Świat pełen świąt

Dominik Jabs

publikacja 27.12.2007 10:54

Gdy w Polsce zasiadamy do wigilijnego stołu, katolicy w dalekiej Japonii są już dawno po Pasterce. Podobnie mieszkańcy Wyspy Bożego Narodzenia na Oceanie Spokojnym. W Kaliforni w USA natomiast dopiero kupują choinkę… Niedziela, 24-31 grudnia 2007

Świat pełen świąt




W przestrzeni publicznej prawie wszędzie Boże Narodzenie to przede wszystkim święto kolorowych ozdób, migoczących lampek i wyskakującego zza każdego rogu Santa Clausa. Jednak w domach to przede wszystkim czas dla rodziny. W głęboko zlaicyzowanej Francji, od której zaczynamy naszą podróż, niewierzący podkreślają, że to święto dzieci. – One bardzo czekają na prezenty od Mikołaja (Père Noël), do którego piszą listy – mówi Jacques Bernard. – Upragnione zabawki odkryją w nocy, 24 grudnia, w kominku lub pod choinką w salonie ubraną wcześniej wspólnie z rodzicami.

Po kolacji wigilijnej, zgodnie ze zwyczajem, wystawia się na dwór płonące świeczki, na wypadek gdyby przechodziła Matka Boża. Do tradycji należy także wypiekanie trzynastu chlebów symbolizujących Dwunastu Apostołów i Jezusa.

Jacques wraz ze swoją żoną Jeanne święta spędzają w Paryżu, w otoczeniu licznej rodziny, bo praktykujący katolicy we Francji znani są z wielodzietności. 25 grudnia najbliżsi spotykają się na uroczystym obiedzie. Rodzaje potraw zależą od regionu. Państwo Bernard, pochodzący z Burgundii, serwują pieczonego indyka w kasztanach, wątróbkę z gęsi (foie gras), wszystko w towarzystwie szampana… A na deser Bûche de Noël – „bożonarodzeniowe polano”, ciasto z czekoladą bardzo podobne do rolady. – W naszej rodzinie spotykamy się z dziećmi i wnukami co drugi rok, na zmianę z ich teściami. Trzeba umieć się dzielić – dodaje z uśmiechem Jaques Bernard. Niestety, w większości francuskich domów choinka stoi tylko jeden dzień.


Santa Claus pod jemiołą


W Londynie, na Trafalgar Square, wita nas wielka choinka. To dar Norwegii, przekazywany tradycyjnie od 1947 r. – wyraz wdzięczności za współpracę w czasie II wojny światowej. Nie dziwi już nikogo, że co trzeci przechodzień podziwiający świąteczne drzewo i przysłuchujący się chórom śpiewającym kolędy mówi po polsku. „Inwazja naszych rodaków na Wielką Brytanię to szok kulturowy dla Brytyjczyków, którzy np. nie obchodzą Wigilii. – U nas to czas przede wszystkim przygotowania do świąt. Pakujemy prezenty, ubieramy choinkę. Niektórzy idą na Pasterkę – wyjaśnia Aidan Hoyle, nawrócony z anglikanizmu katolik, od 12 lat mieszkający w Polsce. Zaznacza też, że to czas przeznaczony szczególnie dla rodziny. – Zwykle jednak idzie się na Mszę św. rano w Boże Narodzenie. Po powrocie z kościoła dzieci szukają prezentów w skarpetach. W niektórych domach prezenty daje się przy wystawnym, rodzinnym obiedzie w porze lunchu – mówi Aidan. Na świąteczny stół podaje się faszerowanego indyka, gęś albo wołowinę oraz pudding, ciasto z dużą ilością owoców i sosem. Czasami przed zjedzeniem dodaje się do deseru trochę koniaku i zapala. Dla dzieci ukrywa się niekiedy w puddingu monety lub drobne zabawki.

