Ekonomika i ekonomia a dobro człowieka [1]

Paweł Skrzydlewski

publikacja 03.02.2013 01:46

Praca wraz z całą dziedziną ludzkiej wytwórczości ekonomicznej – jako pewne zjawisko i fakt, jest dziś przedmiotem rozlicznych studiów i analiz[2]. Nie stronią od tego faktu ani socjologowie, ani ekonomiści, politycy czy nawet wizjonerzy przyszłości, z artystycznym uniesieniem godnym religijnych przeżyć kreślący przed współczesnym człowiekiem wizję powszechnej szczęśliwości lub też nieuniknionej zagłady, które mają się dokonać właśnie za sprawą pracy i kryzysów ekonomicznych[3]. Praca i sfera działalności ekonomicznej stają się ważnym przedmiotem analiz teologów i duszpasterzy, etyków, a nawet psychologów i historyków, lekarzy, prawników, ekologów czy wreszcie demografów i dziennikarzy[4].

Cywilizacja 41/2012 Cywilizacja 41/2012

 

Niewątpliwie, wielkie zainteresowanie tymi zagadnieniami ma swe źródło w dostrzeżeniu zagrożeń, jakie niosą dla człowieka. Wypływa ono także z dostrzeżenia faktu istotnego powiązania pracy i działalności wytwórczej z samym człowiekiem, a także kręgami życia przez niego tworzonymi. Czy jednak współczesny człowiek dobrze używa pracy i spełnia się w swej działalności ekonomicznej? Czy praca i powstające z niej środki do życia są rzeczywiście jego dobrem? Czy dobrze i prawdziwie rozumie swą aktywność wytwórczą wiązaną z ekonomią?

Problem w istocie rzeczy sprowadza się do pytania o to, jaką rolę winny pełnić w ludzkim życiu środki (dobra materialne), które człowiek wytwarza, a przez które zarówno on sam, jak i jego życie może trwać i rozwijać się[1]. Pytanie to warto postawić, szukając na nie filozoficznej odpowiedzi, z uwagi na szereg przemian, jakie dokonują się na naszych oczach w dziedzinie wytwórczości[2]. Przemiany te symbolizuje w kulturze Zachodu swoista zmiana ekonomiki na ekonomię. Zmianom tym towarzyszy wiele istotnych transformacji w kulturze, w życiu rodzinnym, społecznym i państwowym, a nawet w wymiarze globalnym. Nade wszystko jednak przemiany te dotykają – i to przeważnie z negatywnym skutkiem – samego człowieka. Wymownym tego dowodem jest choćby dający się zaobserwować fakt istnienia w życiu społecznym tzw. „cywilizacji śmierci”[3]. Cywilizacja ta, promująca rzeczy kosztem osoby, technikę kosztem dobra moralnego, legalistycznie pojętą sprawiedliwość bez miłosierdzia, preferująca posiadanie kosztem ludzkiego bycia – wydaje się wszystko to czynić również na płaszczyźnie wytwórczości dóbr materialnych. Troska zatem o właściwe rozumienie i funkcjonowanie sfery ludzkiej wytwórczości dotyczącej dóbr materialnych – winna być odczytywana jako troska o samego człowieka. Szczególne zadanie w tej dziedzinie ma do spełnienia realistyczna filozofia, która posiadając właściwe sposoby rozpoznawania i wyjaśniania rzeczywistości jest zdolna do dostarczenia współczesnemu człowiekowi integralnej wizji ludzkiego życia, w tym także życia związanego z wytwórczością dóbr materialnych – czyli środków do życia. Wizja ta jest dziś niezwykle ważna – z uwagi na szereg wypaczeń samego życia ekonomicznego –  jak i z uwagi na fakt, że życie to coraz częściej bywa we współczesnej kulturze Zachodu ideologizowane przez różnorodne doktryny pozbawione prawdy o człowieku i świecie.

