Sprzedawcy złudzeń

Weronika Nowakowska

publikacja 02.03.2007 17:47

Twierdzą, że posiadają szczególną moc. Podobno wiedzą, jak poskromić szatana i przywrócić spokój udręczonej duszy. W rzeczywistości nie biorą odpowiedzialności za odprawiane „czary” i niczego nie gwarantują. Świeccy „egzorcyści” z nauką Kościoła nie mają nic wspólnego. Przegląd Katolicki, 4 marca 2007

Sprzedawcy złudzeń




Twierdzą, że posiadają szczególną moc. Podobno wiedzą, jak poskromić szatana i przywrócić spokój udręczonej duszy. W rzeczywistości nie biorą odpowiedzialności za odprawiane „czary” i niczego nie gwarantują. Nie przepisują lekarstw, a za swoje usługi wystawiają spore rachunki. Świeccy „egzorcyści” z nauką Kościoła nie mają nic wspólnego.

Pieniądze i sława

Lubią wokół siebie medialny szum. Swoje anonse zamieszczają w prasie lokalnej, krajowej i w Internecie. Chętnie przyjmują zaproszenia do programów telewizyjnych i radiowych. Przedstawiają dyplomy, certyfikaty i pozwolenia jako dowód posiadania nadprzyrodzonych mocy. Podkreślają przynależność do nielicznej grupy światowej klasy bioterapeutów, którzy leczą ludzi z chorób ciała i ducha. Nazywają się „bioterapeutami ostatniej nadziei". Obiecują, że zdejmą klątwę i wygonią diabła. Swoje czary odprawiają przy widowni lub na odległość za pośrednictwem fotografii. – Egzorcyzm uprawiany przez osoby świeckie jest zjawiskiem bardzo niebezpiecznym, któremu ulegają osoby z różnych warstw społecznych – mówi psycholog Danuta Sitarska. – Zdarza się, że tego rodzaju pomocy szukają ludzie zdesperowani, którzy nigdzie już nie widzą ratunku. Wielu z nich świadomie nie chce skorzystać z pomocy lekarzy. Powodem tego jest obawa przed kompromitacją lub ośmieszeniem. Tymczasem objawy choroby się nasilają. Zamiast poprawy następuje pogorszenie. Pomimo zapewnień „egzorcysty” szatan nie chce odejść. Czekanie na cud wydłuża się w nieskończoność. Gdy ratunek nie przychodzi, czasami decydują się na samobójstwo.

Diabeł im nie straszny

Tzw. świecki egzorcysta zazwyczaj przekonuje, że wyrzuca diabła, złe duchy, negatywne energie. Potwierdzeniem tego mają być liczne świadectwa uzdrowionych. Tymczasem w przypadku rzeczywistych wpływów demonicznych, zniewoleń czy opętań jego działania pogarszają stan pacjentów. – Zagubionym, słabym, cierpiącym na zaburzenia psychiczne, uzależnionym łatwo wmówić, że dręczą ich demony – dodaje Danuta Sitarska. – Tymczasem do tragedii dochodzi, kiedy ludzie uwierzą w kłamstwa i poddadzą się praktykom. Na chwilę poprawia się ich samopoczucie i wzrasta nadzieja. Niecierpliwie czekają na kolejną poradę. Wierzą, że poprawa nie przychodzi od razu. Idą na drugi seans, potem na trzeci, czwarty...




Opinię psychologów potwierdzają lekarze psychiatrzy. W niektórych przypadkach opętanie może oznaczać schizofrenię. Zmienność nastrojów, słyszenie głosów, niezwykłą wrażliwość na dźwięki, brak aktywności życiowej, nieadekwatne wypowiedzi w trakcie rozmowy, halucynacje i urojenia, świecki „egzorcysta” może błędnie odczytać i w konsekwencji zastosować własne metody „leczenia”. – Schizofrenię można wyleczyć pod warunkiem, że choroba zostanie prawidłowo zdiagnozowana, a pacjent nie zapomni o regularnym przyjmowaniu leków – mówi Magdalena Pietrzykowska, lekarz psychiatra. – W przeciwnym razie objawy się nasilają, a leczenie staje się trudniejsze.

Z krzyżem i talizmanem

„Poskromiciele” szatana głęboko wierzą w swoją moc wyrzucania złych duchów. Dla podkreślenia związków ze światem nadprzyrodzonym obwieszają się krzyżami, posługują obrazkami świętych. Nie obowiązuje ich kodeks lekarski czy zawodowy. Trudno udowodnić im oszustwa i praktyki lecznicze.

Oprócz porad tacy „egzorcyści” polecają także szeroki wybór talizmanów, do których dołączają numerowany certyfikat, pisemną gwarancję jego oddziaływania zgodnie z życzeniem i potrzebami właściciela.

Wolność za sto złotych

Za usługi świeckiego „egzorcysty” trzeba słono płacić. Nie trzeba przychodzić do gabinetu, bo diagnozę i ocenę sytuacji „egzorcysta” może wykonać na odległość, na podstawie fotografii zainteresowanej osoby. Na czym dokładnie polega wyganianie złych duchów - tego „egzorcyści” nie chcą ujawnić. Klient przekona się, gdy zamówi usługę. Trudno jest w szczegółach zdekonspirować cały proceder. Ci, którzy dali się nabrać, zazwyczaj milczą, by się nie ośmieszać z powodu swojej naiwności. Wiadomo też, że działalność współczesnych czarowników musi pozostać tajemnicą, bo to ona jest źródłem sukcesu i pomaga w zdobywaniu nowych klientów. Tym bardziej warto sobie zdawać sprawę, że problem jest poważny i trzeba nie tylko zachować ostrożność, ale mieć też odwagę ostrzegać innych, którzy stają o krok od tego niebezpieczeństwa.