Szatańska muzyka: raport

Katarzyna Migdoł-Rogóż

publikacja 07.11.2007 15:38

Zawsze marzyłem o tym, żeby wydać taki raport. Ma on udowodnić jedno: że muzyka satanistyczna jest w Polsce, w co nikt w to nie wierzy – mówi Ryszard Nowak. Tak naprawdę jednak jego raportu nie można znaleźć nigdzie. Żaden biskup, żaden ekspert czy naukowiec nie mieli szans go ocenić. Idziemy, 4 listopada 2007

Szatańska muzyka: raport



Po pierwsze – nie szkodzić!


Kilka lat temu słuchałam satanistycznej muzyki bez przerwy – pisze na swoim blogu dwudziestoletnia Dorota. – Zanim w to weszłam, nikt nie mówił mi, jakie straszne to przynosi skutki i że w ogóle jakieś może przynieść. Czy kołem ratunkowym dla młodych ludzi, takich jak Dorota, może stać się wydany niedawno raport o zespołach muzycznych propagujących satanizm?

Dorota chciała być zauważana przez rówieśników. Szukała siebie i myślała, że wreszcie znalazła receptę na szczęśliwe życie. Codziennie słuchała piosenek, których autorzy oddawali swe życie szatanowi. Dlaczego by nie spróbować – pomyślała. Chodziła często po cmentarzu i malowała nagrobne posągi. Cały ten klimat był zły, ale bardzo ją fascynował. – Czułam, że zaczęłam należeć do innego świata, do świata ludzi, którzy nie boją się popuszczać hamulca moralności. Sprawiało mi to wiele zabawy. Wróżyłam i czułam się jak ktoś wyjątkowy, otaczając się nowymi znajomymi, którzy akceptowali mnie i darzyli uznaniem. Co piątek chodziło się pić z ludźmi o podobnych poglądach i tak miało trwać zawsze – pisze dziewczyna. Ale to nigdy nie dawało zaspokojenia, a i znajomi z czasem zaczęli zawodzić. Nastolatka nie czuła się bezpiecznie. Miała mnóstwo kompleksów, depresji i lęków, o których nie umiała rozmawiać nawet z bliskimi. – Poznałam nowe zespoły grające psychodeliczne kawałki i wtedy nagle zaczęłam mieć napady panicznego lęku. Przychodziła do mnie uporczywa, krzycząca myśl, że jestem chora na nieuleczalną chorobę i na pewno niedługo umrę! Nie mogłam opanować tych myśli. Było tak, jakby ktoś wgrał mi program i nagle okazało się, że mam wirusa! – tłumaczy Dorota. Marzenia o lepszym i szczęśliwym życiu pękły jak bańka mydlana, a cała historia zakończyła się u egzorcysty.

Jak bardzo muzyka rockowa, metalowa ze wszystkimi jej odmianami wpływa na ludzi? Czy wszystkich jej słuchaczy można wsadzić do jednego worka i nazwać satanistami? Czy chrześcijanie mogą słuchać takiej muzyki? Dla większości zapewne taki dylemat w ogóle nie istnieje. Jest jednak spora grupa miłośników metalowych brzmień, która codziennie rano staje przed podobnymi problemami.


Czarna lista


– Muzyka satanistyczna na pewno ma wpływ na człowieka – wyjaśnia ks. Jarosław Międzybrodzki, jeden z egzorcystów w archidiecezji katowickiej, a jednocześnie prezes zarządu i redaktor naczelny Radia eM. – Jest otwarciem na szatana, ale nie można w stu procentach powiedzieć, że jest jedyną przyczyną, która spowoduje opętanie. Miałem taki przypadek, że chłopak przez taką muzykę zaczął czytać biblię szatana oraz odprawiać pewne akty. W ten sposób doprowadził się do zniewolenia – dodaje kapłan.





Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami wydał raport „Czarna lista zespołów muzycznych propagujących satanizm”, który zawiera opis 15 polskich i 27 zagranicznych zespołów nawiązujących w swej muzyce i tekstach do satanizmu. Jego autorami są członkowie Komitetu pod kierownictwem Ryszarda Nowaka. Oprócz czarnej listy zespołów podano spis grup satanistycznych, które występowały w Polsce w latach 1986–2007. Za najbardziej propagujące satanizm Nowak uznał istniejącą od ponad 20 lat grupę KAT z Katowic oraz Vader i Behemoth, jak również amerykański Decide i Morbid Angel. Raport zawiera także wykaz wszystkich najważniejszych muzycznych imprez satanistycznych, festiwali i subkulturowych zlotów. Do najpopularniejszych autor zalicza „Metalmanię”, „Mystic Festivai” i „Black Metal Festival”. Można znaleźć w nim również rejestr najważniejszych interwencji Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, dzięki którym udało się nie dopuścić do kilkunastu koncertów satanistycznych oraz festiwali blackmetalowych w Polsce w ostatnich latach.