Zrozumieć działalność wytwórczą człowieka

Jak ukazuje to naturalne ludzkie doświadczenie, stanowiące podstawę dla realistycznego filozofowania – człowiek istnieje, rozwija się i działa we właściwych sobie kręgach życia społecznego[4]. Będąc bytem spotencjalizowanym[5] i zarazem bytem społecznym – wymaga nieustannego wsparcia i dopełniania. Wsparcie to i aktualizacja człowieka dokonują się przez dobra ludzkiej kultury (ludzkie poznanie, obyczajowość i wychowanie, dzieła sztuk pięknych, religia), lecz także dzięki wytwarzanym przez ludzi środkom materialnym. Te ostatnie są koniecznym elementem, bez którego nie może trwać i rozwijać się człowiek. Nie oznacza to jednak, że pełnią one rolę naczelną i że sfera ludzkiej kultury duchowej ma zostać im podporządkowana. Wręcz przeciwnie – naturalne doświadczenie ukazuje, że środki te są właśnie środkami, że w normalnym biegu życia pełnią role służebną w stosunku do kultury duchowej, a przez to i samego człowieka. Ich służebność w praktyce realizuje się w kontekście życia społecznego, na płaszczyźnie naturalnych kręgów – środowisk, które tworzy człowiek. Do kręgów tych zaliczyć należy: rodzinę wraz z gospodarstwem domowym; społeczność lokalną (gminę) oraz społeczność zorganizowaną we wspólnotę samowystarczalną – jaką jest państwo[6].

Wspomniane kręgi ludzkiego życia nie są dla człowieka czymś przypadkowym, lecz stanowią naturalną i konieczną dla niego niszę, dzięki której dochodzi on do pełni swego życia[7]. Wytwórczość dóbr materialnych przenika całe życie społeczne, sam zaś fakt istnienia społeczności ludzkiej w jej różnorodnych formach jest warunkiem koniecznym wytwórczości i to nie tylko od strony technicznej. Wszak wytwórczość ludzka niezwykle rzadko – jeśli w ogóle kiedykolwiek – jest dziełem jednego człowieka, a jeśli nawet – to zawsze pozostaje zapośredniczona przez cały kontekst przeszłej i obecnej kultury, jest skierowana do drugich ludzi. Wytwórczość środków do życia ma zatem charakter społeczny, podobnie jak ich użytkowanie – choć zawsze dokonuje się przez konkretnego człowieka, związana jest szeregiem międzyludzkich relacji.

Z perspektywy naturalnego doświadczenia rzeczywistości kręgi życia (rodzina, społeczność – państwo) jawią się więc jako środki i przestrzenie, dzięki którym dokonuje się rozwój samego człowieka. Mają one swój cel – jest nim doskonałość człowieka jako istoty rozumnej i wolnej, jako bytu osobowego, obdarzonego godnością i suwerennością. Każdy ze wspomnianych kręgów życia na właściwy sobie sposób może doskonalić człowieka, ale doskonalenie to faktycznie może zachodzić wówczas, gdy w kręgach tych ugruntowana jest znajomość i afirmacja właściwego celu, gdy kręgi te faktycznie celowi temu są przyporządkowane[8].

Zagrożenia na płaszczyźnie życia rodzinnego i społecznego

Niestety, współczesna kultura, dystansująca się od realistycznej filozofii, niejednokrotnie zainfekowana błędami antropologicznymi – wydaje się zapominać o tym, że dobro człowieka, pojęte jako jego integralny rozwój do pełni życia osobowego, stanowi cel i zarazem kryterium działań społecznych i samych struktur społecznych[9]. Dobro człowieka jest także miarą i kryterium w dziedzinie ludzkiej wytwórczości materialnych środków do życia.

 


[1] Ujmując rzecz krótko, chodzi o pytanie: czy wytwarzane przez człowieka środki do życia (dobra materialne) mają pozostać nadal środkami, czyli czynnikami służebnymi i zdeterminowanymi dobrem człowieka czy też to człowiek ma się stać, wraz jego działaniami, czynnikiem służebnym w stosunku do środków służących życiu i działalności wytwórczej? [2] Na ten temat zob. A. Szymański, Ekonomika i etyka, Lublin 1936.
[3] Zob. P. Skrzydlewski, Filozofia chrześcijańska a cywilizacje, w: Rozum otwarty na wiarę. Fides et ratio w rocznicę ogłoszenia, red. A. Maryniarczyk, A. Gudaniec, Lublin 2000, s. 113–120.
[4] „Człowiek jest z natury stworzony do życia w państwie, taki zaś, który z natury, nie przez przypadek żyje poza państwem, jest albo nędznikiem, albo nadludzką istotą, jak ten, którego piętnuje Homer, jako człowieka bez rodu, bez prawa, bez [własnego] ogniska” (Arystoteles, Polityka, przeł. L. Piotrowicz, w: tenże, Dzieła wszystkie, t. 6, Warszawa 2001, 1253 a 9).
[5] Potencjalności człowieka to także jego zdolności do rozpoznania i zrozumienia świata, czyli potencjalności poznawcze, które pozwalają ujmować świat w różnych kategoriach bytowania; na ten temat zob. P. Fotta, Kategorie Arystotelesa a poznanie istniejącego świata, w: Analogia w filozofii, red. nauk. A. Maryniarczyk, K. Stępień, P. Skrzydlewski, Lublin 2005, s. 203–217.
[6] Nie są to jedyne kręgi ludzkiego życia – lecz faktycznie są to kręgi podstawowe, bez których inne ludzkie zrzeszenia albo nie mogą istnieć w ogóle, albo spełniać dobrze swej funkcji.

[7] Zob. P. Skrzydlewski, Rodzina w cywilizacji łacińskiej a wolność człowieka, „Człowiek w Kulturze” (1998) nr 11, s. 203–233.
[8] Na ten temat zob. M. A. Krąpiec, Człowiek i prawo naturalne, [wyd. 3 (popr.)], Lublin 1993; tenże, O ludzką politykę!, Katowice 1993.
[9] Na ten temat zob. P. Skrzydlewski, Błąd antropologiczny w teoriach społecznych, w: Błąd antropologiczny, red. nauk. A. Maryniarczyk, K. Stępień, Lublin 2003, s. 223–254.

 

Problem ten jest szczególnie widoczny na przykładzie szeroko pojętej dziedziny życia ekonomicznego, czyli dziedziny wytwarzania i użytkowania środków do życia. Praca ludzka, która niegdyś była postrzegana przede wszystkim jako działalność człowieka dla własnego dobra – dzisiaj jest raczej pewnym procesem wytwórczym, w którym partycypuje człowiek, lecz już nie jako podmiot, lecz pewien czynnik niepodmiotowy, niesuwerenny. Na gruncie tak pojętego procesu mówi się już nie o pracowniku – lecz o zasobach ludzkich i o kierowaniu nimi. Praca, przez którą i dzięki której powstają środki do życia, przestaje być mierzona doskonałością człowieka, jaką winna przynosić. Miarą i zarazem celem pracy staje się korzyść, materialny zysk, który podporządkowuje sobie ostatecznie samego człowieka. Rodzi to poważne niebezpieczeństwo zinstrumentalizowania człowieka, a ostatecznie zniewolenia go. Jest bowiem faktem, że znaczącą większość swojego dojrzałego życia współczesny człowiek spędza w pracy – czasem jest to okres sięgający 40 lat! Jest też faktem, że do pracy tej przygotowuje go edukacja, niekiedy całkowicie zredukowana do „przyuczenia” do zawodu. Współcześnie utrwaliło się nawet przekonanie, że owoce dobrej edukacji rozpoznawane są po efektach, tj. po zarobkach, że należy się kształcić – bo wykształcenie jest kluczem do sukcesu finansowego.

Zarysowana wyżej „kultura pracy” oraz nierozerwalnie związana z nią nowożytna ekonomia przemieniają nie tylko wnętrze samego człowieka, lecz także jego rodzinę. Coraz częściej przestaje ona być wspólnotą osób zrodzoną ze wzajemnej miłości, opartej na fundamencie monogamicznego małżeństwa, a staje się związkiem kontraktowym, którego sens tkwi w zysku lub też przyjemności. W tak pojętej rodzinie nie ma już za wiele miejsca na wzajemną miłość – właściwą dla ludzi dojrzałych i normalnych – jest natomiast miejsce na konsumpcję i gromadzenie środków do życia oraz rozrywki. Rodzi się jednak pytanie – czy tak pojęta rodzina może wypełniać naturalne dla niej zadania w postaci formowania człowieka, czy jest faktycznie rodziną i formą życia na miarę natury ludzkiej? Wydaje się, że nie.

Tymczasem klasyczna kultura europejska (cywilizacja łacińska), a także dokonane w niej filozoficzne analizy ukazują, że rodzina, mająca swój fundament w związku małżeńskim kobiety i mężczyzny, zawartym dobrowolnie za sprawą wzajemnej miłości – ma swój cel, a jest nim dobro osób, tworzących rodzinę (małżonków, dzieci, najbliższych)[10]. Do realizacji swego zadania musi ona jednakże posiadać właściwe środki, do których zaliczyć trzeba majątek oraz to, co on przynosi rodzinie. Z tej racji człowiek i jego rodzina wymagają sztuki, jaką jest ekonomika, dzięki której powstają nie tylko środki do życia, lecz także pojawia się w człowieku zdolność do dobrego ich używania. Efektem ekonomiki jest zatem dobry człowiek i piękne ludzkie życie, we wspólnocie domowej – w rodzinie.

