Małżeństwo, dziewictwo, Kościół

Ks. Grzegorz Ryś

publikacja 02.11.2006 16:26

Pomiędzy Hermasem a Janem Pawłem II to samo nie zawsze znaczy to samo... Nawet wtedy, gdy średniowieczny opat benedyktyński Eckbertus „broni” małżeństwa przed „demonicznymi” manichejczykami, nie omieszka przy końcu każdego niemal paragrafu zaznaczyć, że dziewictwo jest stanem doskonalszym. Znak, 11/2006

Małżeństwo, dziewictwo, Kościół





Najpierw cytat z katechez Jana Pawła II Mężczyzną i niewiastą stworzył ich: „Przez »czystość« należy rozumieć właściwe podejście do dziedziny seksualnej w zależności od stanu [życia] (a niekoniecznie całkowite powstrzymywanie się od życia płciowego)” . Na pozór krótka definicja; w rzeczywistości – jedno z tych genialnych zdań zmarłego Papieża, które z niesłychaną prostotą porządkują myślenie. Zgodnie z nim „czystość” jest wezwaniem totalnym; nie jest wcale ideałem wyłącznie dla tych, którzy ślubują zachowanie rad ewangelicznych. W tym samym duchu o „czystej miłości”, a nawet o „czystej płodności” świętych małżeństw mówią liturgiczne teksty towarzyszące zawieraniu sakramentu małżeństwa.

Widać tu jasno, że przeciwstawianie „czystości” życiu „małżeńskiemu” jest niesłychanie zawężającą operacją; w cytowanych katechezach Jan Paweł II wyraźnie podkreślał, że przeciwieństwem czystości nie jest współżycie, lecz „nie-czystość”, a więc „nie-właściwe podejście do dziedziny seksualnej”, to znaczy: poddanie się pożądliwości. Czystość – mówił Papież – jest „wolnością wobec pożądliwości”. Nie znaczy to przecież, że pożądliwość zostaje z człowieka „wygnana” – czystość człowieka dzisiejszego „jest to czystość »człowieka pożądliwości« – natchnionego jednak Słowem Ewangelii i otwartego »na życie wedle Ducha«”. Choć skłonny do grzechu, zdolny jest przecież do otwarcia na łaskę, która przemienia go – także w wymiarze ciała – w świątynię Boga. Ostatecznie więc (konstatuje – być może ku powszechnemu zdumieniu – Jan Paweł II) to czystość sprawia, że seks jest radosny; „czym innym bowiem jest zaspokojenie namiętności, a czym innym radość, jaką człowiek znajduje w tym, że pełniej posiada siebie, a w ten sposób także pełniej może stawać się [we współżyciu] prawdziwym darem dla drugiego człowieka”.

Poddając pod rozwagę tak szerokie rozumienie czystości, Jan Paweł II nie dokonuje żadnej rewolucji – raczej wraca do pierwotnej chrześcijańskiej Tradycji. W taki sam sposób o czystości pisał (pod koniec II w.) autor sławnego Listu do Diogneta, ukazując ją – praktykowaną w małżeństwie – jako jedną z linii demarkacyjnych między chrześcijanami a poganami: ci pierwsi „zawierają małżeństwa i rodzą dzieci, ale nie porzucają niemowląt; uznają wspólnotę stołu, ale nie wspólnotę łoża”. Wtórował mu cieszący się wielkim autorytetem Hermas w Pasterzu: „Polecam ci zachować czystość. Niech nie wstępuje w twoje serce pożądanie cudzej żony ani jakiejś rozpusty, ani żadnej podobnej niegodziwości. Pamiętaj zawsze o żonie, a nigdy nie zgrzeszysz. Jeśli bowiem pożądanie to wstąpi do twego serca, zgrzeszysz”.




Oczywiście, Kościół od czasów apostolskich znał również ideał dziewictwa (zob. zwłaszcza 1 Kor 7, 25–35; Ap 14, 4). Wpatrzony w przykład dziewiczego Chrystusa, cenił je bardzo wysoko. Odpowiednie teksty można by mnożyć – poprzestańmy na jednym, zapisanym przez Atanazego z Aleksandrii w połowie IV wieku w Apologii skierowanej do cesarza Konstancjusza: „Wśród wielu łask udzielił nam [Chrystus] i tej, że mamy na ziemi obraz anielskiej świętości, dziewictwo. Kościół powszechny zwykł nazywać oblubienicami Chrystusa kobiety posiadające tę cnotę. Nawet poganie, kiedy je widzą, podziwiają je jako świątynię Słowa. Bo tak naprawdę nigdzie ta święta i niebiańska instytucja nie cieszyła się takim uznaniem tylko u nas, chrześcijan. Więcej, jest ona wspaniałym dowodem na to, że my prawdziwie i rzeczywiście oddajemy cześć Bogu”. Zaraz potem biskup z Aleksandrii pisze z przerażeniem o męczeństwie kilku dziewic, których ciała zostały okrutnie zmasakrowane: „A przecież ciało dziewic jest w szczególny sposób ciałem Chrystusa!”. To nie teologiczna przesada ani egzaltacja – skoro dziewica jest oblubienicą Chrystusa – stanowi z Nim „jedno ciało” (por. Mk 10, 6–9; par.). I tak duchowość dziewicza wyjaśnia się przy pomocy terminów właściwych dla duchowości... małżeńskiej.