– Gdybym miał zająć się problemem muzyki satanistycznej, nie robiłbym żadnej listy, ale wskazał na mechanizmy, przez które można zostać zniewolonym. Lepiej nie podawać żadnych nazw zespołów, ale uczyć młodych właściwe rozeznać. Jeśli w danej piosence oddaje się chwałę szatanowi, to jest to pewien akt, przez który można zaprosić złego do siebie – wyjaśnia ks. Międzybrodzki. Można w takim razie zadać proste pytanie, czy raport Ryszarda Nowaka pomoże czy raczej zaszkodzi sprawie wychowania?


(Nie)jawny raport


– Zawsze marzyłem o tym, żeby wydać taki raport. Ma on udowodnić jedno: że muzyka satanistyczna jest w Polsce, w co nikt w to nie wierzy – mówi Ryszard Nowak. Tak naprawdę jednak jego raportu nie można znaleźć nigdzie. Według zapowiedzi Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami miał trafić do kurii diecezjalnych oraz kilku ministerstw, do nauczycieli, katechetów, księży, rodziców, aby przestrzec przed zagrożeniami płynącymi z propagowania satanizmu. Co się stało, że po miesiącu od jego premiery przeczytało go tylko kilku dziennikarzy, którzy odtrąbili medialny sukces Nowaka. Żaden biskup, żaden ekspert czy naukowiec nie mieli szans go ocenić. Wydało mi się to trochę podejrzane, dlatego przeprowadziłam prywatne śledztwo. Nawiązałam kontakt z MSWiA, Episkopatem, kilkoma kuriami diecezjalnymi oraz ośrodkami na co dzień zajmującymi się sektami. Na kilkunastu moich rozmówców nikt nie widział tego raportu. Postanowiłam zadzwonić do autora i… udało się, dostałam raport na swoją skrzynkę mailową. Po przeczytaniu uznałam, że to chyba jakiś żart i przesłano mi przez pomyłkę referat ucznia lub studenta na temat muzyki satanistycznej. Tak naprawdę podobny raport stworzyłby każdy, wpisując nazwy zespołów w wyszukiwarkę Google. – Zależy nam, żeby ten raport był niejawny i aby młodzież nie dostała go w swoje ręce. Nie zdążyłem przesłać raportu do kurii, ponieważ nie mam na to po prostu czasu. Tematem sekt i satanizmu zajmuję się społecznie. Teraz absorbuje mnie bardziej praca zawodowa – tłumaczy Ryszard Nowak. – To właściwie jaki sens ma pisanie podobnego raportu? – pytam. – To moje hobby. Takiego raportu jeszcze w Polsce nie było, dlatego chciałem, żeby powstał. Pomagało mi sporo osób, między innymi byli to sataniści. Rozmawiałem też często z młodzieżą, która ma duże pojęcie o muzyce metalowej i satanistycznej. Można powiedzieć, że pisało go sto, a nawet dwieście osób – opowiada Nowak. Żeby zrozumieć, o co chodzi w muzyce satanistycznej, autor raportu sam potrzebował kilku lat. Czuł, że to zjawisko jest złe, ale nie rozumiał, o co chodzi młodzieży, która takiej muzyki słucha. – Wydałem raport dopiero teraz, kiedy czuję i rozumiem satanistów i ich muzykę – dodaje.




