Dlaczego nie da się uniknąć konfliktu między cywilizacjami islamu i chrześcijaństwa?

Robert T. Ptaszek

publikacja 14.06.2014 11:50

Podobno inteligentni ludzie uczą się na błędach. Jeśli to zdanie jest prawdziwe, to niestety – zarówno osoby zasiadające w decyzyjnych gremiach Unii Europejskiej, jak też przywódców poszczególnych państw trudno, z pewnymi wyjątkami, obdarzyć takim mianem, bowiem mimo że współczesna ekspansja islamu w Europie trwa już od kilku dziesięcioleci, nie wyciągają z tego faktu praktycznie żadnych wniosków.

Cywilizacja 45/2014 Cywilizacja 45/2014

 

Żadne spektakularne wydarzenia, takie jak choćby coraz liczniejsze zamieszki z udziałem ludności muzułmańskiej, nie są w stanie wytrącić polityków z błogiej nieświadomości. Nie rozumieją, że patrząc na rozwój tej religii z zachodniej perspektywy popełniają zasadniczy błąd. Wynika on z faktu, że uznają za oczywisty dominujący współcześnie w Europie model państwa świeckiego (i to zazwyczaj radykalnie świeckiego[1]), w którym wpływ religii ogranicza się niemal wyłącznie do prywatnej sfery ludzkiego życia. Do tego dochodzi wszechobecna poprawność polityczna i zbyt szeroko pojmowana idea tolerancji. Powodują one, że o kwestiach religijnych nie tylko się nie mówi, ale także się o nie nie pyta. Np. we Francji już od końca XIX w. przepisy prawne zabraniają rozróżniać mieszkańców na podstawie wyznawanej religii. W efekcie takich regulacji nie można nawet dokładnie ustalić, ilu wyznawców islamu żyje obecnie w tym kraju.

Ponadto osoby decydujące o polityce krajów Unii Europejskiej na ogół nie widzą nic niebezpiecznego w zjawisku mieszania się kultur. Wszak z racji posiadania kolonii w różnych częściach świata kraje europejskie mają z wielokulturowością od dawna do czynienia.  

Wszystko to powoduje, że w dalszym ciągu europejscy przywódcy nie dostrzegają zagrożeń będących skutkiem coraz większej ekspansji islamu [2].

Politykom zdają się wtórować ludzie nauki. Większość z nich również patrzy na islam podobnie jak na chrześcijaństwo. Dziś znaczy to niestety, że traktują te religie jako zjawiska nie mające większego wpływu na stan kultury i życie społeczne. Aby pokazać, że taki punkt widzenia jest dziś dominujący, można odwołać się do wielu przykładów. Z racji niewielkiej objętości tekstu przytoczę tylko jeden. Oto we wstępie do opublikowanego przez znanych niemieckich religioznawców słownika dotyczącego islamu[3], przetłumaczonego i wydanego po polsku przez cenione za rzetelność publikacji wydawnictwo Verbinum czytamy: „Warto, żeby chrześcijanie uświadomili sobie, że słowo «Allah» znaczy po arabsku po prostu «Bóg» i że jest to ten sam, litościwy i miłosierny Stwórca nieba i ziemi”[4].

Takie deklaracje, będące w najlepszym razie przejawem myślenia życzeniowego, a w najgorszym – typowej dla wielu naukowców naiwności, wprowadzają niestety ludzi w poważny błąd. Polega on na traktowaniu islamu jako religii podobnej do znanego Europejczykom chrześcijaństwa. Tymczasem sytuacja wygląda inaczej – podobieństwo obu wspomnianych religii polega przede wszystkim na tym, że mają takie same aspiracje: obie uważają się za uniwersalistyczne i prawdziwe. Z tego powodu dążą do głoszenia swojej prawdy na całym świecie. Są bowiem przekonane, że tylko prawdziwa religia wskazać może ludziom rzeczywisty cel ich życia – zbawienie.

