy piękne przesłanie i cudowny język, zaś wpis na Twitterze musi być ograniczony do 140 znaków?”. Udzielił też jednoznacznej odpowiedzi: „Oczywiście nie, musimy starać się przekazać przesłanie Ewangelii również tą drogą” – przekonywał, dodając, że sam założył bloga, używa Twittera, a coniedzielny cytat z Pisma Świętego dostosowuje do 140-znakowej normy. Miałem okazję uczestniczyć w jednym ze spotkań z kard. Ravasim i po rozmowie z nim na temat Twittera zacząłem eksperymentować z codziennym zamieszczaniem na tym serwisie społecznościowym nie tylko cytatu z Ewangelii, ale także króciutkiego komentarza do niego. Dzięki automatycznym połączeniom Twittera i Facebooka te same treści za pomocą jednej krótkiej operacji zamieszczam na obydwu serwisach. Po niewielu miesiącach okazuje się, że trafiają one do bardzo różnych ludzi i nie są pomijane lekceważeniem, sądząc po reakcjach (nie tylko tzw. lajkach, ale również komentarzach).

Co ciekawe, po pewnym czasie jedna polskich z blogerek, którą poznałem podczas zorganizowanego 2 maja 2011 roku przez Stolicę Apostolską spotkania blogerów z całego świata, zaproponowała, że będzie moje teksty opatrywać ilustracją. Zaczęła tworzyć oparte na bogatym zbiorze fotografii „widokówki”, w których połączenie obrazu i słowa wzmacnia przekaz. Ta forma bardzo szybko zyskała chętnych odbiorców w serwisach społecznościowych. Zacząłem je umieszczać również w nabierającym popularności serwisie Pinterest.com, gdzie uzupełnione kilkoma słowami po angielsku również znajdują zainteresowanie nie tylko polskojęzycznych internatów.

Pola do zagospodarowania

Opisuję tu przykład własnych, bardzo prostych działań, wykorzystujących serwisy społecznościowe do czegoś, co trudno nazwać ewangelizacją w sensie ścisłym. Facebook – także w tej części, gdzie używa się języka polskiego, pełen jest o wiele bardziej rozbudowanych inicjatyw podejmowanych przez katolików, którzy dają w nim świadectwo wierze. Warto nadmienić, że niezwykle ważnym elementem tych działań jest po prostu udział w facebokowych czy twitterowych rozmowach i wypowiadanie się w najrozmaitszych kwestiach w oparciu o przesłanie Ewangelii i chrześcijański system wartości. Zauważyłem, że w takich dyskusjach niektórzy potrafią podjąć całkiem skuteczną elementarną katechezę, czy raczej coś, co nazwałbym prekatechezą.

Wypowiadając się dotychczas wielokrotnie na temat możliwości ewangelizacji i katechizacji w Internecie podkreślałem, że wymagają one spotkania, bezpośredniej relacji międzyludzkiej, której jak dotąd globalna sieć nie umożliwia. Wskazywałem, że obecność różnych formach internetowej działalności jest dla katolika przede wszystkim okazją do dawania świadectwa i do zainicjowania działań, które doprowadzą do spotkania z człowiekiem twarzą w twarz w realu. Najprawdopodobniej elementu zapośredniczenia w kontaktach człowieka z człowiekiem nie da się w globalnej sieci usunąć. Jednak wciąż rosnące jej możliwości i widoczna już w młodym pokoleniu zmiana sposobu komunikowania każą się nie tylko zastanowić nad o wiele intensywniejszym niż to miało dotychczas miejsce, ale też opartym na nowych zasadach, sposobie wypełniania przez katolików ich misji w Internecie.

We wspomnianym wyżej serwisie społecznościowym dla uczniów, w którym w pierwszych dniach czerwca 2012 roku zarejestrowanych było ponad 1,1 miliona młodych uczestników, wśród omawianych przedmiotów nie ma religii ani katechezy. Stwierdziłem to z pewnym zawodem, zwłaszcza, że w serwisach z gotowcami można znaleźć wypracowania na rozmaite tematy zadawane przez katechetów (a więc istnieje zapotrzebowanie). Być może jest to jedno z tych pól, które w najbliższym czasie Kościół w naszej Ojczyźnie ma do zagospodarowania w sieci? Może przydałaby się też ogólnodostępna dla uczniów i katechetów baza wspierających katechezę materiałów multimedialnych w najpopularniejszych serwisach typu YouTube? Może przydałoby się na Facebooku śmielej upowszechniać kwestie katechetyczne? Grupy stworzone wokół tego typu tematów z pewnością mogłyby być bardziej ekspansywne...

Ewangelizacja i katechizacja w sieci wymaga dużej odwagi. Często trzeba podejmować działania po omacku, metodą prób i błędów. Jednak myślę, że odpowiadając dzisiaj na pytanie postawione w tytule trzeba z całym przekonaniem odpowiedzieć: „Tak, Chrystus posłał nas na Facebooka, na Twittera, na blogi, na inne, być może dopiero się rodzące, pola internetowej działalności. I biada nam, gdybyśmy w tej niewyobrażalnej jeszcze kilkadziesiąt lat temu przestrzeni nie głosili Ewangelii”.

ks. Artur Stopka - ksiądz archidiecezji katowickiej, publicysta, założyciel i przez siedem lat szef portalu Wiara.pl, prowadzi bloga stukam.pl, współpracownik diecezjalnego Radia eM".



[1] Benedykt XVI, Kapłan i duszpasterstwo w świecie cyfrowym: nowe media w służbie Słowa, orędzie na 44 Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 24 stycznia 2010 r., dostępny w Internecie: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/massmedia2010_24012010.html [dostęp: 4 czerwca 2012 r.].

 

TAGI: