Apel o nasz wspólny dom

Małgorzata Szewczyk

publikacja 08.07.2015 17:46

Ekologiczna, ekumeniczna, a może apokaliptyczna? O czym papież pisze w swej najnowszej encyklice?

Przewodnik Katolicki 25/2015 Przewodnik Katolicki 25/2015

 

Proste skojarzenie oparte na schemacie: jak św. Franciszek z Asyżu − to pochwała stworzenia, a skoro papież z Argentyny przyjął imię zainspirowany tą postacią, to zajmie się wyłącznie przyrodą, jest błędne. Takie uproszczenie treści nowej encykliki Laudato si' (Pochwalony bądź) przeczyłoby bowiem temu, co stanowi istotę tego dokumentu – że cały świat jest ze sobą wewnętrznie powiązany i nie można mówić o ochronie przyrody, przemilczając polityczne i moralne konsekwencje decyzji dotykających społeczeństw oraz że grzech popełniany przez człowieka odbija się również na ziemi. Obowiązek troszczenia się o świat i racjonalnego wykorzystywania zasobów ziemi można wyczytać już z Księgi Rodzaju. Franciszek w swojej encyklice idzie jednak dalej: apeluje o odkrycie mistycznego spojrzenia na świat, rezygnację z nieograniczonego konsumpcjonizmu, przeciwstawienie się „paradygmatowi technokratycznemu”, który wynika m.in. z przekonania o nieskończonej dostępności dóbr ziemi oraz zachęca do dialogu.

Postulat ekologicznej konwersji

Pierwsza w pełni „ekologiczna” encyklika Laudato si' wywołała medialną burzę, zanim jeszcze została zaprezentowana. Nie dość, że jej fragmenty wyciekły do internetu za sprawą Sandro Magistera, włoskiego dziennikarza z „L'espresso”, który pogwałcił zasady dziennikarskiej etyki, łamiąc embargo, to poprzedził ją dość kontrowersyjny, jeśli nie prowokacyjny, filmik nakręcony przez organizację pozarządową z Brazylii, Observatório do Clima. Celem „produkcji”, w której papież niczym superbohater ratuje świat, miało być − jak tłumaczyła organizacja − zwrócenie uwagi na zmiany klimatyczne na świecie. 

Laudato si' bez wątpienia nawiązuje nie tylko przez swój tytuł – będący inwokacją z Pieśni słonecznej albo pochwały stworzeń (Canatico delle creature) – do idei pielęgnowanych przez Biedaczynę z Asyżu. Papież Franciszek prowadzi czytelnika w podróż przez dzieło stworzenia, „naszą siostrę ziemię”  − z jej bogactwem fauny i flory, wskazując na niepokojące konsekwencje niepohamowanej eksploatacji jej zasobów przez człowieka. Ale przesłanie dokumentu nie pozostaje − jak chcieliby niektórzy − na płaszczyźnie wyłącznie problematyki ekologicznej. Papieska optyka jest szersza: troska o naturę nie koncentruje się jedynie na ochronie środowiska, ale dotyczy relacji człowieka z Bogiem, ochrony życia ludzkiego i akceptacji samego siebie, połączonych z odpowiedzialnością za ubogich i bezbronnych. Franciszek podkreśla związek grzechu i degradacji naszego „wspólnego domu”, potępiając nadmierne zużycie zasobów naturalnych, nierównomierny podział dóbr między bogatą i sytą Północą a biednym i mniej rozwiniętym Południem, ale zwraca też uwagę na kryzys i konsekwencję współczesnego antropocentryzmu. Szuka antidotum na ekologiczne bolączki współczesnego świata i zachęca do dialogu na każdym szczeblu życia społecznego, gospodarczego i politycznego, nie uzurpując sobie jednak prawa do naukowego spojrzenia na problematykę ochrony środowiska. Dokument ma być zachętą do dyskusji między ekspertami oraz apelem o radykalną transformację polityki, gospodarki i stylu życia w celu powstrzymania degradacji środowiska naturalnego i zmian klimatu. 

Papieska recepta na problemy związane z ekologią jest jasna − potrzebna jest „ekologiczna konwersja”, o której pisał już św. Jan Paweł II. Zresztą warto podkreślić, że encyklika nazywana jest „ekumeniczną”. Nawiązuje do wielu refleksji na ten temat, przede wszystkim patriarchy Bartłomieja, nazywanego z uwagi na swe liczne apele o ochronę środowiska naturalnego „zielonym patriarchą”.

Nie ma ekologii bez właściwej antropologii

Przez dokument składający się z sześciu rozdziałów przewijają się pewne linie tematyczne, rozważane z różnych perspektyw: „Ścisła więź między ubogimi a kruchością naszej planety, przekonanie, że wszystko na świecie jest ściśle ze sobą powiązane, krytyka nowego paradygmatu i form władzy, które wywodzą się z technologii, zachęta do poszukiwania innych sposobów rozumienia ekonomii i postępu, wartość właściwa każdemu stworzeniu, ludzki sens ekologii, potrzeba otwartej i szczerej dyskusji, poważna odpowiedzialność polityki międzynarodowej i lokalnej, kultura odrzucenia oraz propozycja nowego stylu życia”.

