Błędy polskich urzędników

Rozmowa z profesorem Andrzejem Saksonem, dyrektorem Instytutu Zachodniego w Poznaniu

publikacja 10.07.2007 10:27

Ten stan rzeczy otworzył tym osobom prostą drogę do dochodzenia swych praw do majątków pozostawionych na ziemiach polskich. Państwo polskie po prostu tego nie dopilnowało. Przewodnik Katolicki, 8 lipca 2007

Błędy polskich urzędników




Gdy wstępowaliśmy w 2004 roku do Unii Europejskiej, podnosiły się w Polsce apokaliptyczne głosy, że oto teraz Niemcy wykupią polską ziemię i majątki na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Przez pierwsze lata po wstąpieniu groźba ta nie spełniła się. Jednak ostatnio polska opinia publiczna dowiedziała się o dramatycznych wyrokach polskich sądów, które w odpowiedzi na niemieckie pozwy przyznają byłym obywatelom niemieckim zamieszkującym w przeszłości te ziemie prawo własności do ich dawnych majątków.

- Rzecz dotyczy dwóch spraw. Po pierwsze, mamy do czynienia z żądaniami Powiernictwa Pruskiego, domagającego się zwrotu majątku obywateli niemieckich, mieszkających na terenach, które przed 1938 rokiem należały do Rzeszy Niemieckiej, czyli na obecnych ziemiach zachodnich i północnych RP, zwanych Ziemiami Odzyskanymi. Powiernictwo Pruskie domaga się zwrotu mienia przed sądami europejskimi, gdyż stwierdziło, że w Polsce ubieganie się o odzyskanie tego majątku w naturze bądź w postaci rekompensaty czy odszkodowania jest niemożliwe. Patrząc bowiem z punktu widzenia polskiego prawa wewnętrznego, na podstawie stosownych ustaw o majątkach poniemieckich i majątkach porzuconych oraz o nacjonalizacji, ogół majątków na wspomnianych ziemiach, który należał do prywatnych obywateli niemieckich, bądź do państwa niemieckiego, został po 1945 roku przejęty przez skarb państwa polskiego. Mówiąc w skrócie – z punktu widzenia państwa polskiego i prawa polskiego - wszystkie wnioski, które były składane przez stronę niemiecką, w tym przez Powiernictwo Pruskie, są przez polskie sądy odrzucane. Mając tę świadomość, grupa osób skupiona wokół Powiernictwa Pruskiego skierowała pozwy przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Czekamy na pierwsze wyroki tego Trybunału.

Jest jeszcze druga kategoria osób, dochodzących swoich praw do dawnych majątków i tu problem jest chyba o wiele bardziej skomplikowany.

Mówimy tu o osobach, które do 1945 roku były obywatelami państwa niemieckiego bądź przyjęły stosowną kategorię volkslisty, czyli niemieckiej listy narodowościowej (Reichsdeutsche, Volksdeutsche). Te osoby po 1945 roku, po Konferencji Pokojowej w Poczdamie, albo były wysiedlane do Niemiec i nie nabywały obywatelstwa polskiego, albo przechodziły tak zwaną procedurę weryfikacji lub rehabilitacji narodowościowej przed stosownymi polskimi komisjami. Dotyczyło do przede wszystkim Ślązaków, Warmiaków, Kaszubów, Mazurów. Państwo polskie stanęło przed problemem, co zrobić z ludnością słowiańskiego, bałtyckiego czy wręcz polskiego pochodzenia, która żyła w strukturach III Rzeszy, ale w różnym stopniu zachowywała poczucie przynależności do Narodu Polskiego i pozostała na ziemiach polskich po 1945 r. Ludzie ci nie wyjechali do Niemiec, bo czuli się Polakami albo byli chwiejni narodowościowo. Po pozytywnym przejściu weryfikacji przed polskimi organami państwowymi osoby takie nabywały w końcu polskie obywatelstwo, pozostawały na Ziemiach Odzyskanych, gdzie zachowywały swoją własność.





Jednak po 1956 roku, szczególnie w latach 60. i 70., mamy do czynienia ze słynną akcją łączenia rodzin.

Część ludności, która przeszła pozytywnie powojenną weryfikację i pozostała na terenie Polski otrzymując polskie obywatelstwo, teraz z różnych względów zaczęła wyjeżdżać falami do Niemiec. Trwało to aż do 1989 r. W ramach tej akcji z Polski do Niemiec miało wyjechać około miliona ludzi. Osoby te wyjeżdżając do Niemiec, zostały zobowiązane przez władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej do zrzeczenia się swego majątku na rzecz Skarbu Państwa, bądź sprzedania go w Polsce. Po takim „pozbyciu” się majątku obywatele ci uzyskiwali zezwolenie na jednokierunkowy wyjazd do Niemiec. Jednocześnie z chwilą przekroczenia polskiej granicy osoby te traciły automatycznie polskie obywatelstwo. W Niemczech osoby te otrzymywały pewną pomoc finansową i nabywały niemieckie obywatelstwo.

Tymczasem właśnie w tym miejscu polskie urzędy popełniały największy błąd.

Tak. Zadowalały się bowiem jedynie aktem zrzeczenia się przez wyjeżdżającego majątku, a nie wpisywały tego faktu do ksiąg wieczystych, ustanawiając w nich nowego właściciela – skarb państwa. Wskutek tego w księgach wieczystych pierwotny właściciel, który wyjechał do Niemiec i utracił polskie obywatelstwo, nadal widniał przez kolejne lata jako właściciel danego mienia. Dodatkowo – po 1989 roku – polskie sądy orzekły wielokrotnie, że owa utrata obywatelstwa w momencie przekroczenia granicy była bezprawna; uznano wprost, że osoby te nadal mają polskie obywatelstwo. Swoją drogą mogły w tym czasie funkcjonować jako obywatele niemieccy. Ten stan rzeczy otworzył tym osobom prostą drogę do dochodzenia swych praw do majątków pozostawionych na ziemiach polskich. I w wielu przypadkach majątki te zostają owym Niemcom z polskim obywatelstwem przyznane, gdyż widnieją oni nadal w polskich księgach wieczystych jako właściciele. Państwo polskie po prostu tego nie dopilnowało. Dopiero niedawno po kilku głośnych wyrokach i groźbie eksmisji polskich rodzin budżet państwa wyasygnował prawie milion złotych na sprawdzenie w księgach wieczystych, jaka jest rzeczywista skala tego problemu. Dopóki polski ustawodawca nie rozwiąże prawnie tej sytuacji, droga do odzyskiwania tych majątków będzie otwarta.



Rozmawiał Adam Suwart