Benedykt XVI ukazuje nam sedno chrześcijaństwa

O pontyfikacie Benedykta XVI z kard. Georges'em Cottier OP, byłym teologiem Domu Papieskiego, rozmawia Włodzimierz Rędzioch

publikacja 15.04.2008 10:53

Istnieje ryzyko sięgania do chrześcijaństwa na marginesie innych spraw. Mówimy np. o moralności chrześcijańskiej. Chrześcijaństwa nie można redukować do moralności. Chrześcijaństwo jest pojęciem o wiele większym – to życie z Chrystusem, a moralność to jedynie konsekwencja. Niedziela, 13 kwietnia 2008

Benedykt XVI ukazuje nam sedno chrześcijaństwa



Włodzimierz Rędzioch: – W ciągu trzech pierwszych lat pontyfikatu Benedykt XVI napisał dwie encykliki: „Deus caritas est” i „Spe salvi” oraz książkę „Jezus z Nazaretu”. Teksty te dotyczyły miłości, nadziei i Osoby Jezusa. Dlaczego Ojciec Święty na początku swej misji Piotrowej zajął się tymi trzema tematami?

Kard. Georges Cottier OP: – Papież zdaje sobie sprawę, że przypominanie wiernym, co jest „sercem” orędzia chrześcijańskiego, ma ogromne znaczenie. Dlatego napisał encykliki na temat miłości, najważniejszej z cnót teologalnych, oraz nadziei. Mówi się, że Benedykt XVI napisze również encyklikę na temat trzeciej cnoty teologalnej – wiary, chociaż właściwie już w encyklice „Spe salvi” poświęcił jej dużo miejsca. W swych dokumentach Ojciec Święty zajmuje się problemem „sensu Boga”, gdyż sednem chrześcijaństwa jest właśnie misterium Boga. Możemy odkryć misterium Boga dzięki objawieniu, jak również chrześcijańskiemu życiu bogatemu w cnoty teologalne: wiarę, nadzieję i miłość, z których – jak podaje św. Paweł – miłość jest najważniejsza (por. 1 Kor 13).

Istnieje ryzyko sięgania do chrześcijaństwa na marginesie innych spraw. Mówimy np. o moralności chrześcijańskiej – to prawda, że istnieje moralność chrześcijańska, ale chrześcijaństwa nie można redukować do moralności. Chrześcijaństwo jest pojęciem o wiele większym – to życie z Chrystusem, a moralność to jedynie konsekwencja tego. Podobnie mówi się o Kościele i kulturze, Kościele i dialogu, Kościele i polityce, lecz te wszystkie aspekty sprawy są – powtarzam – konsekwencją życia chrześcijańskiego. Jeżeli stracimy naszą tożsamość, wszystko się zawali. Dlatego Benedykt XVI, kierowany wielką intuicją, chce nas znowu doprowadzić do sedna chrześcijaństwa, tzn. do spotkania z Bogiem, który objawił się nam przez Jezusa Chrystusa. „Sercem” naszej wiary jest przyjaźń z Bogiem, dlatego książka o Jezusie Chrystusie ma wielkie znaczenie. Chociaż chciałbym podkreślić, że jest ona rezultatem pracy całego życia teologa Ratzingera i jako taka nie stanowi Magisterium.

- Benedykt XVI zatwierdził i uprawomocnił dokument Kongregacji Nauki Wiary dotyczący niektórych aspektów nauki o Kościele. Dlaczego Papież uznał za konieczne potwierdzenie tego wszystkiego, co już zostało powiedziane w deklaracji „Dominus Iesus” z 2000 r., a mianowicie, że Chrystus „ustanowił na ziemi” jedyny Kościół oraz że Kościół Chrystusowy trwa (subsistit) w Kościele katolickim?

– Jak Pan powiedział, temat ten był bardzo jasno wyłożony w dokumencie „Dominus Iesus”. Postanowiono powtórzyć niektóre z zawartych tam stwierdzeń, ponieważ ciągle krążą fałszywe odpowiedzi na pytanie: Gdzie jest Kościół Chrystusowy? Niektórzy twierdzą, że prawdziwego Kościoła nie ma jeszcze, gdyż pojawi się na końcu dziejów. Inni uważają, że Kościół powstanie, gdy dojdzie do zjednoczenia wszystkich chrześcijan. A przecież Kościół Chrystusowy istnieje już i trwa (subsistit) w Kościele katolickim.