Cywilizacyjne znaczenie chrześcijaństwa i islamu

Chrześcijanie aspiracje swojej religii do jedyności i powszechności uzasadniają przede wszystkim przywołując osobę Założyciela. Uważają, że chrześcijaństwo jest jedyną religią założoną bezpośrednio przez Boga, który w osobie Jezusa Chrystusa zstąpił na ziemię. Ten fakt dyskredytuje jednak chrześcijaństwo w oczach muzułmanów. Według wyznawców islamu przyjęcie poglądu o boskości Chrystusa to odrzucenie monoteizmu – wiary w jednego i jedynego Boga[5]. A tylko religia, której wyznawcy wierzą w jedynego Boga może być prawdziwa.

Chrześcijaństwo w opinii muzułmanów jest zatem religią fałszywą. Ich zdaniem dwa najważniejsze błędy chrześcijan to uznanie Jezusa za Boga i nie uznanie Mahometa za proroka głoszącego Bożą naukę. Dla muzułmanów jest zatem oczywiste, że islam to jedyna prawdziwa religia. Źródłem jej nieskażonej doktryny jest najdoskonalsze, bo ostatnie w dziejach, objawienie, jakiego Bóg udzielił swojemu prorokowi Mahometowi.

Trzeba też pamiętać, że zarówno w cywilizacji chrześcijańskiej, jak i w cywilizacji islamu przez stulecia religia stanowiła najsilniejsze źródło motywacji dla ludzkich działań. Skłaniała ludzi do podejmowania poważnych, a niekiedy nawet heroicznych decyzji, które często dla niereligijnego człowieka okazują się trudne do zrozumienia. Jednak stopniowo cywilizacyjne wpływy obu religii zaczęły się różnicować.

Różnice te pojawiły się, ponieważ w zachodniej (łacińskiej) cywilizacji w wyniku trwającego od XVIII w. procesu laicyzacji i ateizacji, religia zaczęła tracić znaczenie. Proces ten zyskał na intensywności około połowy XX w. i nadal się nasila. Tymczasem w krajach islamskich obserwujemy w tym czasie proces wzmacniania się islamu i jego cywilizacji. „Kiedy w połowie XX wieku społeczeństwa muzułmańskie zostały wyzwolone spod władzy europejskich sił kolonialnych, musiały borykać się z takimi problemami, jak nędza, niedobór zasobów i niski poziom wykształcenia wśród ludności. Niemal równie niepokojąca była konfrontacja z potężnym światem Zachodu, którego nauka, technika i bogactwo muzułmanów przytłaczały. Nie byli przygotowani do realiów dwudziestego wieku, w których przyszło im teraz żyć i konkurować z innymi. Większość tych czynników jest aktualna do dziś, ale doszła do nich jedna istotna rzecz – znalazłszy się w tej sytuacji, muzułmanie na nowo odkryli islam i teraz z dumą sięgają do jego tradycji i nauk, starając się dostosować go do nowej rzeczywistości”[6].

To właśnie sprawia, że choć rywalizacja miedzy islamem i chrześcijaństwem trwa nadal, jej wynik zdaje się być przesądzony. Osłabienie cywilizacji łacińskiej ufundowanej na chrześcijaństwie sprawia, że w niedługim czasie spodziewać się można zdecydowanego wzrostu znaczenia islamu w Europie. Najbardziej wyrazistą formułę prezentującą spodziewany wynik tego procesu zawdzięczamy włoskiej dziennikarce O. Fallaci: „Europa nie jest już Europą, ale Eurabią, która z powodu uległości wobec islamu kopie swój własny grób”[7].

