Pasterz czarnych charakterów

Rozmowa z Ks. Pawłem Wojtasem

publikacja 26.09.2013 22:00

Aby kogoś oceniać za popełnione przestępstwa, należy najpierw poznać szerszy kontekst jego czynu. Ks. Paweł Wojtas opowiada, jak wyglądają więzienia na świecie oraz co może być powodem zejścia z właściwej ścieżki. Rozmawia Michał Wnęk

Tryby 24/2013 Tryby 24/2013

 

Czym dla Księdza jest więziennictwo?

– To bardzo obszerne pytanie. Na sytuację, w której człowiek trafia do więzienia, składa się wiele czynników, często bardzo trudnych i niezwykle skomplikowanych. Najczęściej są to traumatyczne przeżycia z dzieciństwa lub z wieku dojrzewania, a niejednokrotnie te dwie kwestie się na siebie nakładają. W życiu człowieka dzieje się jakaś tragedia, która powoduje, że dana osoba nie radząc sobie ze swoimi problemami, wybiera drogę na skróty, popełniając w którymś momencie przestępstwo. Tu nie chodzi o to, żeby bronić tego człowieka ze względu na jego sytuację przestępczą, tylko o to, żeby pokazać, jak może być uwikłany człowiek w sytuacje związane z jego przeszłością, które kończą sie tragedią w więzieniu. W związku z tym, jeżeli mam odpowiedzieć na pytanie, czym dla mnie jest więzienie, to odpowiedziałbym, że jest to bardzo skomplikowany problem człowieka. Poza oczywistymi kwestiami, jakimi jest np. izolacja, aby chronić społeczeństwo, to nade wszystko więzienie jest problemem człowieka. Drugą rzeczą, którą bym bardzo mocno podkreślił, jest kwestia nauki powrotu osadzonych do społeczeństwa. Jeżeli tych rzeczy nie będzie, to więzienie nic nie da i nadal będzie tragedią dla człowieka i społeczeństwa. Należy pamiętać, że to działa w obie strony.

Odwiedził Ksiądz więzienia w prawie wszystkich krajach na świecie. Jak na podstawie swoich doświadczeń oceniłby Ksiądz ich polskie odpowiedniki?

– Polski system penitencjarny, porównując do więzień krajów Europy zachodniej, Stanów Zjednoczonych czy Australii, jest skromny finansowo. My nie wydajemy w stosunku do wymienionych państw aż tylu pieniędzy na więziennictwo, jednak mamy w Polsce wspaniałych ludzi, którzy z całym oddaniem pracują na rzecz naprawy osadzonych. Uważam, że polskie więziennictwo może się chlubić swoją pracą w stosunku do krajów, które mają dużo pieniędzy i te ogromne kwoty łożą na system. Oczywiście do państw afrykańskich, południowo- i środkowoamerykańskich, nie możemy siebie porównywać ze względu na zupełnie inne priorytety pracy więziennej. Ameryka Południowa i Środkowa jest przede wszystkim nastawiona na izolację ludzi ze społeczeństwa, natomiast to, co się dzieje wewnątrz więzienia, decydentów zbytnio nie interesuje. Podobne rzeczy mają miejsce w więzieniach afrykańskich, nie wspominając krajów muzułmańskich i Chin. W tych ostatnich możemy mówić o podwójnym systemie więziennym. Jest oficjalny, który państwo prezentuje wobec świata i system polityczny, do którego my, ludzie zza granicy, a nawet sami Chińczycy, nie mają w ogóle dostępu.

Gdyby Ksiądz miał porównać system więziennictwa i sposoby resocjalizacji krajów skandynawskich do Polski. Chciałbym w tym pytaniu nawiązać do głośnej sprawy Andersa Breivika i opinii społecznej, że nawet najlepszy hotel nie zapewni tylu wygód, co więzienie w Norwegii.

