Ziemia Święta – znaczenia otwarte i ukryte

Jacek Salij OP

publikacja 07.02.2009 15:24

Bóg swoje zbawcze zamysły niewątpliwie doprowadzi do końca, my jednak, zamiast z Nim współpracować, nieraz próbujemy jeszcze radykalniej się od Niego odsunąć. Zamiast przyczyniać się do tego, by nasza ziemia była coraz bardziej miejscem chwały Bożej, my ją jeszcze więcej plugawimy naszymi grzechami. W drodze, 1/2009

Ziemia Święta – znaczenia otwarte i ukryte



Ziemia uświęcona przez Zbawiciela

Ziemia Święta! Dokładnie tak powinien się nazywać kraj, w którym urodził się Zbawiciel świata i w którym dokonał naszego odkupienia! Prostota, trafność, a zarazem doniosłość tej nazwy aż onieśmielają.
Decyzja, ażeby tak właśnie nazywać kraj, w którym Zbawiciel ogłosił Ewangelię wszystkim narodom i w którym został ukrzyżowany, pogrzebany i zmartwychwstał, była wielopokoleniowym procesem. Podobnie, również na przestrzeni kilku kolejnych stuleci, dojrzewała w Europie decyzja, ażeby uniwersalnym punktem odniesienia naszej rachuby czasu uczynić rok narodzin Zbawiciela.

Nie sposób przecenić cywilizacyjnej doniosłości obu tych niesłychanie prostych decyzji. Umieszczono z ich pomocą – w tych tajemniczych głębiach, w których kształtuje się mentalność całych społeczeństw – trwały przekaz na temat samej istoty wiary chrześcijańskiej. Zarówno nazywanie kraju Zbawiciela Ziemią Świętą, jak utożsamienie Jego przyjścia do nas z początkiem „naszej ery”, wspaniale pokazuje Jego jedyność oraz powszechność i ostateczność Jego misji zbawczej.

Zarazem jedno i drugie podkreśla z całą jasnością, że to wszystko, czego dokonał Jezus Chrystus, dokonało się naprawdę, w konkretnym miejscu i konkretnym czasie, a nie tylko w naszych marzeniach, w jakiejś mitologicznej przeszłości, która nigdy nie była teraźniejszością.

Fakt, że Syn Boży i Zbawiciel świata odwiedzał konkretne, do dziś istniejące miejscowości Ziemi Świętej, że możemy przyjść na to konkretne miejsce, gdzie został On ukrzyżowany i gdzie jest Jego grób, od wieków wzbudzał w Jego wyznawcach pragnienie nawiedzenia tych miejsc, niejako fizycznego ich dotknięcia. Pielgrzymi do Ziemi Świętej pozostawili setki i tysiące świadectw, jak wielkie ożywienie wiary dokonywało się w nich wskutek tego chodzenia śladami Zbawiciela.

Tylko tytułem przykładu przypomnę fragment listu Juliusza Słowackiego do matki: „Z dnia 14 na 15 stycznia [1837 r.] miałem przepędzić noc u grobu Chrystusa… łzy rzucały mi się do oczu. Noc u grobu Chrystusa przepędzona zostawiła mi mocne wrażenie na zawsze. O godzinie siódmej wieczór zamknięto kościół – zostałem sam i rzuciłem się z wielkim płaczem na kamień grobu”. Warto zresztą wiedzieć, że również dziś można dać się zamknąć w Bazylice Bożego Grobu na noc na modlitwę.

Ale też ten Grób różni się istotnie od wszystkich innych grobów na świecie. Jest on wręcz materialnym dowodem na to, że Jezus, „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1). Przede wszystkim zaś grób Jezusa nie jest miejscem śmierci, ale – inaczej niż wszystkie inne groby – miejscem życia. Ten, którego ciało zostało w tym grobie złożone, zmartwychwstał! Jego śmierć jest źródłem życia dla nas wszystkich! I to życia wiecznego! Juliusz Słowacki zapewne to wszystko sobie w tę niezwykłą noc przypominał – i dlatego płakał z radości.

