Kontrrewolucja Benedykta XVI?!

Mirosław Salwowski

publikacja 10.05.2009 17:33

Sobór Watykański II, wbrew obiegowym opiniom, zaakcentował i wydobył na światło dzienne te z wątków przedsoborowego nauczania katolickiego, które były już w nim obecne. Vaticanum II nie zakwestionowało żadnego z elementów Tradycji Kościoła. Wzrastanie, 5/2009

Kontrrewolucja Benedykta XVI?!



Wolność dla Mszy Trydenckiej, zdjęcie ekskomuniki z biskupów Bractwa św. Piusa X, mianowanie na biskupa pomocniczego diecezji Linz znanego z bardzo konserwatywnych poglądów ks. Gerharda Wagnera…

To decyzje Benedykta XVI, dzięki którym jest on kreowany przez część mediów i co bardziej "postępowych" teologów na ukrytego oponenta linii wyznaczonej Kościołowi katolickiemu przez Sobór Watykański II oraz posoborowych papieży, w szczególności zaś Pawła VI i Jana Pawła II. Czy rzeczywiście mamy obecnie do czynienia w Kościele katolickim z kontrrewolucją? Czy Benedykt XVI jest doktrynalnym przeciwieństwem Jana Pawła II?

Tradycyjny, prawowierny Sobór

Podstawowym błędem jest upatrywanie w nauczaniu Soboru Watykańskiego II jakiegoś doktrynalnego przewrotu czy rewolucji. To prawda, że za sprawą mass mediów oraz wielu progresywistycznych teologów (pośród których wielu zostało ukaranych choćby przez Jana Pawła II), w świadomości dużej części katolików zakorzenił się obraz ostatniego Soboru jako aktu zerwania z przedsoborową spuścizną Kościoła. Bliższe i spokojniejsze przyjrzenie się nauczaniu Vaticanum II pokazuje jednak fałszywość tej optyki.

Sobór Watykański II, wbrew obiegowym opiniom, zaakcentował i wydobył na światło dzienne te z wątków przedsoborowego nauczania katolickiego, które były już w nim obecne. Vaticanum II nie zakwestionowało żadnego z elementów Tradycji Kościoła.

Deklaracja "Nostra aetate", w której Sobór Watykański II omawia stosunek Kościoła katolickiego do religii niechrześcijańskich, docenia wprawdzie te elementy owych religii, które są odblaskiem pełni prawdy i dobra zawartych w chrześcijaństwie, jednak nie uznaje hinduizmu, buddyzmu czy islamu za równoległe w stosunku do chrześcijaństwa drogi zbawienia.

Trudno w tym miejscu nie snuć analogii do postawy, jaką względem starożytnej pogańskiej filozofii i religii zajmował choćby św. Justyn Męczennik, a za nim np. św. Tomasz z Akwinu. Ten pierwszy mówił wszak o "ziarnach prawdy" zawartych w pogaństwie, zaś drugi z wymienionych wykorzystywał nawet niektóre z argumentów pogańskich filozofów w swej "Sumie Teologicznej".

Jednak ani św. Justynowi Męczennikowi, ani Akwinacie, ani też ojcom Vaticanum II nie przyszło do głowy zrównywanie niechrześcijańskich religii z chrześcijaństwem, czy też zaprzeczanie temu, iż tylko w najświętszym imieniu Jezusa jest nasze zbawienie i nadzieja.





Także w budzącym wiele nieporozumień twierdzeniu soboru o muzułmanach "oddających cześć jedynemu Bogu" trudno widzieć jakieś zerwanie z dawniejszą doktryną Kościoła. Podobne, a nawet jeszcze dalej idące sformułowania możemy znaleźć w pismach papieża św. Grzegorza VII, a także w Katechizmie św. Piusa X.

Odnośnie Żydów deklaracja "Nostra aetate" również nie odkryła niczego nowego, nauczając, że "to, co popełniono podczas Jego (Chrystusa) męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym". Wszak jest to powtórzenie tezy św. Tomasza z Akwinu.

Katechizm św. Piusa V (powstały na krótko po Soborze Trydenckim) idzie jeszcze dalej, w łagodzeniu odpowiedzialności Żydów za bogobójstwo, gdyż naucza, iż wina złych chrześcijan jest "w tym w przypadku większa niż Żydów. Oni bowiem, według świadectwa Apostoła, «nie ukrzyżowaliby Pana chwały» (1 Kor 2, 8), gdyby Go poznali. My przeciwnie, wyznajemy, że Go znamy. Gdy więc zapieramy się Go przez nasze uczynki, podnosimy na Niego w jakiś sposób nasze zbrodnicze ręce".

