Księża pod ostrzałem

ks. Marek Dziewiecki

publikacja 08.04.2008 09:31

Dość łatwo dostrzec, że media w nierówny sposób oceniają naganne zachowania księży w stosunku do podobnie nagannych zachowań osób świeckich. Fakt ten wcale mnie nie martwi! Przeciwnie, to dobry znak. To znak, że widzą w Kościele i w osobach duchownych ważny autorytet. Przewodnik Katolicki, 6 kwietnia 2008

Księża pod ostrzałem



Kiedy media w aspekcie moralności i odpowiedzialności znacznie więcej wymagają od Kościoła i od osób duchownych niż od wszystkich innych, widać, że jednak wyczuwają sens ich posługi. To znak, że widzą w Kościele i w osobach duchownych ważny autorytet. Nie mam nic przeciwko temu, by Kościołowi i duchownym dosłownie wszyscy przyglądali się w sposób krytyczny i by stawiali nam wyjątkowo wysokie wymagania moralne. Tego też oczekuje od nas Chrystus. Jesteśmy powołani do tego, by ludzie widzieli nasze dobre czyny i by z naszą pomocą chwalili Ojca, który jest w niebie. Jezus najtwardsze słowa upomnienia kierował właśnie do osób duchownych!



Między krytyką a wrogością


Jednak co innego słuszny krytycyzm i stawianie wymagań osobom duchownym a co innego wrogość wobec Kościoła i nieuczciwość niektórych mediów w patrzeniu na Kościół i na osoby duchowne. Wrogość obserwujemy w tych mediach, które nie służą społeczeństwu, ale są całkowicie podporządkowane politycznym, ideologicznym i finansowym interesom swoich właścicieli. Takie media nie ukazują rzeczywistości, lecz tworzą świat mitów i fikcji. Gdyby im wierzyć, trzeba byłoby dojść do wniosku, że za kilka lat Kościół zniknie z powierzchni ziemi. Tymczasem jest to wyłącznie myślenie życzeniowe, magiczne ludzi i grup społecznych, które boją się Kościoła, gdyż wiedzą, że Kościół wychowuje dojrzałego człowieka według mądrości Ewangelii. Cynicy świetnie wiedzą o tym, że trudno im będzie manipulować ludźmi, którzy od Chrystusa uczą się realistycznie myśleć, dojrzale kochać i solidnie pracować.

Faktem natomiast jest, że rzeczywiście obserwujemy nieżyczliwe, a nawet wrogie nastawienie do Kościoła i do duchowieństwa wśród sporej grupy osób młodych. Są oni bardziej niż dorośli podatni na wpływ laickich mediów. Po części ich agresywność wobec Kościoła wynika też z tego, że sami przeżywają trudny okres życia, nie radzą sobie ze szkołą, z wolnością, z dorastaniem do małżeństwa i rodziny. W związku z tym są skłonni krytykować wszystko i wszystkich, począwszy od własnych rodziców. Natomiast u zdecydowanej większości osób dorosłych obserwuję na co dzień życzliwe odnoszenie się do osób duchownych. Większość naszego społeczeństwa stanowią ci, którzy wiedzą, że Kościół jest ich domem, że ustroje i systemy ideologiczne przemijają, a jedyną Prawdą, Drogą i Życiem jest Chrystus, Jego prawda o człowieku i Jego miłość do każdego z nas.



Oczyszczanie Kościoła


Ci, którzy nie należą do Kościoła lub przynajmniej się z nim nie identyfikują, na przykład ateiści czy liberalni dziennikarze, mogą pomóc nam w uczynieniu rachunku sumienia ze słabości ludzi Kościoła, ale nie mogą nam pomóc w dokonaniu nawrócenia i oczyszczenia. To jest możliwe tylko wewnętrzną mocą Kościoła, a moc tę daje Chrystus – Jego prawda, która nas wyzwala, i Jego miłość, która nas przemienia.





Jest bolesnym faktem to, że niektóre osoby w Kościele nie tyle ukrywają problemy przed mediami, co przed własną świadomością. Wtedy problemy te jedynie narastają i z czasem dochodzą do takich rozmiarów, że wybucha jakiś skandal. To nieuniknione, że wtedy pisze się o tym na pierwszych stronach gazet czy mówi w czołówkach serwisów informacyjnych. Wszyscy chrześcijanie - a tym bardziej duchowni! - powinni w każdej sytuacji kierować się ewangeliczną zasadą, że prawda nas wyzwoli. Gdy tak się nie dzieje, dobrze, że wtedy media przypominają nam o naszej słabości.