Podaje się także Christmas crackers. – To taka mała tubka papieru zawiązana na obu końcach. W środku są upominki, kapelusiki świąteczne albo zagadki. Żeby dostać się do tego, co jest w środku, dwoje ludzi musi ciągnąć za jego końce. Przy otwarciu słyszy się mały wystrzał i ze środka wypada zawartość – wyjaśnia Anglik, demonstrując działanie crackersa.

Po obiedzie, o godz. 15.00 królowa wygłasza orędzie do narodu. Ten zwyczaj wprowadził Jerzy V w 1932 r.




Jezus rodzi się na Wyspach


Na londyńskim lotnisku Heathrow, w części handlowej, uśmiechnięty Santa Claus zaczepia dzieci i dorosłych. Do małych czekoladowych samolocików dołącza folder jednej z 90 linii lotniczych tutaj obsługiwanych. Nieważne, że spod czerwonej czapki wystaje metka „made in China”, dzieciaki i tak się garną. Nasz samolot na Mauritius wylatuje za godzinę. Mamy do przebycia ponad 9000 km.

Ta pachnąca cukrem trzcinowym i znana z dystrybucji rzadkich znaczków pocztowych wyspa leży na Oceanie Indyjskim, ok. 900 km na wschód od Madagaskaru. Do początków XVI wieku bezludna. Odkryta przez Portugalczyków, najpierw trafiła w ręce Holendrów, później przejęli ją Francuzi, a na początku XIX wieku, w wyniku działań zbrojnych, została zajęta przez Brytyjczyków. Ponadmilionowa wyspa, mniejsza 150 razy od terytorium Polski, to prawdziwy tygiel kulturowy. Oprócz potomków Europejczyków są tu także Malgasze, Hindusi, Chińczycy, Tamilowie i muzułmanie. Niezależnie jednak od wyznania, Boże Narodzenie obchodzą wszyscy. – Widać to np. po zakochanych, którzy spotykają się, by wymienić czułe, specjalne życzenia i by przygotować się do wspólnego świętowania. Robią tak muzułmanie, chrześcijanie, hindusi – mówi Benoît Duvergé, katecheta, wychowawca dzieci. Mieszka w stutysięcznym Rose Hill na zachodzie wyspy. Przed świętami przyspiesza handel, ale nie tylko w centrach handlowych. Do miast zjeżdżają wędrowni kupcy i na ulicach robi się tłoczno.

Średnia temperatura w grudniu wynosi tam 29°C. Jednak i bez śniegu choinki zdobiące każdy dom wyglądają uroczo. Pod choinką stawia się świecącą szopkę. Obok zapala się świecę, która symbolizuje nowe życie i obecność Boga między ludźmi. – Rankiem 25 grudnia, przed pójściem na Mszę św. i przygotowaniem posiłków, odprawiamy modlitwę. Nim podarujemy sobie prezenty, wspominamy szczególnie najbiedniejszych, których nosimy w sercu – mówi wyspiarz.


W Kraju Kwitnącej Wiśni


Specyficzne Boże Narodzenie obchodzi się w oddalonej o 10 tys. km na północny wschód od Mauritiusa Japonii. Tu, gdzie katolicy stanowią zaledwie ułamek procenta ludności, świętowanie przybiera szczególny charakter. – Zwykle jest tak, że małżeństwa są mieszane. Stąd wierzący współmałżonek spędza święta na parafialnym przyjęciu – mówi o. Paweł Janociński, dominikanin, od 30 lat misjonarz w Kraju Kwitnącej Wiśni. – W małych kościołach odbywa się to w naprawdę rodzinnej atmosferze i łączy się z przygotowaniem „gochiso”, czyli wyjątkowo smacznego, uroczystego jedzenia i picia, a także ze specjalnym programem artystycznym. Podaje się „omochi” – potrawę z ryżu, „buta jiru” – zupę jarzynową z wieprzowiną. Pije się „tamagosake” (gorąca sake z żółtkami jajek), której przyrządzanie owiane było rodzinnym sekretem rodziny Watanabe – jednej z pierwszych rodzin chrześcijańskich w Fukushimie – wyjaśnia zakonnik. Jeśli cała rodzina to katolicy, świętowanie odbywa się w domu. Wigilię i Boże Narodzenie obchodzi się przy rodzinnym stole. – W domu państwa Nose, moich znajomych z parafii Tokio-Koganei, podobnie jak w Polsce, czytany jest odpowiedni fragment Pisma Świętego, śpiewa się kolędy, a później odbywa się bożonarodzeniowa uczta, w trakcie której słucha się odpowiednich pieśni i muzyki z płyt.





