Kwadrans szczerości

Milena Kindziuk

publikacja 28.02.2008 08:43

Już sama nazwa "rachunek sumienia" kojarzy się biznesowo, bilansowo, z rachunkiem zysków i strat. Aż się prosi, żeby dopisać pokutę i powiedzieć, że bilans obliczeń wyszedł na zero. Tymczasem w poznawaniu siebie pomaga tylko taki, który pozwala całościowo patrzeć na swe życie. Niedziela, 24 luty 2008

Kwadrans szczerości



Tak jak dobre zdrowie i kondycja fizyczna wymagają systematycznych ćwiczeń,
tak i sfera duchowa potrzebuje codziennego wysiłku z naszej strony



Przed spowiedzią „odbębnić” rachunek sumienia? Można. Ale nie o taki rachunek sumienia chodzi, jeżeli chcemy lepiej wsłuchać się w siebie. Bo już sama nazwa takiego rachunku, jak zauważa znany kapucyn o. Piotr Śliwiński, kojarzy się biznesowo, bilansowo, z rachunkiem zysków i strat. – I potem aż się prosi, żeby dopisać pokutę i powiedzieć, że bilans obliczeń wyszedł na zero – twierdzi zakonnik (w najnowszej książce: „Grzechy w kratkę”).

Tymczasem w uważnym słuchaniu i poznawaniu siebie pomaga tylko taki rachunek sumienia, który pozwala całościowo patrzeć na swe życie i nieustannie je badać. A więc codzienny, określany przez św. Ignacego kwadransem szczerości. – Stajemy wtedy w szczerej, prawdziwej relacji do siebie i do Boga i jasno możemy zobaczyć, jak Stwórca działa w naszym życiu – wyjaśnia o. Dariusz Michalski, jezuita. I zaznacza, że taki rachunek nie ma nic wspólnego ze wzbudzaniem poczucia winy, które tak naprawdę jest „założeniem sobie opaski na oczy”.

Kwadrans szczerości – czym właściwie jest? Św. Ignacy Loyola zaleca, by – niezależnie od zmęczenia, choroby czy natłoku zajęć – wygospodarować codziennie piętnaście minut na modlitwę połączoną z rachunkiem sumienia. Obejmuje ona pięć kroków duchowych.

Pierwszy – to dziękczynienie Bogu za otrzymane dobro. Chodzi o to, by przypomnieć sobie sprawy, zdarzenia i ludzi, którzy w danym dniu wywołali w nas jakieś dobro. I by popatrzeć na to wszystko jak na „prezent od Pana Boga”, wyrażając Mu wdzięczność.

Drugi krok – to prośba o łaskę poznania grzechów i o ich odrzucenie. Potem zaś św. Ignacy proponuje przejść do kolejnego punktu: „żądania od swojej duszy zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku”. Co to znaczy? Chodzi o refleksyjne spojrzenie na miniony dzień, na uświadomienie sobie, jaka jest moja więź z Bogiem i z drugim człowiekiem. Trzeba tu odpowiedzieć sobie na pytania: Czy nie przekroczyłem dzisiaj któregoś z przykazań, czy uczyniłem coś dobrego innym ludziom, co o nich myślałem, czy nie zaniedbałem jakiegoś dobra, z jaką motywacją działałem, jakie uczucia się we mnie pojawiły?

Dochodzimy teraz do czwartego punktu rachunku sumienia: do prośby o przebaczenie win. Skoro już rozpoznałem swoje grzeszne skłonności i czyny, i za nie żałuję, składam to wszystko na barki kochającego Ojca, który – jak pisze św. Ignacy – czeka na mój powrót. I piąty krok: spojrzenie z nadzieją w przyszłość i postanowienie poprawy, „prosząc Boga, by być lepszym i pozostawać w lepszych relacjach, od zaraz, w reszcie dnia…” – podpowiada św. Ignacy.

W takim „kwadransie szczerości” chodzi zatem – jak pisze w jednym z opracowań o. Krzysztof Osuch SJ – „o spotkanie w intymności własnego serca z miłującym Bogiem i sobą samym”. O. Dariusz Michalski zaś dodaje, że ów kwadrans jest rodzajem rekonwalescencji duchowej. – Tak jak dobre zdrowie i kondycja fizyczna wymagają ćwiczeń, tak sfera duchowa potrzebuje codziennego wysiłku z naszej strony – mówi.

Św. Ignacy stawia jeszcze jeden warunek takiego rachunku sumienia: systematyczność. Nie wystarczy go uczynić jeden raz, ale najlepiej każdego dnia. Nie chodzi tu też o rachunek win czy filmową retrospekcję zdarzeń, ale o podjęcie starań, by nie zakotwiczyć się w świecie doczesnym i wciąż odnajdywać Boga we wszystkim, co każdego dnia nas spotyka.