Niestety, tak pojęta ekonomika została usunięta ze współczesnej kultury, na rzecz tzw. ekonomii, umiejętności i wiedzy – dzięki której pomnaża się zysk przy jak najmniejszych nakładach. Praca w świetle zasad ekonomii – to już nie działanie człowieka – lecz sposób na produkcję zysku (pomnażanie pieniądza), w jakiej wprawdzie jeszcze człowiek uczestniczy, lecz już nie jako podmiot, którego dobro jest celem pracy i samej ekonomii. Zysk, jako skutek tak pojętej pracy, staje się ogniskową całej tworzonej w społeczności kultury zaś dobrobyt – bogactwo staje się racją zmian w strukturze społecznej. Zmiany te niejednokrotnie godzą w podstawy ludzkiej rodziny, która coraz częściej jest traktowana przez współczesną kulturę i jej teoretyków jako „ciało obce”. Ma ono zostać usunięte, przeszkadza bowiem w pomnażaniu zysku. I tak jak przed wiekami starożytni myśliciele postulowali w swych utopijnych projektach społeczność bez rodziny, tak zarówno nowożytni, jak i współcześni reformatorzy wieszczą koniec rodzinie. Przykładem tego mogą być tu choćby rozważania cywilizacyjne A. Tofflera, A. Kojeve’a czy F. Fukuyamy[11].

Tymczasem realistyczna filozofia ukazuje zgoła odmienny porządek rzeczy, w którym człowiek jawi się jako podmiot rodziny i pracy, a zarazem cel, dla dobra którego istnieje rodzina i praca[12]. Jednakże tak pojęta praca i rodzina może istnieć tylko tam, gdzie sama kultura ludzka – zwłaszcza w wymiarze społecznym – realizuje dobro człowieka. Dobro to trzeba rozpoznać, właściwie zinterpretować, a także wyjaśnić, czyniąc je dla człowieka atrakcyjnym i zrozumiałym. Niemałą rolę pełni tu filozofia (metafizyka człowieka i metafizyka ludzkiego działania – etyka), która obok religii i związanej z nią tradycji nieustannie na nowo wydaje się być powołana do takiej właśnie działalności. To właśnie na gruncie filozofii doszło do wykrystalizowania się rozumienia działalności wytwórczej człowieka związanej z dostarczaniem środków do życia. Wytwórczość tę, jak i umiejętność korzystania z powstałych środków, wiązano z tzw. ekonomiką. Czym jednak była ekonomika i dlaczego zarówno człowiek, jak i jego rodzina, a także inne kręgi życia społecznego wymagają przede wszystkim ekonomiki, a nie ekonomii w wydaniu nowożytnym?

Z dziejów kształtowania się rozumienia ekonomiki

Termin ekonomika oraz zespół zagadnień oznaczany przez ten termin wyrasta z klasycznej kultury greckiej i sposobu życia człowieka w środowisku rodzinnym. Jedno z pierwszych użyć terminu ekonomika (οικονομία) odnajdziemy u Ksenofonta z Aten (około 436–353 przed Chr.), ucznia Sokratesa, autora dzieła Ojkonimikos[13]. W dziele tym, będącym w swej zasadniczej części dialogiem między Sokratesem a Kritobulosem, rozważane jest zagadnienie należytego, roztropnego kierowania gospodarstwem domowym na wsi. Gospodarowanie to ma według poczynionych w dialogu uwag przede wszystkim owocować dobrym i pięknym ludzkim życiem.

W świetle tego dialogu ekonomika jawi się jako stała sprawność i sztuka oparta na sofrozyne (σωφρσύυη) (zob. rozdz. 21 Ojkonimikos), umożliwiająca należyte prowadzenie i urządzenie gospodarstwa domowego, połączonego z właściwym używaniem dóbr, jak i ze sprawnością ich zdobywania (wytwarzania).

 



[10] Na ten temat zob. Zofia z Czartoryskich Zamoyska, Rady dla córki, red. M. Dębowska, Lublin 2002.
[11] Zob. M. Schooyans, Ukryte oblicze ONZ, przeł. M. Zawadzki, Toruń 2002; tenże, Aborcja a polityka, przekł. K. Deryło, Lublin 1991; P. Skrzydlewski, Polityka w cywilizacji łacińskiej. Aktualność nauki Feliksa Konecznego, Lublin 2002.
[12] Zagadnienie to z perspektywy filozofii realistycznej doskonale przedstawia M. A. Krąpiec w pracach: Człowiek i prawo naturalne, Lublin 1999; Suwerenność – czyja?, Lublin 1996; O ludzką politykę, Lublin 1998; Człowiek, prawo i naród, Mikołów 2002.
[13] Zob. Xenophon, Ekonomik, przekł. A. Bronikowski, Poznań 1857