W tym miejscu trudno nie wspomnieć o Wyspie Bożego Narodzenia, położonej na Oceanie Indyjskim na południe od Jawy. Paradoksalnie, prawie 70% z 2 tys. mieszkańców to buddyści. Chrześcijanie stanowią kilkanaście procent ludności wyspy. Być może dlatego bardziej znana jest druga Wyspa Bożego Narodzenia, położona na Pacyfiku, wchodząca w skład państwa Kiribati. Wyspiarze świętują Boże Narodzenie tańcem i śpiewem. Trzydniowe obchody rozpoczyna Pasterka pełna ludowych tradycji. – Na Pasterkę w Tabwakea przyszło ponad 300 osób – boso, w spódniczkach tepe, które noszą przedstawiciele obojga płci. O. Arobati, katolicki ksiądz, odprawia ją w wieńcu na głowie. Ciemnoskóre dziewczęta w koronach z kwiatów niosą do ołtarza chleb i wino, kołysząc w tanecznym kroku biodrami. Gdy wreszcie o północy brzmi wspólne gromkie „Gloria, gloria!”, mam wrażenie, że trzęsą się belki maneaby – wielkiej, otwartej wiaty, w której zgromadzili się wierni – wspomina na jednej ze stron internetowych Wojciech Dąbrowski, znany gdański obieżyświat, człowiek, który odwiedził większość krajów świata. Jednego można pozazdrościć. Gdy u nas pogoda nie może się zdecydować i w Wigilię mamy pluchę, tam panuje czterdziestostopniowy upał i w każdej chwili można zanurzyć się w ciepłe wody Pacyfiku.



Bardzo dziękuję za tłumaczenie z francuskiego Karolinie Marchlewskiej i Agnieszce Kieniewicz.

***

W Japonii w Boże Narodzenie, jeśli rodzina świętuje w domu, zaprasza się kilkoro znajomych lub sąsiadów. Ma to na celu przybliżenie im ducha chrześcijańskich świąt.

W Portugalii na wigilijny stół podaje się gotowanego dorsza (bacalhau), z ziemniakami i gotowaną kapustą.
Serwowane jest także grzane wino z miodem i cynamonem.

Specyficzną, brytyjską tradycją jest palenie w Wigilię w kominku polana (Yule log). To obrzęd przejęty
1000 lat temu od wikingów.

Benoît Duvergé – katecheta na Mauritiusie: W mojej rodzinie Boże Narodzenie zawsze obchodzone jest bardzo radośnie. Troszczymy się o chrześcijański wymiar świętowania. Tego dnia z utęsknieniem czekamy na Słowo, które stało się Ciałem. O północy 12 uderzeń dzwonu na wieży parafialnego kościoła Matki Bożej z Lourdes obwieszcza przyjście Pana. Po Pasterce spotykamy się z przyjaciółmi i rodziną. 25 grudnia siadamy do wystawnego obiadu, ale nie ma tradycyjnych potraw, każdego roku są inne. Podstawą kuchni w kraju jest ryż i sos pomidorowy, modyfikowany w zależności od pochodzenia rodziny: Hindusi dodają imbiru, Malgasze – goździków, a Chińczycy – ostrych przypraw.