Uwięzieni w szkle

Katarzyna Woynarowska

publikacja 18.08.2009 21:24

Pijany jak Polak. A może należy już mówić – pijany jak Polka? Kobiety coraz częściej piją ostro, ekstremalnie, bez opamiętania. Łatwiej jest im wpaść w nałóg, trudniej z niego wychodzą. Specjaliści mówią, że damskie picie jest bardziej skomplikowane. Niedziela, 16 sierpnia 2009

Uwięzieni w szkle



„Gdy Mały Książę podczas swych podróży na sąsiednie planety spotkał Pijaka, spytał:

– Dlaczego pijesz?

– Aby zapomnieć – odpowiedział Pijak.

– O czym zapomnieć? – zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.

– Aby zapomnieć, że się wstydzę – powiedział Pijak, schylając głowę.

– Czego się wstydzisz? – dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.

– Wstydzę się, że piję”.


Pijany jak Polak. A może należy już mówić – pijany jak Polka? Kobiety coraz częściej piją ostro, ekstremalnie, bez opamiętania. Łatwiej jest im wpaść w nałóg, trudniej z niego wychodzą. Specjaliści mówią, że damskie picie jest bardziej skomplikowane. Więcej w nim skłębionych emocji, kompleksów, starych zranień, goryczy i braku nadziei. Ale i szkody, jakie czynią pijane matki, żony, córki, siostry, jakby większe.

Na forum internetowym spotykają się dzieci pijących mam:

– Mam 15 lat, od dwóch lat moja mama jest alkoholiczką. Nie chce się leczyć. Ja coraz bardziej zamykam się w sobie, bo nikt nie wie, że mam mamę pijaczkę. Coraz częściej mam chwile załamania i coraz częściej myślę o tym, aby ten koszmar jakoś zakończyć…

– Strasznie jest żyć z kobietą alkoholiczką! Moja mama jest non stop na bani! Ciągle awantury, kłótnie itp. Jedyny ratunek dla niej i dla mnie – to żeby zapiła się na śmierć…

We wspólnotach Anonimowych Alkoholików coraz więcej jest kobiet. Ich opowieści krążą wokół braku akceptacji, braku miłości, odrzucenia. Bo mąż odszedł, dzieci mają już własny świat, praca nie daje satysfakcji. Rzadko piją te, którym się dobrze układa życie osobiste. Częściej w szpony nałogu trafiają rozwódki, kobiety samotne, konkubiny, wdowy. Tyle statystyki i opinii specjalistów. A w rzeczywistości, co człowiek, to oddzielny dramat...
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem*

– Upijałam się elegancko w domu, sama, bez świadków. Latami. Kiedyś wypiłam swoje perfumy. Trzęsło mną tak, że nie byłam w stanie zejść na dół, do monopolowego… – to Ewa.

– Rozbiłam samochód w stanie upojenia alkoholowego. Mąż wyszedł z tego ze złamaną ręką, synek potłuczony, ja wylądowałam na pół roku na wózku inwalidzkim. Myślicie, że przestałam pić... Skąd! Przeciwnie. Mąż wykrzyczał, że gdyby to on wtedy zginął, może przyszłoby na mnie otrzeźwienie... – Marynia nie pije od 3 lat. Stara się odzyskać rodzinę. Na razie bezskutecznie.

– Chodziłam na prywatne studia. Rodzina rodowodowa, przedwojenna inteligencja, na ścianie zdjęcie dziadka z Piłsudskim – mówi Dominika. – Rodzice płacili niebotyczne czesne, które ja, oczywiście, przepijałam, a indeks fałszowałam… Wydało się, gdy nikt już nie nabierał się na podrabiane pieczątki. Ojciec płakał jak bóbr. Ukradłam babci emeryturę, podbierałam forsę swojemu chłopakowi. Wyniosłam do lombardu pamiątki rodzinne. Przetrwały powstanie, ale nie moje pijackie wyczyny. Potem nawet nie pamiętałam, który to lombard… Poszłam w Polskę, gdy rzucił mnie narzeczony. Mieszkałam w melinie niedaleko dworca, sprzedawałam się za parę groszy. Wreszcie, capnęli mnie przy okradaniu altanek na ogródkach działkowych… Sędzia, czytając moje akta, powiedział z niedowierzaniem: – Oskarżona ma dopiero 23 lata...





Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy*

Ewa patrzy w lustro. Patrzy w oczy z bardzo bliskiej odległości. Traci wzrok. Tylko z tej odległości może jeszcze dostrzec swoją twarz. – We wspólnotach AA nikt nie pyta, czy wierzysz i w jakiego Boga? Ale wszyscy wiedzą, że wierzącym jest łatwiej. Dostają skądś dodatkowe siły, a może sekret tkwi w modlitwie – zastanawia się Ewa, magister biologii, pani profesor w miejskim liceum. Mąż odszedł kilka lat temu. Syn wyjechał na studia. Miała własne M3, kuchnię z Ikei, zmywarkę i wiele łez do wylania. Wtedy zaczęła się jazda w dół.

– Mnie do Boga przyprowadził nałóg… – opowiada. – W transach alkoholowych uciekałam do kościoła. Za którymś razem, gdy dygotałam, pociłam się, miałam wizje, bredziłam, wrzeszczałam, ktoś wezwał pogotowie… Zawieźli mnie na oddział odtruć. W karetce pamiętam twarz lekarza, który mówił ciągle jedno zdanie: – Walcz, walcz, bo umierasz… Ewie taki moment wstrząsu zdarzył się po kilku latach ostrego picia.

– Od Kościoła odeszłam wiele lat temu. Od Boga chyba jeszcze wcześniej. Żyło mi się względnie dobrze, a tacy ludzie często nie doceniają tego daru. Ale dusza odzywa się, emocje nigdy nie śpią… Mówiłam – winko dobre na serce, a piwko na nerki… Kilka razy dzieci znalazły mnie pijaną w sztok, wiele razy szły spać bez kolacji. Nie wytrzymywałam zakupów bez łyczka wódki. Zdarzyło się iść na wywiadówkę chwiejnym krokiem. Urządziłam wychowawczyni karczemną awanturę, oczywiście, mocno wstawiona… Mąż i dzieci byli bezradni. Jak pijak nie przyzna się do nałogu, nic mu nie zrobią. Miałam wrzody, anemię i serce wiszące na włosku. Dzieci prosiły: – Mamo, nie pij… Chowałam w torbie na zakupy butelkę wódki i sok.

Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny*

– Byłam najmłodszą olimpijką z matematyki w historii mojego liceum. Najlepsza lokata przy egzaminach na studia medyczne. Teraz mam 35 lat, marskość wątroby i napady paniki... Piłam od podstawówki. Dzisiaj mówi się otwarcie o dzieciach alkoholikach, ale w moich czasach był to temat tabu. Ojciec pił jak smok. Mówił: – Córcia, masz głowę mocną po mnie… W liceum podpijałam, na studiach już ostrzej. Potem przerwa na urodzenie dzieci. I znów. Z jakichś 10 lat nie pamiętam wiele. Wracają tylko obrazy na poły rzeczywiste, na poły efekt delirium… Rodzina ratowała, jak mogła. Szpitale, odtrucia i znów picie na umór… – Małgorzata, elegancka, lekarka i żona lekarza. Dom pod miastem, własny gabinet. Nie pije od 5 lat. Regularnie uczestniczy w mityngach AA.

Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów*

– W AA nie agitują, nie wykupują reklam w dobrym czasie antenowym. Nie muszą. Jak masz problem z nałogiem, musisz ich sam poszukać. Bo do AA trafiają ci, co już wiedzą, że są alkoholikami, i co więcej – przyznają, że potrzebują pomocy.

Wśród Anonimowych Alkoholików są młodzi, ambitni i ludzkie wraki po dekadach picia na umór. Wykształceni i prostaczki. Kobiety i mężczyźni. Recydywiści i osoby duchowne. Matki dzieciom i twarze z pierwszych stron gazet. Bo nałóg nie ma szacunku dla nikogo – Helena powtarza, że to najbardziej demokratyczna choroba, jaką zna świat. Nikt nie jest bezpieczny. A im człowiek pewniejszy siebie, tym gorzej. Taką pewność przynosi ci w prezencie diabeł…

Helena sporo przeczytała na temat alkoholizmu kobiet. Najniebezpieczniejsze są dwa okresy: zaraz po skończeniu szkoły, czyli jakieś dwadzieścia kilka lat, gdy człowiek układa sobie życie, a potem kryzys wieku średniego – gdy... nie wiesz, co z tym życiem dalej począć. Helena zaczęła pić gdzieś pośrodku. Mistrzyni kamuflażu. Nie wyglądała jak meliniara z przedmieścia. Doskonała pani domu. Inżynierowa, z dwójką ślicznych i mądrych dzieci. Po prostu, gdy maluchy szły spać, a mąż przebywał na jednej z wielu delegacji, wypijała jedną lub dwie szklaneczki. Dla relaksu. Mąż znalazł ją kiedyś półprzytomną, wciśniętą między pralkę a wannę. Padaczka alkoholowa…

Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim*





– Piłam coraz więcej, żeby uciszyć głosy. Nocą i nad ranem przychodzili zmarli. Strasznie się bałam. W tym stanie byłam gotowa zrobić wszystko, byle te głosy dały mi spokój. Spotykałam je w mieszkaniu, na ulicy, w mroku bramy. Wreszcie nie wytrzymałam. Pocięłam się kawałkami szkła. Zabrali mnie do psychiatryka.

