Od emocji do nowych mitów

Bp Adam Lepa

publikacja 28.11.2007 14:55

Nowych mitów wciąż w Polsce przybywa. Mówi się dziś o postępującej mitologizacji życia, która daje znać o sobie na wszystkich polach aktywności człowieka. Wnikliwa analiza mitów pozwala stwierdzić, że upowszechniają się one wskutek zręcznie prowadzonej gry emocjami. Niedziela, 25 listopada 2007

Od emocji do nowych mitów




Nowych mitów wciąż w Polsce przybywa. Mówi się dziś o postępującej mitologizacji życia, która daje znać o sobie na wszystkich polach aktywności człowieka. Wnikliwa analiza mitów pozwala stwierdzić, że upowszechniają się one wskutek zręcznie prowadzonej gry emocjami. Lekceważenie warstwy intelektualnej, czy tym bardziej eliminowanie jej z dyskursu publicznego, wzmacnia siłę emocji, które wtedy przejmują rolę wiodącą, a nawet prowadzą do swoistej dyktatury.

Jak uczy historia, na emocjach nie da się tworzyć trwałych dzieł. Tym bardziej więc nie wolno na nich budować demokracji i jakiegokolwiek dobra wspólnego. Byłoby to budowanie na piasku, żeby nawiązać do ewangelicznej metafory, a więc budowanie krótkowzroczne i syzyfowe. Powstały w taki sposób świat mitów staje się szkodliwym szumem informacyjnym, prowadzącym do utraty orientacji w mediach i w polityce.


Wolne media i nowe mity


Wybitny filozof o. Józef Maria Bocheński pisał, że główną przyczyną szerzenia się mitów jest wątpienie w rozum oraz nieufność do zdrowego rozsądku. Widać to wyraźnie, gdy rozpatruje się mity, które po 1989 r. wpisane zostały w proces transformacji ustrojowej. Jednym z nich był skonstruowany profesjonalnie „mit polskiego piekła”, który miał się stać antidotum przeciwko próbom dekomunizacji państwa. Wspierał go „mit powszechnego umoczenia Polaków”. Współdziałały z nimi przekonująco sformułowane hasła „grubej kreski” i „nie będzie polowania na czarownice”. Zarówno mity, jak i hasła opierały się na dużym ładunku naturalności, jaką w sobie niosły, dlatego były bardzo skuteczne. Odwoływały się też do będących w powszechnym obiegu stereotypów, które jako „gotowe formy myślenia” zwalniają człowieka z wysiłku intelektualnego. Okoliczności te sprawiły, że wielu Polaków chętnie przyjmowało propagowane treści i dawało publiczny wyraz osobistej solidarności z nimi. Podkreślano nawet publicznie, że hasło „grubej kreski” jest bardzo chrześcijańskie i ewangeliczne, dlatego powinno być bez wahania urzeczywistniane.

Po przełomie 1989 r. nic się nie zmieniło w strukturze mitu, która była identyczna w porównaniu z mitami peerelowskimi. W tamtych czasach przecież mitologia wyraźnie odwoływała się do emocji, gdy np. głosiła prywatność religii, pieczętowała „przyjaźń polsko-radziecką” czy obwieszczała o „wyzwoleniu” Polski przez Armię Czerwoną. Teraz wreszcie, dzięki odzyskanej wolności słowa, Polacy mogli sobie uświadomić, że obalony komunizm budowany był na mitach i szeroko korzystał z ich usług.

Jednak struny emocji dotykano w mediach nadal, zwłaszcza wtedy, gdy chciano storpedować pewne inicjatywy zmierzające do unormowania sytuacji powstałej po czasach realnego socjalizmu. Takie np. jak przywrócenie katechezy w szkole czy posługi duszpasterskiej w wojsku. Straszono, że tego rodzaju zmiany doprowadzą do groźnych konfliktów na tle wyznaniowym. Z perspektywy minionego czasu widać wyraźnie, jak dalece ulega zniekształceniu obraz życia społecznego, gdy w jego przekazie eliminowany jest czynnik intelektualny, a dominują emocje. Młode media, odurzone poczuciem niezależności, traktowane były często instrumentalnie, również na obszarze tworzenia nowych mitów.





Dziś coraz wyraźniej daje znać o sobie nadmiar informacji i rosnący chaos w ich funkcjonowaniu. Ułatwia to dominację sfery emocji w działaniach człowieka, w jego opiniach i stawianych diagnozach. Przyczyniają się do tego takie zjawiska, jak kultura obrazkowa, uzależnienie od mediów czy presja cywilizacji konsumpcyjnej. Gdy kładzie się nacisk na emocje, a rezygnuje z rzeczowych uzasadnień, powstaje twór, który nawet w prymitywnej propagandzie nie znajduje powszechnego uznania. Przykładem jest choćby „mit postępującej homofobii” czy „mit światopoglądu naukowego”.

