Rio bez karnawału?

ks. Robert Jacenty Domina

publikacja 05.02.2007 21:17

Nie tylko niemal społeczność miasta, ale i tłumnie przyjeżdżający corocznie turyści nie wyobrażają sobie, że w tym roku mogą nie zabrzmieć tu słynne takty samby, mamby, pagode i innych gorących rytmów, które towarzyszą występom przedstawicieli, walczących o tytuł najlepszej szkoły oraz koronę królowej i króla karnawału. Przewodnik Katolicki, 4 lutego 2007

Rio bez karnawału?




Rio de Janeiro to drugie co do wielkości pięknie położone miasto w Brazylii, słynące z tradycyjnego karnawału. Nie tylko niemal dwunastomilionowa społeczność miasta, ale i tłumnie przyjeżdżający corocznie turyści nie wyobrażają sobie, że w tym roku mogą nie zabrzmieć tu słynne takty samby, mamby, pagode i innych gorących rytmów, które towarzyszą występom przedstawicieli, walczących o tytuł najlepszej szkoły oraz koronę królowej i króla karnawału.

Zagrożone miasto samby

Największe dzienniki brazylijskie „O globo”, „Jornal do comercio”, „Jornal do Brasil” rozpisują się na temat poważnego problemu, jaki od pewnego czasu zaistniał w ”mieście samby”, a w ostatnim czasie osiągnął swoje apogeum. Zjawisko jest bardzo złożone, bowiem dotyczy porachunków mafijnych w obrębie miasta.

W Rio, podobnie jak niestety w każdym wielkim mieście istnieją zorganizowane grupy przestępcze, które walczą o dominację. Problem jest tu jednak bardzo poważny, o czym najlepiej świadczy fakt, że do walki ze zorganizowaną przestępczością w mieście wezwano nie tylko policję, ale również wojsko, a nawet specjalnie wyszkolone grupy, które powołano do ochrony rządu. Całą sytuację długo utrzymywano w tajemnicy. Informację podano niedawno do wiadomości publicznej, ponieważ istnieje realne zagrożenie, że w tym roku na ulicach nie pojawią się rywalizujące o prymat szkoły, ale bandy, które prześcigają się w coraz to nowych formach zastraszenia nie tylko miejscowej ludności, ale i rządzących,

To już terroryzm

Wszystkie brazylijskie dzienniki na początku stycznia zamieściły informację, że gubernator miasta Sergi Cabrel zwrócił się do prezydenta kraju Luiza Inácio da Silvy z prośbą o pomoc w opanowaniu porządku w mieście. Sprawą zajął się specjalny wysłannik prezydenta, a zarazem szef brazylijskich służb bezpieczeństwa Luiz Fernando Correra. Luiz Inácio da Silva w specjalnym oświadczeniu wygłoszonym w telewizji potępił zaistniałą sytuację w Rio, mówiąc: „barbarzyństwa, jakie ma miejsce w Rio de Janeiro, nie można nazwać przestępczością - to już terroryzm, który musi zostać odpowiednio potraktowany przez rząd Brazylii żelazną ręką”.

Odpowiedzią na ostre słowa prezydenta i wzmożone kontrole na ulicach była zakrojona na szeroką skalę akcja zastraszania miejscowej ludności przez gani. Podpalano posterunki policji, samochody policyjne, szkoły i gmachy użyteczności publicznej, obrzucano granatami siedziby rządu i placówki dyplomatyczne. Zginęło ponad 20 osób. Same gangi prześcigały się, w opracowywaniu najskuteczniejszych sposobów terroryzowania ludności. O randze problemu może świadczyć fakt, że w jego rozwiązanie zaangażowały się nie tylko władze Rio de Janeiro, ale praktycznie cała Brazylia. Należy dodać, że „miasto słońca” ma jeden z najwyższych wskaźników przestępczości i uznawane jest za jedno z najbardziej niebezpiecznych metropolii w świecie. Tak więc zbliżający się wielkimi krokami słynny karnawał w Rio stoi pod wielkim znakiem zapytania.