Nauka życia

ks. Wojciech Przybylski

publikacja 06.11.2007 10:37

Pięcioletni chłopiec, oglądając z rodzicami wiadomości nafaszerowane brutalnymi scenami przemocy, zapytał: Dlaczego oni nie porozmawiają ze sobą? Przewodnik Katolicki, 4 listopada 2007

Nauka życia




W przedszkolu, do którego chodził, wychowawcy zawsze podkreślali, że trzeba ze sobą rozmawiać, a nie bić się, popychać, gryźć czy opluwać.

Życie nie znosi próżni. Wnętrze człowieka tym bardziej. Gdy pojawia się próżnia, szybko szukamy jej wypełnienia. I tak na horyzoncie pojawia się dobrobyt, pieniądze, kariera. Młoda dziewczyna na zarzut matki: „Wszystko masz, czego ty ode mnie chcesz?”, odpowiada: „A co ja mam? Jedzenie, ubranie pieniądze!? I ty myślisz, że z tego można wyżyć?”. Daj Boże wszystkim chleba naszego posmarowanego, codziennie dobrze obłożonego. Ale oprócz żołądka mamy też serce… Rzeczy, owszem, pomagają. Niektórzy twierdzą nawet, że bez nich człowiek jest „głupi”. A jeśli zabraknie wyrozumiałości, cierpliwości, umiejętności przebaczenia, dostrzegania innych i ich potrzeb - to - kim stanie się człowiek?

Rzeczy nie dają szczęścia. Pokazać. jak dobrze żyć – to ma sens. Co myślicie o ojcu z Kalisza, który co miesiąc jeździ do chorego dziecka do Rabki (kilkaset kilometrów) i w każdy I piątek miesiąca idzie z nim do spowiedzi i Komunii św. Ktoś zadał mu pytanie: „Czy się to panu opłaca?” - „Czy moje dziecko będzie zdrowe czy nie - tego nie wiem, ale chcę mu dać to, co w życiu jest najważniejsze - Boga i Jego przykazania”.

Słowa uczą, przykłady pociągają - mówi stara maksyma. Czy klęczący przed Bogiem rodzic traci autorytet? Dziecko wchłania jak gąbka wszystko, co się wokół niego dzieje. Instynktownie wyczuwa prawdę i fałsz gestu, słowa, czynu. Bywa, iż rodzicom wydaje się, że dzieci z góry wiedzą, jakim zasadami się kierują. Ale jeśli wspólnie oglądamy film, w którym ktoś przeklina, to dobra okazja, aby wyrazić swoją stanowczą dezaprobatę. Jeśli „bohater” nadużywa alkoholu, pali papierosy, zabija człowieka, po czym mówi, jak gdyby nic się nie stało: „A teraz pójdziemy na kolację” - to reakcja i komentarz są tu niezbędne.

Mediom chodzi o to, by widza przyciągnąć, pozyskać. Metody, etyczna godziwość to rzecz wtórna. A szkody moralne są duże. Żeby uchronić dziecko przed płycizną duchową, najlepiej wprowadzić je w mocny i bliski sobie świat wartości.

Janusz Korczak, wspaniały wychowawca dzieci, wiele razy upominał się o Boga dla swoich sierot. Ułożył nawet dla nich modlitwę. Maryla Falska mocno sprzeciwiała się temu zwyczajowi. Korczak pytał jednak: „A co pani da dzieciom w zamian za to?”. W powstającym nowym Domu Sierot domagał się kaplicy, by jak mówił, autorytetem dla dzieci był nie tylko wychowawca, ale sam Bóg. Przecież któregoś dnia młody człowiek krytycznym okiem zauważy omylność wychowawcy, rodzica, księdza. O co wtedy oprzeć jego wiarę, że jest dobro, miłość, uczciwość, prawość, szlachetność?