Droga męczeństwa Kapelana „Solidarności”

Ks. Andrzej Orczykowski SChr

publikacja 21.04.2009 21:28

Pierwszym, nieudanym zamachem na życie ks. Popiełuszki był upozorowany 13 października 1984 r. przez funkcjonariuszy SB wypadek samochodowy w drodze z Gdańska do Warszawy. Drugi atak nastąpił sześć dni później. Niedziela, 19 kwietnia 2009

Droga męczeństwa Kapelana „Solidarności”



W architekturze warszawskiego Żoliborza górują dwie charakterystyczne wieże kościoła pw. św. Stanisława Kostki. W dzieje tej świątyni na trwałe wpisał się ks. Jerzy Popiełuszko – kapelan „Solidarności”. W 1980 r. został on skierowany do pracy duszpasterskiej w tej parafii.

Solidarny z robotnikami

Od sierpnia 1980 r. energicznie zaangażował się w duszpasterstwo ludzi pracy. Gdy robotnicy Huty Warszawa (następnie Huta Lucchini, a obecnie ArcelorMittal Warszawa) ogłosili strajk okupacyjny, odprawił dla nich pierwszą Mszę św., został ich kapelanem. Od tego czasu z robotnikami rozmawiał ich językiem. Jego kazania były jednoznaczne, przejrzyste i bezpośrednio docierały do serc. Kapłańskie posługiwanie nierozerwalnie związało go ze środowiskiem ludzi pracy i tworzącymi Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.

Od początku stanu wojennego – wprowadzonego 13 grudnia 1981 r. na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej – troszczył się o pozbawionych wolności, otaczał opieką rodziny internowanych, modlił się za nich. Był bardzo blisko osądzanych na podstawie dekretu o stanie wojennym. Nie potrafił przejść obojętnie obok człowieka w potrzebie.

Dzielił się tym, co miał, organizował pomoc medyczną, sprowadzał dary z Zachodu. Jego mieszkanie było miejscem spotkań dla prześladowanych. Nie tylko przyjmował wszystkich, lecz również sam wychodził do innych. W Wigilię Bożego Narodzenia podczas stanu wojennego wstał od wieczerzy i z torbą pełną opłatków obszedł posterunki wojskowo-milicyjne na Żoliborzu.

Msza św. za Ojczyznę

W październiku 1980 r. w kościele św. Stanisława Kostki zaczęto odprawiać Msze św. za Ojczyznę. Od 22 lutego 1982 r. – systematycznie w ostatnią niedzielę miesiąca – odprawiał je ks. Jerzy Popiełuszko. Do żoliborskiej świątyni z modlitwą za Ojczyznę coraz liczniej przybywali wierni z całej Warszawy i z różnych zakątków Polski.

W poczuciu jedności i odpowiedzialności za Ojczyznę słuchali homilii o ludzkiej godności, rodzących nadzieję, że Prawda i Dobro zwyciężą. W kazaniach ks. Jerzego – ubogaconych nauczaniem Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego – nie było polityki, lecz przypominanie, czym jest wiara, nadzieja, miłość, dobro, prawda, sprawiedliwość... Jego nauczanie i postawa ukazywały, jak żyć, wnosiły optymizm, przywracały nadzieję, wyzwalały z nienawiści.

Zastraszanie ks. Jerzego

Intensywnej działalności duszpasterskiej ks. Jerzego Popiełuszki od jesieni 1983 r. towarzyszyły wzmożone działania Służby Bezpieczeństwa. Był ciągle śledzony, otrzymywał listy z pogróżkami, jednak wszelkie próby zastraszenia go okazywały się nieskuteczne. Na prośbę robotników – mając na uwadze zagrożenie życia ks. Jerzego ze strony SB – prymas Polski kard. Józef Glemp zaproponował mu wyjazd na studia do Rzymu.






Na tę propozycję ks. Popiełuszko odpowiedział: „Nie mogę tych ludzi zdradzić, gdy ich opuszczę, to się załamią”. Najbliżsi współpracownicy Kapelana „Solidarności” twierdzą, że był świadomy grożącego mu niebezpieczeństwa. Jego znajomi wspominają, że często powtarzał: „Ja długo nie pożyję” i „Jestem gotowy na wszystko”. Chcąc realizować swoje powołanie – w myśl życiowej maksymy wypisanej na prymicyjnym obrazku: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc” – gotowy był ponieść śmierć.

Pierwszym, nieudanym zamachem na życie ks. Popiełuszki był upozorowany 13 października 1984 r. przez funkcjonariuszy SB wypadek samochodowy w drodze z Gdańska do Warszawy. Drugi atak nastąpił sześć dni później.

Porwanie i śmierć

19 października 1984 r. ks. Jerzy prowadził modlitewne spotkanie w Duszpasterstwie Ludzi Pracy w parafii pw. Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy. Celebrował Eucharystię, a następnie prowadził rozważanie bolesnych tajemnic Różańca. Całość modlitewnego spotkania zakończył wezwaniem: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy”. Tego samego wieczoru postanowił wrócić do Warszawy.

