Otworzyć ucho na dziecko

Milena Kindziuk

publikacja 20.02.2008 09:55

Dziecko, które było uważnie słuchane w dzieciństwie i zostało wyposażone w wyższe wartości, spokojnie można wypuścić w dorosły świat. Z pewnością sobie wtedy poradzi – mówi Anna Różewicz-Zabrodzka, psycholog. Niedziela, 17 luty 2008

Otworzyć ucho na dziecko



Jest to opowieść o tym, jak słuchać dziecka i jak je nauczyć słuchania, by potem spokojnie puścić je w świat i by umiało sobie poradzić, kiedy dorośnie. Dziecko, które było uważnie słuchane w dzieciństwie i zostało wyposażone w wyższe wartości, spokojnie można wypuścić w dorosły świat. Z pewnością sobie wtedy poradzi – mówi Anna Różewicz-Zabrodzka, psycholog.

Zaczęło się prosto, zwyczajnie, jak w życiu: Paweł Mioduszewski, dziś wysoko kwalifikowany rehabilitant w jednej z najlepszych klinik w Warszawie, w domu rodzinnym zazwyczaj nie był słuchany. Do dziś pamięta, że jako siedmioletni chłopiec próbował opowiedzieć swej matce ciekawą historię ze szkoły, a ona za każdym razem, obierając włoszczyznę albo sprzątając, ucinała krótkim: „Tak, tak, synku, dobrze” – i nie przerywała nawet swoich zajęć.

– Wtedy doszedłem do wniosku, że mama mnie wcale nie słucha i nie warto jej już nic opowiadać – wspomina. Dlatego teraz, gdy sam ma już dzieci, postanowił, że co jak co, ale umiejętność słuchania będzie wychowawczym priorytetem. – Zapisałem się na warsztaty wychowawcze dla rodziców, oparte w całości na bestsellerowej książce „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” – opowiada Mioduszewski. Potem na kurs poszła jego żona. Efekt? – Rewelacja! Dowiedzieliśmy się, że dzieci trzeba od małego traktować bardzo poważnie, wczuwając się w ich emocje, że należy określać uczucia, nie dawać rad, nie oceniać. Podstawą jednak jest słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać malucha. Uważnie, z empatią, jak dorosłego.

Jakie to ma przełożenie na praktykę? Syn państwa Mioduszewskich, trzyletni Julek, wpadł kiedyś rozzłoszczony do kuchni i zaczął rzucać klockami w ścianę. – Pierwszą reakcją jest chęć powiedzenia dziecku: „Nie rzucaj klocków, bo zniszczysz ścianę” – mówi Paweł. – Na kursie jednak nauczyłem się, że lepiej jest powiedzieć: „Widzę, Julo, że czujesz złość, że jest ci ciężko”. I rzeczywiście po tych słowach chłopiec odruchowo przestał rzucać klockami i zaczął opowiadać, że zdenerwował się, gdyż nie może zbudować z nich samolotu. Wtedy ojciec pomógł mu pokonać ten problem.

Inny przykład: Julo rysuje na ścianie. Słyszy wtedy od ojca: „Synku, rysuj na kartce”. – Dziecko czuje w ten sposób, że rodzic wskazuje mu drogę, że pomaga poruszać się po skomplikowanej jeszcze rzeczywistości, nie formułując zakazów – wyjaśnia Paweł Mioduszewski. I podkreśla, że bardzo ważne jest, by wypowiadać do dziecka zdania w formie pozytywnej, np. „Omijaj kałużę” (zamiast: „Nie wchodź w kałużę”) albo: „Jedz widelcem” (zamiast: „Nie jedz rękami”). Wtedy dziecko lepiej słyszy taki komunikat. I nie budzi się w nim poczucie winy.




Dom przede wszystkim


– To rewolucja w stosunku do tego, jak wychowywali nas rodzice albo naszych rodziców – dziadkowie. I choć czasem żal tamtego świata, dobrze, że stare metody wychowawcze odchodzą powoli w przeszłość – komentuje Anna Różewicz – Zabrodzka, psycholog pracująca z dziećmi. – Bo uważne słuchanie dziecka, także wczuwanie się w jego emocje, jest warunkiem dobrych relacji w rodzinie – dodaje.