Tak pojęta ekonomika była częścią kultury klasycznej starożytnej Grecji[14]. Rozważania nad ekonomiką rozwinie i uwzględni Arystoteles w swych dziełach Polityka oraz Etyka Nikomachejska, a także w Ekonomice (ta ostatnia powszechnie nie jest uznawana za autentyczne dzieło samego Arystotelesa)[15]. Stanowisko Arystotelesa zostało ogólnie przyjęte i dominowało w kulturze aż do czasów renesansu, jednak ostatecznie zostało porzucone w czasach oświecenia na rzecz tzw. ekonomii.

Arystoteles zwrócił uwagę na to, że człowiek ze swej natury jest istotą społeczną, zrodzoną do życia z drugimi ludźmi, o wiele bardziej niż jakiekolwiek inne istoty[16]. Naturalnym początkiem życia ludzkiego jest rodzina, na którą składają się rodzice (małżonkowie: ojciec i matka) dzieci, majątek (ożywiony i nieożywiony, trwały i ruchomy)[17]. Rodziny tworzą wspólnoty gminne, gminy budują wspólnotę państwową. Rodzina jest także dla Arystotelesa kręgiem ludzkiego życia, gdzie człowiek najwięcej i najpełniej pożytkuje wytworzone środki do życia. Ekonomika, jako pewna trwała dyspozycja i zarazem wiedza, pozwala zdaniem Arystotelesa na takie urządzenie rodziny i takie jej funkcjonowanie, w którym człowiek może nie tylko żyć, ale żyje pięknie, na miarę swej natury[18]. Z uwagi na to, że życie ludzkie staje się piękne i dobre przez obecność w nim cnoty (arete) – ekonomika uczy cnoty i wprowadza życie cnotliwe do domu, działań rodzinnych. Dobry i dojrzały człowiek, dobra rodzina i dobre państwo bardziej cenią ekonomikę niż owoce, które przynosi, stąd należyte jej upowszechnianie i utwierdzenie winno być przedmiotem starań jednostek, samych domostw, gmin oraz państw.

Na gruncie polskim w początkach XVII w. klasyczne rozumienie ekonomiki rozpowszechniał i utwierdził Sebastian Petrycy z Pilzna, wybitny filozof, lekarz, komentator i tłumacz dzieł Arystotelesa[19]. Podkreślił on nieantagonistyczny charakter klasycznej ekonomiki, jej uniwersalną wartość oraz doskonalącą rolę w życiu człowieka, rodziny, narodu i państwa. Związał jej rozumienie z cnotami roztropności, sprawiedliwości i umiarkowania, akcentując jednocześnie wychowawczą rolę ekonomiki – zwłaszcza dla młodzieży. Ekonomika, zdaniem S. Petrycego, ćwiczy w człowieku przede wszystkim to, co w nim najlepsze i najbardziej ludzkie – rozum, by był prawy i panował nad wszystkimi działaniami ludzkimi. „Na świecie tu póki żywiemy, potrzeba, abyśmy zawżdy sprawowali rozumem; żądze nasze chciwe i gniewliwe pod posłuszeństwo baczenia podbijali [...] a gdybyśmy tak nie czynili, bylibyśmy podobni bydłu nierozumnemu”[20]. Polski uczony podkreślał, że wszyscy  ludzie mają rozum i z tej racji wszyscy są sobie równi. Jego zdaniem, tak pojęta ekonomika, dopełniona moralnością i wiarą chrześcijańską, już nie potrzebuje niewolników lecz sług – ludzi, ofiarnych i solidnych pracowników, którzy już nie są „żywą własnością pana domu”, lecz ludźmi, z którymi należy się obchodzić należycie[21]. Tym samym Petrycy neguje zasadność znanego od czasów starożytnych niewolnictwa. „Sługa urodzony ma być różny od bydlęcia u człowieka i pana bacznego. Bydłu nie zwykliśmy folgować w pracy, ale słudze urodzonemu folgować przystoi, dlatego iż nam podobnym człowiekiem jest, naszą naturę na sobie nosi, od jednego Stworzyciela, co i my, jest stworzony”[22].

A zatem w cywilizacji łacińskiej – zasadniczo pod wpływem nauczania Kościoła katolickiego – została usunięta instytucja niewolnictwa, bo przecież stoi ona w jawnej sprzeczności z godnością człowieka, jaką każdy jest obdarzony na mocy bycia osobą.

