Zawód: biblista

Rozmowa z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, biblistą, Przewodniczącym Stowarzyszenia Biblistów Polskich

publikacja 02.06.2005 16:40

W zajmowaniu się Biblią można wyróżnić dwa poziomy. Pierwszym jest czytanie, rozumienie i objaśnianie Biblii, która odzwierciedla określone uwarunkowania historyczne, geograficzne, społeczne, obyczajowe i religijne. Drugi polega na odczytaniu jej przez biblistę jako człowieka osadzonego we współczesności i żyjącego wiarą Kościoła. eSPe 65/2003

Zawód: biblista


Natalia Polak: Księże Profesorze, w jaki sposób biblista czyta Pismo Święte?

Ks. prof. Waldemar Chrostowski: W zajmowaniu się Biblią można wyróżnić dwa poziomy. Pierwszym jest czytanie, rozumienie i objaśnianie Biblii, która odzwierciedla określone uwarunkowania historyczne, geograficzne, społeczne, obyczajowe i religijne. Bez znajomości bogatego świata, który znalazł wyraz w Piśmie Świętym, nie sposób właściwie orędzia Biblii zrozumieć. Jest to wymiar pod wieloma względami historyczny, można nawet powiedzieć: archeologiczny.

Drugi poziom objaśniania Biblii, polega na odczytaniu jej przez biblistę jako człowieka osadzonego we współczesności i żyjącego wiarą Kościoła. Setki tysięcy, miliony ludzi na całym świecie czyta Biblię dlatego, że ta Księga odpowiada na najważniejsze, najistotniejsze pytania człowieka. Biblia przetrwała nie tylko dlatego, że jest bardzo interesująca, ale dlatego, że każde pokolenie chrześcijan, wyznawców judaizmu, a także muzułmanów szuka przede wszystkim w niej drogi życia. Dzisiejszy człowiek też szuka takiej właśnie drogi życia. Podstawowe zadanie, które przed biblistą stoi, polega na pogodzeniu wymiaru historycznego i egzystencjalnego czytania oraz objaśniania Ksiąg świętych.

N.P.: Co to znaczy być dobrym biblistą?

W.Ch.: Być dobrym biblistą to znać, jak najlepiej, języki, w których Biblia została napisana: hebrajski, aramejski i grecki. Odzwierciedlają one biblijną mentalność, biblijny sposób myślenia, biblijny sposób wyznawania wiary w Boga, a więc ten sposób, który jest niezbędny dla zrozumienia Biblii. Być dobrym biblistą to znaczy głęboko i wszechstronnie poznawać realia, w jakich Pismo Święte powstawało. Jest to jeden wymiar. Można powiedzieć: wymiar intelektualny. Jednak on nie wyczerpuje wszystkich wyzwań, przed którymi staje dobry biblista.

Dobry biblista jest również wyczulony na wiarę Kościoła dzisiaj, dlatego że Biblia jest własnością Kościoła. Powstała z wiary i dla wiary, i została bardzo wiernie przechowana, ponieważ ludzie wierzący w Boga z największą troską ją przepisywali, utrwalali, przekazywali, objaśniali i komentowali. Dobry biblista z jednej strony, musi cierpliwie i wytrwale poznawać owoce wysiłku komentowania Biblii w przeciągu stuleci, ale także powinien być otwarty na potrzeby i dylematy współczesnego Kościoła i współczesnego człowieka.

o. Mateusz Pindelski SP: Czy Ksiądz Profesor zauważa nawyki, zachowania, sposób rozmawiania czy życia charakterystyczne dla biblistów?

W.Ch.: Każda dyscyplina teologiczna ma swoją specyfikę i zakłada przyzwyczajenia, predyspozycje, ukierunkowania i uwarunkowania ludzi, którzy ją uprawiają. Myślę, że bibliści wyróżniają się wśród teologów dużą otwartością. Muszą być otwarci na bardzo różne „światy”. Poznają przecież religię biblijnego Izraela, a także starożytne wierzenia sąsiednich ludów pogańskich. Takie poznanie zakłada nawet pewną sympatię dla tych wierzeń, bo dzięki niej można lepiej zrozumieć przesłanie tych części Biblii, które mają charakter polemiczny albo krytyczny.

