Dlaczego Bóg na to wszystko pozwala?

Anna Świderkówna

publikacja 09.10.2006 19:33

Przybył do Egiptu jako niewolnik, sprzedany przez własnych braci, którzy znienawidzili pewność siebie młodego wówczas chłopca i którym obrzydło zbyt częste okazywanie właśnie jemu miłości przez ojca. Początkowo chcieli go nawet zabić. To świetny pomysł na powieść sensacyjną! List, 10/2006

Dlaczego Bóg na to wszystko pozwala?




Przybył do Egiptu jako niewolnik, sprzedany przez własnych braci, którzy znienawidzili pewność siebie młodego wówczas chłopca i którym obrzydło zbyt częste okazywanie właśnie jemu miłości przez ojca. Początkowo chcieli go nawet zabić, potem jednak wrzucili do suchej studni i przy pierwszej okazji sprzedali arabskim kupcom. Los, jaki mu w ten sposób zgotowali, mógł się okazać gorszy od śmierci

To świetny pomysł na powieść sensacyjną! Nic dziwnego, że historią Józefa interesowało się wielu pisarzy. Poświęcony jest jej np. zapewne najstarszy zachowany romans grecki (gatunek literacki, z którego wyrosła powieść), „Józef i Aseneth”, opowiadający o miłości i małżeństwie Józefa i córki egipskiego kapłana z Heliopolis, czy tetralogia „Józef i jego bracia”, napisana w pierwszej połowie XX w. przez Tomasza Manna. Tymczasem w Biblii jego historia przywołana jest tylko dwukrotnie: w Psalmie 106 oraz w mowie św. Szczepana wygłoszonej przed Sanhedrynem (Dz 7, 9-16). Szczepan wychwytuje to, co było chyba najważniejsze dla autora (czy autorów) Księgi Rodzaju, choć czytelnik często nawet tego nie zauważa: Józef został wprawdzie sprzedany przez zazdrość swoich braci, ale Bóg był z nim.

Niewolnik

Historia Józefa w Egipcie zaczyna się dopiero w rozdziale 39. Księgi Rodzaju. Czytamy tam, że kupił go Potifar, urzędnik faraona, przywódca straży przybocznej. Pan był z Józefem i dlatego wiodło mu się dobrze i był w domu swego pana Egipcjanina. Potifar spostrzegł prędko, że Bóg opiekuje się Józefem i dlatego wszystko mu się udaje. Uczynił go zarządcą całego swego majątku, a Jahwe, przez wzgląd na Józefa, błogosławił jego domowi (por. Rdz 39, 1-6).

Zdawałoby się, że opowieść doszła już do szczęśliwego zakończenia – przynajmniej dla Józefa, umiłowanego niewolnika Potifara. Bóg jednak najwyraźniej chciał czegoś więcej. Żona Potifara zapragnęła uwieść przystojnego młodzieńca, a kiedy on przed nią uciekł, oskarżyła go o nastawanie na jej cnotę. Powiadomiony o tym małżonek nie mógł zlekceważyć jej skargi, wtrącił zatem Józefa do więzienia. Nie było to więzienie byle jakie, zwano je „królewskim”, bowiem faraon umieszczał w nim swoich najbliższych współpracowników, którzy czymś wobec niego zawinili. Bóg nie opuścił Józefa także i tam: naczelnik więzienia przekazał mu nadzór nad wszystkimi sprawami.



Tłumacz snów

Prędko nabrali do niego zaufania także towarzysze niedoli. Okazało się przy tym, że potrafi on tłumaczyć ich sny. Przepowiedział w ten sposób zarówno powrót do łaski podczaszego faraona, jak i rychłą śmierć królewskiego piekarza. Po pewnym czasie, kiedy faraon miał dziwny i niepokojący sen, którego żaden nadworny mędrzec nie umiał wytłumaczyć, ów podczaszy przypomniał sobie współwięźnia i powiedział o nim królowi. Ten natychmiast rozkazał wezwać Józefa do siebie i zażądał wyjaśnienia tego, co mu się śniło. Józef odparł: Nie ja, lecz Bóg da ci pomyślną odpowiedź, o faraonie (Rdz 41, 15-16). Nie kwestionował przy tym, że odpowiedź tę przekaże swoimi ustami. Warto tu podkreślić, że nie wszyscy bohaterowie biblijni, a nawet nie wszyscy chrześcijanie akceptują fakt, że Bóg przemawia czasem także poprzez ludzi.

Sen faraona zapowiadał siedem lat obfitych żniw, a zaraz po nich siedem lat strasznego głodu. Józef radził zatem, by w okresie obfitości gromadzić zboże na czas głodu. Faraon nie tylko go posłuchał, ale i obdarzył najwyższą po nim samym godnością w Egipcie, zlecił mu również opiekę nad przechowaniem, a następnie sprzedażą zboża w czasie głodu.