Nowa wizja człowieka źródłem nowożytnej ekonomii

Czasy nowożytne i współczesne przynoszą nową koncepcję człowieka i życia ludzkiego. Koncepcja ta zostanie przyjęta przez organizatorów dziedziny środków do życia. W jej świetle dochodzi do porzucenia starożytnego i średniowiecznego modelu życia gospodarczego, prowadzącego do pełnej aktualizacji potencjalności ludzkich za sprawą różnorodnych dóbr (wewnętrznych i zewnętrznych), w tym osiągnięcia Dobra Nieskończonego i transcendentnego w stosunku do samego człowieka i świata. Tym samym, w czasach nowożytnych i współczesnych zaczyna kształtować się nowy rodzaj działalności wytwórczej, której sensem jest nie tyle osiągnięcie celu życia ludzkiego – co życie dla środków do życia, połączone z ich posiadaniem, dysponowaniem, wytwarzaniem i zarządzaniem nimi. Dochodzi tym samym do porzucenia samego modelu życia ludzkiego, znanego od starożytności i średniowiecza, wraz z odrzuceniem starożytnej i średniowiecznej koncepcji ekonomiki. W miejsce ekonomiki wkracza ekonomia, bardzo często podbudowana myśleniem (koncepcjami) utopijnymi i ideologicznymi. W swej istocie jest ona technologią wytwarzania dóbr, środków do życia, zautonomizowaną w stosunku do natury samego człowieka i celu jego istnienia. Zarówno nowożytna ekonomia, jak i sfera działalności oznaczana przez ten termin, została oderwana od moralnej (ludzkiej) doskonalącej roli, jaką odnajdziemy w starożytnej i średniowiecznej ekonomice. Działalność ekonomiczną, a także samą ekonomię nakierowaną na jak największe pomnażanie dóbr użytecznych (przy jednoczesnym jak najmniejszym zaangażowaniu środków służących do ich powstania). Celem ekonomii stał się zysk, bogactwo; miarą jej działań skuteczność. Sama ekonomia, głęboko przesiąknięta myśleniem utopijnym wraz z nauką, która od czasów renesansu zaczyna pełnić rolę technologii – mają za zadanie budowę swoistego „raju” na ziemi. Niekiedy tak pojętej działalności ekonomicznej przypisuje się cel w postaci zaspokajania potrzeb indywidualnych, rodzinnych, społecznych, państwowych – lecz potrzeby te są natury zasadniczo biologicznej, ich rozumienie kształtuje się w oparciu o utylitaryzm, hedonizm i materializm.

 



[14] Specyfikę tejże kultury dobrze ukazuje W. Jaeger w swej monografii: Paideia. Formowanie człowieka greckiego, przeł. M. Plezia, H. Bednarek, Warszawa 2001.
[15] Arystoteles, Etyka Nikomachejska, przeł. D. Gromska, w: tenże, Dzieła wszystkie, t. 5, Warszawa 1996, s. 7–300; tenże, Ekonomika, przekł. M. Chigerowa, w: tenże, Dzieła wszystkie, t. 6, Warszawa 2001, s. 231–263.
[16] Zob. tenże, Polityka, I, 1253 a 10.
[17] Zob. tamże, I, 1253 b 1.
[18] Zob. tamże, I, 1258 a 19; VII 1323 b 5.
[19] Zob. Sebastian Petrycy z Pilzna, Przydatki do Ekonomiki i Polityki Arystotelesowej, Warszawa 1956.
[20] Tamże, s. 38.
[21] Zob. tamże, s. 55–58.
[22] Tamże, s. 64.

Narodziny nowożytnej i współczesnej ekonomii nierozerwalnie związane są nie tylko ze zmianami rozumienia człowieka, życia ludzkiego, lecz przede wszystkim z zapoznaniem samego życia rodzinnego i rozumienia tego, czym jest rodzina i życie rodzinne człowieka. Już A. de Montchrétien w swej pracy z 1615 r. pt. Traité d’économie politique akcentuje, iż działalność ekonomiczna to przede wszystkim działalność państwa, a nie rodziny. Wielką rolę w przemianie ekonomiki na ekonomię odegrali myśliciele oświeceniowi, w tym J. J. Rousseau, który w 1755 r. opublikował w piątym tomie Wielkiej Encyklopedii artykuł O ekonomii politycznej. Nakreślił w nim nie tylko podstawowe tezy swej przyszłej pracy O umowie społecznej, która tak znacząco wpłynęła na rozumienie spraw społecznych, państwowych i ekonomicznych w całej Europie, a potem w Ameryce Północnej, ale także zarysował i wytoczył tory dla przyszłych działań ekonomicznych[23]. Ich podmiotem stał się już nie człowiek i jego życie rodzinne, lecz państwo z silnym prawem, będącym wyrazem „woli powszechnej”, zmierzającej do dobrobytu. Z czasem także i państwo przestało być podmiotem kierującym wytwórczością, a rolę czynnika kierowniczego przejęły wielkie konsorcja oraz zarządzający nimi „specjaliści”, generując miejsca pracy oraz stymulując konsumpcję, kierowani zasadniczo chęcią pomnożenia zysku. Skutkiem takiego stanu rzeczy okazało się nie tylko zniewolenie znacznej części społeczności, lecz także utrata suwerenności przez same państwa. Ucierpiało w tym także środowisko naturalne człowieka, poddane rabunkowej polityce i nieroztropnemu gospodarowaniu.

