Moralny fundament

ks. Marek Dziewiecki

publikacja 09.07.2008 09:20

Bóg dał narodowi wybranemu Dekalog po to, by wychodząc z jednej niewoli, nie popadli w następną. Przewodnik Katolicki, 6 lipca 2008

Moralny fundament



Przezwyciężyć moralizowanie i lęk


Istnieją dwa typowe błędy w prezentowaniu zasad i wartości Dekalogu. Błąd pierwszy polega na moralizowaniu. Moralizator to ktoś, kto głównie straszy i upomina; kto powołuje się na normy moralne, ale nie wyjaśniania ich sensu ani nie ukazuje pozytywnych owoców, jakie są skutkiem respektowania tychże norm. Moralizator ogranicza się do nakazywania i zakazywania. W dodatku zwykle czyni to w sposób arogancki i agresywny. Brak logicznych argumentów próbuje zastąpić krzykiem albo przypisywaniem sobie autorytetu, na który sobie nie zasłużył. Reakcją na moralizowanie jest bunt albo naiwne przekonanie, że dane zachowanie jest złe tylko dlatego, że jest zakazane.

Błąd drugi to nieśmiałość czy wręcz lękliwość w mówieniu o normach moralnych. W prymitywnej kulturze, która obecnie niemal terroryzuje młodzież i dorosłych sloganami o tolerancji i akceptacji, przypominanie o potrzebie i pozytywnym sensie norm moralnych wymaga dużej odwagi.



Miłość sensem Dekalogu


Dojrzała formacja sumienia w duchu Dekalogu wymaga najpierw ponownego odkrycia sensu Dziesięciu Przykazań. Sensem tym są trzy przykazania miłości: kochaj Boga nade wszystko, kochaj samego siebie i kochaj bliźniego jak siebie samego!

Dziesięć przykazań to zespół warunków, jakie trzeba spełnić, by dorastać do miłości. Dekalog podpowiada nam, czego nie powinniśmy czynić, jeśli chcemy mieć szansę na to, by dojrzale kochać! Można nawet powiedzieć, że Dziesięć Przykazań to system immunologiczny, który chroni przed wszystkim, co oddala nas od miłości, co czyni nas niezdolnymi do tego, by kochać. Sensem Dziesięciu Przykazań jest skuteczna ochrona człowieka przed wyrządzaniem krzywdy samemu sobie i innym ludziom. Dekalog podaje nam niezawodne normy, których respektowanie gwarantuje, że w życiu doczesnym będziemy wybierać drogę błogosławieństwa i życia. Ci, którzy łamią dziesięć przykazać, skazują samych siebie na drogę przekleństwa i śmierci. Mówi nam o tym nie tylko Biblia. Mówią nam o tym codzienne serwisy prasowe, radiowe i telewizyjne.

Respektowanie Dekalogu wymaga wysiłku, dyscypliny i czujności. Wymaga też logicznego myślenia i prawego sumienia, gdyż człowiek przewrotny każdą normę potrafi opatrznie interpretować lub uznać za niepotrzebną. Pamiętajmy jednak o tym, co jest alternatywą dla Dekalogu: naiwność i krzywda jednych ludzi, a cynizm, egoizm i okrucieństwo innych. Jezus ma rację zawsze. Także wtedy, gdy zapewnia nas o tym, że życie zgodne z Bożymi przykazaniami to jarzmo lekkie. Nieznośnym ciężarem staje się natomiast życie tego człowieka, który łamie Dekalog, który gnębi swoich bliskich, rani i zabija, cudzołoży, kradnie, kłamie, pożąda. To nie przypadek, że Bóg dał narodowi wybranemu Dekalog właśnie wtedy, gdy cudownie uwolnił Izraelitów z niewoli egipskiej. Dekalog był darem od Boga potrzebnym Żydom po to, by wychodząc z niewoli zewnętrznej, nie popadli w niewolę jeszcze gorszą, w niewolę wewnętrzną, w niewolę słabości, bezmyślności i grzechu.





Zasady Dekalogu nie są ograniczeniem, lecz ochroną naszej wolności. Nie są przejawem zacofania czy naiwności, lecz są zaszczytem i wyróżnieniem. Bo to przecież wielki zaszczyt i wyróżnienie, że Bóg proponuje mi dobry, mądry i błogosławiony sposób życia na tej ziemi, na której tak wielu ludzi przeżywa gehennę i własne istnienie zaczyna traktować jak przekleństwo.