Czytając Nowy Testament biblista nie tylko stara się zrozumieć orędzie Jezusa Chrystusa, ale także – motywy postępowania tych, którzy Go prześladowali, a w końcu ukrzyżowali – nie dlatego, żeby ich usprawiedliwiać, ale dlatego, żeby poznać mechanizmy zła czy sprzeciwu wobec Boga, które są w każdym człowieku.

Biblista musi być bardzo otwarty na rozmaite kierunki objaśniania Biblii, które w ciągu wieków były bardzo różne, nieraz wykluczające się nawzajem. Bibliści umieją budować jedność spojrzenia religijnego i jedność teologii przy uszanowaniu różnorodności poglądów. Z tego powodu miewają rozmaite kłopoty, dlatego że nie są rozumiani, nie są właściwie odczytywani przez ludzi, którzy mylą jedność z jednorodnością.

N.P.: Co Księdza Profesora denerwuje w związku z badaniem Pisma Świętego?

W.Ch.: Nie tyle denerwuję się, co raczej czuję się bezsilny, kiedy przychodzi mi publikować rezultaty dociekań biblijnych i okazuje się, że w wydanej książce czy w artykule pojawiają się błędy. To jest najczęstszy powód mojej frustracji. Natomiast innych powodów do frustracji nie mam, dlatego, że spotkania ze studentami czy wykłady ogólnie są zawsze bardzo interesujące. Wykładam Pismo Święte prawie 20 lat i muszę powiedzieć, że z roku na rok mam coraz lepszych studentów w tym znaczeniu, że są coraz mocniej zainteresowani tym, co studiują – są coraz lepiej przygotowani, znają coraz lepiej języki nowożytne i dzięki temu mogą również poznawać coraz lepiej języki starożytne. Częstsze niż kiedykolwiek są kontakty z zagranicą, wyjazdy studentów do Rzymu czy do krajów biblijnych.

M.P.: Co do tej pory sprawiło Księdzu Profesorowi największą satysfakcję związaną z pracą biblisty?

W.Ch.: Największą satysfakcję sprawiło mi to, że po żmudnych dociekaniach nad porównaniem Księgi Ezechiela z Księgą Rodzaju (zakładając, że obie powstały w VI wieku przed Chrystusem, czyli w okresie wygnania babilońskiego* [Gwiazdka odsyła do słowniczka zamieszczonego pod tekstem – przyp. red.]). stwierdziłem, że w jednej i drugiej są wspólne tradycje*, wspólny sposób myślenia, wspólne materiały źródłowe*; że jedna i druga mają mezopotamski* rodowód. Zwykło się mówić, że w Księdze Rodzaju 1–11, są wykorzystywane tradycje mezopotamskie oraz że ta część ma bardzo dawne pochodzenie, sięgające X wieku przed Chrystusem, podczas gdy Księga Ezechiela pochodziłaby z VI wieku przed Chrystusem. Należałoby zatem wnosić, że Ezechiel znał Księgę Rodzaju. Doszedłem do przekonania, że wprawdzie prorok Ezechiel znał tradycje, które są zamieszczone w Księdze Rodzaju 1-11, ale znał je w kształcie wcześniejszym. Ten wniosek naprowadził mnie na myśl o istnieniu prężnej, okrzepłej i znaczącej diaspory asyryjskiej* złożonej z Izraelitów, którzy zostali deportowani do Mezopotamii, na teren współczesnego Iraku, pod koniec VIII wieku przed Chrystusem. Ta teza o istnieniu prężnej asyryjskiej diaspory Izraelitów, którą zgłosiłem jako pierwszy i której od kilku lat wytrwale bronię, przyniosła mi najwięcej satysfakcji, bo ona stanowi żywy i znaczący wkład do biblistyki starotestamentowej i do biblistyki w ogóle.