W czasie spotkań ekumenicznych prowadzona jest dyskusja na temat eklezjologii. Każda wspólnota chrześcijańska powinna dokładnie określić, jak rozumie Kościół. Kościół katolicki naucza, że jest Kościołem Chrystusowym, co wcale nie oznacza, że poza Kościołem Chrystusowym istnieje pustka. Dramat odłączenia od pełnej komunii z Kościołem katolickim ma wiele stopni. Pierwsze odseparowanie dotyczy naszych braci prawosławnych. Kościoły prawosławne zachowały jednak sukcesję apostolską i siedem sakramentów, co sprawia, że są z nami ściśle związane. Druga grupa to wspólnoty chrześcijańskie powstałe w wyniku reformy protestanckiej. Nie uznają one siedmiu sakramentów, istnieją bardzo poważne wątpliwości co do ich sukcesji apostolskiej, zachowały natomiast Słowo Boże i chrzest.

Dokument podkreśla jednak bardzo ważną sprawę, a mianowicie, że istnieje logika chrztu, tzn. nie ma chrztu katolickiego, protestanckiego czy prawosławnego, lecz tylko jeden chrzest, który – jako taki – skłania do jedności katolickiej. My uznajemy pokrewieństwo z naszymi braćmi niekatolikami, ale równocześnie wyraźnie mówimy, jaka jest nasza wizja doktrynalna Kościoła. Dialog wymaga prawdy i powagi.

– W kręgach watykańskich mówi się o dwóch następnych dokumentach papieskich: o nauce społecznej Kościoła i o problemach bioetycznych. Dlaczego Benedykt XVI chce wypowiedzieć się na te konkretne tematy?

– Jest już tradycją, że papieże naszej epoki wydają dokumenty dotyczące społecznej nauki Kościoła. W tym roku obchodzimy 40. rocznicę jednej z wielkich encyklik społecznych „Populorum progressio” Pawła VI (z okazji 20. rocznicy tejże encykliki Jan Paweł II napisał „Sollicitudo rei socialis”). Jest to więc bardzo dobra okazja, aby zająć się znowu tym tematem.

Olbrzymi postęp naukowy i technologiczny sprawia, że pojawiają się nowe problemy natury etycznej. Kard. Ratzinger mówił o tym zawsze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary (Kongregacja w 1987 r. przygotowała dokument na temat bioetyki: instrukcja „Donum vitae”). Również Jan Paweł II zajął się niektórymi z problemów bioetycznych w swej encyklice „Evangelium vitae”. Teraz należy zająć się nowymi problemami, bo człowiek przeprowadził eksperymenty związane z początkiem życia, które wcześniej były nie do pomyślenia. Nie wszystko, co jest technicznie możliwe, jest etycznie do zaakceptowania.





Pyta mnie Pan, dlaczego Ojciec Święty podjął akurat te dwa tematy. Należy wyjaśnić, że niektóre papieskie dokumenty powstają w odpowiedzi na prośby biskupów, wydziałów teologicznych, wyspecjalizowanych organizmów kościelnych i samych wiernych. Dlatego papieże postanawiają przygotować dokumenty, których tematy są narzucane okolicznościami, a które mogą być użyteczne dla całego Kościoła. Oczywiście, nie dotyczy to dwóch pierwszych encyklik papieskich, na których Benedykt XVI odcisnął swe bardzo osobiste znamię.

– Dokumentem motu proprio „Summorum Pontificum”, podpisanym przez Benedykta XVI 7 lipca 2007 r., Papież zezwolił na łatwiejsze używanie przedsoborowego Mszału z 1962 r. Decyzja ta wywołała żywe reakcje i krytykę. Jak można krytykować Mszę św., która obowiązywała w Kościele przez cztery wieki?

– „Serce” Eucharystii jest zawsze takie samo, bez względu na ryt: bizantyński, chaldejski, antiocheński czy łaciński. Papież powiedział, że Msza św. zreformowana przez Pawła VI jest normalnym rytem łacińskim. W rycie tym istnieje jednak forma nadzwyczajna, tzn. z użyciem poprzedniego Mszału. Papież „poszerzył” jedynie istniejące już wcześniej pozwolenie.

Należy wyjaśnić, że struktura Mszy św. pozostaje taka sama; ulegają zmianie niektóre gesty i modlitwy. Dlaczego wprowadzane są zmiany? Eucharystia ma niezmienny wymiar dogmatyczny, lecz sakramenty są dla ludzi, dlatego należy mieć także na uwadze wymiar duszpasterski. Z tego wynika, że również w rycie łacińskim mamy do czynienia z jego dostosowywaniem do lokalnych warunków. W Afryce i Skandynawii ryt będzie ten sam, lecz inne będą śpiewy i przejawy pobożności, gdyż mentalność ludzi jest inna. Forma rytu łacińskiego wprowadzona przez Pawła VI kładzie nacisk na uczestnictwo ludu Bożego i w ten sposób unaocznia powszechne kapłaństwo wszystkich ochrzczonych, które różni się jednak od kapłaństwa sakramentalnego.