Okolicznością, która ułatwia tworzenie się nowych mitów, jest fakt, że człowiek z natury swojej jest istotą mitologizującą („homo mythologizans”). W znacznej mierze utrudnia to proces obalania mitów.


Napastliwość to również emocje


Pobieżna obserwacja pozwala stwierdzić, że publiczny dyskurs przeżywa obecnie kryzys. Udział w debacie ogranicza się często do zabiegów, aby komuś „przyłożyć” czy kogoś ośmieszyć, a więc spowodować u adwersarza złość lub irytację. Cechą wiodącą w wielu publicznych wystąpieniach jest napastliwość, która bierze się również stąd, że kogoś, kto odstaje od obowiązującej poprawności i odważa się głosić poglądy odmienne, traktuje się jak napastnika, który w swojej zuchwałości zagraża poglądom własnej grupy. Jakoś wtedy nie obowiązuje zasada tolerancji.

Wskutek napastliwości dyskusja przestaje być merytoryczna i wywołuje u jej uczestników eskalację emocji negatywnych. Jednocześnie jej przebieg sprowadza się do spraw drugorzędnych i peryferyjnych. Uleganie emocjom sprawia też, że zapomina się w mediach o obowiązującej bezstronności i nie uznaje zasady „audiatur et altera pars” (niech zostanie wysłuchana i druga strona)

Bywa i tak, że wymiana opinii przypomina głośną kiedyś rozmowę przedstawicieli władz sowieckich z delegacją amerykańską w moskiewskim metrze. Na uwagę gości, że jednak pociągi nie kursują tak punktualnie, jak zapewniano, riposta gospodarzy jest natychmiastowa: „A jak u was biją Murzynów, to jest dobrze?”. Manewr odciągający bywa często obecny w wypowiedziach publicznych. Utrudnia dialog i porozumienie, a dyskusję czyni niezrozumiałą. Widać to najwyraźniej w wystąpieniach polityków. Ich rozmowy za pośrednictwem mediów są dla wielu czytelników, słuchaczy i widzów skomplikowaną łamigłówką.





Wysoka emocjonalność publicznych debat jest czynnikiem współtworzącym nowe mity. Kreuje obraz rzeczywistości daleki od prawdy i tym skuteczniej mitologizuje życie społeczne.

Uleganie emocjom sprawia też, że w środkach masowego komunikowania wysuwa się zbyt pochopne wnioski, tworząc w ten sposób fakty medialne, które zamazują prawdę o rzeczywistości i stają się czynnikiem mitotwórczym. Na Zachodzie w sposób zdecydowany ostrzega się przed dyktaturą emocji w mediach. Zwraca się uwagę przede wszystkim na obsesje, które są nieodłącznym atrybutem emocjonalnych uniesień, negatywnie wpływają na ich użytkowników i niebezpiecznie zniekształcają obraz rzeczywistości. Miejsce prawdy zajmują wtedy emocje, a dobro czytelnika, słuchacza i widza ustępuje interesowi właścicieli i dysponentów środków masowego komunikowania (np. X. Couture, „La dictature de l’émotion”, Paris 2005). Dlatego ma miejsce głośne wołanie o wzrost czytelnictwa i rozwija się pedagogia lektury.


Historyczne wyzwanie


Mit jest jednym z podstawowych środków manipulowania społeczeństwem, dlatego należy się obawiać, iż jego dysponenci mają obecnie wyjątkowe możliwości wpływania na postawy Polaków i ich hierarchię wartości.

Funkcjonują w Polsce mity, których nie zrozumie się, nie uwzględniając wpływu ze strony dyktatury emocji. Przykładem może być „mit mieszania się Kościoła do polityki”. W badaniach z 2004 r. okazało się, że aż 66,6 proc. Polaków jest zdania, iż Kościół w Polsce „miesza się do polityki”. Tym bardziej to zdumiewa, że zdaniem obserwatorów sceny politycznej, w tym samym czasie Kościół nie wykazywał w tym kierunku jakiejkolwiek aktywności. Wypomina się nawet Kościołowi hierarchicznemu w Polsce, że jest „zbyt często milczący”. A zatem mity są faktem i nie wolno ich bagatelizować. Tymczasem dyktatura emocji w mediach staje się kołem napędowym w fabrykowaniu nowych mitów. Droga do nich jest coraz krótsza i łatwiejsza.

Na dziennikarzach i publicystach ciąży więc obowiązek podjęcia działań prowadzących do powszechnej demitologizacji – mediów, polityki, historii, relacji międzyludzkich. Szczególne zadanie w tej dziedzinie stoi przed mediami katolickimi, których misja obrony prawdy jest nie do przecenienia. Będzie to oznaczało stawianie na dojrzałość warsztatu dziennikarskiego, szacunek do człowieka i na nową szansę w rozwoju społeczeństwa komunikacji.