Samorząd uczniowski: raczej szansa niż kłopot

Tomasz Talaczyński

publikacja 01.12.2007 09:26

O samorządzie szkolnym warto rozmawiać. Szkolna rada uczniowska jest instytucją trwale i mocno wpisaną w rzeczywistość szkoły. Czy jednak możemy powiedzieć, że nauczyliśmy się dobrze wykorzystywać szansę, jaką stwarza szkole istnienie samorządu uczniowskiego? Wychowawca, listopad 2007

Samorząd uczniowski: raczej szansa niż kłopot




O samorządzie szkolnym warto rozmawiać, bo jest o czym. Szkolna rada uczniowska jest instytucją trwale i mocno wpisaną w rzeczywistość szkoły. Prawo oświatowe czyni z organów samorządu jedynych reprezentantów ogółu uczniów i przyznaje im liczne uprawnienia. Czy jednak możemy powiedzieć, że nauczyliśmy się dobrze wykorzystywać szansę, jaką stwarza szkole istnienie samorządu uczniowskiego? Innymi słowy, czy dostrzegamy w nim raczej nadzieję niż kłopot?

Zgodnie z zapisami prawa oświatowego samorząd uczniowski powołany jest m.in. do organizowania życia szkolnego, tworzenia działalności kulturalnej, sportowej czy rozrywkowej związanej z potrzebami i możliwościami organizacyjnymi uczniów. Warto spojrzeć na te zadania jako szansę realizacji zadań wychowawczych. Samorząd bowiem wydaje się znakomitą instytucją, poprzez którą w sposób możliwie bezkolizyjny, niejako naturalny, dokonywać się może transmisja wartości społecznych i dialog międzypokoleniowy.


Młodzi potrzebują zaufania


O czasach, w których żyjemy mówi się, że są czasami kulturowej zmiany. Zmiana ta polega m.in. na tym, że proces przekazywania wartości i postaw jest trudniejszy niż jeszcze kilka dziesięcioleci temu. Dzisiejsi nastolatkowie o wiele mniej chętnie słuchają swoich rodziców i nauczycieli niż młodzież sprzed kilku dekad, są wyposażeni w wiedzę i umiejętności technologiczne, których często brak dorosłym, zanurzeni w łatwo dostępnej, a kreującej własne wartości popkulturze, z trudem przyjmują „coś na wiarę”, za autorytet uznają jedynie tych, których sami w takiej roli obsadzili. Sytuacja ta wydawać się może nieznośna, przykra i niewłaściwa. Czy jest jednak sens ubolewać nad procesami społecznymi i kulturowymi, na które – dodajmy – nasz wpływ jest ograniczony?

Twórczym działaniem wydaje się szukanie takich rozwiązań, które w sposób trwały i możliwie harmonijny umożliwią współpracę dorosłych i młodzieży; które stworzą szansę na budowanie zaufania i międzypokoleniowej więzi.

Właśnie taką szansę daje samorząd uczniowski. Naturalnie, nie spełni on swojego zadania, gdy będzie traktowany jako instytucja fasadowa, która uprawnia swoich członków jedynie do wypełniania zadań wyznaczonych przez dorosłych, najczęściej ograniczających się do uczestnictwa w oficjalnych uroczystościach lub organizowaniu dyskotek i losowaniu „szczęśliwego numerka”. Taki samorząd będzie przyjmowany przez uczniów z drwiną i lekceważeniem.




Istnieje jednak inna możliwość, polegająca na uznaniu podmiotowości uczniów w procesie kształtowania życia szkoły. I bynajmniej rzecz nie w tym, by dorośli abdykowali, zostawiając młodzieży całkowitą dowolność w kreowaniu szkolnych wydarzeń, ale by uważnie wsłuchiwali się w ich potrzeby, pragnienia i towarzyszyli im podczas prób realizacji interesujących planów. Uczniowskie inicjatywy, np. zorganizowanie szkolnej dyskoteki, za którą młodzież weźmie całkowitą odpowiedzialność, albo szkolnego festynu według własnego pomysłu, zorganizowanie koncertu zespołów młodzieżowych w sali gimnastycznej, zaprojektowanie Dnia Edukacji Narodowej z zabawnymi konkursami dla nauczycieli czy weekendowego wyjazdu na narty, który nastolatkowie sami przygotują – nie zdezorganizują życia szkoły. Z pewnością nie przewrócą jej do góry nogami, mogą natomiast stać się źródłem budzenia poczucia szkolnej wspólnoty i budowania zaufania do dorosłych, którzy pozwolą młodzieży zrealizować jej własne pomysły, atrakcyjne dla nich i ich rówieśników.