Około godziny 22 na szosie między Bydgoszczą a Toruniem, niedaleko miejscowości Górsk, samochód Kapelana „Solidarności” – prowadzony przez Waldemara Chrostowskiego – został zatrzymany przez umundurowanych milicjantów ruchu drogowego, w rzeczywistości zaś, jak się później okazało, funkcjonariuszy SB.

Kierowca został zmuszony do oddania kluczyków i przejścia do milicyjnego samochodu, gdzie skuto go kajdankami. Księdza siłą – za rękawy sutanny – wyciągnięto z samochodu, ogłuszono uderzeniem w głowę i po zakneblowaniu mu ust wrzucono do bagażnika. Rozpoczęła się męczeńska droga ks. Popiełuszki.

Po kilkunastu kilometrach funkcjonariusze SB zatrzymali się w lesie, zauważyli bowiem, że samochód jest niesprawny, a ponadto ks. Jerzy próbował uwolnić się z bagażnika. Podczas postoju ks. Popiełuszko próbował uciekać. Gdy go schwytano, bito aż do utraty przytomności i ponownie wrzucono do bagażnika.

Podczas drogi z Torunia do Włocławka ks. Jerzy cały czas próbował się uwolnić. Dlatego zatrzymano się na polnej drodze, znów go bito pałkami, grożono mu bronią, a gdy stracił przytomność, związano mu ręce i nogi. Założono mu tampon, który utrudniał oddychanie. Na jego szyi zawiązano pętlę, tak aby każda próba wyprostowania nóg powodowała duszenie. Do nóg przywiązano – wcześniej przygotowany – worek z kamieniami. Funkcjonariusze SB postanowili zatopić ks. Jerzego przy tamie we Włocławku.





Pogrzeb i grób

20 października 1984 r. pod koniec głównego wydania „Dziennika Telewizyjnego” została podana wiadomość o uprowadzeniu ks. Jerzego Popiełuszki. Jego los był nieznany. W kościele św. Stanisława Kostki rozpoczęło się modlitewne czuwanie, trwające nieprzerwanie do 30 października, kiedy to w wodach Zalewu Włocławskiego odnaleziono ciało ks. Jerzego.

2 listopada trumnę z ciałem przywieziono do kościoła św. Stanisława Kostki w Warszawie. Następnego dnia odbył się pogrzeb. Jego uczestnicy – ok. 1 tys. kapłanów i ponad 600 tys. wiernych z całej Polski – byli przekonani, że są świadkami ofiary Kapłana, który został zabity za Prawdę.

Na zakończenie uroczystości pogrzebowych trumnę z ciałem ks. Popiełuszki złożono w grobie nieopodal wejścia do świątyni. Do grobu ks. Jerzego – począwszy od dnia pogrzebu – licznie przybywają wierni. 14 czerwca 1987 r. pielgrzymował tutaj Ojciec Święty Jan Paweł II.

Po złożeniu kwiatów na grobie długo modlił się, obejmując go. Odchodząc, ucałował nagrobną płytę. Modlitewny hołd ks. Jerzemu złożyli kardynałowie z: Polski, Anglii, Austrii, Białorusi, Brazylii, Czech, Chile, Filipin, Meksyku, Niemiec, Rwandy, USA, Watykanu. Przy grobie zatrzymali się: biskupi, kapłani, prezydenci i premierzy państw.

Proces beatyfikacyjny

W oparciu o powszechne przekonanie wiernych, że ks. Jerzy poniósł śmierć męczeńską za wiarę, trwa jego proces beatyfikacyjny. Prace procesowe rozpoczęte 8 lutego 1997 r. na etapie diecezjalnym zakończono 8 lutego 2001 r. Drugi etap procesu rozpoczął się w Watykanie 3 maja 2001 r.

Obecnie trwają prace Komisji Teologicznej powołanej przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych do oceny „Positio”. Z doniesień prasowych – choć jeszcze niepotwierdzonych – wynika, że członkowie Komisji podzielają przekonanie, iż Kapelan „Solidarności” może być beatyfikowany jako męczennik, który poniósł śmierć za wiarę.

Opinia teologów trafi teraz do kardynałów – członków Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Wynik ich dyskusji zostanie przekazany Papieżowi. Jeśli Ojciec Święty uzna za stosowne, wyda zgodę na ogłoszenie dekretu o męczeństwie sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki. Jednocześnie lub wkrótce potem ustalona zostanie data beatyfikacji.

Sługa Boży ks. Jerzy Popiełuszko w ciągu dwunastu lat kapłaństwa wypracował piękny model życia dla bliźnich. Bez reszty oddany był człowiekowi, który przez niego zbliżał się do Boga. Dziś, w tajemnicy obcowania świętych, świadectwem swego życia i męczeńskiej śmierci nieustannie wzywa do ewangelicznej solidarności.