Druga dziedzina, która przynosi mi ogromną satysfakcję, to badania dotyczące miejsca, statusu i roli Septuaginty* jako Biblii greckiej w ostatnich wiekach przed chrześcijaństwem. Septuagina to nie tylko przekład, tłumaczenie, ale prawdziwa Biblia grecka, Biblia judaizmu hellenistycznego, która później, z początkiem ery chrześcijańskiej, stała się Biblią autorów Nowego Testamentu oraz Biblią Ojców Kościoła, a więc Biblią chrześcijańską. Septuaginta jest tak ważna, bo jest to Biblia Kościoła pierwszych wieków, (a Kościoła prawosławnego – po dzień dzisiejszy). Obydwa te zagadnienia: asyryjska diaspora Izraelitów oraz rola i miejsce Biblii greckiej mają ogromne znaczenie dla dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Odsłaniają one mechanizmy, które kierowały życiem biblijnego Izraela i kierują Żydami po dzień dzisiejszy, a polegają na tworzeniu swojej wizji historii przez kolejne pokolenia Żydów. Na przykładzie Septuaginy widać doskonale, w jaki sposób rozeszły się drogi Synagogi i Kościoła. Septuaginta, Biblia grecka, była Biblią Żydów, którzy ją jednak odrzucili, dlatego że stała się Biblią Kościoła. I właśnie ten pierwiastek antychrześcijański w judaizmie istniejący do dzisiaj to sprawa bardzo istotna. Dość powszechnie mówi się o elementach antyżydowkich w nauczaniu chrześcijańskim, natomiast druga strona tego procesu, czyli elementy antychrześcijańskie w nauczaniu żydowskim, jest skwapliwie przemilczana. Mówienie na ten temat bywa bardzo niewygodne i w związku z tym badania nad Biblią mają też swój aktualny wymiar i wydźwięk.

ŻYĆ PISMEM ŚWIĘTYM

N.P.: Dlaczego Ksiądz został biblistą? Czy to jest zawód czy powołanie?

W.Ch.: Myślę, że najpierw jest to powołanie, które staje się zawodem; zawodem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Zostałem biblistą, bo zawsze chciałem nim być. Od czasu podjęcia studiów teologicznych, zawsze mnie Pismo Święte interesowało. Czytałem Pismo Święte, kiedy byłem małym dzieckiem (w wieku jedenastu–dwunastu lat), oczywiście wtedy jeszcze nawet nie wiedziałem, że istnieje biblistyka (był to początek lat sześćdziesiątych). Przeświadczenie, że jest to bardzo ciekawa dziedzina, utrwaliło się we mnie podczas studiów w seminarium duchownym. Chociaż w seminarium byłem skupiony głównie na Nowym Testamencie, wiedziałem, że tym, co mnie bardziej interesuje jest Stary Testament. Na niego zorientowałem studia w Rzymie i Jerozolimie. Zwłaszcza pomocne były studia w Jerozolimie na Uniwersytecie Hebrajskim, które umożliwiały dokładniejsze, lepsze poznanie języka hebrajskiego, kultury hebrajskiej, realiów Palestyny, co sprzyjało, aby Stary Testament poznawać lepiej i głębiej.

N.P.: Czy nie zdarzyło się kiedyś, że żałował Ksiądz wyboru kierunku studiów?

W.Ch.: Nigdy nie żałowałem i nigdy nie było takiego momentu, żebym się zachwiał. Sama Biblia jest ciekawa, a studia nad Biblią są wręcz porywające. Kiedy byłem w Rzymie czy w Jerozolimie mogłem tylko żałować, że dzień jest za krótki na to, by czytać więcej; że pobyt w bibliotece jest ograniczony. Co więcej, z roku na rok rosło poczucie satysfakcji, zadowolenia, czy wręcz głębokiej radości, że robię to, co lubię – im bardziej człowiek jest starszy, tym bardziej jest to poczucie spełnionego życia. Dlatego nie tylko nie żałuję, ale nie wyobrażam sobie życia innego niż to, które wybrałem i które prowadzę.

N.P.: Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć o spotkaniu związanym z Pismem Świętym, które najbardziej utkwiło Księdzu w pamięci?

W.Ch.: Oczywiście był to pierwszy wyjazd do Ziemi Świętej. Pismo Święte żyło we mnie, na długo zanim pojechałem do Ziemi Świętej i Ziemia Święta we mnie żyła, na długo zanim pojechałem do Palestyny. Ale można powiedzieć, że do czasu pierwszego kontaktu z Ziemią Świętą Pismo Święte było rodzajem złotej legendy albo opowiadań o krainie i kraju, które może gdzieś istnieją, ale jak one wyglądają, tego nie wiemy.