Nic więc nie zapowiada tutaj przeciwstawiania (i to wartościującego!) dziewictwa małżeństwu (zgodnie z tym, co pisze Paweł: „Każdy jednak otrzymuje od Boga własny dar: jeden taki, a drugi inny” – 1 Kor 7, 7). Tym, którzy by chcieli ze swojej dziewiczej czystości czynić tytuł do jakiejś eklezjalnej precedencji, pierwotny Kościół ustami Ignacego z Antiochii udzielał czytelnego napomnienia: „Jeśli ktoś może zachować czystość na cześć Ciała naszego Pana, niech się tym nie chełpi. Jeśli będzie się chełpił, jest zgubiony, a jeśli dowie się o tym ktoś inny oprócz biskupa, jest skalany”.

W takim samym zdecydowanym tonie określał on tych, którzy chcieliby kwestionować wartość i świętość małżeństwa. Już od czasów apostolskich! W Pierwszym Liście do Tymoteusza czytamy: „Duch wyraźnie mówi o tym, że w czasach ostatnich niektórzy odstąpią od wiary, ulegając zwodniczym duchom i naukom szatańskim, przez obłudę kłamców, którzy swoje własne sumienie naznaczyli piętnem występku. Zabraniają zawierania małżeństw, przyjmowania pokarmów, które Bóg stworzył na to, by spożywali je z dziękczynieniem ci, którzy wierzą, i poznali prawdę. Bo wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, i nie trzeba niczego odrzucać, co spożywa się z dziękczynieniem. Poświęcone jest przecież przez słowo Boże i modlitwę” (1 Tm 4, 1–5).




Dalekie echo tych słów – i to dramatycznie wzmocnione – odnajdujemy w tekstach XII- i XIII-wiecznych. Niejaki Eckbertus, opat jednego z benedyktyńskich klasztorów niedaleko Trewiru, grzmiał przeciw tym, którzy „potępiają małżeństwo i zapowiadają wieczne potępienie tym, którzy nie zaprzestaną współżycia małżeńskiego aż do końca [życia]: O demony! Skądże się wzięła u was taka nauka? Przecież nie z Ewangelii Chrystusa ani z pism apostołów, lecz w wyraźny sposób z błądzących duchów” (por. PL 204, c. 27).

A jednak to samo nie zawsze znaczy to samo... Z cytowanymi dotąd tekstami jest bowiem jeden problem: nie do końca można je uznać za reprezentatywne dla całej historii Kościoła i dla dziejów jego refleksji nad małżeństwem i dziewictwem oraz nad ich wzajemnym uporządkowaniem. Są one raczej jak dwie zewnętrzne klamry; wszakże zawartość, którą obejmują, z reguły do nich nie przystaje. Cóż więc – jakie postawy i teorie – wypełniają czas od Hermasa do Jana Pawła II? Rzecz jasna, nie stać nas tu na jakikolwiek wykład historii doktryny – raczej na wskazanie kilku zjawisk – nawet, jeśli nie typowych, to przecież bardzo głośnych i zalecanych. Oto św. Justyn – filozof i męczennik, wychwalający młodzieńca, który się wykastrował; oto Tertulian ogłaszający swoje rozejście się z żoną; oto samookaleczający się Orygenes; oto seria męczennic starożytnych, dla których obrona wiary utożsamiła się z obroną dziewictwa w małżeństwie z mężem-poganinem; oto seria (od wczesnego aż po pełne średniowiecze) chrześcijańskich małżeństw, które wyrzekły się współżycia (jak choćby krakowska para: Kinga i Bolesław Wstydliwy); oto długi łańcuch pisarzy, którzy o współżyciu seksualnym (w małżeństwie!) nie potrafili inaczej mówić, jak tylko w kategoriach ustępstwa wobec słabości ludzkiej natury, konieczności (prokreacja) i nieczystości rytualnej...

A potem?... A potem trzeba było zbierać owoce takiego podejścia, przybierające formę choćby XII-wiecznej herezji katarskiej, z którą polemizował cytowany Eckbertus. Lektura jego kazań nie pozostawia wszakże żadnych wątpliwości – nawet wtedy, gdy „broni” małżeństwa przed „demonicznymi” manichejczykami, nie omieszka przy końcu każdego niemal paragrafu zaznaczyć, że dziewictwo jest stanem doskonalszym.

Niektórzy z komentatorów pontyfikatu i nauczania Jana Pawła II twierdzą, że papieskie katechezy na temat miłości, małżeństwa, ciała, życia erotycznego etc. stanowić będą w przyszłości jeden z najważniejszych i najtrwalszych elementów jego dziedzictwa.

Oby.

***


Ks. Grzegorz Ryś - dr hab., historyk Kościoła, wykładowca PAT. Wydał m.in. Celibat (2002).