Szesnaście uwag o pojęciu niesprawiedliwości konkretnej, bowiem doświadczanej, ale i nierzeczywistej z tego samego powodu

Krzysztof T. Konecki

publikacja 07.11.2009 22:09

Odczucie niesprawiedliwości w masach ma zawsze odniesienie indywidualne. Masa, klasa społeczna nie może czuć niesprawiedliwości, bo sama jest pewną pojęciową konstrukcją, a nie realnym podmiotem działań. To jednostka może czuć się niesprawiedliwie... Zeszyty Karmelitańskie, 3/2009

Szesnaście uwag o pojęciu niesprawiedliwości konkretnej, bowiem doświadczanej, ale i nierzeczywistej z tego samego powodu



„pająki nie śpią
bestia czyha pod skórą
To nie ja – mówi”
Piotr Słowicz z tomiku wierszy
„Dźwięk porannego dzwonu”


1. Niesprawiedliwość socjologowie ujmują zwykle jako pochodną ścierania się sił niezależnych od jednostki, gdzie pewne klasy społeczne, organizacje formalne, w tym państwo – niesprawiedliwie traktują różne grupy społeczne. Pojawia się pojęcie wyzysku i opresji. Niesprawiedliwość społeczna wywołuje problemy społeczne w skali regionu lub kraju, a w konsekwencji – niekontrolowane wybuchy niezadowolenia czy nawet gniewu w skali masowej, łącznie z rewolucjami społecznymi. Te wybuchy niezadowolenia mają tzw. uwarunkowania strukturalne, niezależne od odczuć i woli poszczególnych jednostek w ich konkretnych sytuacjach życiowych. To „oni” czynią nam niesprawiedliwość.

2. Niesprawiedliwość w socjologii jest często pojmowana nawet jako cecha struktur klasowych, które mają charakter dwubiegunowy, gdzie niesprawiedliwe jest działanie klasy rządzącej. Jedne klasy wykorzystują inne dla własnych celów, przejmują na przykład owoce ich pracy. Powoduje to uczucie krzywdy u członków upośledzonej klasy w ramach danego systemu (w układzie dwubiegunowym), co sprawia, że wszczynają oni konflikt i doprowadzają do zderzenia interesów na poziomie wielkich klas społecznych oraz powodują wzajemne dostosowania w ramach danego systemu lub ewentualną zmianę systemową. Niesprawiedliwość społeczna rozpatrywana na poziomie klas ukazuje nam potencję wybuchu rewolucji społecznych, która ma korzenie w „niesprawiedliwości” wygenerowanej przez określony układ struktur społecznych. To coś zewnętrznego wobec jednostki jest niesprawiedliwe, poza jej możliwościami indywidualnego działania i zmiany tego świata. Wszystko zmierza do rewolucji powszechnej, a niesprawiedliwość jest narzędziem sprawiedliwości dziejowej.

3. Czasami niesprawiedliwość społeczną mierzy się różnicami w skali posiadania określonych dóbr materialnych lub różnic w dostępie do ważnych dóbr. Można je zmierzyć w sposób ilościowy, niesprawiedliwość ma zatem wówczas niejako wymiar obiektywny i sprawdzalny empirycznie, również w skali masowej. W takim przypadku sprawiedliwość byłaby wyrównywaniem tej skali zróżnicowań na poziomie różnic klasowo-warstwowych. Wielką rolę, sądzi się czasami, może odegrać tutaj państwo lub w ostateczności masy, które przez swój „sprawiedliwy” bunt przejmą określone dobra klasy posiadaczy i/lub wyzyskiwaczy – oszustów, i dokonają „sprawiedliwości dziejowej”.

4. Jednak niesprawiedliwość w sensie społecznym jest wytwarzana przede wszystkim na poziomie mikrospołecznym, pomiędzy konkretnymi ludźmi. Socjologowie posiłkujący się teorią wymiany wiążą problem niesprawiedliwości z niezrównoważoną wymianą. Jeśli działanie jednostki nie doprowadzi do oczekiwanej nagrody, lub jednostka zostanie ukarana, to zareaguje gniewem, a nawet agresywnością. To w interakcjach codziennych rodzi się poczucie niesprawiedliwości, gdy w moim odczuciu daję więcej niż dostaję. Odczucie „wyzysku” jest pojęciem subiektywnym, choć opartym na „obiektywnych” wartościach podlegających wymianie. Nie zastanawiam się wówczas, dlaczego daję i po co, i jakim prawem oczekuję, że coś dostanę w zamian.









