Rok Wiary – i co dalej?

Kajetan Rajski

publikacja 10.11.2013 15:01

Hucznie zatem rozpoczęły się obchody Roku Wiary. Prawie w każdej parafii w Polsce została odprawiona wtedy uroczysta Msza św. Niestety, w wielu z tych wspólnot był to zarazem początek i koniec specjalnych obchodów Roku Wiary. Trzeba jednak przyznać, że mnóstwo wspólnot parafialnych stanęło na wysokości zadania.

Posłaniec Serca Jezusowego 11/2013 Posłaniec Serca Jezusowego 11/2013

 

Jeżeli chociaż trochę nie pogłębiliśmy swojej wiary, albo jeśli przynajmniej nie próbowaliśmy tego uczynić, to obchodzony Rok Wiary stał się dla nas jedynie mnożeniem słów i pasmem ciekawych wydarzeń kościelnych, z których jednak w naszej perspektywie nic nie wyniknęło.

„Rok Wiary, Rok Wiary, Rok Wiary…” – słyszeliśmy ten termin w przeciągu ostatniego roku setki, jeśli nie tysiące razy. Odmieniany przez wszystkie przypadki, analizowany w wielu książkach i artykułach, rozpracowywany w trakcie homilii i kazań. Dla wielu – niestety – pozostał w sferze czysto oficjalnej. Jak Kościół poradził sobie z obchodami tego Roku? Co było w nim rzeczywiście ważne?

Kościół ogłasza jakiś Rok, gdy pewna prawda naszej wiary jest zagrożona. Kiedy w krajach Europy Zachodniej niektórzy kapłani coraz mniej przykładali się do godnego sprawowania Mszy św., Jan Paweł II ogłosił Rok Eucharystii. Gdy coraz mniej osób, przede wszystkim w krajach zachodnich, odmawiało różaniec, wówczas papież Polak ogłosił Rok Różańca Świętego. Podobnie, gdy Benedykt XVI chciał zachęcić wiernych do apostolstwa, ogłosił Rok Świętego Pawła Apostoła, a gdy opinią publiczną wstrząsały skandale związane z osobami duchownymi, ogłoszony został Rok Kapłaństwa. Tym razem przeżywamy Rok Wiary.

W liście apostolskim Porta fidei papież Benedykt XVI uzasadniał potrzebę obchodów Roku Wiary jako poprawnego odczytania dokumentów II Soboru Watykańskiego, mając na myśli hermeneutykę zgodną z Tradycją Kościoła. Zachęcił również: Trzeba zintensyfikować refleksję na temat wiary, aby pomóc wszystkim wierzącym w Chrystusa w stawaniu się bardziej świadomymi i ożywić ich przywiązanie do Ewangelii, zwłaszcza w okresie głębokich przemian, jaki ludzkość przeżywa obecnie.

Współczesny świat niewątpliwie przeżywa kryzys, który możemy z pewnością nazwać „powszechnym pomieszaniem”. Tracą znaczenie terminy oczywiste kiedyś dla wszystkich. Przypomnijmy chociażby słowo „miłość”, którego znaczenie w ostatnich latach chyba najbardziej zostało wypaczone.

Hucznie zatem rozpoczęły się obchody Roku Wiary. Prawie w każdej parafii w Polsce została odprawiona wtedy uroczysta Msza św. Niestety, w wielu z tych wspólnot był to zarazem początek i koniec specjalnych obchodów Roku Wiary. Trzeba jednak przyznać, że mnóstwo wspólnot parafialnych stanęło na wysokości zadania. Znam kilka miejscowości, gdzie miejscowi proboszczowie przygotowali dla swoich wiernych specjalne misje święte, dłuższe rekolekcje, spotkania ewangelizacyjne, które w perspektywie czasu – jak dziś oceniają - przyniosły widzialne efekty; więcej osób zaczęło praktykować, przywiązało się do Kościoła. Ich przyjście do budynku doprowadziło do zrozumienia istoty życia chrześcijańskiego, jakim jest trwanie w Kościele katolickim, założonym przez samego Boga. Przypomniał o tym Benedykt XVI: Pierwszym podmiotem wiary jest faktycznie Kościół. W wierze wspólnoty chrześcijańskiej każdy otrzymuje chrzest, skuteczny znak wejścia do ludu wierzących, aby zyskać zbawienie. Wierność Kościołowi zatem i docenienie wymiaru zbawienia jedynie w Kościele, to niewątpliwy sukces Roku Wiary. Wszak właśnie w jego trakcie Benedykt XVI wprowadził drobną, ale istotną zmianę do obrzędów chrztu, którą później zaakceptował ojciec święty Franciszek. Odtąd kapłan nie wypowiada nad chrzczonym słów: Wspólnota chrześcijańska przyjmuje cię z wielką radością, ale Kościół Boży przyjmuje cię z wielką radością. Poprzez tę zmianę Benedykt XVI i Franciszek chcą podkreślić, że odtąd ochrzczony człowiek nie jest częścią bliżej nieokreślonej wspólnoty, ale Kościoła Bożego, który trwa w Kościele katolickim.

W Roku Wiary nie tylko Kościołem, ale także osobami będącymi poza nim, wstrząsnęła informacja o ustąpieniu papieża Benedykta XVI. Jedni wyjęli chusteczki, by otrzeć łzy, inni z kolei wystrzelili z butelek z szampanem, ciesząc się, że pancerny kardynał – jak go niegdyś określali, ustąpił. Ten dramatyczny gest papieża doprowadził jednak do tego, że wielu katolików rozpoczęło intensywną modlitwę w intencji Kościoła i wyboru kolejnego Następcy św. Piotra. Z woli Ducha Świętego, jak ufamy, został nim obecny ojciec święty Franciszek. Choć niekiedy media próbują manipulować jego wypowiedziami, to jest on niewątpliwie obrońcą ortodoksyjnej nauki Kościoła, który wykazuje niezwykłą troskę o Bożą owczarnię, szczególnie o najbiedniejsze i najbardziej potrzebujące pomocy owieczki. Było to widoczne szczególnie na Światowych Dniach Młodzieży w Rio de Janeiro. Ludzie młodzi, którzy poważnie podeszli do tego wydarzenia, a nie na zasadzie analogicznej do Przystanku Woodstock, którzy najpierw chcieli się spotkać z Bogiem, a później poznać nowych znajomych, na pewno mogli z niego wynieść dużo duchowej siły. Franciszek powiedział m.in.: Nie mam złota ani srebra, ale przynoszę to, co dostałem najcenniejszego: Jezusa Chrystusa! Czy dwa tysiące lat temu nie przemawiał podobnymi słowami pewien rybak z Galilei, który otrzymał władzę kluczy?

Sukces Roku Wiary przede wszystkim trzeba rozpatrzyć indywidualnie, wnikając najpierw we własną duszę. Jeśli udało nam się nieco postąpić na żmudnej drodze do zbawienia wiecznego, to możemy się radować i dziękować Panu Bogu za wielką łaskę, której zaznaliśmy. Jeśli jednak tak się nie stało, musimy sami siebie zapytać, jakie były tego przyczyny. Możemy jeszcze sami sprawić, że Rok Wiary będzie nadal trwał w naszych sercach.

 

TAGI: