Katolicy w Rosji

Rozmowa z Wiktorem Chrullem, redaktorem naczelnym moskiewskiego tygodnika katolickiego „Światło Ewangelii”

publikacja 11.07.2007 12:18

Kiedy byłem w Watykanie, jeden z biskupów podszedł do mnie i powiedział, że ustanowienie diecezji katolickich w Rosji było wielkim błędem Jana Pawła II. Odpowiedziałem: Ekscelencjo, czy my nie mamy prawa żyć normalnie? Idziemy, 8 lipca 2007

Katolicy w Rosji




W rosyjskich mediach nierzadka jest chyba tęsknota za czasami komunizmu? Jak można to wyjaśnić?

Tęsknota za dawnymi czasami to skutek sytuacji, w jakiej znalazło się społeczeństwo. Według najnowszych badań ponad połowa ludności w Rosji żyje na granicy ubóstwa. Zarobki i emerytury nie wystarczają, by zapewnić to, co konieczne do życia. A co dopiero opłacić szkołę czy uniwersytet! Aby jakoś żyć, trzeba zatrudniać się w trzech miejscach. Rodzice wychodzą do pracy, kiedy dzieci jeszcze śpią i wracają, kiedy już śpią. Ludzie mają poczucie, że ktoś przymusił ich do pracy prawie przez całą dobę. Mówią: „Mnie nie obchodzi ta wolność, która przyszła. Chcę tylko spokojnie żyć i pracować. Nie chcę być biznesmenem, nie chcę wyjeżdżać za granicę”.

W Rosji nie mieliśmy związku zawodowego ani partii na kształt polskiej „Solidarności”. Kiedy u nas wybuchła pierestrojka i przyszła wolność, nie byliśmy na nią przygotowani. Wszystko było własnością państwa, a w ciągu kilku lat stało się własnością nielicznej grupy stanowiącej około 0,1 proc. społeczeństwa. To trudne przemiany.

Dla nas, katolików, sytuacja w Rosji przed przemianami była lepsza od strony materialnej, ale gorsza od strony wolności religijnej. W całej Rosji były wtedy tylko dwa kościoły katolickie. By wziąć ślub czy ochrzcić dziecko, wielu jechało do Wilna czy do Polski. Ten, dla kogo Bóg i wiara są najwyższymi wartościami, nie powie dzisiaj, że chce powrotu tamtych czasów.

Katolicy w Rosji są mniejszością. Czy nie są dyskryminowani?

Nie słyszałem o prześladowaniach katolików z powodu wiary. Jest nas około 600 tys. Stanowimy ok. 0,5 proc. ludności kraju. Wprawdzie, kiedy zbliżają się wybory parlamentarne do Dumy, politycy nie interesują się nami, bo jako wyborcy jesteśmy małą grupą. Interesują ich raczej prawosławni oraz muzułmanie, którzy stanowią społeczności kilkudziesięciomilionowe. Są jednak w parlamencie i rządzie takie osoby, które choć nie są katolikami, to patrzą na nas z życzliwością.





Ciekawa rzecz, że szczególną sympatię odczuwamy ze strony mediów. Dziennikarze dzwonią, pytając, co u nas będzie się działo. Na przykład uroczystość Bożego Ciała przenosimy na niedzielę. I mimo, że jest to dzień wolny od pracy, nie ma najmniejszego problemu, żeby zgromadzić na tej uroczystości dziennikarzy. Piszę tylko w informacji dla mediów: „Katolicy wychodzą na ulice Moskwy”. W telewizji można obejrzeć migawki z naszej procesji.

Wiosną, kiedy u nas obchodzimy Dzień Środków Społecznego Przekazu, organizujemy corocznie konferencję, która cieszy się dużym powodzeniem wśród dziennikarzy. Żeby na takie spotkanie przygotowane przez prawosławnych przyszli dziennikarze, musiałby się na nim zapowiedzieć sam patriarcha. U nas wystarczy, że będzie na nim obecny zwykły ksiądz. Oczywiście, zapraszamy też biskupa. Zawsze jest oblegany przez dziennikarzy.

Katolicy to w Rosji mniejszość, ale stoi za nami największy w świecie Kościół. Zachęcam księży i biskupów, by byli otwarci na kontakty z mediami. Niestety, ze strony naszych kapłanów za mała jest otwartość na media. Dzwonią do mnie często z telewizji NTW, prosząc o rozmówców do programu na żywo. Okazuje się, że nie ma komu pójść do studia. O potrzebie kontaktu z mediami mówię na zajęciach, które prowadzę dla kleryków w seminarium. Tłumaczę im, że mając dobre relacje z gazetą lokalną, radiem, telewizją łatwiej dotrzemy do katolików. Wielu katolików dawniej ochrzczonych nie wie, gdzie jest najbliższy kościół. Słyszałem, że z tego powodu wnuczek pochował na cmentarzu babcię bez katolickiego pogrzebu. Dopiero kiedy dowiedział się, że niedaleko jest kapłan, po pogrzebie zawiózł go na cmentarz, żeby się pomodlił.

Z czego wynika niechęć do mediów? Może kapłani z zagranicy nie chcą się afiszować, aby nie ryzykować wydalenia z Rosji?

Rzeczywiście, 90 proc. pracujących u nas księży przyjechało z zagranicy. Wiem, że księdzu nie jest łatwo dostać wizę na roczny pobyt. W 2002 r., kiedy Stolica Apostolska ustanowiła diecezje katolickie w Rosji, były z tego powodu problemy z władzami państwowymi. Wydalono z Rosji wielu polskich księży. Teraz nie dochodzi do takich sytuacji. Inna sprawa to księża z Rosji, którzy formowali się w tajnych seminariach. Oni z kolei często przyjmują postawy konspiracyjne. Uważają, że im mniej się o nich mówi i pisze, tym lepiej. Niechętnie rozmawiają nawet przez telefon.





Prawosławni ciągle oskarżają katolików o prozelityzm. Czy to rzeczywisty problem, czy tylko zastępczy?

Jak powiedział kiedyś kardynał Kasper, litania oskarżeń jest nieskończenie długa. „Prozelityzm i terytorium kanoniczne kościoła prawosławnego” – jesteśmy już na tyle przyzwyczajeni do takich haseł, że kiedy przez miesiąc ze strony patriarchy jest cisza, czujemy się zaniepokojeni.

Trzeba przypomnieć, że według encyklopedii prozelityzm to pozyskiwanie wyznawców przekupstwem. Nigdy tak się nie zachowywaliśmy. Zarzucano nam prozelityzm, kiedy młodzież wyjeżdżała do Polski na oazy albo w 1991 r. pojechała do Częstochowy na Światowy Dzień Młodzieży z Janem Pawłem II. Miała wtedy refundowane koszty podróży. Kościół katolicki nazywany bywa przez prawosławnych księży „Kościołem cudzoziemców” czy „Kościołem Rosjan, którzy patrzą na zagranicę”. Przeciwko temu bardzo ostro protestujemy. Jesteśmy obywatelami tego kraju, lojalnymi wobec państwa, płacącymi podatki.

Ale stosunki z prawosławnymi bardzo się poprawiły. Coraz częściej współpracujemy, coraz więcej reprezentantów z Kościoła prawosławnego przychodzi na różnego rodzaju organizowane przez nas konferencje i spotkania. Na jednym z nich arcybiskup prawosławny powiedział, że przed Cerkwią i Kościołem katolickim jest szerokie pole do współpracy w prowadzeniu dzieł miłosierdzia. Bardzo wysoko w hierarchii Kościoła prawosławnego pojawiają się głosy, że jesteśmy wręcz skazani na współpracę by przeciwstawić się sekularyzacji.

Na Zachodzie ciągle jednak mówi się napięciu we wzajemnych relacjach katolicko-prawosławnych w Rosji.

Z przykrością stwierdzam, że nie odczuwamy solidarności ze strony katolików z Zachodu. Dziennikarze zachodni utwierdzają w świecie błędne opinie o katolikach w Rosji. Przedstawiciele mediów z Włoch, Francji, Hiszpanii i Niemiec kontaktują się tylko ze stroną prawosławną. Relacjonują to, co tam usłyszą: oskarżenia o prozelityzm, o to że zajęliśmy ich tereny. Dziennikarz, jeśli jest rzetelny, powinien te zarzuty sprawdzić. Niestety, nawet w katolickim „La Croix” albo „Familia Christiana” czytam potem długie wywiady z samym tylko z patriarchą prawosławnym, bez uwzględnienia głosu katolików.





Pamiętam, kiedy byłem w Watykanie, jeden z biskupów podszedł do mnie i powiedział, że ustanowienie diecezji katolickich w Rosji było wielkim błędem Jana Pawła II. Odpowiedziałem: „Ekscelencjo, czy my nie mamy prawa żyć normalnie, jak katolicy u was?”. Inny biskup podziwiał nas, że dochowaliśmy wiary, przetrzymaliśmy prześladowania, choć mordowano księży. Ale, jak stwierdził, dla dialogu ekumenicznego korzystniej byłoby, gdybyśmy w Rosji nie istnieli. Albo kolejny przykład: W ubiegłym roku z patriarchą Aleksym w Rosji spotkał się kardynał Tettamazi z Mediolanu. I co? Przepraszał za prozelityzm uprawiany rzekomo przez rosyjskich katolików!

Takie zdania bardzo utrudniają nam życie. Sami o wiele szybciej byśmy się porozumieli, gdyby nam nie przeszkadzano z Zachodu. „Tylko nas nie sprzedajcie” – powtarzamy za kardynałem Stefanem Wyszyńskim słowa, które wypowiedział do delegacji z Watykanu, która przyjechała na rozmowy rządem PRL, bez wcześniejszego porozumienia z miejscowym Kościołem w Polsce.

Jak można dzisiaj pomóc katolikom w Rosji?

Kiedyś wszystkim nam postawione będzie nam pytanie: co zrobiliśmy dla ratowania dusz w Rosji. Marzy mi się, by w Rosji był katolicki portal internetowy jak w Polsce np. Opoka czy Mateusz. Chciałbym, by uruchomiona była infolinia, gdzie każdy mógłby zadzwonić i zadać nurtujące go pytanie dotyczące wiary. Planuję wydać książkę obalającą mity o katolicyzmie. Nas to wszystko potrzeba wsparcia duchowego i materialnego.

Nie chcę jednak stawiać jakichkolwiek oczekiwań przed Polakami. I tak od was otrzymujemy wiele. Chciałbym podziękować za kapłanów przyjeżdżających do nas na misje. Większość pochodzi z Polski. W Rosji zarzuca się czasem Stolicy Apostolskiej, że przysyła Polaków do pracy. A przecież to ordynariusze diecezji delegują księży na misje. Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz jeździ również do seminariów na Zachodzie i prosi o kapłanów. Ale z innych krajów księża nie chcą do nas przyjeżdżać.
Tym bardziej czuję się w wielkim obowiązku nisko się ukłonić i podziękować Kościołowi w Polsce. Wszystkim, którzy ofiarują swoje życie dla katolików w Rosji.

A jeśli usłyszelibyście kiedyś oskarżenia pod waszym adresem – proszę, nie wierzcie w nie!