5. W życiu społecznym – według teorii wymiany – znajdują zastosowanie tzw. „normy wymiany sprawiedliwej”, dotyczy to szczególnie ustabilizowanych stosunków wymiany. Jeśli jednostki nie stosują się do normy wymiany sprawiedliwej, to tym częściej pokrzywdzeni będą karać osoby naruszające te normy. Istnieją zatem pewne regulacje normatywne, zewnętrzne w stosunku do jednostki, które ma ona brać pod uwagę w swych działaniach (wymianach) wobec innych. Jednostka odczuwa wręcz psychofizyczny nacisk takich norm na siebie, i zgodnie z nimi zaczyna działać. Jest marionetką pociąganą za sznurki zwane normami, do których jednostka jest niejako przywiązana. I nie zastanawia się zwykle, kto ją tam przywiązał? I czy może się sama odwiązać i przestać grać w tym teatrze „wymian sprawiedliwych” lub „niesprawiedliwych”?

6. Odczucie niesprawiedliwości w masach (poziom wielkich klas społecznych) ma zawsze odniesienie indywidualne. Masa, klasa społeczna nie może czuć niesprawiedliwości, bo sama jest pewną pojęciową konstrukcją, a nie realnym podmiotem działań. To jednostka może czuć się niesprawiedliwie potraktowana przez innego/innych, i to budzi jej niezadowolenie, smutek, czasami wstyd i upokorzenie, i w konsekwencji – gniew, agresję, a często i pragnienie zemsty oraz rewanżu. To są odczucia indywidualne, możliwe do obserwacji na poziomie zachowań. Inni uczestnicy tworzący te odczucia są (co prawda) często członkami lub pracownikami jakichś instytucji, ale są to konkretni ludzie, działający według własnej woli i wartości, którym indywidualnie hołdują.

7. Można zatem potraktować samą niesprawiedliwość jako pewien konstrukt poznawczy, a zatem coś, co powstaje w naszym umyśle – lub szerzej – umysłach wielu ludzi (nazwijmy to konstruktywistyczną wizją niesprawiedliwości). Niesprawiedliwość jest pewnym widzeniem określonej sytuacji, gdzie działania innych odnosimy do pewnego zewnętrznego kryterium (normy moralnej, prawnej i/lub społecznej), pozwalającego nam porównać i ocenić naszą sytuację w danej chwili i uznać ją jako niesprawiedliwą. To ja sam tworzę wizję niesprawiedliwości w swoim umyśle, ona nie istnieje obiektywnie w momencie jej tworzenia. Choć należy podkreślić, że raz wytworzona iluzja może być później niezwykle trwała i oddziaływać na nasze działania. Jednak nawet, gdy iluzje się obiektywizują (plany zemsty, rewanżu i odebrania dóbr „niesprawiedliwie” przejętych), nie znaczy to, że są bardziej realne od tych, które jeszcze się nie zobiektywizowały.

8. Porównujemy swoje położenie także względem położenia innych znajdujących się w podobnej, jak my, sytuacji i oceniamy ją. Na przykład, porównujemy swój wkład pracy i wyniki, nagrody, które otrzymujemy, z wkładem pracy, wynikami innych, oraz nagrodami, jakie inni otrzymują. Możemy swoją sytuację ocenić jako niesprawiedliwą w wyniku tych porównań. Chcemy osiągać więcej, ale to inni osiągają pewne dobra. Niesprawiedliwość jest zatem zawsze wynikiem pracy porównawczej i naszego pragnienia, by porównywać się z innymi.