Nie wychowujmy jamników


Pracując w samorządzie, podejmując decyzje, angażując się twórczo w pracę społeczną na rzecz grupy rówieśniczej, młody człowiek ma szansę odkryć wartość wspólnego działania, poczuć smak zwycięstwa i gorycz porażki, zrozumieć znaczenie odpowiedzialnego wywiązywania się z przyjętych zobowiązań, wreszcie – odkryć w sobie dumę z bycia podmiotem, któremu się ufa, i z którym liczą się nawet dorośli. Publicysta Stefan Kisielewski miał zwyczaj niegdyś powtarzać, że z psa hodowanego pod szafą zawsze wyrośnie jamnik. Jest paradoksem, że my, dorośli pragniemy często, by wychowywany przez nas młody człowiek był osobą odpowiedzialną, kreatywną i zaangażowaną w tworzenie społecznego dobra, a jednocześnie obawiamy się, że uwolnienie jego inicjatywy, uznanie jego prawa do współtworzenia szkolnej rzeczywistości w sposób wykraczający poza od dawna przyjęte schematy, skończy się katastrofą, podjęciem nieodpowiedzialnych działań, szalonymi pomysłami. Jeśli nie chcemy, by młodzi ludzi byli jedynie małokreatywnymi i bojaźliwymi jamnikami, jeśli pragniemy, by wyrastały z nich wielkie pasterskie psy zaangażowane w troskę o wspólnotę, w której żyją, musimy obdarzyć ich zaufaniem. Owszem, zaufaniem adekwatnym do ich wieku, ale jednak takim, które pozwoli im uwierzyć, że ich głos, ich twórczość i praca są przez nas dorosłych cenione. Wbrew znanej tezie, że gorszy pieniądz wypiera lepszy, doświadczenie pokazuje, że jeśli pozwolimy, by samorząd uczniowski stał się instytucją kreującą prawdziwych młodzieżowych liderów, najczęściej na jego czele stają postaci charyzmatyczne lub przynajmniej pomysłowe i odpowiedzialne, nie zaś cwani krętacze. Efektywna praca samorządu szkolnego wymaga wytrwałości, systematyczności, cierpliwego wysiłku. Lawiranci i błyskotliwi hochsztaplerzy mają nikłe szanse jej sprostać.



Krakowska Akademia Samorządności


W 2005 roku Urząd Miasta Krakowa z inicjatywy ks. Andrzeja Augustyńskiego, Pełnomocnika Prezydenta Miasta ds. Przeciwdziałania Przestępczości Młodzieży zdecydował się rozpocząć realizację projektu pn. Krakowska Akademia Samorządności. Jednym z celów inicjatywy było wzmocnienie samorządów szkolnych w krakowskiej gimnazjach. Wzmocnienie – dodajmy – mające dokonać się nie przez nadanie samorządom nowych uprawnień czy zadań, ale przez wyposażenie ich członków w umiejętności usprawniające pracę rad uczniowskich oraz przekonanie nastolatków, że praca społeczna wykonywana na rzecz środowiska rówieśniczego jest wysiłkiem ważnym, cenionym przez dorosłych i zaszczytnym.

Pierwszym elementem projektu było ogłoszenie Konkursu na najlepszy samorząd gimnazjalny Krakowa. Nieprzypadkowo do konkursu zaproszono akurat szkoły gimnazjalne. Z punktu widzenia procesu wychowania nastolatkowie w wieku 13-15 lat są najtrudniejszą grupą wiekową. Jeszcze nie dorośli, już nie dzieci, podlegają ogromnym napięciom związanym z procesem dojrzewania, w ich głowach zakwestionowany zostaje porządek dziecięcego świata, a nieokreśloność tego, co przed nimi wydaje się trudna do ogarnięcia. Towarzyszenie w dojrzewaniu ludziom w tym wieku jest szczególnie trudne. Wymaga delikatności, by nie urazić budzącego się poczucia niezależności, a jednocześnie nakazuje porządkować chaos informacyjny czasu dojrzewania. Zaproszenie młodzieży gimnazjalnej do konkursu, w którym może ona wykazać się pomysłowością, inteligencją, zmysłem organizacyjnym, a więc tym wszystkim, co – jej zdaniem – przynależy do dorosłego świata, było swego rodzaju próbą przeciągnięcia jej na „dobrą stronę mocy”, zaproszeniem do partnerstwa w konstruowaniu przestrzeni szkolnej. To musiało zadziałać!

Stawianie wyzwań wydaje się być dobrą strategią wychowawczą, warto jednak uzupełniać ją o inne elementy. W celu wzmocnienia umiejętności społecznych równolegle z ogłoszeniem konkursu młodzi ludzie zostali zaproszeni do udziału w warsztatach, których celem było wyposażenie ich w umiejętności społeczne.
Począwszy od jesieni 2005 roku krakowski magistrat rozpoczął organizowanie szkoleń dla członków samorządów szkół gimnazjalnych, a także innych młodych osób garnących się do pracy społecznej. Podczas warsztatów umiejętności społecznych młodzi ludzie uczą się, jak efektywnie pracować w grupie, jak rozwiązywać konflikty, rozmawiać z dorosłymi, zdobywać poparcie dla planowanych projektów, zdobywają wiedzę o wolontariacie i mechanizmach funkcjonowaniu organizacji non-profit. Wreszcie opracowują, a następnie próbują realizować osobiście stworzone projekty społeczne w ramach ogłaszanego co roku wewnątrz kursu małego konkursu grantowego.