Wielkim nieszczęściem i tragedią posoborowej rzeczywistości był fakt, iż wbrew jasno wyrażonym intencjom ojców Soboru i posoborowych papieży udało się mass mediom i progresywistycznie nastawionym teologom stworzyć w powszechnej świadomości obraz Vaticanum II, jako doktrynalnej rewolucji.

W imię rzekomego "ducha Soboru" zaczęto więc usprawiedliwiać i głosić najprzeróżniejsze błędy i herezje, których nijak nie można znaleźć w jego dokumentach. Tym sposobem w świadomości wielu katolików zaszczepiono obraz Soboru rewolucyjnego, zrywającego z przedsoborowym dziedzictwem Kościoła.

Sobór tak, wypaczenia nie!


Posoborowi papieże w osobach Pawła VI, a zwłaszcza Jana Pawła II niezmiennie bronili nauczania ostatniego Soboru, podkreślając, iż w każdym swym elemencie jest on zgodny z przedsoborową doktryną katolicką, a jednocześnie ganiąc fałszywego "ducha Soboru".

Paweł VI i Jan Paweł II konsekwentnie głosili więc prawdy wiary i moralności odnośnie Jezusa Chrystusa jako jedynego pośrednika i Zbawiciela; Kościoła katolickiego, który został założony przez samego Boga i jedynie w którym jest pełnia środków zbawienia, prawdy i łask duchowych; konieczności misji skierowanych do niechrześcijan; istnienia wiecznego piekła i osobowego szatana; ofiarnego charakteru Mszy świętej i realnej obecności Pana Jezusa w Eucharystii; dostępności służebnego kapłaństwa jedynie dla mężczyzn.

Oprócz ponownego ukazania tych prawd, Paweł VI i Jan Paweł II otwarcie też piętnowali błędy im przeciwne w postaci indyferentyzmu i pluralizmu religijnego, etyki sytuacyjnej, teologii wyzwolenia, laicyzmu politycznego.








Jan Paweł II oprócz głoszenia niezmiennej nauki katolickiej i piętnowania uderzających w nią błędów oraz herezji, podjął też cały szereg środków dyscyplinarnych względem teologów i hierarchów, głoszących i upowszechniających owe wypaczenia.

Za pontyfikatu papieża-Polaka kary w postaci odebrania prawa do nauczania teologii katolickiej oraz urzędowego upomnienia dotknęły między innymi: Hansa Künga, Jacquesa Pohiera, Andre Guindona, Leonardo Boffa, Edwarda Schillebeeck’a, Charlesa Currana, Roberta Nugenta, Jeannine Gramick.

Z kolei, wobec indyjskiego teologa Tissy Balasuriya została ogłoszona sankcja ekskomuniki (odwołana po tym, gdy skorygował on swe poglądy). W przypadku biskupa Jacquesa Gaillota została zastosowana kara w postaci odebrania mu prawa do rządzenia jego dotychczasową diecezją (Stolica Apostolska jasno też zadeklarowała, iż przez głoszone poglądy hierarcha ten naruszył swą jedność z Kościołem katolickim). Niezgodność z wiarą katolicką orzeczono także względem pism o. Anthony'ego de Mello.

Jan Paweł II - promotor "integrystów"

Inną cechą pontyfikatu Jana Pawła II było wspieranie w łonie Kościoła katolickiego środowisk, a także poszczególnych teologów i hierarchów, wykazujących się szczególną troską o prawowierność nauczania wiary i moralności. Nie jest np. żadną tajemnicą, iż to za pontyfikatu papieża-Polaka coraz mocniejszą pozycję w kręgach kościelnych zyskała organizacja Opus Dei. Jan Paweł II beatyfikował, a następnie kanonizował jej założyciela, ks. Josemarię Escrivę de Balaguera.

Również szereg innych postaci błogosławionych i świętych, których wyniesienia na ołtarze dokonał Jan Paweł II wywoływało podobne, nieprzychylne lub wręcz wrogie reakcje. Ewidentnym tego przykładem jest choćby papież Pius IX, który został ogłoszony błogosławionym w 2000 roku (zresztą razem z twórcą Soboru Watykańskiego II, Janem XXIII).