Dorosłe życie nie nauczy dziecka niczego w takim stopniu, w jakim mogą to uczynić rodzice. Natomiast dom, choćby najlepszy, z górami czekolady, ze wspaniałymi zabawkami, odbarwia serca z miłości, gdy nikt nikogo w nim nie słucha.

Oczywiście, ważne jest to, co dziecko usłyszy w przedszkolu, a potem w szkole, ale to dom rodzinny jest pierwszą szkołą słuchania. Podobnie jak katecheza – ta w kościele i ta w szkole jest bardzo ważna. Ale praca księdza czy katechety stanowi tylko pomoc rodzicom. Pierwszymi nauczycielami wiary pozostają bowiem zawsze oni. To, co dziecko wyniesie z domu i czego się w nim nauczy, będzie jego bogactwem na całe dorosłe życie – we wszystkich jego wymiarach: fizycznym, psychicznym i duchowym. Gdy jeden z tych wymiarów rodzice zaniedbają – dziecko wejdzie w dorosłość z syndromem zaniedbania i wcześniej czy później popadnie w kryzys.

Stąd tak ważne jest „otwarcie ucha” dziecka na przekaz wiary. To rodzice mają pokazać dziecku po co i dla kogo żyje, jaki jest ostateczny sens jego życia i co się z nim stanie po śmierci. A takie pytania dzieci zadają, zwłaszcza w obliczu jakichś tragedii. – Sześcioletnia córeczka zapytała mnie kiedyś, czy ona też pójdzie do nieba, tak jak jej mały braciszek, który żył dwie godziny – wspomina Anna Kaleta z Krakowa. – Dziś, gdy minęło od tej pory dziewięć lat, córka przyznała, że fakt, iż ją wtedy spokojnie wysłuchałam i że codziennie zaczęliśmy w domu modlić się o dobrą śmierć również dla nas, spowodował, iż przestała się bać. Ta ufność została w niej do dziś i procentuje w trudnych sytuacjach.

Systematycznie pielęgnowana umiejętność słuchania ludzi, ale i Boga, pozwoli dziecku zyskać kiedyś właściwą perspektywę, z której widać więcej. I zauważyć, że wszystko, co w życiu się zdarza, pochodzi od Kogoś większego niż człowiek. Dopiero takie dziecko – podkreśla Anna Różewicz-Zabrodzka – dobrze wysłuchane w dzieciństwie, „wyposażone” w wyższe wartości, spokojnie można wypuścić w dorosły świat.
Z pewnością sobie wtedy poradzi. Nawet gdy zabraknie mu już rodziców.




Zamiast słuchać jednym uchem…
– Mój żółw umarł. Jeszcze rano był żywy – mówi dziecko.
– Nie przejmuj się, kochanie – odpowiada ojciec. – Nie płacz, to tylko żółw!
Dziecko płacze. Ojciec mówi dalej: – Przestań, kupię ci innego żółwia. Zachowujesz się niemożliwie!

Od sytuacji pierwszej lepsza jest druga:
– Mój żółw umarł. Jeszcze rano był żywy – mówi dziecko.
– Och, to straszne – odparł ojciec.
Dziecko: – On był moim przyjacielem.
Ojciec: – Strata przyjaciela zawsze boli.
Dziecko: – Codziennie go karmiłam.
Ojciec: – Bardzo dbałaś o tego żółwia – mówi i przytula dziecko do siebie.


Źródło: „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”, Adele Faber, Elanie Mazlish, Poznań 2001

Wielkopostne umartwienia dla rodziców


- Uważnie słuchaj swego dziecka. To jedyny warunek, by dziecko słyszało później ciebie.
- Naucz dziecko, jak ma słuchać drugiego człowieka. Gdy nie nauczysz dziecka słuchania, ono nie nauczy się słuchać innych i zawsze będzie samotne.
- Pokazuj dziecku codziennie, że również Bóg je słucha. Że chce je słuchać, bo bardzo je kocha. To sprawi, że dziecko będzie umiało się modlić i będzie się czuło przez Niego kochane, także kiedy dorośnie, a potem się zestarzeje.
- Wytłumacz dziecku, że najlepiej słucha się w ciszy. Tylko wtedy nauczy się ono słyszeć głos Stwórcy i nie pogubi się w życiu.
- Naucz dziecko, by uważnie słuchało siebie, ludzi i Boga. Zapewni mu to harmonię wewnętrzną, na którą składa się porządek w całym życiu: fizycznym, psychicznym i duchowym.