Cały dzień z Papieżem

Z abp. Mieczysławem Mokrzyckim – drugim osobistym sekretarzem Jana Pawła II – rozmawia Piotr Chmieliński

publikacja 14.04.2009 22:02

Ojciec Święty bezpośrednio po Eucharystii modlił się jeszcze, a goście przechodzili do specjalnej sali i tam czekali na spotkanie z Papieżem. Jan Paweł II podchodził do każdego, witał się, pytał, skąd jest i w jakim celu przyjechał do Rzymu. Każdy otrzymywał na pamiątkę różaniec. Niedziela, 12 kwietnia 2009

Cały dzień z Papieżem



– Dlaczego Papież najbardziej lubił wtorki?

– Lubił wszystkie dni tygodnia. Ale wtorki miał wolne, bez oficjalnych spotkań czy audiencji. Mógł więc spokojnie czytać, pisać lub też obcować z przyrodą. Jeżeli była taka możliwość, wyjeżdżał wtedy poza Watykan.

– Jak to się stało, że Ksiądz Arcybiskup został sekretarzem osobistym Jana Pawła II?

– Myślę, że wszystkim kieruje Opatrzność Boża i to właśnie Bóg powołał mnie do kapłaństwa, a potem skierował na studia do Rzymu. Po doktoracie pracowałem w Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Dzięki kard. Marianowi Jaworskiemu miałem możliwość spotykać się z Janem Pawłem II i jego sekretarzem ks. Stanisławem Dziwiszem. I w ten sposób nawiązała się moja znajomość z Papieżem. A potem Ojciec Święty wezwał mnie i zaproponował, żebym został jego drugim sekretarzem. Było to 21 lutego 1996 r.

– Jak wyglądało pierwsze spotkanie już po nominacji?

– Przywitałem się z Papieżem na korytarzu w Watykanie, przy wyjściu z windy. Przyjął mnie bardzo serdecznie, chociaż z pewną rezerwą. Powiedział, żebym się zadomowił i że spotkamy się niedługo na kolacji. Podczas kolacji panowała tak życzliwa, rodzinna atmosfera, że niepokój, który odczuwałem, zniknął.

– Wcześniej był więc jednak niepokój. Bał się Ksiądz Arcybiskup, że nie podoła zadaniu?

– Tak. To było dla mnie wielkie wyzwanie. Nie ukończyłem przecież żadnej szkoły dyplomatycznej. Jednak ks. Dziwisz uspokoił mnie, że z pewnością podołam obowiązkom.

– Prześledźmy krótko typowy dzień powszedni Jana Pawła II w Watykanie. O której Papież wstawał?

– Na początku pontyfikatu wstawał o 5.00-5.15, potem trochę później. Następnie toaleta poranna, jakieś ćwiczenia gimnastyczne i długie modlitwy, w tym Różaniec, który Ojciec Święty odmawiał, leżąc krzyżem. Wreszcie nadchodził czas na Mszę św., odprawianą w pierwszych latach pontyfikatu o 6.30, w późniejszych latach o 7.00, 7.30, a pod koniec życia o godz. 8.00.

– Wiemy, że w papieskich Mszach św. uczestniczyli zaproszeni goście...

– Tak. Byli to przede wszystkim wierni z całego świata, którzy pisali wcześniej prośby o możliwość uczestniczenia w papieskiej Eucharystii. Ale na tych Mszach św. byli obecni również np. biskupi przebywający z wizytą „ad limina” czy przedstawiciele zakonów, które odbywały w Rzymie swoje kapituły.





– Czy Papież głosił homilie?

– W ciągu tygodnia raczej nie. Po Ewangelii była po prostu chwila ciszy.

– W jakim języku Papież odprawiał Msze św.?

– Po łacinie lub w języku, jakim posługiwali się zaproszeni goście.

– Po Mszy św. odbywało się jeszcze spotkanie z gośćmi…

– Tak. Ojciec Święty bezpośrednio po Eucharystii modlił się jeszcze, a goście przechodzili do specjalnej sali i tam czekali na spotkanie z Papieżem. Jan Paweł II podchodził do każdego, witał się, pytał, skąd jest i w jakim celu przyjechał do Rzymu. Każdy otrzymywał na pamiątkę różaniec. Bezpośrednio po tym spotkaniu rozpoczynało się już śniadanie.

– Też z gośćmi?