Spotkanie z braćmi

Wszystko potoczyło się tak, jak Józef przewidział. Głód ogarnął nie tylko sam Egipt, ale i ziemie sąsiednie. Ze wszystkich krajów przybywali ludzie, żeby kupować zboże od Józefa. Przybyli także jego bracia. Ujrzawszy wspaniale ubranego urzędnika, padli przed nim na twarz. Józef oczywiście ich poznał, ale wiedział, że oni go nie rozpoznają. Rozmawiając z nimi posługiwał się tłumaczem, sam mówił do nich tylko po egipsku. Dzięki temu łatwiej było mu zastawić na nich pułapkę: oskarżyć o szpiegostwo, a jako dowodu niewinności zażądać przyprowadzenia najmłodszego brata – Beniamina. Postawił ich w ten sposób przed nie lada dylematem, Beniamin był bowiem drugim – po Józefie – i ostatnim synem ukochanej żony Jakuba, Racheli. Pozostałych dziesięciu braci było synami drugiej żony oraz niewolnic. Wiedzieli, że ojciec nie przeżyłby utraty kolejnego dziecka.





Choć oskarżenia Józefa były niesłuszne, bracia coraz bardziej czuli się winni. W prowadzonej między sobą rozmowie, podsłuchanej przez Józefa, przyznali, że obecne trudności muszą być karą Boga za popełnioną przed laty zbrodnię. Ręcząc życiem własnych dzieci, przekonali Jakuba, by pozwolił Beniaminowi na podróż do Egiptu. Kiedy tam przybyli, Józef poddał ich jeszcze kilku próbom, aby zbadać przywiązanie synów Jakuba do najmłodszego brata i ocenić, jak bardzo się zmienili. Spotkania z braćmi bardzo wiele go kosztowały. Co chwilę natrafiamy w tej opowieści na wzmiankę o tym, że płakał w ukryciu. W końcu wyznał, że jest ich bratem Józefem, którego sprzedali. Słowa te poraziły braci. Zdawali sobie doskonale sprawę, że stoją całkiem bezbronni przed człowiekiem, którego ongiś okrutnie skrzywdzili i który teraz może nie mniej okrutnie zemścić się na nich. Tymczasem ten pokrzywdzony pocieszał ich i uspokajał: dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (...). Zatem nie wyście mnie tu posłali, ale sam Bóg, który też mnie uczynił doradcą faraona, panem całego jego domu i zarządcą całego Egiptu (Rdz 45, 5b.8).

Dlaczego ich nie zabił?

Tę interpretację historii Józefa autorzy i redaktorzy biblijni pogłębiają w ostatnich zdaniach Księgi Rodzaju. Po śmierci i pogrzebie Jakuba synowie zmarłego raz jeszcze wpadli w panikę. Przekonani, że zostali przez Józefa oszczędzeni tylko ze względu na ojca, obawiali się, że teraz dokona się na nich zemsta! Poszli ze strachem do Józefa i padli przed nim na twarz, oświadczając: Jesteśmy twoimi niewolnikami. Józef odpowiedział im wtedy: Nie bójcie się! Nie róbcie ze mnie Boga. Wy niegdyś knuliście zło przeciw mnie. Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżył wielki naród (por. Rdz 50, 15-20).

Często pytamy, dlaczego jest tyle zła, tyle krzywdy na świecie. Dlaczego Bóg – jeśli jest dobry i wszechmocny – na to wszystko pozwala? Podobne pytanie mógł sobie zadawać i młody Józef, sprzedany przez własnych braci do niewoli. Musiało upłynąć wiele lat i sporo musiał jeszcze przeżyć, zanim zrozumiał prawdę, którą dzieli się pod koniec życia ze swymi braćmi i z nami. Ileż ludzi umarłoby z głodu, gdyby nie trafi ł do Egiptu! Sam Bóg przygotowywał go do tego zadania, prowadząc przez różne doświadczenia. Bracia przerazili się, kiedy im powiedział, kim jest naprawdę. I mieli rację. Bo w naszym świecie często na gwałt reaguje się gwałtem. Dlaczego zatem nie ukarał ich tak okrutnie, jak został przez nich skrzywdzony? Dlatego, że wiedział już, iż tam, gdzie Bóg chce przemienić zło w dobro, potrzebny jest Mu świadomy udział człowieka. Józef zrobił to, co dla wielu z nas jest zbyt trudne: w doznanej krzywdzie odnalazł zalążek dobra, który zaczął rozwijać. Tego samego uczy św. Paweł, kiedy w Liście do Rzymian pisze: Nie daj się zwyciężać złu, ale zwyciężaj zło dobrem (Rz 12, 21). Dajemy się zwyciężać złu wtedy, kiedy je mnożymy, odpowiadając złem na zło, które nas spotyka. Pokonujemy je natomiast, reagując dobrem. Często jest to bardzo trudne. Nie bez powodu przecież Józef tak często płacze.

***


Prof. Anna Świderkówna - filolog klasyczny, papirolog (badacz starożytnych tekstów na papirusie, pergaminie), historyk kultury świata hellenistycznego, ostatnio zajmująca się przede wszystkim Biblią.

Szerzej o postaci Józefa: Anna Świderkówna: "Rozmowy o Biblii. Opowieści i przypowieści." PWN Warszawa 2006, s. 15–41.