Tak czy inaczej, pierwsze znaczenie pojęcia „ziemia święta” narzuca się poniekąd samo: Ziemia Święta jest to kraj uświęcony przez historyczne przebywanie Zbawiciela wśród nas, kraj, w którym po dziś dzień można dotknąć Jego śladów.






Ziemia przeklęta – w jakim sensie?

Po raz pierwszy termin „ziemia święta” pojawia się w Piśmie Świętym w opisie pierwszego objawienia się Boga Mojżeszowi. „Nie zbliżaj się tu! – rozkazał wówczas Bóg Mojżeszowi. – Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą” (Wj 3,5).

Tekst nie pozostawia wątpliwości co do tego, że ziemię uświęciło przyjście Boga, który postanowił udzielić pomocy swojemu uciemiężonemu przez faraona ludowi. Sandały – wyjaśniał św. Augustyn († 430) – sporządzone są ze skóry zabitego zwierzęcia, zatem symbolizują uczynki śmierci, które powinniśmy odrzucić, ażeby to spotkanie ze zbawiającym Bogiem mogło dojść do skutku (Mowa, 101,7).

Sandały – dopowiadał św. Beda († 735) w swoim Objaśnieniu Księgi Wyjścia (PL 83,360) – stanowią na pustyni ochronę przed wężami. Otóż kiedy przyjmujemy przychodzącego do nas Boga, żaden wąż niewiary nie ma do nas dostępu, nie musimy bać się żadnego faraona.

Przypomnijmy, że ziemia, tak jak całe stworzenie, została pobłogosławiona przez Stwórcę i ze swojej natury jest dobra. Jednak wskutek naszego odejścia od Boga przemieniła się symbolicznie w pustynię, miejsce rodzące głównie ciernie i osty, i spadło na nią Boże przekleństwo (por. Rdz 3,17).

Bezpośrednim celem objawienia się Boga na pustyni była obietnica wyzwolenia ludu Bożego z niewoli. Jednak w perspektywie swoich planów ostatecznych Bóg wówczas poniekąd sygnalizował, że całą ziemię – bo przecież nie tylko to miejsce, z którego przemawiał do Mojżesza – pragnie uczynić ziemią świętą, ziemią pełną Jego kochającej obecności.

Bóg swoje zbawcze zamysły niewątpliwie doprowadzi do końca, my jednak, zamiast z Nim współpracować, nieraz próbujemy jeszcze radykalniej się od Niego odsunąć. Zamiast przyczyniać się do tego, by nasza ziemia była coraz bardziej miejscem chwały Bożej, my ją jeszcze więcej plugawimy naszymi grzechami.

Przejmująco brzmią przestrogi biblijne przed plugawieniem ziemi. Plamią ziemię zwłaszcza dwa grzechy: przelewanie krwi niewinnej oraz bałwochwalstwo. „Krew [niewinnie przelana] bezcześci ziemię, (…) nie plamcie przeto ziemi, w której mieszkacie” (Lb 35,33n; por. Ps 106,37–39; Kpł 18,24n). „Ziemia została splugawiona przez swoich mieszkańców, bo pogwałcili prawa, przestąpili przykazania, złamali wieczyste przymierze” (Iz 24,5).

Nie komentujmy protekcjonalnie tych wypowiedzi, twierdząc jakoby były one przejawem myślenia archaicznego, którym nie musimy się przejmować. Taką, jawnie redukcjonistyczną interpretację podsuwa nam nasza indywidualistyczna mentalność.

A przecież za pomocą idei ziemi splamionej naszymi grzechami człowiek biblijny mówił mniej więcej to samo, co my dzisiaj wyrażamy za pomocą idei społecznych struktur grzechu. Mówił to jednak o wiele głębiej, bo z żywym odniesieniem do Boga, podkreślając doniosłość zawierzenia Jemu i Jego przykazaniom.





Ziemia szczególnej Bożej obecności

Czy wobec tego przejawem archaicznego myślenia była prośba uzdrowionego z trądu syryjskiego dostojnika, Naamana, który wracając do swojej ojczyzny, poprosił o kilka worków ziemi izraelskiej, ażeby mógł na niej składać ofiary Bogu prawdziwemu, Stwórcy nieba i ziemi (por. 2 Krl 5,17)?

