Dobro zawsze powraca

Jadwiga Knie-Górna

publikacja 22.12.2008 22:05

W ostatnim dniu listopada w całej Polsce ruszyła, już po raz ósmy, akcja „Szlachetnej Paczki”. Jej przesłanie jest proste - dzisiaj może ci się dobrze powodzić, ale jutro ty też możesz potrzebować wsparcia. Przewodnik Katolicki, 21 grudnia 2008

Dobro zawsze powraca



W ostatnim dniu listopada w całej Polsce ruszyła, już po raz ósmy, akcja „Szlachetnej Paczki”. Jej przesłanie jest proste - dzisiaj może ci się dobrze powodzić, ale jutro ty też możesz potrzebować wsparcia. Dlatego, jak mówią organizatorzy tej pięknej idei - nie zastanawiaj się, czy to twoja sprawa, tylko po prostu zaangażuj się w Paczkę, bo dobro zawsze powraca!

Według ostatnich danych w naszym kraju ok. 4,5 mln osób żyje na skraju ubóstwa. Niestety, co czwarte polskie dziecko wychowuje się w biedzie. Dlatego zdaniem Stowarzyszenia Wiosna, które jest organizatorem przedsięwzięcia, przy tej skali problemu pomoc musi być skuteczna i celowa. W ciągu poprzednich siedmiu lat w ramach akcji „Szlachetna Paczka” wsparcie o łącznej wartości ponad trzech milionów złotych otrzymało prawie czterdzieści tysięcy osób.

W tym roku w całym kraju działa dwieście lokalnych sztabów akcji, w których pracuje dwa tysiące Wiosennych wolontariuszy. W głównej mierze są to studenci, którzy mają jeden określony cel: przekazać świąteczną pomoc najuboższym z całej Polski. Jeśli wszystko się powiedzie, co w głównej mierze zależy od szlachetności naszych serc, w tym roku dzięki akcji paczki-prezenty trafią do sześciu tysięcy rodzin.

Misja stowarzyszenia

Stowarzyszenie pragnie, aby ludzie w sposób skuteczny pomagali sobie nawzajem. Taki jest jego pomysł na budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Wolontariusze Wiosny są przekonani, że w każdym człowieku tkwi ogromny potencjał dobra. Jak piszą na swoich stronach internetowych, chcą inspirować do działania i podejmowania inicjatyw zarówno osoby biedne, jak i bogate.

Ich marzeniem jest społeczeństwo, w którym ludzie zauważają siebie nawzajem - umiejętnie wspierają się w sytuacjach problemowych oraz współtworzą lokalne społeczności. To marzenie nie jest wcale tak bardzo nierealne. Poprzednie edycje akcji pokazały, że wystarczy tylko chcieć.

Stowarzyszenie Wiosna traktuje swoją działalność jako miejsce dobrej inwestycji. Jego wolontariusze – jak sami często podkreślają - zajmują się przede wszystkim dobrocią, czyli tym, co wszyscy nosimy w sercu, i dobrem, czyli tym, co możemy przekazać naszym bliźnim. Podstawową zasadą ludzi Wiosny, którą się kierują, jest pomnażanie dobra, które jest nam powierzane. Gdy pośredniczą w przekazywaniu pomocy bezpośredniej, zabiegają o to, by stała się jak największym dobrem.

Czym różnią się od innych tego typu organizacji? Przede wszystkim tym, że gdy pomagają darczyńcom w przekazaniu paczki na święta, kładą ogromny nacisk na to, by była ona czymś więcej niż tylko świątecznym prezentem. By była także przesłaniem o dobroci, życzliwości i szlachetności innych ludzi. Podobnie Wiosna traktuje wsparcie materialne dla swojego stowarzyszenia, nie przekazuje pieniędzy bezpośrednio dla potrzebujących, ale inwestuje je w dość nietypowy sposób; w dobrą informację i organizację, dzięki czemu wartość pomocy wzrasta wielokrotnie.