 


[1] Państwo świeckie to państwo, w którym duchowni nie mają władzy politycznej, ale sprawują władzę religijną. Model państwa radykalnie świeckiego oparty jest na zasadzie separacji agresywnej wobec religii. W państwie takim obowiązuje zakaz uzewnętrzniania przekonań religijnych w życiu publicznym.
[2] Szerzej pisałem o tym w tekście Ku islamskiej Europie, który opublikowałem w monografii Bezpieczeństwo człowieka a wielokulturowość, pod red. nauk. J. Dębowskiego, E. Jarmocha, A. W. Świderskiego, Siedlce 2008. Niniejsze opracowanie można uznać za próbę weryfikacji i aktualizacji zawartych tam tez.
[3] Zob. M. i U. Tworuschka, Islam. Mały słownik, Warszawa 1995.
[4] Tamże, s. 5.
[5] Wiara ta stanowi fundament islamu. Szahada – wyznanie wiary muzułmanina głosi: „Nie ma innego boga poza Allahem, a Mahomet jest jego prorokiem” [La Ilaha Illa Allah Muhammadun Rasul Allah].
[6] R. Armour, Islam, Chrześcijaństwo i Zachód. Burzliwe dzieje wzajemnych relacji, przekł. I. Nowicka, Kraków 2004, s. 253.
[7] Cyt. za: „Corriere della Sera” 25 VII 2007.

 

 

Podstawy do formułowania takiego wniosku daje następująca obserwacja: dopóki obie cywilizacje – łacińska i arabska – czerpały siły ze swoich religijnych korzeni, trwała między nimi nieustanna rywalizacja, przyjmująca bardzo różne formy. Oprócz najbardziej widocznych konfliktów zbrojnych rywalizacja dotyczyła handlu, budownictwa, literatury, sztuki itp. Jednak podobna siła obu cywilizacji powodowała, że mimo ciągłych konfrontacji przez stulecia ich sfery wpływów utrzymywały się w mniej więcej stałych granicach.

Obecnie sytuacja wygląda inaczej. Oderwanie od chrześcijańskich korzeni i jego rezultaty, takie jak nadmierny pluralizm ideologiczny i otwartość współczesnej cywilizacji Zachodu, doprowadziły do tego, że stała się ona łatwym celem ekspansji islamu. O ile bowiem kraje arabskie nadal pozostają zamknięte na wpływy zewnętrzne, a rola islamu jako jedynej religii nie jest kwestionowana, to Europa szeroko i praktycznie bezwarunkowo otwarła się na przybyszów z krajów arabskich. W rezultacie już dziś w takich krajach jak Francja czy Wielka Brytania znaczny procent obywateli stanowią wyznawcy islamu. Ponadto liczba ich nadal dosyć szybko rośnie.

Kilka uwag na temat natury islamu

Trudno rozpatrywać taką sytuację wyłącznie w opisowych kategoriach, którymi posługują się zazwyczaj badacze zjawiska wielokulturowości. Różnice między islamem i chrześcijaństwem dotyczą bowiem fundamentalnych kwestii doktrynalnych oraz zasad funkcjonowania religii w społeczeństwie. Wskażmy zatem najważniejsze z tych różnic.

Przede wszystkim podkreślić należy odmienne relacje między człowiekiem a Bogiem. W chrześcijaństwie człowiek jest dzieckiem Boga, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo. Taka relacja powoduje, że człowiek może pozostawać z Bogiem w bliskich, zażyłych relacjach. Może nie tylko z Nim rozmawiać, ale także np. dyskutować z Jego decyzjami czy wyrokami. Natomiast nazwa „islam”, wywodząca się od arabskiego słowa „alsama” oznaczającego poddanie się, pokazuje, że człowiek w tej religii jest sługą Boga – musi zatem bez jakiegokolwiek sprzeciwu wypełniać Jego rozkazy.

