Potrzebna tylko dobra pogoda

Alicja Wysocka

publikacja 11.07.2007 12:24

Na koloniach czasem ujawniają się z całą ostrością problemy, z którymi dziecko boryka się na co dzień, dlatego wychowawcy także podczas wypoczynku realizują projekt terapeutyczny. To przedłużenie pracy w świetlicach, gdzie przez cały rok realizowane są programy profilaktyczne. Idziemy, 8 lipca 2007

Potrzebna tylko dobra pogoda




Mama Kingi ukradkiem wyciera łzę. Denerwuje się, bo córka pierwszy raz wyjeżdża na kolonie. Najbardziej martwi się, czy Kinga znajdzie koleżankę. Ale uspokaja ją widok dziewczynki siedzącej w autobusie obok córki: – Wygląda na grzeczną, miłą, prawda? – szuka u mnie potwierdzenia.

Kinga jest jedną z czterdziestki dzieci, które w pierwszą wakacyjną środę pojechały z Caritas Warszawsko-Praską na kolonie do Murzasichla k. Zakopanego. W tym roku z Caritas wyjedzie ponad trzy tysiące dzieci. Pojadą w góry i nad morze, do Murzasichla, Kosarzysk, Muszyny, Piwnicznej, Gdyni, Ustki, Darłowa i Duninowa.

– Same najładniejsze okolice – uśmiecha się dyrektor Caritas ks. Krzysztof Ukleja. – No i nie zapominajmy o naszych wspaniałych diecezjalnych Urlach – podkreśla.

Na wakacje do Polski przyjedzie też grupa 150 dzieci z Białorusi. To zaproszenie stało się tradycją, której Caritas Warszawsko-Praska jest wierna od wielu lat. Mosty przyjaźni między dziećmi i dorosłymi są coraz trwalsze. Dla księdza Uklei to dowód otwartości na potrzeby innych, bez której nie ma powszechnego wymiaru Kościoła. Nie można koncentrować się tylko na „naszej polskiej biedzie”.

Koszt wyjazdu jednego dziecka zamyka się w kwocie 650-700 zł, ale rodzice rzadko płacą całą sumę. Na ogół pokrywają tylko część kosztów, czasem nie płacą w ogóle. Jadą wszyscy chętni, a nie tylko ci, którzy chodzą do świetlic Caritas. Niektórzy są kierowani przez Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej, inni przez parafie. Ks. Ukleja podkreśla jednak rolę całorocznej pracy z dziećmi. – Chodzi o jakość oddziaływania i o owoce, które daje połączenie pracy w roku szkolnym i podczas wakacji. Oczywiście pobyt na koloniach jest dobrą okazją, żeby zaprosić dzieci spoza kręgu naszego wychowania do naszych ośrodków czynnych cały rok.






Paulina Rozynek, która na co dzień pracuje w takim ośrodku, to jest w Centrum Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. św. Brata Alberta przy ul. Garwolińskiej na Pradze, a w Murzasichlu pełnić będzie funkcję kierowniczki kolonii, mówi: – Kolonie są po to, żeby dać dobry wypoczynek, radość, ale też bliższy kontakt z naturą i z Panem Bogiem, zbudować relację z rówieśnikami, z grupą. Nowe przyjaźnie są dla dzieci bardzo ważne, przez cały rok je kontynuują, dopytując się na przykład o to, czy poznane na wakacjach koleżanki i koledzy przyjadą na dyskoteki, czy będą na wspólnych wycieczkach. Na koloniach ważna jest też sfera religijna, bo nie ukrywamy, że przekazujemy pewne wartości, żeby dzieci umiały do nich wracać przez wiele lat. Każdego dnia jest wspólna modlitwa, podsumowanie dnia z podziękowaniem Panu Bogu, a także prośby na następny dzień. Ale kolonie to nie rekolekcje. Powiedziałabym, że to aktywny odpoczynek z Panem Bogiem – podsumowuje pani kierowniczka.

Czasem na kolonie jeździ też ks. Krzysztof, choć już nie w charakterze wychowawcy, lecz wizytatora. – Sprawdzam standard ośrodków – mówi. – Na ogół są to budynki szkolne z certyfikatem na organizowanie kolonii, czasem prywatne domy i pensjonaty, a nawet – jak w Muszynie – ośrodki wczasowe. Pod namiotami kolonii nie organizujemy.

Szef Caritas chwali też wychowawców: – To nie są łatwe wyjazdy. Dzisiaj praca z dzieci i młodzieżą w ogóle nie jest łatwa. Niektórzy chcieliby za dużo wolności. Kolonie organizowane są przede wszystkim dla dzieci ze szkół podstawowych, tylko niektóre turnusy są dla gimnazjalistów, ale wtedy kadra musi być szczególnie dobrana.





Świetlica dobra na wszystko


Na wakacje z Caritas jadą też dzieci ze świetlicy z Mińska Mazowieckiego. Agnieszka Orłowska, socjoterapeutka, właśnie odprowadza „swoje” trzy dziewczynki do autobusu do Murzasichla. – Czasem muszę trochę wejść w rolę mamy, jak widać – wyjaśnia. Jej trójka jedzie w góry, a czwórka gimnazjalistek już niedługo pojedzie do Gdyni ze swoją świetlicową wychowawczynią, która została kierownikiem kolonii. Pani Agnieszka nie ukrywa, że na kolonie jeżdżą przede wszystkim dzieci z tzw. trudnych rodzin, bo „nie da się ukryć, że Caritas kieruje swoją pomoc do osób naprawdę jej potrzebujących”. Często są to rodziny potrzebujące pomocy psychologicznej, z dziećmi zaniedbanymi wychowawczo, choć oczywiście nie wszystkie są takie – mocno zaznacza pani Agnieszka – czasem jest tylko niedostatek materialny. Wychowankowie pochodzą z różnych środowisk, czasem trzeba tylko wyrwać ich z praskich podwórek, pokazać góry i morze.

Ale na koloniach czasem ujawniają się z całą ostrością problemy, z którymi dziecko boryka się na co dzień, dlatego wychowawcy także podczas wypoczynku realizują projekt terapeutyczny. To przedłużenie pracy w świetlicach, gdzie przez cały rok realizowane są programy profilaktyczne. Chodzi o ochronę przed narkotykami, papierosami, alkoholem. Programy socjoterapeutyczne mają też wzmocnić poczucie własnej wartości, nauczyć mówienia o emocjach, budować potencjał własnej osobowości, ale też edukować zdrowotnie i uczyć bezpiecznych zachowań. Świetlica jest takim miejscem, gdzie mogą przyjść po szkole, poczuć się bezpiecznie i zjeść ciepły posiłek. W czasie wakacji takim miejscem są kolonie.

– Na ogół dzieci tęsknią do domów, choć jest to trochę inny rodzaj tęsknoty niż tylko za mamą, tatą i rodzeństwem. Raczej martwią się o to, co się dzieje w rodzinie. Na szczęście większości problemów, takich jak na przykład braki w garderobie, można szybko zaradzić. Bo najważniejsze jest to, żeby dzieci były zadowolone, żeby były uśmiechnięte, żeby przez te dwa tygodnie zapomniały o problemach i żeby wakacje były wakacjami – mówi pani Agnieszka.





Ona sama w wakacje zostaje w Mińsku, na dyżurach w… świetlicy. W tym roku po raz pierwszy placówka będzie otwarta w lipcu i sierpniu 5 razy w tygodniu przez 4 godziny. Prosili o to rodzice, a władze miasta wsparły pomysł. Mińsk jest małym miastem i nie ma wielu rozrywek, dlatego zajęcia będą odbywały się głównie na miejscu: będzie sporo malowania, teatrzyków, konkursów, czyli to co dzieci lubią najbardziej. A jak pogoda pozwoli – śmieje się pani Agnieszka – to będą zabawy na podwórku, żeby wszyscy mogli się wyszaleć.


Letnie muzykowanie z Caritas


Akcję wakacyjną prowadzi też Caritas Archidiecezji Warszawskiej. – W tym roku na wakacje wyjedzie ok. 1300 dzieci, w tym 180 ze świetlic. Będzie się nimi opiekować 120 wychowawców – informuje Aniela Kamińska, koordynująca akcję. Tradycyjnie koloniści pojadą nad Bug, do Broku, a także w góry, do Orawki i nad morze, do Stegny. Od kilku lat Caritas archidiecezji organizuje kolonie tematyczne w Lidzbarku: dla dzieci uzdolnionych muzycznie. Organizuje je ognisko muzyczne w Piasecznie, prowadzone przez Caritas, ale mogą pojechać wszyscy chętni. W tym roku wyjedzie 70 dzieci. Warunkiem jest posiadanie własnego instrumentu i wcześniejsza nauka gry. Dzieci mają zapewnioną opiekę i pomoc profesjonalistów – nauczycieli muzyki. Będą uczyć się także tańca i uczestniczyć w warsztatach teatralnych. Na koniec kolonii zamienią się w małą orkiestrę i dadzą koncert.

Wakacyjna akcja Caritas została solidnie przygotowana, potrzebna jest tylko dobra pogoda.