Zapomniane przykazania

ks. Marek Dziewiecki

publikacja 14.07.2008 14:34

W swym pierwszym poleceniu, jakie Bóg wypowiada na początku historii ludzkości, nie mówi o tym, byśmy odnosili się do Niego z miłością ani nie formułuje żadnego zakazu! Przewodnik Katolicki, 13 lipca 2008

Zapomniane przykazania



Miłość, która daje życie


Pierwsze polecenie, jakie Bóg kieruje do ludzi, brzmi: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1, 28). W rozumieniu biblijnym błogosławione przekazywanie życia dokonuje się wyłącznie w małżeństwie i dlatego owo pierwsze polecenie Boga można wyrazić w ten sposób: mężu i żono, pokochajcie się wzajemnie tak mocno, wiernie i nieodwołalnie, byście zapragnęli mieć ze sobą dzieci!

Bóg wie o tym, że o losie poszczególnych ludzi i całej ludzkości w największym stopniu decyduje nie ustrój polityczny, gospodarka, zasoby naturalne, konstytucja czy siły zbrojne lecz to, co dzieje się między kobietą a mężczyzną, a zwłaszcza między żoną a mężem! Właśnie dlatego tylko tych dwoje Bóg obejmuje największą ochroną, jaką jest sakrament małżeństwa. Więź sakramentalna nie łączy ani rodziców z dziećmi, ani rodzeństwo, ani najwspanialszych nawet przyjaciół, a jedynie małżonków.



Mieliśmy wszystko – nie mieliśmy dzieci


Jakiś czas temu czytałem wywiad z młodą Serbką. Stwierdziła ona z bólem, że kolebka jej narodu – Kosowo - nigdy już do nich nie powróci, gdyż od kilkudziesięciu lat jej rodacy na masową skalę mordują własne dzieci. Marina Stanković tak podsumowała swoją wypowiedź: „A przecież mieliśmy wszystko. Mieliśmy władzę, pieniądze, technologię, media. Mieliśmy wszystko, ale nie mieliśmy jednego – nie mieliśmy dzieci. Tylko jedna ciąża na pięć była donoszona do końca. Serbscy cieśle zarabiali, strugając trumny, albańscy – strugając kołyski. Jeszcze na początku XX wieku było nas w Kosowie 70 procent, teraz – tylko 8 procent” („Fronda”, nr 46/2008).

Bóg wyjaśnia, że rodzenie dzieci może być błogosławieństwem tylko wtedy, gdy mężczyzna tak bardzo pokocha (a nie pożąda) swoją żonę, że dla niej opuści swoich rodziców i że stanie się jej przyjacielem na zawsze, kochając ją jak samego siebie, jak własne ciało. Poza kontekstem miłości małżeńskiej seksualność jest przekleństwem, a płodność staje się ciężarem. Właśnie dlatego najlepszym sprawdzianem tego, że nowożeńcy naprawdę się kochają (a nie jedynie pożądają czy są w sobie zakochani), jest to, że marzą o dzieleniu się wzajemną miłością z dziećmi. A jeśli z jakichś względów nie mogą tego marzenia spełnić szybko, to obydwoje cierpią. Tam, gdzie nie ma marzenia o dzieciach, tam nie mamy do czynienia z prawdziwym małżeństwem, lecz jedynie z ukrytym egoizmem we dwoje. A egoista jest w stanie wypełnić tylko jedną przysięgę „małżeńską”: „Ja, egoista, biorę ciebie za żonę / za męża i ślubuję ci, że w dobrej i złej doli będę się troszczył wyłącznie o samego siebie i że cię nie opuszczę, dopóki będzie mi to sprawiać przyjemność”. Samotność we wszystkich relacjach międzyludzkich, w tym także w małżeństwie (!), zaczyna się wtedy, gdy ktoś nie kocha. Człowiek, który kocha, nigdy nie jest sam, a kto nie kocha, temu zawsze będzie dokuczać samotność.



Mieć zasady


Drugie polecenie Boże wynika z pierwszego. Jeśli mężczyzna i kobieta kochają siebie nawzajem i podejmują odpowiedzialność za los swoich dzieci, to zabierają się do pracy (także do pracy wychowawczej!), czynią sobie ziemię poddaną i mają prawo do odpoczynku. Ale we wszystkim, co czynią, powinni kierować się zasadami moralnymi, które podpowiada im Stwórca – Przyjaciel. Nie powinni więc sami decydować o tym, co jest dobre, a co złe.

Bóg wyjaśnia to pierwszym ludziom w sposób obrazowy: „z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść!” (Rdz 2, 17). Ten, który nas rozumie i kocha, wie, że każdy potrzebuje Jego pomocy, jeśli chce nieomylnie odróżniać dobro od zła, zysk od krzywdy, rozwój od degeneracji.

W biblijnym zakazie zrywania owocu „z drzewa poznania dobra i zła” nie chodzi o zakaz zrywania jabłek, pomarańczy czy innego owocu, który dojrzewa w sadzie. Stwórcy chodzi o to, by człowiek nie wmawiał sobie, że sam potrafi bezbłędnie odróżnić dobro od zła. „Z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2, 17).

Własną mocą człowiek potrafi jedynie mieszać dobro ze złem oraz czynić zło, zamiast odróżniać jedno od drugiego. Niestety, dominująca obecnie kultura zachęca nas do tego, byśmy kwestiach moralnych konsultowali się raczej z jakimś syczącym głosem (np. z telewizji, radia, prasy…) niż z Bogiem.