Czarny kot w ciemnym pokoju - czyli nasze ucieczki od problemów

Beata Kolek

publikacja 23.04.2009 20:53

Uciekać można we wszystko: w pracę, seks, życie towarzyskie, sen, alkohol, fantazje, w religię też. W każdej sytuacji psychika może stosować jakiś przebiegły mechanizm ratujący przez poczuciem porażki, przykrości, a przede wszystkim chroniący przed przykrą prawdą. List, 4/2009

Czarny kot w ciemnym pokoju - czyli nasze ucieczki od problemów



W jednym z podręczników do psychologii można znaleźć taką oto anegdotę. Pewnego razu student zapytał wykładowcę: „Panie Profesorze, czym jest nauka?". Po chwili namysłu profesor odpowiedział: „Nauka jest szukaniem czarnego kota w ciemnym pokoju".

„A czym jest filozofia?" - kontynuował student. „Jest szukaniem czarnego kota w ciemnym pokoju, w którym żadnego czarnego kota nie ma". „Czym w takim razie jest psychoanaliza?". „Psychoanaliza - odrzekł profesor po chwili zastanowienia - psychoanaliza jest szukaniem czarnego kota w ciemnym pokoju, w którym żadnego czarnego kota nie ma, czasem jednak można jakiegoś znaleźć"

mechanizmy obronne

To, co psychoanaliza może zrobić dla teorii osobowości - komentuje autor anegdoty - to wskazać, po pierwsze, że w naszej psychice zachodzą procesy, z których nie zdajemy sobie sprawy, a po drugie, że mimo to możemy próbować je poznać. Jednym z osiągnięć psychoanalizy było wprowadzenie do psychologii pojęcia mechanizmów obronnych.

Ogólnie mówiąc, są to psychiczne sposoby radzenia sobie z lękiem, który pojawia się w konfrontacji z jakimś trudnym wydarzeniem. Są to procesy nieświadome, które jednak przy odrobinie dobrej chęci, a czasem z pomocą drugiej osoby, można próbować zdemaskować. Psychologowie opisali kilkanaście takich zachowań, do najważniejszych należą m.in.: racjonalizacja, wyparcie, sublimacja, zaprzeczenie, reakcja upozorowana, projekcja i regresja.

Racjonalizacja to szukanie usprawiedliwiania i sensowności jakiegoś nieakceptowanego zachowania czy niepowodzenia. Akademickim przykładem jest bohater bajki Ezopa pt. „Lisek i winogrona". Lisek z powodu swoich krótkich nóżek w żaden sposób nie mógł dosięgnąć kuszących, dorodnych kiści winogron.

Zamiast jakoś poradzić sobie z problemem, doszedł do wniosku, że winogrona są na pewno kwaśne i lepiej ich nie próbować. Odszedł więc z pogardliwą miną co prawda bez winogron, ale z poczuciem, że postąpił właściwie. Racjonalizacja ukryta jest w myśleniu „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Skradziono mi samochód, ale przecież dzięki temu będę musiał więcej chodzić na piechotę, a spacer to zdrowie. Okazuje się, że w takiej sytuacji - zupełnie niesłusznie - zaczynamy widzieć same korzyści.

Wyparcie to usunięcie z pola świadomości i pamięci wydarzeń czy wspomnień, które są nieprzyjemne, niewygodne i budzą lęk. Przykładem jest reakcja studenta, który zapomina o terminie trudnego egzaminu, albo głośne ostatnio „zadziwiające" przypadki wypierania przez byłych tajnych współpracowników SB tego, co robili, nawet w obliczu potwierdzających to dokumentów. Mogą oni nie pamiętać swojej przeszłości nie dlatego, że dana sytuacja nie miała miejsca albo że kłamią, ale dlatego, że ich psychika skutecznie poradziła sobie z niewygodnymi treściami, spychając je w podświadomość.