Z drugiej strony od nikogo w Kościele nie wolno wymagać, by publicznie, w mediach, opowiadał o własnych słabościach i problemach czy o słabościach i problemach innych, nie tylko duchownych. W tym drugim przypadku byłoby to wręcz przestępstwem!

Tymczasem zdarza się, że niektóre media chcą przymusić Kościół do tego, by publicznie opowiadał o wszystkich problemach i słabościach, zwłaszcza osób duchownych, gdyż w przeciwnym przypadku rozgłoszą, że Kościół coś ukrywa i że zamyka się przed opinią publiczną. Tymczasem to zwykle te właśnie krzykliwe publikatory mają wiele tematów tabu i wiele spraw ukrywają przed opinią publiczną!

Przykładem może być choćby sprawa lustracji. Okazuje się, że jedynym środowiskiem, które poddało się powszechnej i nieprzymuszonej lustracji, są właśnie księża! Tymczasem dziennikarze – podobnie jak nauczyciele, lekarze, prawnicy i przedstawiciele innych grup społecznych – są wręcz panicznie zamknięci na prawdę o donosicielach i zdrajcach we własnych szeregach.



Wolność do dobra


Niektóre media i środowiska postulują, by Kościół stał się bardziej „demokratyczny” na wzór instytucji świeckich. Tymczasem księża mają wyjątkowo duży zakres samodzielności! W żadnym innym środowisku społecznym czy w żadnej innej grupie zawodowej nie ma aż tyle autonomii, co właśnie w środowisku kapłanów. W czynieniu dobra każdy z duchownych ma zupełnie wolną rękę. Jeśli natomiast swoją wolność pragnie ktoś wykorzystać na przykład do „walki” o wolny dzień, którego nie mają przecież małżonkowie i rodzice, to wtedy dobrze, że taki ksiądz nie może czynić tego, co chce. Nieograniczona wolność jest błogosławieństwem dla ludzi świętych, ale przekleństwem dla ludzi niedojrzałych.





Niezwykle cenny przejaw wolności do dobra to także kapłański celibat, który jest niezrozumiały dla ludzi powierzchownych, kierujących się bardziej ciałem niż miłością. Tymczasem dla dojrzałych księży i dojrzałych osób konsekrowanych celibat nie jest problemem ani ciężarem, lecz dobrodziejstwem! W każdej epoce i w każdej kulturze celibat to niezwykle potrzebne potwierdzenie tego, że miłość jest nieskończenie ważniejsza niż seksualność, a osoba jest nieskończenie ważniejsza niż przyjemność! Celibat to znak miłości w pełni bezinteresownej i odsłaniającej prymat duchowości nad cielesnością w człowieku. Tam, gdzie dominuje cielesność i seksualność, miłość w ogóle nie jest możliwa!

Celibat nie tylko pomaga dostrzegać istotę miłości. Pomaga także w pogodny sposób realizować powołanie kapłańskie. Ksiądz rezygnuje z założenia rodziny po to, by chronić inne rodziny, ale nie kosztem własnej żony i własnych dzieci! W społeczeństwie, w którym mamy coraz więcej zdrad małżeńskich, rozwodów, uzależnień seksualnych i innych dramatów związanych z nieczystością, księża, którzy radośnie żyjący w celibacie, są znakiem nadziei i umocnieniem dla tych, którzy nie są jeszcze pewni tego, że miłość bez seksualności wystarczy do szczęścia, ale seksualność bez miłości do szczęścia nie wystarczy nigdy i nikomu.



Stała formacja


Dojrzały kapłan jest świadomy tego, że formacja osób duchownych nie kończy się wraz z ukończeniem studiów seminaryjnych, przyjęciem święceń kapłańskich czy ze złożeniem ślubów wieczystych. Kapłan to świadek Boga, który jest Prawdą i Miłością. Bycie świadkiem wymaga nieustannej czujności, dyscypliny i rozwoju. Uczniami Miłości pozostajemy przecież przez całą doczesność i przez całą wieczność. Nowa ewangelizacja zaczyna się od ponownego konfrontowania się osób duchownych z Ewangelią po to, by wypływać na głębię i być ciągle młodym, pilnym uczniem Chrystusa. Stąd właśnie w każdej diecezji wszystkie grupy księży objęte są formacją stałą, która pomaga w ciągłym rozwoju intelektualnym, moralnym i duchowym. Ksiądz wierny swemu powołaniu to ktoś, kto we wszystkich fazach życia uczy się czegoś nowego i z młodzieńczym entuzjazmem dorasta do świętości, do której każdy z nas jest powołany.