Ponadto zwrócić trzeba uwagę na zupełnie inny sposób rozumienia przez wyznawców obu religii wyjątkowego charakteru i roli świętych ksiąg. Dla chrześcijanina są one święte, bo zostały napisane przez autorów natchnionych przez Boga. Koncepcja natchnienia wskazuje, że autorzy ci przekazali Boże Objawienie za pomocą języka i pojęć, funkcjonujących w świecie, w którym żyli. Z takiej koncepcji wynika, że zawarte w Starym i Nowym Testamencie prawdy wiary mogą być wyrażane i komentowane za pomocą pojęć, które odzwierciedlają sposób myślenia danej epoki.

Natomiast Koran uważany jest za księgę objawioną. Oznacza to, że według wyznawców islamu zawiera odwieczne słowo Boga. Co więcej, uważają oni, że tekst doskonałego, wzorcowego Koranu – Księgi Matki (Umm al-Kitab), która jest w Niebie – został dosłownie przekazany Mahometowi. Tekst ten należy zatem interpretować dosłownie, a wszelkie próby ludzkiego ingerowania weń (choćby w formie przekładów) pozbawiają go objawionego charakteru.

Z punktu widzenia islamu miarą pozwalającą na ocenę świętego tekstu jest zatem jego czystość, przejawiająca się w braku jakichkolwiek zafałszowań boskiego przekazu. To bardzo ważne, bo choć muzułmanie uznają, że święte księgi to Tora, Ewangelie i Koran, równocześnie twierdzą też, że tylko Koran zawiera najprawdziwsze, bo niezniekształcone przez ludzi słowa Boga.

Jednak najważniejsza różnica między islamem i chrześcijaństwem dotyczy sposobu postrzegania roli, jaką religia pełni w społeczeństwie. Chrześcijaństwo to przede wszystkim religia głosząca potrzebę wewnętrznej przemiany. Jezus Chrystus nie był przywódcą politycznym i nie prowadził politycznej działalności. Swoim wyznawcom zalecał wprost, by „oddawali Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22, 21).

Natomiast Mahomet był nie tylko prorokiem, ale także przywódcą politycznym i prawodawcą. Założył też państwo, którego prawodawstwo oparł na Koranie. Toteż o ile dla chrześcijan religia to przede wszystkim kwestia właściwych relacji z Bogiem i samym sobą[8], to w islamie zasady religii przenikają wszystkie sfery ludzkiego życia. „Od samego początku islam starał się włączyć [...] życie polityczne, społeczne i ekonomiczne do wszechobejmującego światopoglądu religijnego”[9].

Islam może być zatem uznany za religię totalną. Takie określenie oznacza, że w świecie islamu nie istnieje – oczywisty z punktu widzenia Europejczyka – rozdział religii i państwa. Nie istnieje też podział na świecką i religijną sferę ludzkiego życia. Sposób życia wyznawcy islamu jest całkowicie oparty na Koranie. Można powiedzieć, że dla muzułmanina wszystko jest islamem. Religijne prawo islamu zwane szariat, którego nazwa pochodzi od arabskiego słowa szari'a(t) – „droga prowadząca do wody” lub „słuszna ścieżka”, obowiązuje każdego wyznawcę islamu i reguluje całe jego życie. „Gdy nie wystarcza Koran, ma do dyspozycji tak zwane sunny: sentencje i opisy zachowań proroka, który – tak przynajmniej mówi pobożna tradycja – pamiętał o wszystkich problemach życia i uregulował je przepisami obowiązującymi po wsze czasy[10].

 

 



[8] Istotę chrześcijaństwa dobrze oddaje myśl św. Augustyna: „Chcę poznać własną duszę i Boga – nic więcej” (św. Augustyn, Solilokwia, 2, 7).
[9] R. Armour, Islam, Chrześcijaństwo i Zachód, s. 217.
[10] Pięć wielkich religii świata, pod red. E. Brunner-Traut, przeł. J. Doktór, wyd. 2, Warszawa 1987, s. 69–70 [podkr. – R. P.].

