Wypuściły go urszulanki

Milena Kindziuk

publikacja 03.04.2008 08:06

Kraków, Warszawa – to miejsca w Polsce, w których odbędą się główne uroczystości trzeciej rocznicy śmierci Jana Pawła II. W Rzymie natomiast 2 kwietnia Mszę św. przy grobie Papieża Polaka będzie celebrował Benedykt XVI. Oczywiście, razem z kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Niedziela, 30 marca 2008

Wypuściły go urszulanki



„Miasto mojego życia”, „Mój Kraków”, „Mój dom...” – mówił Jan Paweł II. Ale również, o czym rzadziej może pamiętamy, u sióstr urszulanek w Warszawie Papież czuł się jak w domu. Po latach wspominał, że właściwie to urszulanki szare wypuściły go z Polski, z domu przy ulicy Wiślanej, i wypuściły go tak, że już nie wrócił…

Kochał każdy zakątek Krakowa. – Tu mieszkam. Jak by się kto pytał: Franciszkańska 3 – mówił Jan Paweł II do młodzieży stojącej pod słynnym już oknem krakowskiej Kurii. Przed tym oknem znów zgromadzi się teraz młodzież, by wspominać Papieża.

Franciszkańska była mu bliska szczególnie. Bo tu, w kaplicy arcybiskupów krakowskich, przyjął przecież święcenia kapłańskie. Potem miał tu swój pokój. Ten sam, w którym mieszkał jako kardynał. Kiedyś kard. Franciszek Macharski powiedział Papieżowi w czasie jednej z pielgrzymek, że tu może nocować, bo jest u siebie, a Ojciec Święty zapytał: „Ale gdzie ty pójdziesz mieszkać, Franciszku?”.



Gdy serce pękło


Papieża pamięta też w Krakowie jednopiętrowy dom, który do dziś stoi przy ulicy Tynieckiej. Na jego bramie wisi tablica z papieskim herbem. To znak, że mieszkał tu kiedyś Karol Wojtyła. Jako student polonistyki i robotnik w Solvayu. Mieszkał tam z ojcem, gdy tuż przed wojną z Wadowic przenieśli się do Krakowa. To tutaj młody Karol dostawał szkołę życia. Twardą, bo twarde były warunki, w jakich musiał żyć i pracować. A w 1941 r., razem z Mieczysławem Kotlarczykiem, zaczął tworzyć Teatr Rapsodyczny.

W tamtych czasach Karol Wojtyła związany był też z kościołem Salezjanów w Krakowie. Modlił się tam niemal codziennie, siedząc w środkowej ławce. Upamiętnia to dzisiaj tablica, na której złotymi literami wyryty jest napis: „Przed tym obrazem Wspomożycielki wymodlił sobie i ugruntował dar powołania kapłańskiego Karol Wojtyła, apostoł Różańca, robotnik Solvayu, artysta słowa, Ojciec Święty Jan Paweł II”. W salezjańskim kościele Wojtyła poznał Jana Tyranowskiego, o którym jako Papież napisze po latach: „Od niego nauczyłem się elementarnych metod pracy nad sobą, które wyprzedziły to, co potem znalazłem w seminarium” („Dar i tajemnica”).

Papieskie ślady kryją również stare mury królewskiej katedry na Wawelu. Do dziś można tam poczuć klimat miejsca, w którym kard. Wojtyła lubił się modlić – po prawej stronie, naprzeciw ołtarza św. Stanisława. No i, oczywiście, krypta św. Leonarda, w której 1 listopada 1946 r. odprawiał swoją Mszę św. prymicyjną. Jeszcze Krypta Wieszczów Narodowych: Norwida i Mickiewicza. – Tak naprawdę codziennie jestem w katedrze na Wawelu, przy konfesji św. Stanisława, przy krzyżu św. Jadwigi, modlę się za Polskę i cały Kościół – wyznał kiedyś Papież.



Dlatego, gdy księża z Krakowa przyjeżdżali do Watykanu, Ojciec Święty zawsze pytał: – Co na Wawelu? Co w Krakowie? – Wszystko dobrze – odpowiedział mu kiedyś jeden z kapłanów. A Papież na to: – Serce dzwonu Zygmunta pękło, a ty mówisz, że wszystko dobrze?!

Ślady Papieża Polaka są też w kościele św. Floriana. Do dziś w Krakowie żyją dawni studenci ks. Wojtyły. To dla nich był „Wujkiem”, gdy utworzył duszpasterstwo akademickie w 1949 r.



Jak kard. Wojtyła but dziecku zawiązał


Dom, w którym mieszkał Karol Wojtyła, jest też w Warszawie. To klasztor Sióstr Urszulanek przy ulicy Wiślanej, tuż obok Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.
– Pozostały tu po nim wspomnienia, pokój, w którym nocował, stolik z dwoma krzesłami, biurko i łóżko – mówi s. Jolanta Olech, wieloletnia przełożona generalna zgromadzenia. Jest też papieska sutanna, alba i buty. W gablocie złożone są medale i trzy różańce, na których się modlił Jan Paweł II. Przekazała je właśnie siostra Jolanta, która wiele razy spotkała się z Papieżem Polakiem, co upamiętnia gablota w tym pomieszczeniu.

Siostry urszulanki, oficjalnie Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, założone przez św. Urszulę Ledóchowską, którą Jan Paweł II beatyfikował i kanonizował, zgodziły się uchylić rąbka tajemnicy i wpuściły nas za klauzurę, gdzie śladów papieskich jest więcej. W szpitaliku np. w korytarzu, wisi portret chorego już, cierpiącego Papieża. – To dla nas mocny znak, że cierpienie ma sens – mówią chore siostry. Kierująca szpitalikiem s. Bertilla przyznaje, że bp Wojtyła odwiedzał szpitalik, gdy nocował na Wiślanej, interesował się chorymi siostrami, modlił się z nimi. – A kiedyś on sam miał ranę na nodze i musiałam ją opatrywać – wspomina.

Często rozmawiał też z dziećmi, na terenie klasztoru jest bowiem przedszkole. Do legendy przeszła już opowieść, jak to jeden z chłopców spotkał kard. Wojtyłę na schodach, szarpnął go za sutannę i powiedział: „Księdzu, zawiąż mi buta!”. A Kardynał odstawił teczkę, schylił się, zawiązał dziecku sznurówki, po czym wyszedł z klasztoru.

Z tego właśnie warszawskiego domu kard. Wojtyła wyjeżdżał na konklawe w 1978 r. Później jako papież mówił, że właściwie to urszulanki szare wypuściły go z Polski, z domu przy ulicy Wiślanej, i wypuściły go tak, że już nie wrócił...

Dziś urszulanki tworzą tutaj Muzeum Papieża Polaka. Można je zwiedzać już teraz, w trzecią rocznicę śmierci Papieża.