Tak czy inaczej, warto przypatrzeć się temu starodawnemu przeświadczeniu Izraelitów, że na ziemiach zdominowanych przez bałwochwalstwo nie da się być wyznawcą Boga prawdziwego. Przypomnijmy sobie, że młody, prześladowany przez Saula Dawid lęka się, że gdyby został przepędzony ze swojej ojczyzny, musiałby służyć bogom obcym (por. 1 Sm 26,19).

Owszem, były to wyobrażenia archaiczne. Na pewno jednak wyrażały prawdę dzisiaj przez nas mało zauważaną: że poznanie Boga prawdziwego nie jest wynikiem przenikliwości intelektualnej ani wyższości cywilizacyjnej. Jako grzesznicy nadal bylibyśmy pogrążeni w takim lub innym bałwochwalstwie, a gdyby nawet ktoś doszedł do poznania Boga prawdziwego, byłoby ono pomieszane z błędem. Tylko dlatego mogliśmy poznać Boga prawdziwego i Jemu służyć, że On w swoim miłosierdziu zechciał się nam objawić.

Tylko dla porządku przypomnijmy, że najszczególniejszym miejscem zbawczej i opiekuńczej obecności Boga wśród swojego wybranego ludu była Świątynia w Jerozolimie. Toteż kiedy w ludziach Starego Testamentu pojawiały się tęsknoty, ażeby również inne narody mogły poznać i wychwalać Boga prawdziwego, zazwyczaj wyrażano je w obrazie pochodu narodów do Jerozolimy, na świętą Górę Syjon, aby tam oddawać cześć Bogu prawdziwemu (por. Iz 60,1–16; Ps 66,1–9; Ps 98; Za 2,14n).

Trzeba było dopiero niewoli babilońskiej, a przedtem zburzenia Świątyni, ażeby lud Boży uświadomił sobie, że szczególna obecność Boża jest związana nie tyle z ziemią czy z sanktuarium, ile z żywymi ludźmi – że Bóg chce towarzyszyć swojemu ludowi wszędzie, również w niewoli (por. Ez 1,4–28).

Niech cała ziemia będzie święta!

Fakt faktem, że już w Starym Testamencie sformułowano marzenie, ażeby cała ziemia przemieniła się kiedyś w ziemię świętą. A właściwie nie tyle marzenie, ile Bożą obietnicę. Najwyraźniej powiedział to prorok Malachiasz (1,11), wkładając następujące słowa w usta samego Boga: „Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami, a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta. Albowiem wielkie będzie imię moje między narodami – mówi Pan Zastępów”.

„Oto teraz przez pojawienie się Pana w ciele – zawoła później w swoim kazaniu ku czci Matki Najświętszej biskup Konstantynopola, św. Proklos († 446) – [cała] ziemia stała się święta, a ludzkość uwolniona od bałwochwalczych ofiar”.

To prawda, że również po przyjściu Chrystusa Pana i Jego zmartwychwstaniu dzieje się na naszej ziemi wiele rzeczy bezbożnych – wiele bałwochwalstwa, rozlewania niewinnej krwi, wiele różnej niesprawiedliwości. Odkąd jednak orędzie Ewangelii skierowane zostało do wszystkich narodów (por. Mt 28,19), dzieło uświęcania ludzkości posuwa się nieodwołalnie do przodu.

W jakimś sensie można nawet powiedzieć, że w cieniu Chrystusowego krzyża dokonuje się uświęcanie również tej naszej materialnej ziemi, gdyż w różnych jej zakątkach, również w miejscach najmniej spodziewanych, sprawowana jest ofiara czysta. Wypełnia się w ten sposób proroctwo Malachiasza. Warto tu przypomnieć, że błogosławiony Karol de Foucauld († 1916) głównie dlatego postanowił żyć przez długie lata w pustelni na Saharze, aby również na tej muzułmańskiej ziemi składana była – w obecności samych tylko aniołów – ofiara eucharystyczna.