9. Istniejemy zatem dzięki tym porównaniom. Nasze ego jest konstruowane w porównaniach ze standardami i/lub sytuacjami, w których znajdują się inni nam podobni. Niesprawiedliwość jest niejako wynikiem pracy nad ego. Tam znajduje ona pożywkę dla swego istnienia. Idea „niesprawiedliwości” pozwala nam przetrwać i się usprawiedliwić. Bez ego, które jest podstawą naszego samolubstwa, uwielbienia i nienasycenia w pożądaniu różnych dóbr – niesprawiedliwość byłaby uznana przez jednostkę za pewną iluzję, która nie jest rzeczywistością obiektywną, a jest wynikiem pracy umysłu oraz interakcji z innymi. Jej moc oddziaływania na nasze emocje i działania byłaby wtedy mniejsza i moglibyśmy „niesprawiedliwość” jako konstrukt/iluzję przekształcić pozytywnie w działania naprawcze, bez udziału emocji negatywnych. Niesprawiedliwość tak pojmowana mogłaby stać się zaczynem działań prospołecznych i/lub terapeutycznych, a nie pragnienia rewanżu.





10. Po rozpoznaniu swojej sytuacji jako niesprawiedliwej zaczynam odczuwać niesprawiedliwość jako swój stan wewnętrzny, mimo że postrzeżenie sytuacji mojego położenia jako niesprawiedliwego jest tylko wytworem mojego umysłu, i nie jest stanem danym mi przez zewnętrznych aktorów społecznych czy też instytucje.

Jest to pewne odczucie, które wytwarzam sam sobie, by dalej używać go – w swym dialogu wewnętrznym – do różnych celów. Na przykład dla obrony ego, gdy doświadczam jakichś niepowodzeń w życiu, lub gdy powodzenia innych w mojej ocenie przewyższają moje sukcesy. Bez „niesprawiedliwego stanu rzeczy” inni nie mogliby być lepsi ode mnie. Ciągłe samolubstwo (bez współodczuwania z innymi nie potrafię się cieszyć z sukcesów innych) daje o sobie znać, gdy tworzę i podtrzymuję ideę niesprawiedliwości. Karmię się nią ciągle, choć nigdy nie zostanę nasycony.

11. Odczucie niesprawiedliwości o charakterze emocjonalnym po pewnym czasie z powrotem wchodzi na poziom poznawczy i staje się pseudo-racjonalnym usprawiedliwieniem dla wielu moich działań albo braku działań. Jestem niesprawiedliwie potraktowany w pracy i staję się ofiarą zewnętrznej wobec mnie niesprawiedliwości.

Niesprawiedliwość ta podlega uogólnieniu („świat jest niesprawiedliwy”), mimo że początek tej oceny pochodzi od konkretnej sytuacji interakcyjnej, jest konkretnie doświadczana. W końcu niesprawiedliwość staje się pojęciem nadrzędnym i na tyle ogólnym, by wyjaśnić moje porażki życiowe, porażki moich bliskich, mojej grupy, mojego narodu, mojego państwa etc. Po takim zastosowaniu pojęcia niesprawiedliwości moje ego zaczyna się czuć lepiej. Bez idei niesprawiedliwości nie mógłbym siebie zaakceptować lub nawet pokochać.

12 Bez ego, lub przy zminimalizowanym jego znaczeniu, niesprawiedliwość byłaby uznana przez jednostkę jako pewna iluzja (konstrukt hipotetyczny), który nie istnieje obiektywnie, a jest wynikiem pracy umysłu, interakcji z innymi i praktyk porównywania siebie z innymi oraz dokonywania na tej podstawie samooceny. Okazałoby się, że sytuacja nie jest tak niesprawiedliwa, jak można było przypuszczać, albo że jest to tylko nasza fantazja na temat niesprawiedliwości. Iluzje łatwiej dostrzec, gdy ego jest słabsze i przyćmione współodczuwaniem i empatią. Gdy ego jest słabe, sukcesy innych mniej bolą i nie wywołują potrzeby poszukiwania winy w innych i stawiania diagnozy niesprawiedliwego traktowania lub niesprawiedliwego systemu.

13. Sprawiedliwość zatem nie może być roszczeniem sobie prawa do rewanżu z powodu niesprawiedliwego traktowania przez innych, bo sama niesprawiedliwość jest pewnym postrzeganiem sytuacji. Zemsta na postrzeganiu sytuacji jest nielogiczna, absurdalna, choć możliwa w intencjach podmiotu, gdy przenosi on ją na innych. Odczucie niesprawiedliwości jest zaraźliwe. Rewanż wywołuje rewanż, i tak w nieskończoność, rodząc odczucia niesprawiedliwości u innych, na których chcemy się zemścić. Niesprawiedliwość staje się czymś realnym w swych konsekwencjach. Czasami jej konsekwencją może być nawet zabijanie innych i nieskończona vendetta.