– Jest to pewnego rodzaju pragmatyczne nieporozumienie. Skandynawia i Szwajcaria wydają niesamowite pieniądze na system więzienny, jednak zdecydowana większość przebywających w ich zakładach karnych są to ludzie kultur azjatyckich i afrykańskich. Natomiast ich systemy są dostosowane do rdzennych mieszkańców tych państw. Skandynawowie ze swej natury, podobnie jak Szwajcarzy, są ludźmi dość porządnymi, więc spotkanie ich w więzieniach jest rzadkie. Natomiast w tych aresztach przebywają ludzie zupełnie obcych kultur. Problem polega na tym, że tym ludziom oferuje się bardzo wiele w ramach resocjalizacji, co jest rzeczą pozytywną, jednak ci ludzie zupełnie tego tak nie traktują. Oni przyjeżdżają do tych państw się dorobić. Można w statystykach zobaczyć, jaka jest populacja osób z innych kontynentów w Skandynawii i Szwajcarii, a następnie porównać ją z liczbą rdzennych mieszkańców tych terenów. W związku z tym, jeżeli ktoś siedzi w więzieniu i ma do dyspozycji basen, inne wygody, za które nie musi płacić, ma dobre warunki lokalowe, co więcej – pracuje, a pieniądze z tej pracy odkłada na konto, w związku z tym z punktu czysto ludzkiego wszystkie warunki są idealnie realizowane. Po odbyciu kary taka osoba wychodzi na wolność, korzysta z konta, na którym odkładane były dla niej pieniądze, a gdy tych po jakimś czasie brakuje, popełnia kolejne przestępstwo, wraca do więzienia i cały cykl się powtarza. Można więc stwierdzić, że system w tych państwach nie spełnia podstawowego wymogu naprawczego, jest on tylko używany przez tych ludzi jako forma życia. Kiedy rozmawia się z osobami, które go budowały, opowiadają o metodach naprawczych, ile jest w to zaangażowanych środków finansowych, jak to całe przedsięwzięcie jest zorganizowane na rzecz drugiego człowieka. Teoretycznie wszystko się zgadza, w praktyce wychodzi inaczej. 

Można więc powiedzieć, że władza zagłaskała obywateli?

– Coś w tym stwierdzeniu jest. Gdyby chodziło o zagłaskanie rodowitego obywatela, to bym się z tym zgodził. Natomiast tu jest takie dziecinne głaskanie tego przybysza, który chce sobie lekko i elegancko żyć, a system penitencjarny temu sprzyja.

Wracając na nasze podwórko, czy polskie więzienia spełniają swoją rolę? Czy zmieniają więźniów na lepszych?

– To, czy człowiek zmieni się na lepszego, nade wszystko zależy od niego samego. System więzienny w Polsce oferuje bardzo wiele możliwości wewnętrznej przemiany człowieka. Mamy świetne programy naprawcze dotyczące pracy z alkoholikami i narkomanami. Jedynym ich mankamentem jest czas oczekiwania w kolejce, bo takie niestety są obecnie możliwości. W więzieniach oferujemy więźniom również programy edukacyjne, w których mogą oni zdobywać zawody czy specjalizacje. Naprawdę można wrócić do normalności, jeśli tylko człowiek tego chce.

W wielu zakładach karnych osadzeni mają możliwość bezpłatnie studiować na państwowych uczelniach np. ci z Radomia mogą uczyć się na Politechnice Radomskiej. Mnóstwo osób krytykuje taką decyzję, Ksiądz jednak jej broni. Dlaczego?

– Jeżeli chcemy, aby ludzie normalnie funkcjonowali, to trzeba im stwarzać normalne warunki. Problem w Polsce, jak również w wielu krajach polega na tym, że przeciętny Kowalski myśli w ten sposób: ktoś dokonał przestępstwa, więc musimy mu dołożyć, ile tylko można, aby zapamiętał na przyszłość. Bardzo przepraszam, ale to jest to samo, jakby zamknąć psa w klatce, szczując go jednocześnie. Nie dawać jeść a po jakimś czasie otworzyć klatkę – bo trzeba go kiedyś wypuścić – i wyjdzie z niej rozjuszona bestia. To samo jest z człowiekiem. Jeśli zamkniemy go w więzieniu i będziemy źle traktować, to po odbytej karze okaże się, że wychodzi jeszcze groźniejszy przestępca. Oczywiście, więzienie z jednej strony musi służyć jako izolacja od społeczeństwa na tyle, na ile jest ona konieczna, z drugiej jednak strony, ta izolacja ma przygotować tego człowieka do powrotu do normalności. Oczywiście, istnieje grupa ludzi przeważnie z zaburzeniami psychicznymi, których trzeba bezwzględnie izolować, ponieważ charakterologicznie są to osoby, które nie odnajdujące się w normalnym społecznym funkcjonowaniu. Pamiętać należy jednak, że jest to margines w liczbie wszystkich osadzonych.