– Często tak. W ogóle podczas posiłków było wielu gości. Szczególnie na obiadach. Wtedy często byli obecni biskupi z całego świata przebywający akurat w Rzymie. Czasami w niedziele posiłki stawały się bardziej polskie, bo zapraszano też wtedy gości z Polski, którzy opowiadali Ojcu Świętemu o naszej Ojczyźnie.

– Zatem dużo się rozmawiało podczas tych posiłków?

– Tak. Obiad trwał nieraz około półtorej godziny. Był czas na omówienie wielu spraw.

– Czy Papież miał swoje ulubione potrawy?

– Lubił jajecznicę, kaszę gryczaną, a na deser słodycze. Ale jadł wszystko, co podano. Ze smakiem i apetytem.

– Czy Papież oglądał telewizję?

– Czasami podczas kolacji oglądał polskie „Wiadomości”. Szczególnie gdy nie było gości albo gdy byli tacy, przy których wypadało włączyć telewizor. Ale oglądał tylko sam początek, streszczenie najważniejszych informacji.

– Czy komentował jakoś te doniesienia?

– Był zawsze powściągliwy w komentarzach.

– A z Księżmi, swoimi sekretarzami, rozmawiał na tematy polityczne?

– Bardzo rzadko. Te sprawy omawiał ze swoim, można powiedzieć, ministrem spraw zagranicznych, z prefektami poszczególnych kongregacji. Takie spotkania z poszczególnymi współpracownikami – ministrami z Kurii Rzymskiej odbywały się codziennie od 18.00 do 19.00. W piątki np. Papież spotykał się z prefektem Kongregacji Nauki Wiary.

Ojciec Święty przyjmował też gości na oficjalnych audiencjach – od 11.00 do 13.00. Od kilku do kilkunastu osób dziennie. Potem był obiad i mniej więcej od 15.00 do 18.00 Ojciec Święty miał czas wolny. Modlił się, czytał, przeglądał dokumenty, pisał.






– Dużo czytał?

– Bardzo dużo. Każdą książkę, która się pojawiała – np. ktoś ją podarował albo przysłało wydawnictwo – Papież przeglądał, czytał kilka stron. Niektóre zostawiał sobie do przeczytania w całości.

– Gazety też czytał?

– Tak. Codziennie dostawał skrót artykułów z Sekretariatu Stanu. Wykładane były także na korytarzu dzienniki włoskie. Po śniadaniu je przeglądał.

– A polskie gazety?

– Też czytał, np. „Tygodnik Powszechny”, „Niedzielę”.

– Komentował jakieś artykuły? A może polecał Księżom teksty do przeczytania?

– Czasami rzeczywiście rozmawiał z nami na jakieś tematy, które go zainteresowały.

– A jak wyglądał wieczór?

– Po kolacji była jeszcze praca. Konsultował z nami pewne sprawy, przedstawialiśmy mu dokumenty, listy do podpisania. Jeszcze długo czytał. Szedł do kaplicy, modlił się, śpiewał Apel Jasnogórski. Przed położeniem się do łóżka patrzył jeszcze przez chwilę w milczeniu na Plac św. Piotra i udzielał błogosławieństwa. Zasypiał zwykle ok. 22.30-23.00.

– Był to człowiek głębokiej modlitwy. Czy jakieś formy modlitwy lubił szczególnie?

– Jego życie duchowe było bardzo bogate. Modlitwy bardzo zróżnicowane. Od medytacji do modlitwy ustnej. Śpiewał pieśni, recytował litanie, odmawiał Różaniec. Odprawiał Drogę Krzyżową, „Gorzkie żale”, nabożeństwo majowe i czerwcowe.

– A brewiarz?

– Oczywiście, też! Odmawianie Liturgii Godzin to obowiązek każdego kapłana, również papieża. I Jan Paweł II tego nie zaniedbywał.

– Czego Ksiądz Arcybiskup nauczył się od Jana Pawła II?

– Chciałbym być, tak jak Ojciec Święty, dobrym chrześcijaninem, dobrym człowiekiem. Tak jak Jan Paweł II mieć dla każdego czas, być cierpliwym, zauważyć każdego człowieka, nawiązać z nim kontakt.

– Czy w swojej posłudze biskupiej we Lwowie stara się Ekscelencja jakoś naśladować Jana Pawła II?

– Życzyłbym sobie apostołować tak jak on. Umieć współpracować z najbliższymi, mieć dobre relacje z ludźmi wszystkich sfer.