Św. Ignacy proponuje jeszcze jedno: uczenie się rozpoznawania, co pochodzi od dobrych, a co od złych duchów. Określa to terminem: rozeznawanie duchowe.

O. Michalski wyjaśnia to obrazowo: – Jest piękny dzień, świeci słońce. Stoję na wprost promieni słonecznych i na nie patrzę. Obok mnie jednak kładzie się cień. Gdy się na nim skupię, moje myśli przestają być radosne. Tak właśnie działa zły duch, który odwraca człowieka od światła, słońca, skupia natomiast na cieniu lub ciemnościach.

Sposób rozeznawania duchowego jest prosty – uważa św. Ignacy. Polega na „poznaniu różnicy”. Różnicy - w odczuwaniu. - Kiedy podążam za tym, co dobre, przeżywam radość i mam pokój w sercu. Kiedy idę za tym, co złe, odczuwam smutek – tłumaczy o. Michalski. Jego zdaniem, jasnego rozeznania nie zdobywa się od razu, ale stopniowo. Pomocą może być uczestnictwo w II tygodniu ćwiczeń duchownych św. Ignacego, które są organizowane przez jezuitów w całej Polsce.

O. Michalski przekonuje, że do rozeznawania ważnych rzeczy w naszym życiu potrzebne jest spełnienie pewnych warunków. Trzeba być wiernym codziennej modlitwie osobistej i codziennym ćwiczeniom duchownym. Samo życie modlitewne i sakramentalne to zbyt mało, by rozwijać swe wnętrze. – Bez podejmowanego wysiłku jesteśmy często niedorozwinięci duchowo – mówi jezuita.

– Gdy człowiek zaczyna się duchowo rozwijać, dostrzega, ze Bóg nie jest okrutny i groźny, ale kochający i miłosierny. Nie jest tak, że coś dla nas w życiu wymyślił i teraz się z nami „bawi”. On traktuje nas jak ludzi dorosłych i mówi: „Chcesz tego? Proszę bardzo, czyń tak, pamiętaj jednak, że sam ponosisz konsekwencje swoich wyborów”. Podobnie jest w relacji rodziców do dziecka – mówi o. Michalski. – Gdy się urodziło, oczekiwali, że zostanie profesorem uniwersytetu. Tymczasem po kilkunastu latach dziecko przyszło do domu i oznajmiło, że zostanie kierowcą rajdowym. Jak reagują dojrzali rodzice? „To wspaniale, skoro tego chcesz, będziemy cię w tym wspierać”. Dali mu wolność. Z miłości i szacunku do dziecka. Tak właśnie działa Bóg. Szanuje nasze wybory i nas wspiera.

W poznawaniu siebie i odnajdywaniu woli Bożej pomaga również spowiedź generalna, czyli spowiedź z całego życia albo z dłuższego okresu życia, np. przy podejmowaniu ważnych decyzji, jak wstąpienie do seminarium, zawarcie związku małżeńskiego, wybór pracy czy podjęcie jakichś konkretnych działań. Także przy okazji śmierci bliskiej osoby, ale również w obliczu nadzwyczajnych doświadczeń dobroci Boga. Są to bowiem tzw. uprzywilejowane momenty życiowe, które powodują zatrzymanie i sprzyjają głębszej refleksji.
Spowiedź generalna pomaga też zamknąć pewien etap w naszym życiu i rozpocząć następny. Daje łaskę zrozumienia, wyzwala, kieruje ludzkie myślenie na właściwe tory. – Można się do niej przygotować według dziesięciu przykazań i ośmiu błogosławieństw – twierdzi o. Michalski.

– Najgorszym złem nie jest popełnienie grzechu, ale niewiara w to, że grzechy zostają człowiekowi odpuszczone – mówi o. Michalski. I podaje przykład Piotra i Judasza: – Obaj zdradzili Chrystusa. Ale inaczej na tę winę zareagowali. Piotr spojrzał Mu w oczy i ujrzał w nich miłość i przebaczenie. Judasz natomiast pozostał sam z ciężarem winy, nie potrafił uwierzyć, że jest dla niego jakiś ratunek. A Bóg dla jednego i drugiego miał przecież otwarte serce.

Zarówno spowiedź generalna, jak i codzienny rachunek sumienia pomagają lepiej słuchać i poznawać siebie, rozwijać życie duchowe, a przez to poważnie traktować wiarę. A wtedy jest szansa, że zacznie się ona przekładać na konkrety naszego życia.