Miłość wysokiej próby sporo kosztuje

Dla członków Wiosny szlachetność posiada cztery wymiary. Pierwszym z nich jest wysoka jakość, która określa nasz stosunek do drugiego człowieka, że zależy nam na nim.
Drugim jest elitarność. Dla wolontariuszy Wiosny dzięki temu wymiarowi każdy może stać się kimś. Trzeci wymiar to poświęcenie, czyli stara prawda, że więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu. Ostatni wymiar to rycerskość, słowo zapomniane we współczesnym świecie, oznacza, że ideały zamieniane są w czyn. Jak zaznaczają wolontariusze Wiosny, te właśnie cztery wymiary stworzyły ich stowarzyszenie.

Każdego roku przed świętami Bożego Narodzenia wolontariusze Wiosny zbierają szczegółowe informacje o potrzebach ubogich osób ze swego środowiska. Dane te umieszczane są następnie w anonimowej internetowej bazie dostępnej na stronie www.wiosna.org.pl. Za jej pośrednictwem poszukuje się osoby, które chciałyby odpowiedzieć na konkretne potrzeby, robiąc dla kogoś paczkę na święta. Warto przedtem zapoznać się ze wszystkimi krokami przygotowywania takiej paczki.

Jak podkreślają organizatorzy „Szlachetnej Paczki”, nie trzeba bowiem kupować wszystkich wymienionych produktów, tylko te, na które nas stać. W bazie wymienione są wszystkie marzenia i potrzeby rodzin, mamy zatem szeroki wybór. Gotowe już paczki dostarczane są do lokalnych magazynów stowarzyszenia, skąd wolontariusze rozwożą je do osób najbardziej potrzebujących.

O akcji „Szlachetna Paczka” opowiada jej twórca, prezes Zarządu Stowarzyszenia Wiosna ks. Jacek Stryczek:

Biedni żyją w getcie

Idea Szlachetnej Paczki zrodziła się z mojego wewnętrznego protestu przeciwko pomaganiu żebrakom na ulicy. Będąc studentem Akademii Górniczo-Hutniczej, często w biegu mijałem ich, a potem w nocy męczyły mnie wyrzuty sumienia, że pozostawiłem takiego człowieka bez pomocy. Później, gdy bliżej poznałem ich historie życia, przekonałem się, że żebractwo jest ich pracą. Wtedy zacząłem się poważnie zastanawiać - na czym zatem polega prawdziwa pomoc? Pierwszą akcję zorganizowałem pod nazwą „Twarzą w Twarz”.

Ponieważ sądziłem, że najlepiej będzie, mówiąc w wielkim skrócie, jeśli skontaktuje się ludzi zamożnych z biednymi. Jak się okazało, było to zbyt trudne dla obu stron. Dlatego staliśmy się pośrednikami, stworzyliśmy bazę danych, zbieramy informacje, kontaktujemy darczyńców z obdarowywanymi i z tego rodzi się bardzo wiele dobra. Chciałbym jednak podkreślić, że w biedzie nie jest największym problemem głód, ale fakt, że biedni żyją w getcie. Ludzi borykających się z biedą opuszcza się, pozostawia się ich samym sobie. Nasze stowarzyszenie robi wszystko, aby oni poczuli się wartościowi, dlatego też osoby biedne nie przychodzą do nas po paczki.

To my idziemy do nich z pięknie zapakowanymi prezentami, czynimy to w odświętnych strojach. Odbiór tego jest taki, że w tych ludziach rodzi się jakaś nadzieja. Podam tylko jeden przykład z Wieliczki, gdzie w zeszłym roku pomogliśmy ponad sześćdziesięciu rodzinom. W tym roku jedna trzecia z nich zrezygnowała z dalszej pomocy, ponieważ jak stwierdzili, już sami sobie radzą. Nie wierzę, że to jest tylko przypadek czy prawa wolnego rynku. Dobro ma ogromną siłę działania.