Papież mówi jasno: człowiek otrzymał ziemię od Boga jako bezinteresowny dar, by o nią dbał i ją uprawiał. Nie jest ona jednak naszą własnością. Biblijny mandat na panowanie nad ziemią nie może być utożsamiany z religijną licencją na niekontrolowaną eksploatację przyrody przez człowieka. Jako ludzie jesteśmy za nią odpowiedzialni przed pokoleniami, które po nas przyjdą, ponieważ „środowisko jest dobrem publicznym, mieniem całej ludzkości i wszyscy są za nie odpowiedzialni”. Zwracając uwagę na różne aspekty kryzysu ekologicznego, papież zaznacza, że dotykają one w szczególności najbiedniejszych mieszkańców Ziemi, prowadząc jednocześnie do globalnej destrukcji. Dotyczy to zmian klimatycznych, ograniczonego dostępu do wody pitnej mieszkańców Afryki, wykorzystywania bogactw naturalnych zlokalizowanych w państwach ubogich przez mniejszą, bogatą społeczność krajów zamożnych. Ponadto przypomina z niepokojem, że „każdego roku znikają tysiące gatunków roślin i zwierząt, których nie będziemy już mogli poznać, których nie będą już mogły zobaczyć nasze dzieci, gatunków utraconych na zawsze”.

Franciszek poświęca też sporo miejsca refleksji nad rozwojem technologii, która dąży do objęcia swoim panowaniem także gospodarki i polityki, umniejszając rolę człowieka w świecie, zacierając potrzebę jego obecności i pracy, które sprowadzają się ostatecznie do zasady „użyj i wyrzuć”. Prowadzi to do wykorzystywania dzieci, opuszczania starców, doprowadzania innych do niewolnictwa, uprawiania handlu ludźmi. Ta sama logika rządzi środowiskami mafii, handlarzy ludzkimi organami, narkotykami, prowadzi też do odrzucania nienarodzonych dzieci, kiedy nie odpowiadają projektom rodziców.
Papież postuluje ideę „ekologii integralnej”, która „łączyłaby szczególne miejsce, jakie człowiek zajmuje na tym świecie, oraz jego relacje z otaczającą go rzeczywistością”, wiążąc ją z pojęciem dobra wspólnego, czyli podjęciem solidarnych wyborów opartych na „opcji preferencyjną na rzecz ubogich.

Dokument mocno akcentuje, że „nie ma ekologii bez właściwej antropologii”, wskazując na szczególne znaczenie życia ludzkiego. Zaznacza, że nie da się pogodzić obrony przyrody i usprawiedliwiania aborcji. Niektórzy walczą, by nie dokonywać eksperymentów na zwierzętach, a nie przeszkadzają im eksperymenty na ludzkich embrionach – zauważa papież. Ponadto wprowadza pojęcie „ekologii ludzkiej” oznaczającej „niezbędną relację życia człowieka z prawem moralnym, wpisanym w jego naturę, relację konieczną, by można było stworzyć bardziej godne środowisko”. Przestrzega, że „logika dominacji nad własnym ciałem przekształca się niekiedy w subtelną logikę panowania nad stworzeniem. Poznawanie i akceptowanie własnego ciała, aby o nie dbać i szanować jego znaczenie, stanowi podstawowy element prawdziwej ekologii człowieka. Także docenienie własnego ciała w jego kobiecości lub męskości jest konieczne, aby móc rozpoznać siebie w spotkaniu z innym, różnym od siebie”.

***
Franciszek apeluje o odpowiednią edukację i formację. Domaga się działań politycznych na szczeblu zarówno państw, jak i świata w postaci „nowego systemu relacji międzynarodowych, w którym dług nie byłby używany jako forma kontroli państw ubogich”. Chce polityki, która nie opierałaby się na sondażach i krótkoterminowych kalkulacjach, lecz potrafiła patrzeć ku przyszłym pokoleniom i wysłuchać konkretnych ludzi, którzy stali się ofiarami gospodarki opartej tylko na wartości zysku za wszelką cenę. 

Dla świata wstrząsanego wojnami i nasyconego niesprawiedliwością, poddanego modelowi globalnego rozwoju, który nieuchronnie pcha go w stronę samozniszczenia, Franciszek wydaje się − mimo wszystko − heroldem nadziei: „Naglące wyzwanie ochrony naszego wspólnego domu obejmuje troskę o zjednoczenie całej rodziny ludzkiej w dążeniu do zrównoważonego i zintegrowanego rozwoju, ponieważ wiemy, że wszystko może się zmienić. Stwórca nas nie opuszcza, nigdy nie cofa się w swoim planie miłości, nie żałuje, że nas stworzył. Ludzkość jest jeszcze zdolna do współpracy w budowaniu naszego wspólnego domu”.