Szukając zasadniczych inspiracji dla przemiany ekonomiki w ekonomię – musimy wskazać na A. Smitha i na jego dzieło Wealth of Nation z 1776 r. Dzieło to sprawiło, że jego autor został okrzyknięty „ojcem współczesnej ekonomii”. Smith w swej pracy poszukiwał źródeł i przyczyn bogactwa narodów (państw), upatrując je w ekonomii, która właśnie te źródła odkrywa i uczy, jak zasady bogacenia się wprowadzać w życie.

Przemianę ekonomiki w ekonomię wspiera szeroki nurt angielskiego utylitaryzmu, który w dobrach użytecznych widzi źródło i sens wszelkich innych dóbr (J. Bentham), wspiera nowożytny hedonizm i liberalizm oraz wiążący się z nim konsumpcjonizm. Także ideologie o charakterze kolektywistycznym podążają tą samą drogą, upatrując w bogaceniu się drogi samorealizacji społeczeństwa – człowieka (marksizm i jego mutacje). Praca w marksistowskim ujęciu jest przecież nie tylko drogą „samozbawienia się” człowieka, lecz także tym, co samego człowieka rodzi! Z uwagi zaś na to, że, jak się sądzi, „byt kształtuje świadomość” – musi ona być zadaniem pierwszoplanowym, choć sam człowiek nie ma ani prawa ani możności, w świetle kolektywizmu marksistowskiego, sprawować kontroli nad produkcją i konsumpcją środków do życia.

Bardzo wielu wpływowych myślicieli i działaczy społecznych – od czasów oświecenia do końca dwudziestego wieku (Condillac, J. Bentham, W. Petty, P. Boisguillebert, J. C. Simonde de Sismondi, J. R. McCulloch, R. Malthsa, J. B. Say’a, D. Ricardo, B. Frankin, J. S. Mill, K. Marks, W. Lenin, E. Böhn von Baverk, F. Halsej, L. Walras, R. Owen, Ch. Babbage, F. W. Taylor, H. Emerson, L. Gantt, H. Fort, H. Fayd, A. Maslov, D. Mc Gregor, P. Drucker, L. E. von Mises, A. F. Hayek) – akcentuje to, że działalność ekonomiczna jest w pierwszym rzędzie dostarczaniem środków do życia i zaspakajaniem potrzeb. Dyscyplina, która wprost lub pośrednio traktuje o tej właśnie działalności jest też różnie nazywana: ekonomią polityczną, ekonomią społeczną, ekonomią narodową, ekonomią państwową, nauką o gospodarce, nauką o gospodarstwie narodowym, teorią zarządzania, teorią zarządzania i organizacji. Każda z tych dyscyplin posługuje się sobie właściwą ideologią – w skład której może wchodzić doktryna ekonomiczna (fizjokratyzm, merkantylizm, mechanizm rynkowy, równowaga gospodarcza, prawo popytu i podaży, centralne planowanie – bądź też inne) regulująca to, co ma być wyprodukowane, wraz z podaniem tego, w jakich okolicznościach, dzięki czemu i ile, jakiej jakości i dla kogo, a także – jakie i komu przynosi to korzyści.

Klasyczna ekonomika oraz jej charakter i przedmiot

Nowożytna ekonomia, czyniąc swym głównym celem pomnażanie dobrobytu, zdecydowanie odcina się od ekonomiki klasycznej, która jako pewna dyscyplina przynależy do etyki i stawia sobie za cel nie tylko poznanie (prawdę), lecz także spełnianie dobra człowieka.

Jak ukazują analizy starożytnych filozofów, przedmiotem ekonomiki jest zdobywanie środków do życia, ale także ich odpowiednie używanie, zapewniające godziwe (dostatnie, dobre moralnie i piękne) życie człowieka w rodzinie.