Warsztaty umiejętności społecznych odbywają się raz w miesiącu i trwają od października do czerwca. Każde spotkanie warsztatowe trwa sześć godzin. Cykl zajęciowy kończy się przyznaniem najbardziej wytrwałym uczestnikom kursu certyfikatu lidera młodzieżowego. W pierwszym roku istnienia Akademii kurs lidera ukończyło 50 młodych ludzi, w roku drugim 80.




Trzecim elementem projektu KAS były organizowane raz w miesiącu w Urzędzie Miasta wykłady – spotkania z teoretykami i praktykami społeczeństwa obywatelskiego. Najczęściej gośćmi Akademii byli pracownicy nauki zajmujący się problematyką samorządu terytorialnego, prawami człowieka, społeczeństwem informacyjnym czy filozofią społeczną lub członkowie organizacji pozarządowych, dzielący się praktyczną wiedzą dotyczącą organizowania projektów społecznych.

Ostatnim wreszcie elementem realizowania projektu jest tworzenie przestrzeni pozwalającej na integrację grupy. Co roku w krakowskim magistracie organizowany jest bal Krakowskiej Akademii Samorządności, na który zapraszani są przedstawiciele samorządów gimnazjalnych Krakowa. W tym celu w czerwcu bieżącego roku dla najwytrwalszych uczestników zajęć KAS zorganizowano wyjazd do Muzeum Powstania Warszawskiego, który okazał się jednocześnie najlepszą lekcją patriotyzmu.


Nikt nie rodzi się obywatelem


Dwa lata istnienia Krakowskiej Akademii Samorządności pozwalają dokonywać pierwszych skromnych bilansów. Po pierwsze, nie ulega wątpliwości, że zaufanie okazywane młodym ludziom, odwołanie się do ich poczucia odpowiedzialności i twórczości przynosi efekty. Szkoły, które najmocniej zaangażowały się we wspieranie samorządności uczniowskiej dopracowały się naprawdę dobrze funkcjonujących, sprawnych i odpowiedzialnych samorządów. Co więcej, uczniowie w takich gimnazjach sami zaczynają coraz więcej wymagać od swoich rówieśników ubiegających się o wybór do samorządu. Przestaje już wystarczać koleżeńska popularność i nastoletnia „fajność”. Konieczne staje się wylegitymowanie się sensownym programem. Trudno o lepszą, naturalną lekcję demokracji. Po drugie, możemy mówić o powstaniu – na razie nie tak licznego, kilkudziesięcioosobowego – środowiska młodzieżowego, w którym umiejętność pracy dla innych, ambicja w osiąganiu społecznych celów i wiara w osobistą podmiotowość obywatelską są cenione. Młodzi ludzie swoją przynależność do KAS-u traktują jako osobistą nobilitację i bardzo chcą być jej członkami. Po trzecie wreszcie, rozwijający się projekt daje nadzieję tym wszystkim, którzy wierzą, że wychowywanie odpowiedzialnych obywateli w czasach dominacji „popkulturowej sieczki” jest możliwe. Jak mówią sami uczestnicy zajęć, udział w wykładach i warsztatach Akademii otworzył im oczy na sprawy, których nie dostrzegali wcześniej. Dziś o wiele mocniej niż kiedyś wierzą w siebie i bardziej niż dotychczas czują się wezwani do zmieniania świata.




Tomas Jefferson, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, autor amerykańskiej Deklaracji Niepodległości przekonywał, że podtrzymywanie cnót republikańskich wymaga wysiłku i pracy. Aby stać się obywatelem, nie wystarczy poznać demokratyczne procedury i struktury, konieczne jest odkrycie osobistej odpowiedzi na pytanie, dlaczego istnienie demokracji, istnienie republiki jest tak ważne. Dopiero odkrycie obywatelskiej wiary budzi w wolnych osobach pragnienie uczestnictwa w życiu wspólnoty. Dla młodych ludzi taką pierwszą wspólnotą, wartą ich zaangażowania, może być szkoła.

W świecie przeoranym przez kulturę, która jako wzorzec osobowy stawia raczej człowieka sprytnego, wygodnego, poszukującego mocnych doznań, łatwych sukcesów, warto propagować wizję człowieka rozumiejącego znaczenie takich staroświeckich cnót, jak: odwaga, cierpliwość, umiar, pracowitość, służba, wstrzemięźliwość, umiejętność stawiania czoła przeciwnościom. Są to prawdziwie obywatelskie cnoty, o których tak wiele pisali starożytni i nowożytni mistrzowie obywatelskiego myślenia. Szkolny samorząd jest znakomitym narzędziem służącym temu celowi.



***

Tomasz Talaczyński - pracownik Urzędu Miasta Krakowa, koordynator projektu „Krakowska Akademia Samorządności, autor książek dla dzieci