Medialny sukces


Raport ma 60 stron, ale ilość nie świadczy o jakości. Nie wiem, czy można uznać go za wiarygodny. Sprawdzało go wiele osób, każdy nanosił poprawki. Jego autorzy uważają, że spełnił swoją rolę i już pracują nad drugą częścią. – Gdybyśmy chcieli, raport miałby 1000 stron, bo tyle mamy materiałów, ale wtedy nie byłby już taki ciekawy – mówi Ryszard Nowak. – Czy o „ciekawość” tu chodzi? A rzetelność, wsparcie naukowe psychologa, socjologa, muzykologa, pedagoga? Dlaczego żaden znany ekspert nie stoi za tym raportem? – pytam autora. – Nie jestem naukowcem, tylko magistrem od reklamy. Gdybym był przekonany, że ten raport niczemu nie służy, po prostu bym go nie wydał. Zabrałbym się za inny raport. Komitet Obrony przed Sektami jest stowarzyszeniem i ma prawo pisać takie raporty. Mało tego, gdyby ten raport był zły, to firmy takie jak KAI, IAR, „Gość Niedzielny”, „Niedziela”, Radio Maryja, Telewizja Trwam, PAP, Portal Opoka nie napisałyby pozytywnej opinii i recenzji na jego temat. To prasa uwiarygodniła raport – wyjaśnia Nowak. Od kiedy dziennikarze uchodzą za jedyne źródło wiarygodności i są ekspertami z dziedziny muzyki satanistycznej? Nowak po prostu myli zwykłą informację prasową z recenzją i fachową analizą.

Zdaniem ekspertów tworzenie tego typu raportu, a potem jego utajnienie mija się z celem. Większość ośrodków zajmujących się pomocą ofiarom sekt i różnych grup psychomanipulacyjnych odcina się od działalności Ryszarda Nowaka. Zgodnie uważają, że Nowak organizuje akcje, które mają bardzo duży wydźwięk medialny. – Działalność pana Nowaka, tworzenie przez niego czarnych list sekt czy teraz zespołów propagujących satanizm jest szkodliwa. Wprowadza potencjalnego odbiorcę w konsternację, bo każde nazywanie grup, etykietkowanie nazwą sekta, stwarza wrażenie, że jest to lista zamknięta. To może uśpić świadomość człowieka i jego wrażliwość – wyjaśnia o. Tomasz Franc OP, dyrektor Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach we Wrocławiu oraz ogólnopolski koordynator takich ośrodków. – Taka lista działa jak swego rodzaju mechanizm: to co jest na liście, jest złe, a czego nie ma, jest dobre. Ośrodki dominikańskie nie tworzą katalogu sekt. Dostarczamy ludziom takiej wiedzy, żeby potrafili odróżnić chorą grupę od zdrowej, czyli od takiej, która stosuje manipulację satanistyczną. Na tym się skupiamy, szanując wolność człowieka i sposób jego funkcjonowania – dodaje o. Franc.






Precz ze stereotypami


Takiego samego zdania jest Dariusz Pietrek, koordynator Śląskiego Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych „KANA” w Katowicach. Tematyką sekt zajmuje się od 16 lat. – Cały czas się szkolę, aby lepiej pracować z poszkodowanymi i ich rodzinami. Nowak znany jest z akcji, którą prowadzi raz w roku – mówi Dariusz Pietrek. Oczywiście zjawisko satanizmu istnieje, ale dzisiaj w okręgu katowickim działają trzy wspólnoty satanistyczne prowadzone przez osoby bardzo dobrze wykształcone i majętne. Nierzadko dochodzi w nich do przestępstw. Nie można zatem mówić o ogromnym wzroście liczby satanistów w naszym kraju. – Inspiracja muzyką satanistyczną, która miała miejsce w Polsce na przełomie lat 1996–2002 występuje, ale w bardzo małym stopniu. Dawniej matki ustawiały się do mnie w kolejkach i prosiły o pomoc, bo ich dzieci miały kontakt z satanistami. Dziś nie widzę na murach napisów typu „ave satan”, odwróconych krzyży, symboli 666 i tym podobnych. Moda na satanizm minęła – tłumaczy Pietrek. Jego zdaniem, dla wielu młodych ludzi satanizm i muzyka satanistyczna końca lat 90. są dziś głupie i śmieszne. Młodzieży imponuje dzisiaj już coś innego. – Szatan działa lepiej przez pełny brzuch, najnowsze video czy komórkę i tym podobne rzeczy. Wszystko poszło w innym kierunku, w okultyzm, w ezoterykę, parapsychologię, w New Age. Ludzie zaczynają chodzić na zabiegi medycyny niekonwencjonalnej, praktykują ryty okultystyczne. W Polsce na jednej z wyższych uczelni są prowadzone zajęcia z psychoterapii, psychologii klinicznej, tarota i feng shui. Absolwenci tej szkoły myślą, że są psychoterapeutami, a do tego uczą się wróżbiarstwa, radiestezji i wahadlarstwa – opowiada śląski koordynator.