Naprawdę z bijącym sercem leciałem z Warszawy do Bukaresztu – to był 5 lipca 1979 rok – a następnie z Bukaresztu do Tel Awiwu. Pamiętam, że na pokładzie samolotu leciała grupa sowieckich jeszcze wtedy Żydów i gdy samolot zbliżył się do Ziemi Świętej (pogoda była znakomita), zaczęli śpiewać tradycyjną żydowską pieśń. Dla nich Ziemia Święta była spełnieniem marzeń, które nosili w sobie od początku, ale dla mnie – też. Nie mogłem śpiewać żydowskiej pieśni ze zrozumiałych względów, ale była we mnie pieśń głęboko chrześcijańska, która z tą Ziemią Świętą się wiązała.

Pamiętam do dziś uderzenie gorącego powietrza, kiedy wyszedłem z samolotu, i zapach Ziemi Świętej. Najlepszym komentarzem do Biblii stawało się właśnie powolne, ale bardzo ubogacające, spotkanie z Ziemią Świętą. To było najważniejsze. Od tamtej pory Pismo Święte zaczęło dla mnie żyć w nowy sposób. Biblijne wydarzenia zaczęły się odtąd kojarzyć z biblijnymi miejscami.

OBJAŚNIAĆ SŁOWO BOGA

M.P.: Skoro Biblia jest tak bardzo zakorzeniona w konkretnym miejscu, konkretnym czasie, czy Ksiądz Profesor nie miał pokusy, żeby nie tylko przekładać Biblię, ale żeby napisać ją od nowa? Przesłanie objawienia napisać w realiach, w których żyjemy?

W.Ch.: Biblia to nie jest opowiadanie, które można po prostu dublować. Biblia to jest opowiadanie, które można i trzeba powtarzać oraz opowiadać na nasz własny sposób. Ale żeby to powtarzanie było owocne, potrzeba najpierw uszanować orędzie Biblii takim, jakim ono jest. Trzeba zastanowić się nad rodzajami i gatunkami literackimi, nad stylem, nad sposobem przedstawiania, nad stroną psychologiczną – a nawet psychoanalityczną – biblijnego orędzia. Trzeba to wszystko uwzględnić, żeby, pojmując je na swój własny sposób, owocnie przedstawiać je innym.
Rozmaite doświadczenia religijne, o których mowa na kartach Biblii, są powtarzalne, ale jest w Biblii coś, co jest absolutnie unikatowe: przymierze przeżywane przez Izrael i jednocześnie pokazywane od strony Boga, przymierze coraz wyraźniejsze, które zawiera elementy coraz bardziej mesjańskie; Przymierze urzeczywistnione we wcieleniu Jezusa Chrystusa, czyli wejściu Syna Bożego w ludzką historię, oraz w Jego śmierci i zmartwychwstaniu.

N.P.: Dlaczego Bóg nie sprawił, żeby Biblia była całkowicie jasna. Dlaczego uczniowie muszą w szkole zmagać z problemami, takimi jak ten: skąd się wzięły wnuki Adama i Ewy?

W.Ch.: Biblia odsłania nam przede wszystkim sposób działania Boga wobec człowieka, człowieka który potrzebuje wyzwolenia. Biblia pokazuje, że Bóg jest bardzo blisko każdego człowieka. Oczywiście, w związku z tym, o czym mówi Biblia, człowiek ma całą masę pytań. Chce znać sprawy, które są marginalne. Ale taki jest człowiek i trzeba to uszanować.

Mamy tu paradoks bardzo dosłownego odczytania Biblii, polegający na tym, że stawia się pytanie: skoro Adam i Ewa mieli trzech synów (Kain zabił Abla i wtedy Bóg dał im Seta) oraz jeszcze innych synów i córki, to ich dzieci pochodzą z kazirodczych związków braci z siostrami. Gdyby rzecz pojmować bardzo dosłownie... Oczywiście zawsze istnieje pokusa, aby opowiadania biblijne pojmować bardzo dosłownie. Tradycja dosłownego rozumienia jedenastu pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju jest bardzo długa.