Załóżmy więc sytuację, że przychodzi do Księdza matka pięciorga dzieci, której nie stać na wysłanie syna na studia. Przestępca, który trafił do więzienia ma taką możliwość, natomiast ta kobieta ledwo wiąże koniec z końcem i mimo że syn jest zdolny, nie myśli o dalszej edukacji. Co by jej Ksiądz powiedział?

– Dzieci tej kobiety powinny mieć pełny dostęp państwowy do tych studiów. Jestem jak najdalej od myślenia, że kosztem wykształcenia dzieci tej pani jakiś więzień może się dalej uczyć. W tym miejscu występuje problem państwa, które powinno tej kobiecie pomóc, aby jej dzieci mogły studiować. Jednak tak samo jak problemem państwa jest pomoc tej pani, tak samo problemem państwa jest pomóc człowiekowi w warunkach izolacji wracać do normalności. Nie możemy mówić o tym, że ktoś jest uprzywilejowany i nie twierdzę, aby popierać przywilej dla więźnia. Uważam, że większy przywilej powinna mieć ta kobieta. Państwo jednak jako instytucja nie może zgubić zarówno problemu matki pięciorga dzieci, jak również nie może zgubić problemu człowieka, któremu trzeba pomagać wrócić na właściwe tory. 

 

 

Czy aby lepiej porozumiewać się z więźniami, aby do nich dotrzeć, posługuje się Ksiądz grypserą?

– Broń Panie Boże! Ksiądz nie jest od tego, aby używać grypsery, nie sądzę, aby więźniowie po tylu latach mojej pracy – a jest to już prawie 25 lat spędzonych w tym systemie – oczekiwali ode mnie jej używania. Oni oczekują, abym był jak najlepszym duszpasterzem. Niejednokrotnie spotkałem się z pytaniem, po co w ogóle przychodzę do więzienia. Wydaje mi się, że jest to podstawowe pytanie, ponieważ stanowi ono przyczynę do tego, aby rozpocząć dyskusję z osadzonym.

W więzieniach oprócz skazanych jest również służba więzienna. Proszę powiedzieć, jak układa się współpraca na linii SW – kapłan.

– Współpraca z pracownikami więziennictwa należy do jednych z priorytetów w mojej pracy. W taki sam sposób, w jaki pracuję z osadzonymi, pracuję także z pracownikami. Zaliczyć tutaj można indywidualne rozmowy, duszpasterstwo tych osób (m.in. coroczne pielgrzymki na Jasną Górę) czy udział w organizowanych konferencjach. Taka współpraca jest konieczna, bo jeśli człowiek otwiera osiem godzin dziennie cele i niejednokrotnie słyszy stek chamstwa, wulgaryzmy ze strony osadzonych, to w pewnym momencie chce odreagować. Istnieją przecież granice ludzkiej wytrzymałości. Problemy z pracy mogą być przenoszone na rodzinę, a wtedy cierpią wszyscy. Jako duszpasterze staramy się pomagać organizując np. zawody sportowe. Należy pamiętać, że życie tych ludzi obciążone jest problemem patologii człowieka, z którym pracują.

Jakiś czas temu przez Polskę przetoczyła się dyskusja dotycząca pedofilów, w czasie której niejednokrotnie podnoszony był argument dotyczący kastracji takich osób. Czy Księdza zdaniem dopuszczalne jest przywrócenie kar cielesnych?

