Trudna decyzja Józefa

ks. Edward Staniek

publikacja 06.03.2007 07:26

Józef znalazł się w sytuacji wyjątkowo tajemniczej. Był człowiekiem sprawiedliwym i żył zgodnie z Bożym prawem. To prawo było dla niego ważniejsze niż wszystko inne. W nim bowiem dostrzegał wolę Boga, a dla niego ona była święta i należało ją wykonać, bez względu na trudności. Źródło, 4 marca 2007

Trudna decyzja Józefa




Józef znalazł się w sytuacji wyjątkowo tajemniczej. Był człowiekiem sprawiedliwym i żył zgodnie z Bożym prawem. To prawo było dla niego ważniejsze niż wszystko inne. W nim bowiem dostrzegał wolę Boga, a dla niego ona była święta i należało ją wykonać, bez względu na trudności. Na tym bowiem polega właściwe odniesienie do Boga, że w oczach człowieka wierzącego, Jego autorytet jest niepodważalny. Józef tak żył, co świadczy o dobrej szkole, jaką odebrał w rodzinnym domu. Nie należał do uczonych w Piśmie, był cieślą, a więc drobnym rzemieślnikiem. Miał jednak wspaniale uformowane sumienie, które było prawe, pewne i wrażliwe.

Św. Mateusz opisuje tę sytuację w słowach zwięzłych: Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.

Według ówczesnych zwyczajów, rodzice wybierali męża dla córki i żonę dla syna. Sprawiedliwy Józef cieszył się, że otrzymał za żonę kobietę o wielkiej szlachetności. Ludzie o prawym sumieniu rozpoznają się w mgnieniu oka. Oni bowiem w oczach widzą sumienie drugiego człowieka i jego wartość. To jeden z ważnych wskaźników stopnia życia duchowego. Rozpoznają sumienia czyste, i równie precyzyjnie rozpoznają sumienia zniszczone. Przy dużej wrażliwości potrafią nawet dostrzec rodzaj choroby dręczącej sumienie, czyli grzech, który w nim mieszka. Z tej też racji grzesznik unika wymiany spojrzeń, bo wie, że zostanie rozpoznany...

Radość Józefa skończyła się jednak, gdy po kilku miesiącach zobaczył Maryję w stanie błogosławionym. Mogli wymienić spojrzenia i na pewno w oczach swej narzeczonej nie dostrzegł grzechu, ale dostrzegł jakąś wielką tajemnicę. Widział jednak Jej uniesione łono, a ono mówiło wyraźniej niż oczy Maryi.

Józef musiał dokonać wyboru. Po ludzku sądząc uważał, że Maryja go zdradziła. Mógł Ją przyjąć, ale sumienie nie pozwalało mu na to, bo podpisałby się pod Jej grzechem. Tego w imię swej sprawiedliwości nie mógł uczynić. Bóg nie chce, by ktokolwiek podpisywał się pod grzechem, którego nie popełnił. Józef nie chciał wyrządzić Maryi krzywdy i dlatego nie oskarżył Jej o zdradę. W swej uczciwości postanowił jednak zerwać zaręczyny. Bóg czekał na jego słuszną decyzję. Dopiero gdy Józef ją podjął, we śnie ujawnia mu tajemnicę, w jakiej uczestniczy jego przyszła żona i w jakiej z woli Boga on też będzie uczestniczył. Józef wysłuchał wyjaśnienia.

Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów".

Józef przez anioła dowiedział się, że tajemnica poczęcia Dziecka w łonie jego Narzeczonej jest dziełem Boga, a nie grzechu. Maryja i Jej Dziecię szukają w jego ramionach bezpiecznego miejsca. Bóg go o to prosi. Józef otwiera ramiona, by z miłością przyjąć Maryję i Jej Dziecko jako swoje. Bóg bowiem oczekuje od niego, że adoptuje Dziecko swej Narzeczonej.



Mateusz przy tej okazji odwołuje się do proroctwa, które liczyło już osiem wieków. W nim Bóg przez Izajasza zapowiedział poczęcie Mesjasza przez Dziewicę.

A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami".

Ta zapowiedź, dla znających Pisma Starego Testamentu, była mocnym argumentem za tym, że dzieje zbawienia dokonują się w rękach samego Boga. On przez obietnicę przygotowuje ludzi wierzących do przyjęcia tajemnic, które ujawniają się po wiekach. Przyjęcie proroctw jest znakiem zawierzenia Bogu i wezwaniem do włączenia się w dzieje zbawienia w tym momencie, w jakim Bóg nas do tego wzywa. Józef wcześniej czy później też zatrzymał się nad tym tekstem, prawdopodobnie uczynił to już z Maryją, gdy wertowali Biblię, by ją odczytać w wymiarze spełnienia mesjańskich przepowiedni. Wtedy też Maryja mogła mu powiedzieć coś ze swej tajemnicy, bo wcześniej był do tego zupełnie nieprzygotowany.


Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus. (Mt 1,18-25).

Z wypowiedzi Mateusza nie wynika że Maryja współżyła z mężem po narodzeniu Syna. Mateusz chciał jedynie zaznaczyć, że Jezus jest na pewno Synem Boga, a nie mężczyzny.

Interesuje nas modlitwa. Józef odsłania jej fundament. Jest nim prawość sumienia. Bóg mówi do człowieka przede wszystkim w sumieniu. Jeśli natomiast zadania są ponad możliwości pojęcia jego rozumu, wówczas interweniuje dodatkowym wyjaśnieniem.

W doskonaleniu modlitwy, czyli sztuki słuchania Boga, najważniejsza jest troska o sumienie prawe, pewne i wrażliwe. Teksty natchnione przypominają nam to raz po raz. Jakiekolwiek zniszczenie sumienia natychmiast odbija się na jakości modlitwy. To jest tak, jakby został zniszczony aparat odbiorczy. Ktoś może do nas usiłować się dodzwonić. Jego aparat jest dobry, ale nasz, uszkodzony, nie odbiera sygnału nadawcy. Dobrze ustawione sumienie jest najważniejszym warunkiem modlitwy. Kryzys sumienia zawsze jest kryzysem modlitwy.