Żyć i kochać

Maciej Müller

publikacja 28.06.2007 19:49

Gniezno: nie tylko o inżynierii genetycznej i życiu małżeńskim Tygodnik Powszechny, 24.06.2007

Żyć i kochać




Embrion to człowiek. Nie wolno ingerować w jego genom dla zaspokojenia własnych oczekiwań wobec dziecka – przestrzegał przybyły do Gniezna kard. Tarcisio Bertone, watykański sekretarz stanu.

Hasło, pod którym toczyły się debaty i warsztaty tegorocznego spotkania brzmiało „Człowiek drogą Europy". Kim jest człowiek, jak bronić jego godności, jakie należą mu się prawa, jak można realizować swoje człowieczeństwo – nad tymi problemami przez trzy dni zastanawiali się uczestnicy z całej Europy.


Konstruowanie dziecka


Najważniejszym z gości był kard. Bertone. „Człowiek musi znaleźć się w centrum każdego planu społecznego i politycznego" – powiedział w piątkowym wykładzie. Zwrócił uwagę, że człowieka należy „postrzegać w kategoriach całości", a więc zarówno skłonności do grzechu, jak i „dążenia do prawdy, dobra, sprawiedliwości" i szanować z uwagi na wrodzoną godność. Tymczasem współczesność generuje wobec niej wiele zagrożeń: „hedonistyczne prądy rozbudzają instynkty i czarują iluzją konsumpcji".

Najdłuższy fragment wywodów watykańskiego hierarchy dotyczył bioetyki. Kard. Bertone zauważył, że wprawdzie badania naukowe prowadzą do zachwytu nad dziełem stwórczym Boga, ale mogą też otworzyć drogę do zawładnięcia drugim człowiekiem. Najokrutniejszym tego wyrazem są, jego zdaniem, nadużycia związane z diagnozą prenatalną, czyli genetycznym badaniem zarodka pod kątem płci, przyszłych cech wyglądu i uzdolnień. Badanie to może prowadzić do ingerowania metodami inżynierii genetycznej w genom zarodka, a w przypadku wykrycia skaz – nawet do decyzji o aborcji (tzw. selekcja eugeniczna).

„Embrion to w każdym wypadku dziecko" – przypominał Bertone, wzywając wszystkich chrześcijan, w tym polityków, do tworzenia prawa, które zapobiegnie „niszczycielskim doświadczeniom nauki odseparowanej od etyki" i ochroni integralność genetyczną „każdej istoty od chwili zapłodnienia". Do tematu wrócili uczestnicy debaty „Bioetyka: szanse i zagrożenia". „Rewolucji biologicznej nie będzie w stanie kontrolować żadne ludzkie gremium" – stwierdził prof. Jan Hartman, etyk z UJ. Według s. Barbary Chyrowicz z KUL, debata bioetyczna „straciła ciało i duszę", ponieważ zapomniano, że „człowiek to nie tylko złożona struktura organiczna, ale również życie duchowe". Prof. Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, ubolewał nad faktem, że w Polsce dyskusja publiczna zatrzymała się na kwestii aborcji – w rezultacie społeczeństwo nie jest świadome nowych problemów bioetycznych.




Kolor oczu


„Żyje się po to, by się rozwijać i stawać w pełni sobą" – mówiła w sobotniej debacie „Radość i ból kochania" s. Zofia Zdybicka z KUL. „Ten rozwój jest najpełniejszy, jeśli dokonuje się poprzez miłość", opartą na prawdzie i wolności. O miłości mówił również były dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls. Powszechnie powtarzaną opinię o kryzysie rodziny uznał za błędną – według niego to po prostu „kryzys relacji między kobietą a mężczyzną". Zmagającym się z trudnościami małżonkom zalecił refleksję nad słowami „kocham cię". Jeśli mężczyzna powie do wybranki „zapomniałem, jakiego koloru masz oczy" dowodzi to, że „dostrzega w ukochanej coś więcej, niż tylko fizyczność" – dowodził.

Były rzecznik Watykanu wskazał, że na kształtowanie opinii o rodzinie mają wpływ trzy czynniki: sama rodzina, Kościół i media. A jeśli dwa pierwsze nie wypełnią należycie swej roli, „media staną się wszechmocne" i zniekształcą obraz. Tymczasem, wskazywał Navarro-Valls, kolejne kraje wydają prawa zabezpieczające kondycję rodziny, zaś liberalizacja ustawodawstwa hiszpańskiego czy belgijskiego (nadająca związkom homoseksualnym uprawnienia małżeństw) nie wywołała efektu domina, i w istocie świat zaczyna szanować tradycyjną rodzinę.

W debacie „Szczęśliwy seks = seks święty?" dziennikarz Tomasz Terlikowski wyraził opinię, że w kulturze chrześcijańskiej „następuje rodzaj monastyzacji życia świeckich", tak jakby „świecka duchowość nie realizowała się w akcie małżeńskim". Kapucyn o. Ksawery Knotz dodał, że zapominamy, iż „akt małżeński ma swoistą liturgię" i że można się w nim na mocy sakramentu spotkać z Bogiem. Dyskutanci doszli do wniosku, że brakuje języka do opisania ludzkiej seksualności, a kłopoty związane z rozmawianiem o tej sferze biorą się z zapomnienia, jaką wartość stanowi człowiek w oczach Boga.

W czasie VII Zjazdu Gnieźnieńskiego odbyły się również debaty i warsztaty na temat „Człowieka po Auschwitz i Kołymie", współpracy humanizmu laickiego z chrześcijańskim, roli kobiet w Europie, łamania praw ludzkich w życiu społecznym i politycznym, współżycia trzech wielkich religii monoteistycznych, ochrony życia poczętego i polityki prorodzinnej. Spotkanie zakończyła Msza św. w katedrze gnieźnieńskiej, której przewodniczył inicjator i gospodarz, abp Henryk Muszyński.




***



Ostatni taki Zjazd


Zjazd Gnieźnieński okrzepł. Na dobre zapisał się w europejskim kalendarzu, przyciąga osobistości: duchownych, polityków, intelektualistów. Tym razem przyjechali m.in. kard. Tarcisio Bertone i Hans-Gert Pöttering, przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Nikogo nie dziwi, że na otwarciu obrad są najwyższe władze. Machina organizacyjna działa bez zarzutu; ekumeniczne nabożeństwa wydają się wzorcowe pod względem liturgicznym i estetycznym. Uczestnik może przebierać w wykładach, debatach i warsztatach.

I to właśnie dobry moment, żeby zastanowić się, dokąd zmierzają gnieźnieńskie spotkania. Czy nie czas zrobić krok naprzód – i pokusić nie tylko o kształtowanie opinii, ale również o kreowanie faktów? Prosty przykład: obok debaty o chrześcijaństwie i islamie na Starym Kontynencie, bo przecież takich spotkań na lepszym bądź gorszym poziomie nie brakuje, warto było zaprosić muzułmańskich i chrześcijańskich teologów do opracowania wspólnego dokumentu. Dokumentu, który po zamieszaniu wokół papieskiego wystąpienia w Ratyzbonie miałby ciężar gatunkowy.

Organizatorzy wysoko postawili sobie poprzeczkę. To był już ostatni Zjazd Gnieźnieński, do którego sukcesu wystarczyły wybitne nazwiska i urozmaicony program.



Marek Zając

Autor jest szefem działu zagranicznego w nowym dzienniku, który wydawać będzie Polskapresse.