Sublimacja to przeniesienie popędu, potrzeb, motywów z celu, którego nie można osiągnąć zgodnie z przyjętymi zasadami, na cel akceptowany społecznie. Jeżeli ktoś lubi widok krwi, to całkiem możliwe, że będzie szukał zajęcia, które zaspokoi jego pragnienia, np. zostanie chirurgiem.






Często mówi się o sublimacji popędu seksualnego, czyli wykonywaniu różnych czynności, które mają zastąpić seksualne spełnienie, może to być np. jeżdżenie szybkimi samochodami czy ekstremalna wspinaczka. Skrajne poglądy na ten temat miał Freud, który głosił, że efektem sublimacji popędu seksualnego jest cały dorobek kultury.

Zaprzeczenie to udawanie, że sytuacja zagrażająca tak naprawdę nie ma miejsca. Przykładem takiego zachowania jest wmawianie sobie, że mimo palenia papierosów na pewno nie zachoruję na raka płuc. O zaprzeczeniu mówi się często, charakteryzując zachowanie osób śmiertelnie chorych czy żałobników. I jedni, i drudzy zdają się nie przyjmować do wiadomości nieuchronności śmierci. Pacjenci terminalni często zaprzeczają swojej chorobie, chcą żyć tak, jakby nic się nie działo.

Reakcja upozorowana to wyrażanie uczuć i emocji przeciwnych do przeżywanych w danym momencie, po to by prawdziwe zostały wyparte. Działanie tego mechanizmu uwidacznia się np. w sytuacji, gdy wylewnie gratulujemy komuś sukcesu, którego tak naprawdę mu zazdrościmy.

Projekcja to przypisywanie komuś wad, które widzimy w sobie, własnych poglądów lub zachowań, najczęściej negatywnych. Matka krzyczy na syna, bo wydaje się jej, że jest agresywny, a tak naprawdę sama jest agresywna. Słabość, którą odkrywa w sobie nieświadomie, przypisuje dziecku.

Regresja to powrót, zazwyczaj na skutek stresu, do zachowania charakterystycznego dla wcześniejszego okresu rozwojowego, np. student może reagować płaczem na niepowodzenia, wdawać się w bójki, zachowywać infantylnie, posługiwać się słownictwem typowym dla małych dzieci.

Uciekać można właściwie od wszystkiego i na wszystkie sposoby. Pierwszy mówił o tym właśnie Zygmunt Freud. Najpierw scharakteryzował jedynie mechanizm wypierania, potem wskazał inne reakcje. Klasyczna psychoanaliza uznaje, że nie istnieją sytuacje, w których mechanizmy obronne by nie działały. W takim ujęciu są one nieodłączną zasadą rozwoju i funkcjonowania osobowości.

Po śmierci Freuda gromadzeniem opracowanych przez niego koncepcji zajęła się jego córka Anna. Wyróżniła ona trzynaście mechanizmów obronnych - współczesne podręczniki do psychoanalizy wspominają już o trzydziestu. Mówi się m.in. o mechanizmach narcystycznych (np. zaprzeczenie, projekcja, sublimacja), niedojrzałych (np. blokowanie, zachowania pasywno-agresyw-ne, regresja), neurotycznych (np. racjonalizacja, reakcja upozorowana, wyparcie), i co ciekawe - dojrzałych (np. altruizm, antycypacja, humor, sublimacja, tłumienie).

Mechanizmów obronnych nie należy uważać jedynie za szkodliwe. Pełnią również pozytywne funkcje, jak np. łagodzenie bólu, obniżenie lęku czy uzyskanie stabilności emocjonalnej.

spisek słabych

Poszukiwacze ukrytych przyczyn ludzkiego zachowania nie oszczędzili duchowego wymiaru życia człowieka. Zaciekli krytycy religii, tzw. mistrzowie podejrzeń, widzieli w niej idealną okazję do wszelkiego rodzaju ucieczek. Freud np. nazywał religię „nerwicą ludzkości", sądził, że jest iluzją świadomości, pragnieniem, by istniał ktoś, kto panuje nad rzeczywistością i daje poczucie sensu






Religijność - jego zdaniem - wywodzi się z dziecięcej potrzeby posiadania silnego ojca, który broni przed niebezpieczeństwami. Potrzeba ta nie zanika z biegiem lat. W dorosłym życiu, w okrutnym świecie człowiek próbuje zanegować swoją beznadziejność przez regresję - cofanie się do wspomnienia o silnym opiekunie. Tak „powstaje" Bóg.

Nie tylko psychologia oskarżała religię o niszczenie człowieka. Swoje trzy grosze dorzuciły również nauka i filozofia, a zwłaszcza ateistyczne poglądy XIX i XX w. Klasyk krytyki religii, Ludwig Feuerbach, utrzymywał, że to człowiek stworzył Boga na swój obraz i podobieństwo - nie odwrotnie. Religia jest wyrażeniem ludzkich pragnień: chcemy być dobrzy, a więc stworzyliśmy Boga, który jest dobry; pragniemy nieśmiertelności, więc stworzyliśmy nieśmiertelny Absolut.

Człowiek zawsze czcił w swoich bogach wartości i cechy ludzkie, które uważał za najszlachetniejsze, Feuerbach chciał, by miłość do abstrakcyjnego Boga zastąpić miłością do człowieka. Być może dlatego jedni widzą w nim zagorzałego ateistę, inni -jednego z wielkich humanistów.

Fryderyk Nietzsche natomiast określał chrześcijaństwo mianem „spisku słabszych przeciw silnym". Widział w nim obronę nieporadnych ludzi. Nie mogąc odnaleźć się w świecie, w którym rządzi prawo silniejszego, wymyślili własne, chroniące ich reguły - moralność.

„Chrześcijaństwo stanęło po stronie wszystkiego, co słabe, niskie, nieudane, stworzyło ideał ze sprzeciwiania się samozachowawczym instynktom silnego życia (…). Zwie się chrześcijaństwo religią litości"2. Jednym z bardziej znanych określeń religii są słowa wypowiedziane przez Karola Marksa: „Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu".

Powyższe sądy krytyczne opierają się zasadniczo na jednej tezie - religia zafałszowuje rzeczywistość i przez to jest sposobem na ucieczkę od świata. To jednak tylko jedna strona medalu. Filozoficzna krytyka religii i psychologiczne koncepcje ukazujące jej niszczący wpływ na psychikę człowieka przeplatają się z teoriami głoszącymi, że religijność sprzyja rozwojowi i pozwala osiągnąć prawdziwą dojrzałość. Zarówno jedne, jak i drugie znajdują poparcie w badaniach empirycznych, ani jednych, ani drugich nie można naukowo udowodnić i uznać za jedyne prawdziwe.

może nie ma kota?

Z przytoczonymi poglądami nie trzeba się zgadzać, można twierdzić, że psychologia i filozofia szukają dziury w całym, ale nie sposób im całkowicie zaprzeczyć. Pokazują one bowiem jakąś prawdę o człowieku, mogą być lampką sygnalizującą problem, ostrzeżeniem przed hipokryzją i oszukiwaniem siebie.

Uciekać bowiem można we wszystko: w pracę, seks, życie towarzyskie, sen, alkohol, fantazje, w religię też. W każdej sytuacji psychika może stosować jakiś przebiegły mechanizm ratujący przez poczuciem porażki, przykrości, a przede wszystkim chroniący przed przykrą prawdą. Warto mieć tego świadomość. Z drugiej jednak strony nie trzeba być „mistrzem podejrzeń" wobec siebie i nie trzeba w każdym działaniu doszukiwać się patologii, bo być może po omacku, w ciemnym pokoju będziemy bezskutecznie szukać kota, którego tam w ogóle nie ma.