– Absolutnie nie! To nie jest rozwiązanie. Podobny schemat widzimy, kiedy ojciec mówi do małego synka: „Jeszcze raz tam wejdziesz, to ci wleję”, a on dalej będzie to robił. I co? Ojciec mówieniem zmieni sytuację? Nie zmieni. Tak jak dzieciak jest ciekawy świata i będzie wchodził w różne zakamarki, gdzie nie powinien, aby sobie krzywdy nie zrobić, tak podobnie wygląda sytuacja z przestępcami. Żadna kara odwetowa jeszcze nigdy nie okazała się skuteczna w pokonaniu problemu. Rozwiązanie problemu musi się spotkać ze zrozumieniem, akceptacją i chęcią zmiany myślenia, a co za tym idzie działania danego delikwenta. Błędem społecznym jest myślenie, że kara odwetowa to lekarstwo na rozwiązanie problemu. Tak na pewno nie jest!

Czy Ksiądz popiera przywrócenia w polskim prawie kary śmierci dla najcięższych przestępstw? Co w tej sprawie mówi nauka Kościoła?

– Nie popieram przywrócenia kary śmierci. Państwo prawa ma różne instytucje, które powinny zajmować się trudnymi przypadkami osób popełniających najcięższe przestępstwa. Osoby zaburzone psychicznie i przestępczo powinny być izolowane w instytucjach kontroli medyczno-izolacyjnych. W obecnym Katechizmie Kościoła Rzymskokatolickiego kładzie się nacisk na konieczność poszukiwania odpowiednich środków izolacyjnych. Mamy fundamentalne przykazanie „nie zabijaj”, stąd rozwijajmy wiedzę i doświadczenia instytucji penitencjarnych, przeznaczonych do reagowania na najtrudniejsze problemy przestępcze.

Co jest najtrudniejsze w kontaktach z więźniami? Pamięta może Ksiądz swoje pierwsze spotkanie?

– O tak i to bardzo dobrze. Dzisiaj ten człowiek żyje normalnie, ma żonę i dzieci. Wszystko w jego życiu zaczęło się od tego, że od najmłodszych lat on i jego siostra byli świadkami życia swojej matki-prostytutki. Ojciec był w ogóle nieznany, a matka miała do dyspozycji jeden pokój, w którym przyjmowała „klientów”. Dla normalnego życia rodzinnego jest to nie do pomyślenia. Mając 17 lat i będąc na tyle silnym, chciał jednego z „klientów” matki pobić. Ów klient okazał się postawniejszy, więc uderzył chłopaka tak, że ten rozbił sobie głowę. Chłopak poszedł do kolegi, napili się wódki, a potem wsiadł w samochód i spowodował wypadek, w którym ucierpiała młoda kobieta. Najważniejsze jest wysłuchanie argumentów drugiego człowieka, dlaczego on tak postąpił. Dopiero wtedy mamy pełny obraz wydarzeń. 

Czy zdarzyło się, że został Ksiądz napadnięty w więzieniu?

– Nigdy. Dialog między ludźmi powinien rozwiązywać problemy.

Wspomnienie Dobrego Łotra (26 marca) jest dniem modlitw za więźniów. O co właściwie powinniśmy się modlić? Jakie łaski są im najbardziej potrzebne?

– Przede wszystkim trzeba się modlić o budowanie człowieczeństwa, czyli uczenie się pozytywnego życia, wartościowania, moralności.

Dlaczego został ustanowiony dzień modlitw za więźniów, natomiast nie ma ustanowionego dnia modlitw za ofiary przestępstw?

– Faktycznie nie ma dnia modlitw za ofiary przestępstw, ale w pracy duszpasterskiej z więźniami zawsze modlimy się za ofiary. Na Mszy św., którą odprawiam dla więźniów w modlitwie powszechnej także  się za nie modlimy. To jeden z ważniejszych punktów każdego spotkania modlitewnego. 

Ksiądz w więzieniu jest bardziej bratem czy strażnikiem?

– Nade wszystko ksiądz powinien być bratem, ale nie może też zapominać o strażnikach pełniących swoją funkcję.
 

Ksiądz dr Paweł Wojtas – naczelny kapelan więziennictwa w Polsce, wiceprezydent Międzynarodowej Komisji Katolickiego Duszpasterstwa Więziennego, odwiedził więzienia w prawie wszystkich krajach na świecie, inicjator ustanowienia 26 marca dniem modlitw za więźniów.