Brzuch do wynajęcia

Grzegorz Michalski

publikacja 09.04.2009 13:03

Weź zdrową kobietę, do 30. roku życia, wykonaj serię badań, umieść w niej zarodek, a potem wystaw fakturę. Tak wyglądają internetowe przepisy na zastępcze macierzyństwo. Wzrastanie, 4/2009

Brzuch do wynajęcia



Weź zdrową kobietę, do 30. roku życia, wykonaj serię badań, umieść w niej zarodek, a potem wystaw fakturę. Tak wyglądają internetowe przepisy na zastępcze macierzyństwo.

Ogłoszenie drobne: Wynajmę swój brzuch na okres 9 miesięcy. Jestem kobietą wykształconą, zdrową i z miasta. Kontakt ze mną to tel.xxxxxxxxx, region Dolnośląskie, cena ok. 60 tysięcy złotych.

- Czy to jest aktualne? – pytam.
- Już mam zlecenie. Dopiero pod koniec roku, lub w kolejny na wiosnę możemy wrócić do tematu – odpowiada pani Joanna.
- Z jakimi kosztami to się będzie wiązało?
- To mniej więcej 58-65 tysięcy złotych, w tym wydatki związane z badaniami itp. Co pan na to?

Kodeks Karny art. 253: „Kto uprawia handel ludźmi, nawet za ich zgodą, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 3 lata”.

Zbyt duży popyt, ale…

O tym, że problem „surogatek” (kobiet noszących 9 miesięcy „zamówione” dziecko) nie jest wymyślony, może świadczyć przykład ze Stanów Zjednoczonych, gdzie od połowy lat 70. urodziło się już około 22 tysiące dzieci z zastępczych matek. W dalszym ciągu nieustannie przybywa małżeństw, które w rozpaczliwy sposób poszukują możliwości otrzymania potomstwa. „Złożyliśmy z mężem dokumenty. Niestety! Popyt jest ogromny i to matka użyczająca brzucha wybiera” – opowiada pewna bezdzietna rodzina.

Zbyt duży popyt na „surogatki” doprowadził w Polsce do powstawanie centrów pośrednictwa dla szukających matki zastępczej przez internet. Cena usługi świadczona przez pośrednictwo to ok. 15 tysięcy euro, do negocjacji. Transakcje zawierane taką drogą prowadzą niejednokrotnie do korzystania z oferty przez pary homoseksualne lub samotnych mężczyzn!

…dla homoseksualistów nie brakuje

Luc, 42-letni paryski antykwariusz, homoseksualista wspomina: „Mężczyzna, z którym dzieliłem życie, nie chciał mieć dziecka”. Kiedy się rozstali, Luc pojechał do Kalifornii, gdzie działają liczne agencje dawczyń komórek jajowych. John przyszedł na świat w maju 2004, po sześciu i pół miesiącach ciąży. Luc nie żałuje dwóch miesięcy lęku na oddziale dla wcześniaków szpitala, nieprzespanych nocy, ani wydanych 150 tysięcy euro. O 4-letnim dziś chłopcu mówi: „Mój syn jest dzieckiem pragnienia, woli i nauki”.





Trzy matki?!

Czy ciąża noszona w łonie zastępczej matki – stanie się kiedyś normalnym sposobem walki z bezpłodnością? Nie można tego wykluczyć. Od czasu pierwszego dziecka z probówki w 1984 roku i pierwszego przekazania komórki jajowej w 1988 roku, po raz pierwszy w historii ludzkości macierzyństwo może być rozdzielone między trzy kobiety. Matkę „społeczną” (która wychowa dziecko), matkę „genetyczną” (która oddaje komórkę jajową, jeśli jest taka potrzeba) i matkę „zastępczą”, nosicielkę płodu.

Próbówka – rodzicielka

Ciąża rozwijająca się całkowicie poza organizmem kobiety wciąż stawia gigantyczne wyzwania techniczne. Niewykonalne zdaje się zastąpienie funkcji fizjologicznych łożyska i macicy. A nawet, jeśli te rozwiązania staną się technicznie możliwe, ich koszty psychiczne wydają się nieskończenie większe niż ciąża w łonie matki zastępczej.

W Polsce problem z poczęciem dziecka ma około 15% par w wieku rozrodczym, czyli prawie 2,4 mln Polaków. Co roku podejmuje się w naszym kraju od 3 do 4 tysięcy prób zapłodnienia pozaustrojowego. Skuteczność tych starań wynosi 34%, co oznacza, że rodzi się około 1500 dzieci z probówki rocznie.
W 2006 roku w tygodniku naukowym „Nature” podano dane z jednego rejestru dzieci z próbówek. Dzieci „z probówki” miały, jako roczne niemowlęta, dwukrotnie większą liczbę defektów wrodzonych, dwa i pół raza częściej zbyt niską wagę przy urodzeniu, zapadały częściej na infekcje w ciągu pierwszego roku życia i wiele z nich miało problemy z oddychaniem.

Surogatka Sp.z.o.o

Zastępcze macierzyństwo staje się już rodzajem działalności gospodarczej. Nazywa się je „programem”. Rodząca jest wyselekcjonowana, firma zapewnia testy, m.in. na żółtaczkę, HIV, syfilis, opryszczkę, badania z zakresu toksykologii, badania psychiatryczne.

Trzeba by ustalić sprawę wynagrodzenia - czy powinno się wprowadzić jakiś cennik? Za bliźniaki na przykład podwójna stawka? A co, jeśli kobieta w czasie porodu umrze? A co, jeśli urodzi się dziecko niepełnosprawne? Albo nie do końca takie, jak adopcyjni rodzice sobie wyobrażali…?

Świat idzie w dziwnym kierunku, ale niewątpliwie idzie. Boimy się ciąży, więc można sobie kupić dziecko. Nie chcemy dziecka, to je „usuwamy”. Nie chcemy cierpienia fizycznego związanego z umieraniem, zatem stosujemy eutanazję. Ludzie wyrzucają ze swojego życia zjawiska, które do tej pory były nierozerwalną jego częścią. Aż strach pomyśleć, do czego to prowadzi.