Człowiek, który zachowuje Dziesięć Przykazań, skutecznie chroni własną godność i świętość. Czyni to, co przynosi satysfakcję jemu jako osobie, a nie jedynie jego ciału czy emocjom, kosztem potrzeb moralnych, duchowych czy społecznych.

Odnosić się do samego siebie z miłością to traktować siebie jak osobę, a nie jak przypadkowy zlepek popędów i emocji, który dziwnym trafem zyskał samoświadomość i zdolność podejmowania decyzji. Dekalog przypomina mi o tym, że nie jestem ani zwierzęciem, ani Bogiem. Ponieważ nie jestem zwierzęciem, to ja – a nie moje popędy czy hormony! - decyduję o tym, co czynię ze skarbem mego życia. A ponieważ nie jestem Bogiem, to ryzykuję, że źle zadecyduję. Dziesięć Przykazań chroni mnie przed tym ryzykiem. Jestem kimś zbyt cennym, by moje postępowanie opierać na metodzie prób i błędów. Tym bardziej, że niektóre błędy mogą być dosłownie śmiertelne. W najważniejszych sprawach życiowych człowiek podobny do sapera, gdyż może popełnić błąd, którego nie da się już naprawić.



Kolejność norm moralnych nie jest przypadkowa


Potrzebne jest podkreślanie faktu, iż nie wszystkie normy moralne mają jednakową rangę. W sferze moralności nie obowiązuje zasada demokracji, lecz zasada arystokracji. Zasada ta oznacza, że są normy podstawowe, które obowiązują zawsze i wszędzie. Są też normy wtórne, drugorzędne, a nawet trzydziestorzędne, jak na przykład tolerancja, która nawet w odniesieniu do smaków i gustów nie może mieć zawsze zastosowania. Mądra mama nie toleruje przecież tego, że jej pięcioletni synek chce jeść tylko czekoladki (kwestia smaków), albo że jej piętnastoletnia córka chce wyjść do szkoły ubrana w niestosowny sposób (kwestia gustów).

Biblia nie pozostawia nam wątpliwości co do tego, że w dziedzinie norm moralnych obowiązuje określona kolejność i hierarchia! Wszystko, co Bóg stworzył, było dobre. Pierwszą rzeczą, która jest zła – jak zapewnia nas o tym Stwórca na początku Księgi Rodzaju - to samotność człowieka. Z perspektywy historii ludzkości dobrze już rozumiemy, że nie chodzi tu o samotność fizyczną, gdyż taką formę samotności – zwaną tęsknotą - potrafi przetrwać ten, kto kocha i kto jest kochany. Pierwsze i najbardziej radykalne zło to ta forma samotności, która jest skutkiem egoizmu. Człowiek został stworzony z miłości i do miłości, dlatego jest spotkaniem. Kto ulega egoizmowi, ten przeżywa agonię, ten uśmierca własne człowieczeństwo. Także wtedy, gdy jeszcze jest młody, piękny, znany i bogaty.





Kolejność norm moralnych jest ważna z tego powodu, że jeśli nie respektujemy podstawowych zasad moralnych, to nie będziemy w stanie respektować norm zawartych w kolejnych przykazaniach. Dla przykładu, przykazanie „nie cudzołóż!” są w stanie respektować jedynie ci ludzie, którzy zachowują pierwszych pięć przykazań. Jeśli ktoś postawi seks w miejsce Boga (przykazanie I), jeśli ma zaburzone więzi rodzinne (przykazanie IV) czy jeśli nie dba o własne zdrowie i życie (przykazanie V), to nie ma ani siły, ani dojrzałości, by stać się panem swoich popędów i by podjąć odpowiedzialność za swoją sferę seksualną. Kto z wychowawców nie potrafi ukazać sensu pierwszych pięciu przykazań, ten nie jest stanie wyjaśnić sensu przykazania „nie cudzołóż!”. W oderwaniu od pierwszych pięciu przykazań, norma „nie cudzołóż!” nie jest zrozumiała ani możliwa do wypełnienia.