Poszukiwanie sprawiedliwości

Z Radosławem Zmitrowiczem OMI, biskupem pomocniczym diecezji kamieniecko-podolskiej na Ukrainie, rozmawia ks. Bohdan Dutko MS

publikacja 19.03.2014 20:53

Pragnienie sprawiedliwości jest wpisane w naturę każdego człowieka. Błogosławieni sprawiedliwi, którzy nie utracę, nie zgaszą swojego pragnienia sprawiedliwości. Ważne jest, żeby szukać sprawiedliwości prawdziwej, nie tylko tej sprawiedliwości pozornej, krótkotrwałej, egoistycznej sprawiedliwości dla siebie, ale głębszej sprawiedliwości, głębszego zrozumienia, czemu jest tak, jak jest

La Salette.Posłaniec Matki Boskiej Saletyńskiej 1/2014 La Salette.Posłaniec Matki Boskiej Saletyńskiej 1/2014

 

W duszpasterstwie nieraz słyszałem opinie ludzi: „na świecie nie ma sprawiedliwości”. Jaką dać im odpowiedź?

Niełatwo dać odpowiedź, bo to prawda, że nie ma sprawiedliwości, zwłaszcza takiej, jaką spontanicznie człowiek sobie wyobraża. To znaczy, że każdy ma zdrowie, odpowiednią ilość pieniędzy, ma przyjaciół, znajomych, talenty i zdolności i nikt mu tego nie zabiera, nie niszczy. Ale jednocześnie nie jest do końca prawdą, że nie ma sprawiedliwości. Możemy to jednak zrozumieć dopiero wówczas, kiedy patrzymy na ostateczny cel życia człowieka na ziemi: bycie szczęśliwym na wieki wieków. Całe nasze doświadczenie wiary pokazuje bowiem, że wszystko to, co się wydarza w naszym życiu, ma jeden cel: pomóc nam odkryć i doświadczyć miłości Boga. Gdy człowiek odkrywa i przeżywa miłość Boga, wówczas nie ma poczucia skrzywdzenia i niesprawiedliwości, potrafi być za wszystko wdzięczny.

Dlaczego człowiek nie umie widzieć rzeczywistości sprawiedliwie, taka jaka ona jest? Docenić, że jeśli ktoś ma więcej, to bardzo dobrze i cieszyć się tym? Dlaczego tak jest?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba sięgnąć do prawdy, którą nam objawił o człowieku Jezus Chrystus. Rodzimy się z grzechem pierworodnym, co oznacza, że nie czujemy miłości Boga, że jest w nas głęboka pustka i samotność, którą staramy się czymś wypełnić. Istniejemy, kiedy jesteśmy w relacji z kimś, kiedy ktoś nas kocha. To jest bardzo głęboko zakorzenione w każdym z nas. Tak funkcjonujemy. A wypełniamy tę pustkę miłością innych ludzi i różnymi dobrami materialnymi. Bez tego jakby nie możemy żyć. Chyba, że odkryjemy miłość Boga. Jeśli nie znamy tej miłości, to nadmiernie pragniemy miłości drugiego człowieka, nadmiernie pragniemy dóbr. Żona domaga się od męża, żeby przychodził na czas, żeby ją szanował, żeby ją kochał. Jasne, że tak powinno być, ale jeśli żona zbyt mocno tego żąda, to jeszcze trudniej mężowi jest na to jej pragnienie odpowiedzieć. Powiemy – ona ma rację... ale nie ma racji. Nie ma racji, bo nie rozumie tej pustki, głębokiej pustki w sobie, którą chce napełnić miłością swojego męża. To jej pragnienie sprawiedliwości zawsze będzie zdeformowane, wykrzywione i zawsze będzie miała poczucie jakiejś niesprawiedliwości, skrzywdzenia, niezrozumienia. Dopiero wtedy, kiedy odkryje miłość Boga, wówczas tę niesprawiedliwość zobaczy w zupełnie innym świetle.

Walka o sprawiedliwość toczy się w sercu człowieka i zwycięża tylko ten, kto ma wiarę...

Tak. „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Z wiary, która jest relacją z Bogiem i jednocześnie światłem, pozwalającym widzieć i rozumieć rzeczywistość.

Ale przecież Jezus w Kazaniu na górze mówi o błogosławionych, którzy tęsknią i łakną sprawiedliwości.