14. Nie oczekujmy od innych sprawiedliwości, jeśli sami działamy według zasady rewanżu, a nie współczucia. Działania innych mają swoje przyczyny. Zatem logicznie rzecz biorąc, sprawiedliwość może być rozumieniem przyczyn, a w konsekwencji staje się współczuciem i wybaczaniem w relacjach społecznych. Jako społeczeństwo stanowimy pewną jedność relacji. Absurdem jest upokarzanie czy zabijanie innych, by stworzyć sprawiedliwość. Lewa ręka nie powinna bić prawej za to, że prawa ją skrzywdziła uderzeniem młotka.

Wyrównywanie sprawiedliwości rewanżem i zemstą wywołuje nową niesprawiedliwość, co powoduje następne roszczenia do zachowania równowagi wymian, stanu posiadania, roszczenia uznania oraz prestiżu itp. Takie działania stają się społecznie siłą destrukcyjną, wywołującą powszechne, choć ciągle indywidualne i konkretne odczucie niesprawiedliwości. Rewanż wobec innych jest uderzeniem w siebie samego. Życie w błocie roszczeń i rewanżu generuje więcej błota, w którym ostatecznie można utonąć, podczas gdy nad nami od wieków, bez żadnej ingerencji, spokojnie, ciągle, naturalnie i monotonnie świeci słońce sprawiedliwości. Trzeba tylko je dostrzec.

15. Żyjemy w wielkim społecznym systemie naczyń połączonych, każdy nasz gest wpływa na gesty innych, często w miejscach oddalonych w czasie i przestrzeni. Uważność i świadomy namysł nad własnym odczuciem niesprawiedliwości oraz nad ewentualnymi reakcjami na nie mogą rozpocząć proces niwelowania niesprawiedliwości. Jakkolwiek byłaby ona odczuwana i definiowana, konkretnie tu i teraz czy ogólnie, zawsze jest naszą interpretacją.

Ważne jest uświadomienie sobie wielu interpretacji tzw. „aktu niesprawiedliwości”. To, co jest niesprawiedliwe dla mnie, może być sprawiedliwe dla Ciebie, i odwrotnie. Potrzeba zrozumienia siebie, a także wzajemnego zrozumienia, daje podstawy nadziei na widzenie świata jako sprawiedliwego, i tym samym na życie w harmonii wszystkich, z którymi wchodzimy w jakieś relacje społeczne. Słońce widziane rano, w południe i wieczorem jest różne, ale jednak to samo. Prawda ta jest oczywista i prosta, jednak w życiu codziennym nie zawsze uświadamiana. Nie zastanawiamy się nad istotą słońca.

16. Spójrzmy na „czyny niesprawiedliwe” przez nas popełnione wobec innych. Często tych czynów nie postrzegamy w ten sposób. Zdawanie sobie sprawy z wyrządzanej innym niesprawiedliwości może być zaledwie początkiem naprawy niegodziwego czynu. Namysł nad konsekwencją czynu dla innych i w ostateczności dla siebie czyni niesprawiedliwość stanem niepożądanym i łatwym w przyszłości do uniknięcia. Sprawstwo czynów rodzących niesprawiedliwość wymaga namysłu nad nami samymi oraz nad tymi, wobec których działamy. Wymaga empatii!

Wspólna refleksja i głęboki namysł nad odpowiedzialnością za działania wolnego podmiotu dają nadzieję na lepszy świat. Bez zrozumienia siebie, własnego statusu i postrzeżeń innych, iluzji, które wytwarzamy, niesprawiedliwość zawsze będzie się jawiła jako stan rzeczywisty, obiektywnie i zewnętrznie uwarunkowany (relacjami klasowymi, niezrównoważoną wymianą, złymi intencjami partnerów interakcji, niedobrą władzą, złą naturą ludzką, nieprzychylnym losem itp.). Nie dostrzeżemy wówczas, że jej początki tkwią w naszym umyśle , w rzeczywistości konkretnej, bo doświadczanej bezpośrednio przez podmiot, dla którego jego własne ego stało się bożkiem.