To, co piszę, jest jednak tylko częścią prawdy o mnie. Nie byłam w tym piekle sama. Jestem żoną i matką. Wciągnęłam w to bagno istoty mi najbliższe i nawet powieka mi nie drgnęła. Skazałam ich na życie z kimś takim jak ja. Od 5 lat nie piję, chodzę na mityngi AA. Modlę się: Boże, daj mi czas na naprawienie krzywd. Mój najmłodszy syn jąka się i śni koszmary… – Marzenie te słowa przynoszą ból, ale jest on wliczony w koszta uzdrawiania.

Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru*

We wspólnotach AA ponad 2 mln kobiet i mężczyzn odzyskało swoje życie. Kim są? O sobie piszą: „Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i pomagać innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu. Jedynym warunkiem uczestnictwa we wspólnocie jest chęć zaprzestania picia”. Ich metodę zapisano w rytmie słynnych już 12 kroków. Wiele z nich nawiązuje bezpośrednio do ozdrowieńczej siły Bożej interwencji.

Podstawą działania w AA są mityngi. Tam się mówi, opowiada swoją historię, słucha innych, znajduje rady i bratnie dusze. Ludzie, którzy przeszli piekło, wiedzą, czym ono jest. Nie uznają łatwych rozwiązań. Ich się nie nabierze. Może w tym tkwi siła. We wzajemności – ty pomożesz mnie, ja tobie. I w wierze, że bez pomocy Boga nie ma drogi ku ozdrowieniu…

Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach*

– Jeśli jest w tobie wola życia, walcz! Jeśli kochasz kogoś, kto pije – walcz o niego. Może zdążysz… Widziałem zbyt wielu takich, którym święty Boże nie pomoże… Zatracili się w piciu, jakby chcieli jak najszybciej skończyć z sobą. To widać po oczach. Mają je zamglone, nieobecne, jakby patrzyły gdzieś poza nas. Nie potrafią żałować…

– Marek działa w AA, choć sam nie jest alkoholikiem. Na śmierć zapiła się jego siostra Ania. Widział ostatni etap gehenny. Alkoholizm kobiet to picie ekstremalne, ciągle go zdumiewa. Widocznie jest tradycjonalistą i ciąży mu widok zapitej matki, żony, córki. Ance nie podał pomocnej ręki, zlekceważył problem. Ma od tego męża – mówił. Tyle że mąż był jedynie dobrym kompanem do kielicha. Markowi po śmierci siostry sąd przyznał prawo do opieki nad jej dziećmi.

*****

Jak rozpoznać problem, gdzie szukać pomocy

Grupy AA działają zarówno w dużych miastach, jak i w małych ośrodkach i wioskach i to na całym świecie. Hasła „AA” albo „Anonimowi Alkoholicy” można poszukać w książce telefonicznej lub w lokalnej gazecie. Informacje o tym, gdzie i kiedy odbywają się mityngi, można często uzyskać od lekarzy, pielęgniarek, osób duchownych i, oczywiście, w poradniach uzależnień, które są zaznajomione z naszym programem.

Tych, którzy mają trudności w nawiązaniu kontaktu ze swoją lokalną grupą AA, zachęcamy, aby napisali lub zatelefonowali do Fundacji Biuro Służby Krajowej AA w Polsce, ul. Chmielna 20, Warszawa, tel. (0-22) 828-04-94.

Adres korespondencyjny:
00-950 Warszawa 1, skr. poczt. 243, e-mail: aa@aa.org.pl.

Regiony AA i plan mityngów znajdują się na stronie:
www.anonimowi-alkoholicy.org.pl.

Podstawowe wiadomości na: www.aa.org.pl.

Dla rodzin alkoholików polecamy: „Rozpoznaj przyczyny choroby alkoholowej” (do kupienia na stronie: www.edumedia.pl/rozpoznaj_alkoholizm). To osiem opowieści tych, co ulegli „czarodziejce w szkle”.