Pragnienie sprawiedliwości jest wpisane w naturę każdego człowieka. Błogosławieni sprawiedliwi, którzy nie utracę, nie zgaszą swojego pragnienia sprawiedliwości. Ważne jest, żeby szukać sprawiedliwości prawdziwej, nie tylko tej sprawiedliwości pozornej, krótkotrwałej, egoistycznej sprawiedliwości dla siebie, ale głębszej sprawiedliwości, głębszego zrozumienia, czemu jest tak, jak jest. I tu jako ilustrację można dać przykład Kiko Argüello, Hiszpana, który był bardzo wrażliwy na niesprawiedliwość. Żył w dobrej rodzinie, ale w bliskim sąsiedztwie przebywała kobieta, która ciągle była bita przez męża alkoholika... Kiko zadawał sobie pytanie: „Czemu ja żyję w dobrobycie, a obok sąsiadka doświadcza niesprawiedliwości?” Czemu tak jest, że życie tak wielu ludzi jest przepełnione bólem i cierpieniem. Pomyślmy o dzieciach, które wychowuje ulica, które żyją w gangach. Żeby przeżyć na ulicy, trzeba być twardym, czasami okrutnym. I te dzieci czasami takie są. Ale czy to jest ich wina? One zaznały ogromnej krzywdy, zła. Jeśli ktoś doświadczył gwałtu, pedofilii – jest głęboko zraniony, doznał wielkiej niesprawiedliwości. Dlaczego tak się stało? Czy jest jakaś odpowiedź na to pytanie: dlaczego? Właśnie Kiko zadał sobie to pytanie! Wołał, szukał, myślał, modlił się. Jego przyjaciele z lewicy, komuniści i marksiści, mówili mu: „Słuchaj, my zbudujemy sprawiedliwy świat, sprawiedliwy ustrój, gdzie nie będzie już niesprawiedliwości”. Oni byli przekonani, że niesprawiedliwość rodzi się z niesprawiedliwych struktur, nie widzieli, że niesprawiedliwość jest w sercu człowieka. A on im odpowiadał: „Nie, ja chcę znaleźć odpowiedź na niesprawiedliwość, która będzie odpowiedzią na niesprawiedliwość wszystkich czasów. To w porządku, że wy zbudujecie sprawiedliwy ustrój. OK, ale co z tymi wszystkimi, którzy byli w minionych wiekach tak bardzo krzywdzeni? Jaka jest odpowiedź na niesprawiedliwość, której doznali w swoim życiu?” On szukał i znalazł! Jezus Chrystus ukrzyżowany, który przyjął los najbardziej odrzuconych i najgłębiej przeklętych objawił, że z każdym człowiekiem doświadczającym niesprawiedliwości jest Bóg. Że życie istnieje nie tylko tutaj na ziemi, to też mocno podkreślał papież Benedykt XVI w encyklice o nadziei, a sąd po śmierci będzie sprawiedliwy, będzie przebaczenie, ale nie tanie przebaczenie!

Dziś w przepowiadaniu bardzo akcentujemy miłosierdzie i przebaczenie Boga. Czy nie zapomnieliśmy o Jego sprawiedliwości?

Miłosierdzie Boże nie jest przeciwko sprawiedliwości, ani sprawiedliwość przeciwko miłosierdziu, co podkreślał papież Benedykt XVI. Sprawiedliwość jest innym wymiarem miłości. Miłość musi być sprawiedliwa. Na pewno miłosierdzie i sprawiedliwość Boża przekracza nasze wyobrażenia! To jest sprawiedliwość, która każdemu daje szansę nawrócenia, przebaczenia i otrzymania nowego życia. To jest ta sprawiedliwość, która – jak mówił nasz Pan – objawia się w słońcu, które świeci dla wszystkich i w deszczu, który pada, także na bandytów i kryminalistów. Każdy dostaje szansę. Trzeba mówić o miłosierdziu i sprawiedliwości Bożej.

 

 

Sąd Boży będzie sprawiedliwy, ale co to znaczy?

Bóg jest sędzią sprawiedliwym. To znaczy, że On zrozumie wszystkie nasze trudności i ograniczenia. Weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności naszego życia, uwzględni nasze geny i to, co otrzymaliśmy w rodzinie i w szkole… Zwróci uwagę na wszystkie nasze zranienia. Ale sąd sprawiedliwy oznacza również, że wyjdą na jaw wszystkie zmarnowane przez nas okazje do czynienia dobra. Odsłonią się nasze intencje, dlaczego to lub to zrobiłem. Czy zrobiłem to z miłości, czy aby pokazać się przed innymi. Wielką łaską jest dla nas sakrament pokuty, w którym dzięki Duchowi Świętemu możemy sprawiedliwie się osądzić i stawać przed Bogiem w prawdzie. Poniekąd ćwiczymy się w tym stawaniu przed Bogiem i przyjmowaniu Jego miłosierdzia. Bo jeśli człowiek całe swoje życie ukrywał się i nie wie, kim jest, a na sądzie Bożym wyjdzie cała prawda o nim, czy on wtedy to zaakceptuje, czy przyjmie przebaczenie Boga? Bo przyjąć przebaczenie, to znaczy również uznać siebie za nędznika, a to nie jest takie proste! Jeśli człowiek całe swoje życie nie uznawał tej prawdy, to czy to uzna ją po śmierci?

W Liście do Rzymian św. Pawła czytamy: „Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym”. W tym słowie odnajdujemy misję dla chrześcijanina, który oprócz starania się o chleb i dla siebie i swojej rodziny ma misję o wiele większą, żeby czynić sprawiedliwość, żeby być protagonistą pokoju i radości...