Już Ksenofont zauważył, że ekonomika jako sprawność i zarazem sztuka pozwala należycie zarządzać gospodarstwem domowym. Sztuka ta i umiejętność w pierwszym rzędzie przynależy do życia rodzinnego – do domu, na które składa się rodzina (domownicy) i majątek (ruchomy i nieruchomy; ożywiony i martwy, w tym także niewolnicy-słudzy, którzy są częścią majątku). Dzięki niej człowiek wolny (pan domu, głowa rodziny), a także jego żona, która współuczestniczy w gospodarowaniu, mogą rozkoszować się posiadanymi dobrami, czyniąc z nich należyty użytek. Ekonomika nie tylko ma przynieść pożytek – korzyść w postaci dóbr materialnych (choć bez tego ona nie istnieje), lecz przede wszystkim ma doskonalić tego, kto korzysta z wytworzonych dóbr.

Jak zauważa Jaeger, w starożytności zarząd gospodarstwa domowego nie miał charakteru despotycznego, nie był formą jakiejś tyranii, lecz swoistą paideią – παιδία (uprawą, wykształceniem i wychowaniem, doskonaleniem) tego, kto kieruje gospodarstwem, jak i tych, którzy podlegają władzy kierowniczej[24]. Sądzono bowiem, że dzięki ekonomice majątek staje się dobrem dla człowieka, same zaś posiadane rzeczy zasługują na miano prawdziwej własności, własności ludzkiej, która służy człowiekowi, a nie zawłaszcza człowieka wraz z jego życiem.

Dla starożytnych myślicieli sprawą oczywistą był fakt, że bez sztuki ekonomiki majątek jest tylko ciężarem i zagrożeniem dla tego, który go użytkuje[25]. Dobre użytkowanie i zarządzanie gospodarstwem domowym nie tyle wiąże się z ciągłym jego pomnażaniem, lecz także z osiągnięciem stanu samowystarczalności, w której człowiek może żyć godnie. Nadmiar dóbr – tak jak i ich brak – jest dla człowieka szkodliwy i uciążliwy.

Ekonomika zatem w pierwszej kolejności prowadzi do ubogacenia człowieka żyjącego w rodzinie, w gronie przyjaciół; pośrednim jej zadaniem jest powiększenie, zabezpieczanie i utrzymanie majątku. Świadectwem obecności ekonomiki jest należyty porządek w gospodarstwie, który umożliwia korzystanie z tego, co potrzebne. Porządek ten wypływa z natury i praw, jakie nią kierują. Zdaniem starożytnych myślicieli, bez ekonomiki nie tylko nie ma dobrego gospodarstwa, ale i nie ma rodziny, opartej na małżeństwie, w którym rodzi się nowy człowiek[26]. Bez rodziny nie istnieje ani wspólnota społeczna (gmina), ani wspólnota państwowa.

Zdaniem Ksenofonta i Arystotelesa, zabieganie o obecność ekonomiki w gospodarstwie domowym winno również spoczywać na władzy państwowej i łączyć się z polityką. Bowiem bez dobrze urządzonego gospodarstwa nie ma ani siły militarnej państwa, ani jego dobrobytu, ani pięknego życia publicznego, ani sprawiedliwości, ani przyjaźni między obywatelami.

W starożytności żywiono przekonanie, że ekonomika najpełniej realizuje swój cel w gospodarstwie rolnym i pracy wolnego człowieka na roli (georgia), która „dostarczając dóbr nieskończonych nie pozwala brać ich przy miękkości, ale przyzwyczaja wytrzymywać mrozy, zimy i skwary [...] pracujących ćwicząc siły im przyczynia, trzymając zaś dozór w gospodach umężnia”[27]. Sądzono, że z takich właśnie ludzi, zaprawionych w działaniach gospodarskich pochodzą najlepsi obywatele, a dzięki ich pracy bogate jest samo państwo.

Paweł Skrzydlewski - doktor nauk humanistycznych w zakresie filozofii, adiunkt w Katedrze Filozofii Prawa i Praw Człowieka KUL oraz pracownik naukowo-dydaktyczny w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie.

 



[23] Zob. J. J Rousseau, O umowie społecznej, przeł. M. Starzewski, Warszawa 2002.
[24] Zob. W. Jeager, Paideia, s. 1099–1104.
[25] Zob. Xenophon, Ekonomik, rozdz. 1.
[26] Zob. tamże, rozdz. 8.
[27] Tamże, rozdz. 5, 4.