W trudzie rodzi się dobro

Prawdą jednak jest to, że akcja należy do bardzo trudnych. Na początku wzbudzała liczne lokalne protesty, bowiem darczyńcy się złościli, że wymagamy od nich czegoś więcej niż tylko wystawienia zbędnych rzeczy poza drzwi domu. Buntowali się, że zmuszamy ich do jakiegoś wysiłku, starania o prezent. Mamy też ciągły problem, aby wolontariusze uwierzyli, że trzeba aż tak się starać, żeby komuś sprawić prawdziwy prezent. Jesteśmy przyzwyczajeni nieść pomoc byle jak i to stanowi największą granicę mentalną, jaką bezustannie musi przekraczać nasza akcja.

Niewątpliwie dzieje się to dużym kosztem, ponieważ każdy kontakt z drugim człowiekiem wywołuje spore emocje. Odkrywanie tego co w nim jest, co przeżywał czy przeżywa, jakie ma trudności, wiąże się z całą masą emocji oraz przeżyć z dwóch stron, darczyńcy i obdarowywanego. Nie każdy jest gotowy na takie wyzwanie. Jednak warto ponieść ten trud, bo po takich przeżyciach nasi wolontariusze stają się piękni, szlachetni.

Cechą społeczeństw konsumpcyjnych, do jakich Polacy niewątpliwie należą, jest strach przed kontaktem z drugim człowiekiem, i to nie tylko z tym biednym czy potrzebującym. To coraz częściej zdarza się w naszych rodzinach; unikamy kontaktów twarzą w twarz, wolimy posługiwać się telefonem komórkowym czy e-mailem.

Jednak z drugiej strony w Polsce jest bardzo duża wrażliwość na wolontariat, tylko często organizacje nie są dobrze, profesjonalnie, przygotowane na przyjęcie i pracę z nimi.

Trzecia zmiana

Nazwa „Świąteczna Paczka” wiązała się z okazjonalnym niesieniem pomocy. My natomiast chcieliśmy, aby ta idea była całoroczna. To był jeden powód kolejnej zmiany naszej akcji, drugi był znacznie ważniejszy. Przygotowanie pomocy w ramach naszej akcji wymaga sporego wysiłku, ponieważ wolontariusz musi udać się do rodziny, zrobić z nią wywiad, a to są często trudne spotkania.

Wyjątkowy wysiłek należy także włożyć w przygotowanie udanego prezentu, który powinien obdarowywanego dowartościować. Dlatego wiele osób angażowało się w naszą akcję, po czym odchodziło twierdząc, że mamy za duże wymagania. Poza tym nazwa – szlachetna - niesie za sobą konkretne wymagania.

Czasem jest tak, że wolontariusz wchodząc do jakiejś rodziny, zostaje w niej jako tzw. anioł, który przez cały rok czuwa nad niesieniem pomocy. Zdarza się również, że darczyńcy chcą mieć osobisty kontakt z daną rodziną i pozostają z nią także jako jej anioły, by swoją życzliwością, sercem i finansami wspierać ją dłużej. Chciałbym tutaj wyjaśnić i podkreślić, że biorąc pod swoje skrzydła daną rodzinę, nie musimy kupować wszystkiego, co jest wymienione w naszej bazie.

Najważniejsze jest to, aby zrobić prezent, który podniesie poczucie wartości obdarowanych osób. Jeśli ktoś decyduje się na rezerwację danej rodziny, ona automatycznie ginie z naszej bazy danych. Ponieważ jest to zobowiązanie, które wiąże się z dużą odpowiedzialnością, odsyłamy do przyszłego darczyńcy e-maila z zapytaniem, czy na pewno zdecydował się na podjęcie tego wysiłku? Chodzi nam o uświadomienie odpowiedzialności za swój wybór.

Mieliśmy bowiem kilka takich przypadków, że ktoś potraktował naszą akcję jako żart, mieliśmy też kilka razy do czynienia z osobami niezrównoważonymi emocjonalnie. Dlatego podjęliśmy teraz dodatkowy kontakt e-mailowy, a także telefoniczny z wolontariuszem, żeby mieć pewność, że paczka trafi do rodziny. Dzięki wolontariuszom nie mieliśmy na szczęście takiej smutnej sytuacji, że przez czyjeś nieodpowiedzialne zachowanie potrzebująca rodzina została bez wsparcia.

Wysłuchała: Jadwiga Knie-Górna