– Czy to zaczy, że ostra krytyka dokumentu papieskiego miała czysto instrumentalny charakter?

– Niektórzy obawiali się, że papieski dokument wprowadzi zamęt. Tak się jednak nie stało, gdyż dotyczy to bardzo nielicznej grupy wiernych.

Chciałbym dodać, że reforma liturgiczna Pawła VI spowodowała wiele zamieszania. Wprowadzono ją w gorącym okresie posoborowym, gdy na Zachodzie panowała rewolucja kulturalna 1968 r. W tej atmosferze niektórzy kapłani dokonywali zmian, które nie odpowiadały autentycznej interpretacji reformy Pawła VI. Z tego powodu część wiernych wolała chodzić na Mszę św. według starego Mszału, chociaż nie byli zwolennikami abp. Lefebvre’a. Uważam, że dzięki wspomnianemu motu proprio Kościół chce odzyskać tych wiernych, którzy ze względów liturgicznych znaleźli się poza Kościołem katolickim.





Wymienił Pan kilka najważniejszych dokumentów Benedykta XVI. Według mnie, należy jeszcze dodać list Papieża do katolików chińskich.

– Teolog odwołuje się do listu, który w światowej opinii publicznej uchodzi za tekst polityczny…

– To bardzo ważny tekst. Już Jan Paweł II twierdził, że XXI wiek będzie stuleciem misji w Azji, a szczególnie w Chinach. Dlatego żałuję, że mass media poświęciły tak mało miejsca temu dokumentowi.

– Jak dawny teolog Domu Papieskiego scharakteryzowałby pierwsze trzy lata pontyfikatu Papieża teologa?

– W historii Kościoła trzy lata to bardzo krótki okres. Mnie, teologa, cieszy fakt, że Papież położył akcent na misterium wiary: miłość i nadzieję. Benedykt XVI towarzyszy nam w pielgrzymowaniu do centrum życia chrześcijańskiego, którym jest życie w jedności z Chrystusem i Jego Mistycznym Ciałem. W ten sposób pomaga nam odkryć prawdziwą tożsamość chrześcijańską.

Trzeba też odnotować wielkie uroczystości liturgiczne. Benedykt XVI przykłada dużą wagę do liturgii i przygotowuje wspaniałe homilie. Homilia jest aktem liturgicznym, a wiara znajduje swój szczególny wyraz właśnie w liturgii.



***

Kim jest Teolog Domu Papieskiego...
Kard. Georges Cottier OP przez 15 lat był teologiem Domu Papieskiego. Urząd ten istnieje od średniowiecza i od początku pełnili go teolodzy z Zakonu Dominikanów. Zadania teologów zmieniały się w ciągu wieków: na początku prowadzili oni kursy teologii dla kardynałów Kurii Rzymskiej, w XIX wieku udzielali zezwoleń (imprimatur) na druk książek w Rzymie, obecnie głównym ich zadaniem jest czytanie, w perspektywie teologicznej, wszystkich tekstów, które mają być wygłoszone lub podpisane przez Papieża.

To oczywiste, że Ojciec Święty ma do pomocy licznych współpracowników, którzy pomagają mu w pracy nad tekstami. Współpracownicy zmieniają się w zależności od podejmowanych tematów: w przypadku ekumenizmu są nimi pracownicy Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan; w przypadku biskupich wizyt „ad limina Apostolorum” – Konferencje Episkopatu, Sekretariat Stanu i nuncjusz apostolski; natomiast gdy chodzi o teksty środowych audiencji generalnych – z Papieżem współpracują specjalne komisje powoływane ad hoc, w zależności od tematu katechezy. Chodzi bowiem o to, aby uniknąć dwuznaczności tekstów. Trzeba je również kontrolować, by nie mogły się stać przedmiotem łatwej manipulacji dziennikarskiej (np. gdy jakieś pojedyncze zdanie zostanie wyrywane z kontekstu). Inną sprawą jest ujednolicenie języka i zapewnienie pewnej harmonii tekstów pochodzących z różnych źródeł.

Teolog Domu Papieskiego musi dbać również, by Papież nie podejmował pewnych tematów, które są jeszcze przedmiotem dyskusji teologów (niektóre argumenty studiowane są przez Papieską Komisję Teologiczną i wymagają jeszcze dalszej analizy) – papieska wypowiedź na dany temat położyłaby kres dyskusji.

Obecnie teologiem Domu Papieskiego jest polski dominikanin o. Wojciech Giertych OP.