Gdy usłyszę czyjeś grzechy…

o. Robert Krawiec OFMCap.

publikacja 09.07.2007 20:51

Człowiek, który usłyszy przypadkowo czyjeś grzechy, nie ponosi za to osobistej winy moralnej. Jeśli jednak by je ujawnił, to popełni grzech ciężki. Naganne również stałoby się wykorzystanie usłyszanych informacji w celu zyskania osobistych korzyści, manipulacji czy pozbawienia kogoś dobrego imienia. Czas Serca, 7-8/2007

Gdy usłyszę czyjeś grzechy…




– Usiadłam kiedyś – opowiada pewna pani – w ławce w pustym kościele, chcąc się pomodlić w ciszy. Gdy zaczęłam się modlić, wówczas nagle uświadomiłam sobie, że siedzę akurat naprzeciwko konfesjonału, w którym odbywa się spowiedź. Osoba spowiadająca się bardzo głośno wyznawała swoje grzechy. Tak byłam zaskoczona tą sytuacją, że zupełnie nie wiedziałam, jak powinnam się zachować. Po wyjściu z kościoła miałam olbrzymie poczucie winy: złamałam przecież tajemnicę czyjejś spowiedzi.

Zachować tajemnicę spowiedzi


Co zrobić w sytuacji, kiedy przypadkowo usłyszy się grzechy osoby, która się spowiada? Zasada jest prosta – trzeba zachować tajemnicę spowiedzi, i to pod sankcją grzechu. Są tajemnice, których nie można ujawniać, lecz trzeba je zachować aż do grobowej deski. W Starym Testamencie w Księdze Syracha czytamy: „Kto zdradza tajemnicę, traci zaufanie i nie znajdzie sobie przyjaciela” (27,16). Jednym słowem, kto pozna tajemnicę ani nie może jej ujawnić, ani okazać, że ją poznał. Największa próba charakteru polega nie tyle na zdolności dochowania tajemnicy, ile na nieujawnianiu, skoro została już ona wyjawiona, że się ją zna.




Dobre imię bliźniego


Człowiek, który usłyszy przypadkowo czyjeś grzechy, nie ponosi za to osobistej winy moralnej. Jeśli jednak by je ujawnił, to popełni grzech ciężki. Naganne również stałoby się wykorzystanie usłyszanych informacji w celu zyskania osobistych korzyści, manipulacji czy pozbawienia kogoś dobrego imienia. Zachowanie sekretu jest próbą naszego charakteru, sprawdzianem dojrzałości oraz odpowiedzialności za bliźniego, za jego reputację i dobre imię. „Zarówno niedolę – mawiał św. Ambroży – jak i pomyślność bliźnich winniśmy odczuwać jak własną”. Zatem postępujmy tak, jak chcielibyśmy, aby w podobnej sytuacji zachowano się względem nas.

Gdy któryś z kapłanów zbyt głośno domaga się naszego wyznania grzechów, wówczas delikatnie zwróćmy mu na to uwagę. Spowiednik jako pierwszy powinien zadbać o dyskrecję i komfort spowiadających się.

Zdrada tajemnicy spowiedzi


Niezachowanie tajemnicy spowiedzi, ujawnianie grzechów i osób, które mogłyby je popełnić, wiąże się z poważnymi konsekwencjami moralno-prawnymi. Zdrada tajemnicy spowiedzi należy do jednych z najcięższych grzechów, a kapłan, który by ją ujawnił, podlega karom przewidzianym przez prawo kościelne i nałożonym przez Stolicę Apostolską. Ekskomunice, czyli karze wyłączenia ze wspólnoty Kościoła, podlegają kapłani, którzy naruszyli tajemnicę spowiedzi, oraz wszyscy wierni, którzy „nagrywają, podsłuchują, a także spisują i publikują prawdziwe czy zmyślone wyznania grzechów dokonane podczas spowiedzi oraz współpracują przy takim przestępstwie” (Kodeks Kanonów Kościoła Wschodu).




Odsunąć się od konfesjonału…


Jak kapłan jest zobowiązany do absolutnego zachowania tajemnicy spowiedzi, tak i my mamy ten obowiązek. Nie możemy więc nikomu opowiadać o tym, co usłyszeliśmy przypadkiem w kościele, i powinniśmy się starać szybko o tym zapomnieć. Ważne jest też, aby z tego powodu nie mieć poczucia winy. To przecież sytuacja, w której nie mieliśmy zamiaru nikogo podsłuchiwać, ale bliskość fizyczna konfesjonału mogła sprawić, że pewne usłyszane grzechy zapadły w naszą świadomość. Powinno się wtedy szukać sposobów na oderwanie swojej uwagi od spowiadającej się osoby. Najprościej jest odsunąć się od konfesjonału i skupić się na modlitwie lub lekturze. Gdy jednak usłyszymy jakieś wyznanie spowiadającego się, trzeba zadbać o to, aby zachować je w tajemnicy. Święty Jan Nepomucen, kapłan, oddał życie w obronie tajemnicy spowiedzi…

„Kobieto, nie śpię!”


Kiedyś jeden ze spowiedników zasnął w trakcie spowiedzi pewnej pobożnej starszej pani. Penitentka natychmiast zauważyła podejrzaną postawę kapłana. Nie myśląc wiele, natychmiast obudziła spowiednika i z wyrzutem powiedziała: „Ksiądz to śpi w konfesjonale!”. „Kobieto, nie śpię!” – padła odpowiedź zmieszanego całą sytuacją kapłana. „A właśnie, że ksiądz spał!” – kontynuowała natarczywie starsza pani. „Nie śpię” – odparł spowiednik. „To niech ksiądz powtórzy grzechy, które wymieniłam” – zasugerowała zdeterminowana szukaniem prawdy kobieta. „Niewiasto – padła stanowcza i poważna odpowiedź spowiednika – czy nie wiesz, że niczego, co usłyszę w konfesjonale, nie wolno mi nikomu i nigdzie powtarzać”…

***


o. Robert Krawiec OFMCap. (Kraków)