Tam, gdzie natrafiamy na tego rodzaju próby odczytywania tekstu Biblii, to nie Pan Bóg sprawia nam trudność, tylko my sami ją sobie sprawiliśmy. Bo czytając Biblię, chcemy znać okoliczności, przyczyny według tego myślenia przyczynowo-skutkowgo. Stawiamy pytania lekceważące gatunek literacki biblijnych tekstów. Tymczasem w Biblii najważniejsze jest pytanie o znaczenie tych opowiadań – traktowanie ich jako swoistej przypowieści odsłaniającej dylematy człowieczego losu. Jeżeli tak to się traktuje, wówczas pytanie o pochodzenie wnuków Adama i Ewy przestaje mieć sens.

M.P.:Ksiądz Profesor jest bardzo mocno zaangażowany w dialog katolicko-judaistyczny. Czy Biblia łączy czy dzieli katolików i żydów?

W.Ch.: Sądzę, że powierzchownie patrząc – łączy. Wydaje się, że bierzemy do ręki Stary Testament i możemy go wspólnie czytać. Ale kiedy bierzemy do ręki egzemplarz Biblii, to zaczyna się dyskusja wokół tego, który to będzie? Czy będzie to Biblia hebrajska czy Stary Testament, który jest obszerniejszy niż Biblia hebrajska? Czy bierzemy w oryginale czy w przekładzie, a jeżeli w przekładzie, to w którym przekładzie? (Wiadomo, że przekłady chrześcijańskie są zorientowane chrystologicznie*). Dalej, jeżeli czytamy Biblię, to w jakiej tradycji ją czytamy i objaśniamy? Czy w chrześcijańskim czytaniu Biblii uwzględniamy tradycję żydowską oraz czy w żydowskim czytaniu Biblii postulujemy uwzględnienie tradycji chrześcijańskiej (ten postulat jest bardzo rzadko podejmowany). Wtedy szybko okazuje się, iż Biblia nas dzieli. I właśnie dlatego dialog stanowi zadanie, które mimo tych wszystkich trudności, powinno być realizowane. Przy wspólnym czytaniu i komentowaniu Biblii dochodzi do głosu to, jacy naprawdę jesteśmy. Wtedy może się okazać, że za fasadą rozmaitych błahych, czasami wręcz pustych słów, ukłonów i grzeczności nie kryje się nic głębszego. Z drugiej strony może się też okazać, że, czytając księgi święte, odstępujemy od wielowiekowych nawyków wzajemnego odcinania się od siebie, a nawet wrogości, i chcemy budować nową przyszłość, której fundament stanowi przeświadczenie, że jesteśmy dziećmi jednego Boga.

Rozmawiali: o. Mateusz Pindelski SP, Natalia Polak


SŁOWNICZEK TRUDNIEJSZYCH TERMINÓW
  • chrystologiczny – związany z chrystologią – działem teologii mówiącym o wierze Kościoła w Jezusa Chrystusa jako Boga i człowieka.
  • diaspora asyryjska – diaspora oznacza Żydów mieszkających poza terytorium Palestyny. Asyria to starożytne państwo istniejące na terenach obecnego Iraku (część północna), które w I tysiącleciu przed Chrystusem stworzyło imperium nowoasyryjskie i w latach 732-720 przed Chrystusem podbiło Królestwo Izraela.
  • judaizm hellenistyczny – Żydzi, wyznawcy judaizmu, żyjący w diasporze, którzy ulegli wpływom języka i kultury greckiej.
  • Septuaginta – przekład Starego Testamentu z języka hebrajskiego na grekę. Prace nad nim rozpoczęto w III wieku przed Chrystusem w Egipcie
  • mezopotamski – Mezopotamia (Międzyrzecze) – region leżąca między Eufratem a Tygrysem (tereny dzisiejszego Iraku).
  • tradycje – przekazy ustne, następnie piśmienne, które znalazły się w księgach biblijnych.
    wspólne materiały źródłowe [ksiąg biblijnych]
  • wygnanie balilońskie – deportacja (a właściwie kilka deportacji) części ludności Judei do Babilonii w IV wieku przed Chrystusem.

Opracowano na podstawie Encyklopedii biblijnej, Wydawnictwa „Vocatio” (Warszawa 1999).