Pius IX dał się poznać jako papież nieugięcie przeciwstawiający się błędom i herezjom swych czasów. Jan Paweł II beatyfikując jednocześnie zarówno Piusa IX, jak i Jana XXIII, w symboliczny sposób pokazał fałszywość dzielenia Kościoła na przedsoborowy i zaczynający się do ostatniego soboru.

Uznanie i ogłoszenie przez Jana Pawła II świętości wielu innych osób było krytykowane, jako niezgodne z "duchem Soboru". Tak było w przypadku wyniesienia na ołtarze: Edyty Stein (albowiem nawróciła się ona z judaizmu na katolicyzm) czy Jana Sarkandra (został wszak zamordowany przez protestantów).

A co powiedzieć choćby o wyniesionych na ołtarze w 2002 roku, Janie Bautistcie i Hiacyncie de Los Angeles? Chrześcijanie ci ponieśli śmierć męczeńską za to, że w imię Jezusa aktywnie zwalczali kult pogańskich bożków, który był obecny w ich okolicy. Ich męczeństwo z pewnością nie pasuje więc do idei „równości wszystkich religii” lub przekonania, iż poza Jezusem Chrystusem istnieją jeszcze jakieś inne drogi zbawienia.






Benedykt XVI, kontynuator linii swych poprzedników

Aktualny papież, jeszcze pełniąc za pontyfikatu Jana Pawła II, funkcję prefekta Kongregacji Nauki Wiary, niezmiennie powtarzał, iż należy w pełni uznać nauczanie Soboru Watykańskiego II, którego jednak nie wolno mylić z rzekomym "duchem Soboru", wykreowanym przez mass media i część teologów głoszących błędy i herezje. Kardynał Ratzinger, obecny Wikariusz Chrystusa, nazywał ów "duch Soboru" faktycznym jego "antyduchem", który ma śmiałość przekręcać, wykoślawiać i fałszować rzeczywiste nauczanie i samą ideę Vaticanum II.


Ideą Soboru Watykańskiego II nie było bowiem odrzucenie, choćby w niektórych punktach przedsoborowego nauczania Kościoła, lecz ukazanie jego bogactwa współczesnemu światu, a także pogłębienie obecnych już w nim, lecz dawniej mniej widocznych wątków.

Analogicznie stanowisko kard. Józef Ratzinger zajmował wobec posoborowej reformy Mszy świętej. Broniąc wielkiej wartości oraz pełnej prawowierności tego rytu, piętnował nadużycia liturgiczne, jakie w różnych miejscach Kościoła pojawiały się przy wprowadzaniu w życie odnowionych zasad sprawowania Mszy świętej.

Z drugiej strony, obecny papież doceniał piękno i teologiczną głębię liturgii trydenckiej. Nigdy jednak nie szło to u niego w parze z przeciwstawianiem sobie obu tych rytów, patrzeniem na któryś z nich jako na mniej wartościowy czy mniej ortodoksyjny.

Benedykt XVI akcentuje te elementy nauczania katolickiego, które nie podobają się większości dzisiejszej zachodniej opinii publicznej oraz progresywistycznym teologom, jednak Paweł VI i Jan Paweł II czynili to samo. Obecny następca św. Piotra mianuje "konserwatywnych" biskupów.

Tyle tylko, że Jan Paweł II zasłynął z szeregu podobnych nominacji. Benedykt XVI dąży do pojednania z tradycjonalistami. I w tej dziedzinie jednak droga została w znacznym stopniu przetarta przez Jana Pawła II. Skąd się więc bierze to dziwne przeciwstawianie "tradycjonalistycznego" Benedykta XVI "postępowemu" Janowi Pawłowi II?

Wiele wskazuje na to, iż jest celowa taktyka części mediów. Gdy sięgniemy pamięcią wstecz, dostrzeżemy fakt, iż niemal każdy posoborowy papież (prócz Jana Pawła I, bo ten za krótko sprawował urząd następcy św. Piotra) był kreowany na wstecznika, twardogłowego konserwatystę, który sprzeciwia się postępowej linii swego poprzednika. Paweł VI był przeciwstawiany bł. Janowi XXIII, za rzekomy brak otwarcia się na świat. Jan Paweł II z kolei miał być przeciwnikiem Pawła VI, albowiem dyscyplinował krnąbrnych teologów.

Czy zatem Benedykt XVI dokonuje dziś w Kościele katolickim kontrrewolucji? By zaistniała kontrrewolucja musiała by wpierw zaistnieć rewolucja. Jeśli zaś chodzi o samą doktrynę Soboru Watykańskiego II oraz posoborowe nauczanie papieży, do takiej rewolucji nie doszło.