 

 

Trzeba stale pamiętać, że „Prawo w islamie ma […] sankcję religijną. Z oparcia prawa na źródłach religijnych wynika jego Boski charakter – ostatecznym źródłem prawa jest bowiem sam Bóg, a zatem człowiekowi nie wolno tego prawa zmieniać. Jest to zatem zupełnie inna tradycja niż europejska, która opiera się na rzymskim prawie stanowionym przez ludzi”[11]. Ponadto o ile w cywilizacji łacińskiej ewolucja prawa trwa nieustannie, to w islamie proces kształtowania prawa zakończył się praktycznie w IX w. (w sunnickich szkołach prawnych) bądź w XI w. (w przypadku szkół szyickich). „Od tej pory prawo sprawowane było w oparciu o istniejącą literaturę prawniczą, poprzez wydawanie fatw (opinii prawnych) przez muftich, którzy byli doradcami władców i sędziów”[12].

Źródła nieuchronnego konfliktu cywilizacji arabskiej i łacińskiej

To, co powiedzieliśmy do tej pory o naturze islamu, pozwala na sformułowanie wniosku, że jest to obecnie religia, której wpływ na kulturę i życie społeczne jest bardzo silny. To – przynajmniej dla podjętych tu rozważań – dosyć smutna konstatacja, bo zarówno język arabski, jak i doktryna islamu dzielą świat na dwie części. Pierwsza to tzw. dār al-islām czyli „dom islamu”, albo „przybytek pokoju”. Na obszarze tym (obejmującym ziemie, na których żyją wyłącznie muzułmanie lub ludzie, którzy nie będąc muzułmanami poddali się zasadom islamu) panuje ład i spokój. Druga część to dār al-arb, co tłumaczy się jako „dom wojny”, albo „przybytek walki”. Jest to sfera chaosu, którego źródłem jest fakt, że żyjący w niej ludzie nie zaakceptowali prawa szariatu.

Jak podaje K. Modras, badacz i wykładowca historii islamu: „Rozróżnienie na Dom Islamu i Wojny jest przypisywane założycielowi hanafickiej szkoły prawa, Abū Ḥanīfie (699–767). Podaje on dwa warunki niezbędne do tego, by teren mógł być określany terminem dār al-islām: muzułmanie powinni cieszyć się pokojem i bezpieczeństwem oraz mieć wspólne granice z państwami muzułmańskimi. Dzisiaj uczeni dodają do tego podziału jeszcze jedną kategorię, dār al-ʿahd, czyli narody, które mają dyplomatyczne porozumienia i przymierza z krajami muzułmańskimi. […] Zasadniczym kryterium rozróżnienia świata na dwa obozy jest więc swobodne praktykowanie przez muzułmanów własnej religii, […]. Gdy ten warunek nie jest spełniony, w państwach muzułmańskich można stosować ǧihād[13].

Z określeń tych jasno wynika, że za „przybytek walki” muzułmanie uznają m.in. cały obszar zdominowany przez cywilizację łacińską. Jest to bowiem cywilizacja ukształtowana pod wpływem chrześcijaństwa, które muzułmanie traktują jako błędną doktrynę religijną. Ponadto mają oni konkretne, a zarazem bardzo „poważne zastrzeżenia wobec zachodniego społeczeństwa. Dla wielu muzułmanów zachodnią kulturę cechuje przypadkowość stosunków płciowych i swoboda obyczajów, hedonizm, osłabienie więzów rodzinnych oraz przemoc i narkomania. Ich zdaniem ta nieskrępowana moralność i ten rozpad rodziny są wynikiem odrzucenia religii jako fundamentu życia społecznego. Twierdzą, że rozdział Kościoła i państwa oraz utrata religijności doprowadziły do laicyzacji Zachodu, co z kolei podważyło poczucie wartości i moralność”[14].

