Sztuka wyrasta z wiary

Z ks. prof. Michałem Janochą, wykładowcą historii sztuki na UKSW w Warszawie, rozmawia Milena Kindziuk

publikacja 03.06.2008 20:53

Zwiedzanie Świątyni Opatrzności Bożej będzie stanowić doskonałą szkołę patriotyzmu. Wymiary narodowy i religijny będą się tu przeplatać, wzajemnie przenikać. A przy okazji będą pokazywać naszą historię jako cząstkę dziejów chrześcijańskiej Europy. Niedziela, 1 czerwca 2008

Sztuka wyrasta z wiary



Milena Kindziuk: – Genius loci unoszący się wokół Świątyni Opatrzności Bożej, w pobliżu pałacu w Wilanowie, będzie kształtował pokolenia Polaków, które przyjdą po nas. Czy będzie też zbliżał ich do wiary?

Ks. prof. Michał Janocha: – Mam nadzieję, że tak. Takie jest przecież zadanie sztuki.

– Sztuka nie ma wyrażać piękna, wzbudzać zachwytu nad ludzkim geniuszem?

– Jeśli jest prawdziwa, czyli mądra i głęboka, może stanowić wyraz wiary.

– A kiedy sztuka jest mądra i głęboka?

– Jeżeli łączy talent artystyczny z doświadczaniem Kogoś, kto jest większy od człowieka. Sztuka sakralna wyrasta z wiary i do wiary prowadzi. Nieraz ludzie docierali i docierają do chrześcijaństwa przez zachwyt nad gotycką katedrą, cudownymi witrażami czy freskami, a więc nad tym wszystkim, co nie wyrosłoby bez autentycznego doświadczenia wiary.

– Sztukę sakralną zatem powinien tworzyć artysta, który jest wierzący?

– Ktoś, dla kogo kwestie religii albo przynajmniej głębokie poczucie Tajemnicy nie są ważne, stworzy sztukę, choćby najpiękniejszą – ale formalną. Na pewno nie sakralną. Dlatego uważam, że te dwa czynniki: talent artystyczny i wiara są niezbędne, by powstało dobre dzieło sztuki sakralnej. No i więź z tradycją, z doświadczeniem pokoleń. Historia i sztuka nie zaczynają się od nas.

– Sztuka jest też wyrazem osobowości kraju, jego mentalności, krajobrazu. Tak będzie i w tym przypadku. Świątynia Opatrzności Bożej ma stanowić sanktuarium narodowej pamięci.

– Tak. To symboliczny skrót historii w wymiarze religijnym, kulturowym, społecznym. Proponowane w niej ołtarze to swoiste okna, przez które widać szerszą panoramę naszej historii. Zaczyna je Kaplica Chrztu, upamiętniająca wydarzenie z 966 r.

– … o którym Jasienica pisał w „Polsce Piastów”, że to „data ogromnie ważna, jedna z najważniejszych”, która sprawiła, że „otwarły się przed Polską nowe horyzonty”.

– Ale i trudności – to też Jasienica! Dlatego w Świątyni będą ołtarze i kaplice przypominające wydarzenia chwalebne, ale także i te bolesne, jak postacie męczenników, np. św. Stanisława, którego – używając współczesnej terminologii – można by nazwać patronem społeczeństwa obywatelskiego.





Z pewnością zwiedzanie tej Świątyni będzie stanowić doskonałą szkołę patriotyzmu również dla nas. Weźmy ołtarz Uniwersytetu Jagiellońskiego. To przecież przywołanie wielkich postaci nauki polskiej. Albo ołtarz unii polsko-litewskiej, ewokujący tradycję wielonarodowej i wielowyznaniowej Rzeczypospolitej. Wyraźny charakter sakralno-narodowy mają Kaplice: Maryjna oraz Cierpienia i Pojednania, gdyż przywołują maryjny i pasyjny wymiar naszej wiary, tak charakterystyczny dla chrześcijaństwa w Polsce. Wreszcie, swoiste znaczenie ma ołtarz Konstytucji 3 Maja. Był to przecież początek idei budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Treść dalszych ołtarzy prowadzi aż do wydarzeń Sierpnia’80 i do postaci kard. Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II.

– Czy tak skonstruowany projekt Świątyni pozwoli wydobyć z historii także perspektywę działania Bożej Opatrzności?

– Mam nadzieję, że tak. Wyznaczony przez ołtarze historyczny trakt, po którym będą przechadzać się pielgrzymi i turyści, może uświadamiać, w jaki sposób drogi ojczyzny ziemskiej prowadzą ku ojczyźnie niebieskiej. Kolejne ołtarze będą upamiętniać osoby, zdarzenia, instytucje istotne w dziejach narodu. Wymiary narodowy i religijny będą się tu przeplatać, wzajemnie przenikać. A przy okazji pokazywać naszą historię jako cząstkę dziejów chrześcijańskiej Europy.

– Czy Świątynia Opatrzności Bożej ma swój odpowiednik w Europie?

– Pomysł budowy Świątyni Opatrzności Bożej, jako świadomej projekcji dziejów narodu, jest rzadko spotykany. Nie umiałbym chyba wskazać żadnych analogii wprost. Świątynia Opatrzności w takim projekcie, jak teraz, jest oryginalną ideą wotywną o wyraźnym pierwiastku narodowym. Wielkie zadanie, jakie przed nami stoi, to zainteresowanie tym pomysłem młodego pokolenia Polaków. Sądzę, że jest to trudniejsze niż zebranie funduszy na budowę całego Centrum.

– Pewnie również dlatego, że projekt jest od początku odgórny?

– Na pewno tak. Jest odgórny, jak pamiętamy, od samego początku. Najpierw przecież ideę wymyślił król z prymasem, potem, po odzyskaniu niepodległości, na nowo wskrzesił ją Sejm i prezydent, a później kard. Józef Glemp, wreszcie – abp Kazimierz Nycz. Jest to pewna trudność. Inicjatywy oddolne realizują się niejako spontanicznie. Teraz więc potrzeba czasu i pracy, by ta idea zakorzeniła się w społeczeństwie.

– Powiązanie jej z ideą dziękczynienia z pewnością to ułatwi.

– Pomysł, by budowę powiązać z treścią słowa „dziękuję”, uważam za bardzo dobry. „Dziękuję” to przecież jedno z najpiękniejszych i najważniejszych słów, jakie jesteśmy winni Panu Bogu, sobie nawzajem, Polsce, światu. Jest to idea uniwersalna, która łączy nie tylko katolików, ale też ludzi innych wyznań, innych religii, a także osoby, które nie identyfikują się z żadną religią. Jest to zarazem idea głęboko eucharystyczna. „Eucharisto” znaczy „dziękuję”.