Według papieża mąż Boży jest „człowiekiem duchowym, rzeczywiście wierzącym i przede wszystkim odważnym”. Być człowiekiem duchowym to umieć się modlić, gdyż modlitwa stanowi pierwszy i podstawowy warunek dojrzewania. Niewątpliwie kard. Carlo Maria Martini był mistrzem modlitwy, umiał się modlić i skupiał wokół siebie ludzi chętnych do życia modlitwą. Niejednokrotnie podkreślał, że trzeba dobrze znać metodologię modlitwy, aby się dobrze modlić. W książce „Panie, Ty znasz mnie i przenikasz” zwraca uwagę na sekret skupienia, który polega na „zamknięciu się w pokoju”. Chodzi o to, że „trzeba odejść na bok, nie rozmawiać z innymi i nie słuchać: jednym słowem skupić się. To słowo ma głębokie znaczenie psychologiczne, ponieważ podkreśla, że nasze siły często są rozproszone. Mówimy, słuchamy, śmiejemy się, poruszamy się, a tym samym rozkojarzamy się. Koncentracja oznacza mieć jedno jedyne centrum: jeśli uda nam się stanąć tak przed Panem, uwolnią się z nas niewiarygodne siły. Wyda nam się nawet, że jesteśmy zupełnie inni, i z jasnością, której nigdy nie doświadczyliśmy, zrozumiemy pytanie: »Kim jestem?«”.
UPIORY I LUDZIE
Właśnie autentyczne życie modlitwą i sakramentami daje światło prawdy, dzięki któremu można poznać prawdę o sobie samym i korygować we właściwy sposób błędy innych. Zrozumiałem to, kiedy w 2006 r. goszcząc z kardynałem Stanisławem Dziwiszem w nuncjaturze w Jerozolimie, podczas kolacji mogłem się wsłuchiwać w tok myśli zmarłego Kardynała. Wówczas padły słowa, że „człowiek modlitwy szuka w Kościele prawdy, a człowiek pusty kariery”. Na tej płaszczyźnie buduje się postawy sprawiedliwości i bezinteresowności lub zachowania niesprawiedliwe i jedynie interesowne, bowiem żyjemy tak, jak się modlimy.
W podobnym tonie mówi Benedykt XVI: „niestety są tak zwani katolicy z zawodu, którzy żyją ze swojego katolickiego wyznania, ale źródło wiary bije w nich bardzo skromnie, to tylko pojedyncze krople”. Modlitwa pozwala wejść w świat Bożego i świadomego myślenia o świecie. Dlatego z działań powierzchownych często wyzwalają się zachowania, które – zdaniem kard. Martiniego – „obalają pragnienie świadomego służenia Ludowi Bożemu. W te zachowania włączone są: klerykalizm, elitaryzm, dążenie do kariery, sztywne kierowanie się prawem, zazdrość i współzawodnictwo”. Jednak najpoważniejszym problemem staje się zazdrość, która nie znosi lepszych od siebie i stara się ich deprecjonować. Oznacza to, że zazdrość zamyka umysł na sprawy Boże, siłą rzeczy wchodząc w świat ciemności. Tym sposobem w ciemności upiory podają się za ludzi, a ludzie przedstawiani są za upiory. W tym kontekście ludzi zazdrosnych – według kard. Martiniego – należy objąć wyjątkową opieką duchową. Z tej racji dbał o częste spotkania z chorymi, bezrobotnymi, więźniami, młodzieżą i duchowieństwem, wczuwając się w ich problemy i niepokoje. Spotykał się ze światem nauki, a nade wszystko stronił od polityki i wszystkiego, co – jak sam wspominał – ma choćby pozór nieklarowności i zapach skandalu.
Ks. ROBERT NĘCEK jest adiunktem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, rzecznikiem prasowym Archidiecezji Krakowskiej i konsultorem ds. mediów Konferencji Episkopatu Polski.
To tylko fragment artykułu.
Całość w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego"
Cała zawartość wydania "Tygodnika" dostępna jest w sieci w dwa tygodnie po jego ukazaniu się w sprzedaży