Ciało jest dobre

Z o. Mirosławem Pilśniakiem OP, duszpasterzem rodzin, rozmawia Milena Kindziuk

publikacja 03.12.2007 16:06

Nawet Bóg stał się człowiekiem, a nie na przykład aniołem. Skoro Syn Boży stał się ciałem w samym zamierzeniu Boga, to znaczy, że człowiek jest w stanie pomieścić tajemnicę Boskości. Cielesność ma zatem wyłącznie pozytywny sens. Niedziela, 3 grudnia 2007

Ciało jest dobre




Milena Kindziuk: – Utarło się przekonanie, że chrześcijaństwo jest religią wrogą ciału. A przecież wcale tak nie jest, prawda?

O. Mirosław Pilśniak OP: – Zdecydowanie tak nie jest! Chrześcijaństwo, jako jedyne spośród wszystkich systemów filozoficznych i religijnych, także ze wszystkich dróg, które człowiek jest w stanie odkryć, głosi zmartwychwstanie ciała. Ludzkie ciało zatem ma wartość nie tylko tu, na ziemi. Także po śmierci zyska wielkie znaczenie.

– Co wynika dla nas z faktu, że Bóg przyjął ludzkie ciało? Że było Mu zimno, czuł głód, ból, rozpacz?

– Aby mówić o konsekwencjach przyjęcia ciała przez Boga, trzeba by się cofnąć do Księgi Rodzaju i zauważyć, że ciało zostało stworzone przez samego Boga. To po pierwsze.

Po drugie, człowiek odkrywa w swoim ciele zachwyt, widzi, że jest ono dobre. Adam na widok Ewy czuł właśnie zachwyt. Biblia mówi więc, że człowiek może czuć zachwyt na widok drugiego człowieka, jest zdolny dostrzegać piękno innych, patrząc na ich ciało. Wreszcie, warto zauważyć, że Adam i Ewa, chociaż byli nadzy, nie odczuwali wstydu. Ciało zatem, jak podpowiada Księga Rodzaju, nie stanowi problemu, w całości jest świadkiem komunikowania się osoby z drugą osobą. Jest także świadkiem miłości. Dopiero z tej perspektywy można mówić o konsekwencjach Wcielenia.

– Czyli można powiedzieć, że Wcielenie jest dopełnieniem aktu stworzenia?

– Dopełnieniem jest fakt, że nawet Bóg stał się człowiekiem, a nie na przykład aniołem. Skoro Syn Boży stał się ciałem w samym zamierzeniu Boga, to znaczy, że człowiek jest w stanie pomieścić tajemnicę Boskości. Cielesność ma zatem wyłącznie pozytywny sens.

– Ale przecież sam człowiek może zaprzeczyć wartości ciała i sprawić, że przyjmie ono sens negatywny.

– Nie zmienia to jednak faktu, że ciało jest dobrem. Bóg nie stworzył cielesności jako złej. To my sami, przez nasze słabości i grzechy, potrafimy zaprzeczyć wartości ciała. Stąd rodzą się, jak mówi św. Paweł, pożądliwości ciała, czyli skłonność do tego, by nie dostrzegać człowieka jako całości, lecz tylko samo jego ciało. Te pułapki tkwią w ludzkim sercu. Stąd płynie cała nauka Kościoła, by nie koncentrować uwagi jedynie na tym, co cielesne. Upomnienia cielesne Kościoła służą temu, by patrząc na ciało, dostrzegać całą osobę. To jest awangarda w myśleniu o człowieku.

Na gruncie antychrześcijańskim natomiast rodzi się ubóstwianie tego, co cielesne, niedostrzeganie człowieka pod przykrywką ciała, nieposzanowanie życia ludzkiego, eksperymenty na ludzkim ciele itd.

– Można zatem powiedzieć, że Boże Narodzenie to święto dowartościowujące ludzkie ciało...

– Zdecydowanie tak. Święta Bożego Narodzenia pokazują, że to, co cielesne, może być miejscem zamieszkania Boga. Większego dowartościowania ciała nie da się wymyślić.