Oczywiście. Ale nie tyle przez działanie, ile przez sposób życia. Istnieję tak, że moje życie jest zakorzenione w Bogu. Czy jem, czy piję, czy oglądam film, czy odpoczywam, czy pracuję, to zawsze z Bogiem, w radości i pokoju. To jest inny, nowy sposób na życie na tej ziemi, który jest możliwy jedynie dzięki łasce Bożej. To znaczy, że tożsamością człowieka jest być w relacji z Bogiem. W centrum jest właśnie ta relacja z Bogiem, z Ojcem, tak jak to było w życiu Jezusa Chrystusa. Być sprawiedliwym to innymi słowy oddać drugiemu to, co mu się należy. Oddać sprawiedliwość – co się należy mamie, co się należy dzieciom, co się należy władzy, co się należy samemu sobie, co się należy Bogu. Być sprawiedliwym przed Bogiem, to uznać prawdę o tym, że żyjemy z miłości, z daru. Sprawiedliwy przed Bogiem nie jest ten, który wykonuje wszystko „super”, ale ten, który przyjmuje Jego miłość, ten, który żyje Jego miłością. W Liście do Rzymian św. Paweł, tłumacząc usprawiedliwienie z wiary pisze, że ono przychodzi jak dar i nie jest takie, jak w przypadku robotnika, który pracował cały dzień i przychodzi odebrać zapłatę, która według sprawiedliwości mu się należy. Sprawiedliwość z wiary jest inna. Wyraża ją postawa człowieka, który nie pracował cały dzień i jest świadomy że nie zasłużył na zapłatę swoją pracą, ale mimo to idzie do właściciela i prosi go chleb, wierząc w jego dobroć. Ten człowiek nie liczy na swoje zasługi, ale na dobroć Drugiego.

Dlaczego sprawiedliwego Hioba spotyka niesprawiedliwość?

Sprawiedliwość Hioba objawia się przede wszystkim w tym, że nie myślał źle o Bogu. W tym, co przeżywał, był szczery i żył w prawdzie. Nie uległ pokusie, aby za pomocą jakichś teorii wyjaśnić, co przeżywa. Rozumiał działanie Boga w historii człowieka, zawsze przewyższa ludzkie myślenie. Stawiał wiele pytań i na końcu, na spotkaniu z Panem wyznaje: „Do tej pory znałem Ciebie tylko ze słyszenia. Teraz poznałem Ciebie, więc odwołuję to wszystko, co mówiłem”. Oto jest odpowiedź na pytania dotyczące niesprawiedliwości, która nas spotyka. Hiob, dopóki nie miał doświadczenia miłości Boga, nie rozumiał cierpienia, które go spotkało. Gdy spotkał Boga, odwołał to, co wcześniej mówił. Jeśli mamy doświadczenie miłości Boga, wówczas inaczej patrzymy na wszystko, co nas spotyka.

Możemy powiedzieć, że ta niesprawiedliwość, rozumiana tylko „po ludzku”, stała się miejscem spotkania z Bogiem, miejscem poznania Boga...

Tak. Niektórzy dają przykład z dywanem, który, kiedy patrzymy na niego od spodu jest pełen poplątanych nitek, które nic nie wyrażają, ale gdy patrzymy z góry, widzimy piękny obraz, wzór. I my często patrzymy na wszystkie niesprawiedliwości i przykre sytuacje jak na poplątane nitki. Ale kiedy doświadczamy miłości Boga, wtedy dociera do nas sposób widzenia Pana Boga. Jeśli nie doświadczymy Jego miłości, zostaniemy w piekle – z poczuciem krzywdy, zranienia, pretensji, niesprawiedliwości i zła, które gromadzimy w sercu. Hiob na końcu będzie się wstawiał za swoich przyjaciół, gdyż Pan Bóg zaprasza człowieka do współuczestnictwa w okazywaniu miłosierdzia.

A jak ma się zachować chrześcijanin, który widzi niesprawiedliwość dotykającą drugiego?

Myślę, że to zależy od konkretnej niesprawiedliwości.

Mojżesz wstawił się za swoim ziomkiem, reagując na przemoc przemocą.

Jeśli widzę na ulicy, jak ktoś poniewiera kobietę, to nie będę mu głosił dobrej nowiny, tylko wezmę za łachu i stanę w obronie kobiety. Jeśli mąż bije żonę, co mam tej żonie powiedzieć? To nie są proste sprawy, ale kierunek jest zawsze jeden – wyzwoleniem jest miłość. Ale miłość nie jako nakaz, tylko miłość jako dar, który otrzymujemy, kiedy otwieramy się na miłość Chrystusa, kiedy wierzymy, że największe objawienie sprawiedliwości Bożej jest na krzyżu. Kto ją przyjmuje, ten jest uratowany. Kto nie przyjmuje – zostaje w śmierci, w smutku, w pretensjach, w osądach. My również możemy dać siebie, kiedy Jezus Chrystus jest w nas, kiedy Jego Duch, Jego moc, jest w nas, kiedy – jak mówi św. Paweł – „Nie ja żyję, ale żyje we mnie Jezus Chrystus”. Pomóc człowiekowi to prowadzić go ku miłości Chrystusa. W jaki sposób? Przez głoszenie Ewangelii, obecność, dobre słowo, okazanie współczucia.