Egzorcyści zgodnie podkreślają, że pomiędzy muzyką metalową a satanizmem nie można postawić znaku równości. Powszechnie również wiadomo, że nie każdy, kto ubiera się na czarno, jest satanistą. Natworzyło się tyle różnych opinii i zdań na ten temat, że łatwo można popaść w utarte slogany czy stereotypy.


Reklama ponad wszystko


– Satanizmem nie jest dla mnie koncert ani nawet przynależność do grupy. To będzie na przykład dobrze ubrana dziewczyna, niekoniecznie na czarno, która identyfikuje z tą ideologią. Bardziej niebezpieczni są sataniści, którzy nie mówią nic o szatanie, ale propagują pewne wzorce zachowań. Bardzo często jest to hedonizm, totalna swoboda – przekonuje Pietrek. Tworząc raport, trzeba mieć naprawdę ogromną wiedzę i poznać mechanizmy, które kierują młodym człowiekiem. – Obawiam się, że działanie raportu pana Nowaka może być zupełnie odwrotne. Medialnie został świetnie sprzedany, ale antyreklama bywa przecież najlepszą reklamą. Jeśli czegoś się zakazuje młodym, oni od razu po to sięgają – mówi Dariusz Pietrek.





Od wielu lat w Katowicach odbywają się koncerty muzyki metalowej „Mistyc Festiwal” i „Metalmania”. Policja nie odnotowała po żadnym z nich przypadków wandalizmu, zbiorowych gwałtów, organizowania czarnych mszy czy bezczeszczenia cmentarzy. – Oczywiście w niektórych pubach są organizowane koncerty muzyki metalowej – satanistycznej, ale patrząc na muzykę, to ona przecież też ewoluuje. Parę razy słyszałem teksty satanistyczne w innych gatunkach muzycznych typu hip hop, r&b.; Metal to jest uproszczenie i stereotyp. Znam grupy muzyczne, które są naprawdę satanistyczne, a grają muzykę ezoteryczno-okultystyczną. Ludzie po ich koncertach po prostu wariują. W tym raporcie akurat nie zostały wymienione – tłumaczy Pietrek. W takim razie jak pomóc młodym zniewolonym przez muzykę satanistyczną? Jak rozpoznać, czy dana muzyka jest zła czy dobra?


Koło ratunkowe


Co mówi Dariusz Pietrek rodzicom: muszą zwrócić uwagę na to, jakiej muzyki słuchają nasze dzieci. – Zanim wpadnie się w panikę i przerażenie, najpierw lepiej poobserwować dziecko. Dlaczego słucha na przykład metalu? Często młodzi ludzie potrzebują mocniejszych bodźców muzycznych. Bunt wyrażają często w słuchaniu takiej muzyki i na tym się kończy – tłumaczy o. Franc. Dlatego też najlepiej spokojnie rozmawiać z dziećmi o tym czy utożsamiają się z przesłaniem, jakie niesie taka muzyka, dlaczego jest dla nich ważna, co im mówi o świecie i ich samych i jaką wartość w niej widzą. Należy zwrócić uwagę na to, z kim nasze dziecko się zadaje. – Niepokojącym byłoby, gdyby słuchanie muzyki i towarzystwo wpływało na relacje wewnątrzrodzinne, czy na system wartości oraz na sposób wyrażania się młodego człowieka – zaznacza dominikanin. Dobry rodzic na pewno szybko zorientuje się, co się dzieje z jego dzieckiem. – Satanizm nie bierze się ot tak sobie, z umiłowania tylko i wyłącznie młodych ludzi, ale często z prostego kryzysu rodzinnego, właśnie braku słuchania, odrzucenia, nieumiejętności przyjęcia dziecka z jego emocjami, problemami, z braku miłości – przestrzega o. Tomasz. Jeśli tego nie ma, młodzi ludzie szukają jakiegoś sposobu, aby wyrazić swoją tożsamość, zamanifestować swojego miejsce w grupie. Nie potrafią przebić się z tym, co dobre, więc wybierają zło, żeby w taki sposób budować swój wizerunek. Potem konsekwentnie w to brną, często nie zdając sobie sprawy z realnego zagrożenia. Miłość i ciepło w rodzinie, akceptacja, mądrzy rodzice, którzy towarzyszą swoim dzieciom w ich drodze, to na pewno lepsze koło ratunkowe dla młodego człowieka niż tworzenie jakichkolwiek czarnych list czy raportów, które bardziej szkodzą, niż pomagają.