Wiara, odwaga, strzał

Agata Gołda

publikacja 22.08.2017 23:15

Wolność wyznania i sumienia? Są ludzie, którzy - podobnie jak męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa - oddają życie za wiarę. Dzisiaj. Może nawet teraz, gdy czytasz ten artykuł.

Droga 15-16/2017 Droga 15-16/2017

 

Konstytucja RP gwarantuje wiele praw. Wśród nich wolność sumienia i religii (art. 53). Niedzielna i świąteczna Msza św., dostęp do sakramentów, liczne kościoły czy grupy parafialne, w których można poznawać Chrystusa, są dla nas czymś powszednim, wręcz oczywistym. Jednak są kraje, w których nie tylko trudno o kościół i kapłana, ale w czasie Mszy św.  można stracić życie. Powód: bycie chrześcijaninem.

Na ostrzu noża

Taka sytuacja ma miejsce np. w Nigerii. Czytam bardzo dużo, ale niewiele książek poruszyło mnie tak jak „Kalifat albo śmierć” autorstwa Marhjon van Dalen. Poznałam historię, która przeraża okrucieństwami, zadawanymi człowiekowi przez człowieka (przywodzi na myśl motto „Ludzie ludziom zgotowali ten los” z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej). Paradoksalnie opowieść ta dodaje przy tym odwagi, by radośnie i z pełnym zaufaniem kroczyć za Panem Bogiem. Holenderska autorka spędziła kilka tygodni na rozmowach z nigeryjskimi ofiarami Boko Haram i ich oprawcami. Boko Haram to islamistyczna organizacja terrorystyczna, która zwalcza m.in. nauczycieli, policję i chrześcijan.

Nadzieja w beznadziei

By zebrać materiał do reportażu, Marhjon van Dalen udała się do miasta Jos, które leży na umownej granicy między opanowaną przez muzułmanów północą kraju a chrześcijańskim południem. Jego mieszkańcy przekonali się wielokrotnie o bezwzględności terrorystów. „Kto sam nie stracił bliskich, zna ludzi opłakujących swoich krewnych” – pisze autorka. Ludzie są zdani sami na siebie. Nie mogą liczyć na pomoc wojska ani policji, które teoretycznie mają ich chronić. Chrześcijanie pokładają jednak ufność w Bogu. Modlą się i chodzą do kościoła. Pomimo czyhającego na każdym kroku zagrożenia.

Śmierć to tylko zysk

Wśród nich jest Habila Adamu, nigeryjski chrześcijanin, jeden z bohaterów reportażu. Pewnej nocy otworzył drzwi oprawcom z Boko Haram, którzy zapukali, krzycząc, że są wojskiem. Zaraz potem został poddany przesłuchaniu. Na pytanie, czy jest chrześcijaninem, odpowiedział, że tak. Wiedział, że za takie wyznanie grozi śmierć. Co nastąpiło potem? Chciał opowiedzieć terrorystom o Bogu! Gdy padło kolejne pytanie, czy jest gotów umrzeć jako chrześcijanin, odpowiedział: „Tak. Jeżeli będzie trzeba, to jestem gotów umrzeć”. Na dodatek działo się to na oczach jego ciężarnej żony i kilkuletniego synka. Gdyby to był film, scenie zapewne towarzyszyłaby muzyka potęgująca napięcie. To jednak było życie. Padł strzał z broni wycelowanej w Habilę. Prosto w głowę. Następnie terroryści opuścili dom, przekonani, że go zabili. Bóg jednak sprawił cud. Habila… poruszył się i powiedział: „Dla mnie bowiem życiem jest Chrystus, a śmierć to tylko zysk…”. Przeżył. Nie stracił wiary w Boga.

Do końca

Jestem poruszona historią m.in. Awayiego, pastora, który, posłuszny głosowi Boga, powrócił do swojej wspólnoty na tereny najostrzejszych walk. Historią Ishaku, który oddał życie za wiarę, bo nie chciał się jej wyprzeć. Czy Umara, byłego członka Boko Haram. Nie potrafię przestać pytać samej siebie: czy jak Habila Adamu byłabym gotowa oddać życie za wiarę lub zachować ją mimo tak dramatycznych okoliczności? Czy w krytycznym momencie nie wyrzekłabym się Boga?

A ty jak odpowiesz na to pytanie?

Korzystałam z książki Marhjon van Dalen pt. „Kalifat albo śmierć”, Wyd. Święty Wojciech 2017.