Skoro zatem Europa i jej kultura należy do dār al-ḥarb (domu wojny) muzułmanie uważają, że należy wszelkimi sposobami dążyć do tego, aby włączyć ją do dār al-islām (przybytku pokoju), czyli do obszaru, na którym panuje prawo islamu. W praktyce oznacza to także możliwość stosowania środków siłowych: „Zgodnie z naukami Mahometa muzułmanie mają walczyć z takimi społeczeństwami i wojna z nimi jest usprawiedliwiona. [...] W zasadzie ta wojna miała trwać tak długo, póki cała ludzkość nie przyjmie islamu albo nie podporządkuje się autorytetowi muzułmańskiego państwa”[15].

Zamiast podsumowania

Dr D. Pipes, dyrektor Forum Bliskowschodniego [Middle East Forum] wskazuje, że – przynajmniej teoretycznie – wpływy islamu w Europie ograniczyć można za pomocą trzech metod[16]:  

Pierwsza: przez wprowadzenie w Europie zmian, które doprowadzą do odnowy wiary chrześcijańskiej;

Druga: przez unowocześnienie i otwarcie społeczności muzułmańskich, tak by stały się bardziej otwarte na Europę i łacińską cywilizację;

Trzecia: przez przyjęcie imigrantów spoza świata muzułmańskiego. Latynosi jako chrześcijanie pozwoliliby Europie utrzymać historyczną tożsamość, a Hindusi i Chińczycy przyczyniliby się do większego zróżnicowania kulturowego, co osłabiłoby dominację islamu.

Równocześnie Pipes pokazuje, że każda z tych dróg napotyka na niemożliwe do pokonania – przynajmniej w obecnej sytuacji – przeszkody. Odnowa życia religijnego (zwłaszcza na Zachodzie) następuje zdecydowanie zbyt wolno. Społeczeństwa islamskie mimo rozwoju technicznego nie rezygnują z prawa szariatu jako podstawy, na której opiera się ich życie indywidualne oraz zbiorowe, zaś z racji odległości napływ emigrantów z katolickich krajów Ameryki Południowej oraz Indii i Dalekiego Wschodu jest minimalny w porównaniu z emigracją z krajów arabskich.

W tej sytuacji przyszłość cywilizacji łacińskiej rysuje się raczej w dosyć ciemnych barwach…

Dlaczego nie da się uniknąć konfliktu między cywilizacjami islamu i chrześcijaństwa?

Artykuł opisuje cywilizacyjne znaczenie chrześcijaństwa i islamu, przygląda się bliżej naturze islamu, podaje źródła nieuchronnego konfliktu cywilizacji arabskiej i łacińskiej oraz wylicza sposoby ograniczenia wpływu islamu w Europie.

Robert T. Ptaszek - doktor hab. nauk humanistycznych w zakresie filozofii, prof. KUL, kierownik Katedry Teorii Religii i Alternatywnych Ruchów Religijnych KUL; członek współpracownik Wydziału Filozoficznego Towarzystwa Naukowego KUL, członek Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu (oddział Società Internazionale Tommaso d’Aquino), redaktor naczelny pisma „Drohiczyński Przegląd Naukowy”, autor m.in. książki Nowa Era religii? Ruch New Age i jego doktryna – aspekt filozoficzny (2008).


 



[11] A. S. Nalborczyk, Prawo w islamie, [dostęp: 5 V 2013], dostępny w Internecie: <http://www.wiez.com.pl/islam/index.php?id=17> [podkr. – R. P.].
[12] Tamże.
[13] K. Modras, Islamska kultura Europy?, w: Uniwersalizm chrześcijaństwa wobec alternatywnych propozycji współczesności, red. R. T. Ptaszek, M. Piwowarczyk, Lublin 2012, s. 174–175.
[14] R. Armour, Islam, Chrześcijaństwo i Zachód, s. 222.
[15] Tamże, s. 62.
[16] D. Pipes, Dżihad w krawacie, [dostęp: 10 V 2013], dostępny w Internecie: <http://pl.danielpipes.org/1857/dzihad-w-krawacie>.