Ziemią świętą – żywy człowiek

Rozumie się samo przez się, że jeżeli ziemia w takim lub innym sensie jest święta, to ze względu na nas ludzi, a zwłaszcza ze względu na nasze zbawienie. Stąd nic dziwnego, że w języku wiary nieraz sami ludzie bywają nazywani ziemią świętą.

Przede wszystkim tak bywa niekiedy nazywana Matka Najświętsza – żeby przypomnieć znany fragment z Godzinek ku jej czci:
Ziemia jesteś kapłańska i błogosławiona,
Święta i pierworodną zmazą nie dotkniona.

Pierwszym źródłem tej intuicji jest zapewne prorocza modlitwa z Księgi Izajasza 48,8, której zawdzięczają nazwę adwentowe roraty. W liturgii adwentowej ma ona zazwyczaj postać następującą: „Spuście rosę niebiosa, a obłoki Sprawiedliwego! Niech ziemia się otworzy i zrodzi Zbawiciela”1. W modlitwie tej z całą jednoznacznością podkreślono zarówno absolutną darmowość przyjścia Zbawiciela do nas, jak to, że On naprawdę miał się narodzić z „naszej ziemi”, jako Syn Jednej z nas.

Otóż wyniesienie Maryi zapowiada zamierzone przez miłość Bożą wyniesienie nas wszystkich – do tego stopnia, że u kresu naszej drogi wszyscy będziemy „święci i niepokalani przed Jego obliczem” (Ef 1,4). Skoro więc Maryja jest „ziemią świętą”, to również i my – zarówno cały Kościół, jak i poszczególni wierzący. Jesteśmy „ziemią”, którą Bóg pragnie ogarniać swoją świętą obecnością i na której łaska Boża wydaje owoce na życie wieczne.

„Czymże jest ziemia święta? – pytał święty Augustyn. – Przecież to Kościół Boży! W tej ziemi się zatrzymajmy, tutaj zdejmujmy sandały, wyrzekając się czynów, które prowadzą do śmierci” (Mowa, 101,7).

Natomiast święty Ambroży († 397), również nawiązując do objawienia się Boga Mojżeszowi, wyjaśnia bardziej szczegółowo: „Miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą. Nie da się stać inaczej, jak tylko w wierze. W innym zaś miejscu czytamy: Tutaj zostań ze Mną (Pwt 5,31). Ze Mną jesteś, jeżeli jesteś w Kościele. To Kościół jest bowiem tym miejscem świętym, ziemią, która owocuje świętością, przynosi obfite plony cnot.

Zatem trwaj w Kościele, trwaj tam, gdzie do ciebie przyszedłem, gdzie Ja jestem z tobą. Niech Kościół będzie dla twego umysłu najmocniejszą strażnicą. Tam miej swoje duchowe oparcie, gdzie ci się z [płonącego] krzewu objawiłem. Ty jesteś krzewem, Ja ogniem. Czym ogień w krzewie, tym Ja [chcę być] w twoim ciele. Chcę być ogniem, aby ci świecić, aby spalić ciernie twoich grzechów i aby moja łaska się w tobie objawiła” (List, 63,41n; PL 16,1200).

O tym, że nasze ciała Bóg chce uczynić ziemią świętą, mówił m.in. święty papież Leon Wielki: „Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię. Ludziom cichym i łagodnym, pokornym i skromnym, tym, którzy gotowi są przyjąć wszelkie niesprawiedliwości, obiecano na własność ziemię. Tą ziemią obiecaną cichym, ziemią, którą mają otrzymać łagodni, jest ciało świętych. Dzięki zasługom pokory przemieni się ono w błogosławionym zmartwychwstaniu i przyodzieje chwałą nieśmiertelności” (O błogosławieństwach, 95,6).

*****

Nazwa „roraty” pochodzi od pierwszego wyrazu w łacińskiej wersji tej modlitwy: „Rorate caeli desuper, et nubes pluant Iustum – aperiatur terra, et germinet Salvatorem”.