Niebezpieczne związki

Katarzyna Migdoł-Rogóż

publikacja 11.12.2007 10:55

Przepowiednie wróżek, karty tarota czy horoskopy to tylko na pozór niewinna zabawa. Jej negatywne skutki są często trudne do przewidzenia. Tego typu praktyki tajemne są pogwałceniem pierwszego przykazania Bożego. Ale kto by się tym przejmował? Niedziela, 9 grudnia 2007

Niebezpieczne związki




Któż z nas nie chciał poznać swojej przyszłości? Jakie będzie miał życie, jak długie, czy będzie mu się wiodło, co osiągnie? Zdarza się, że poszukujemy wszelkich sposobów, aby się tego dowiedzieć. – W oczach Boga takie postępowanie jest grzechem – tłumaczy ks. Gabriele Amorth, rzymski egzorcysta, autor wielu książek o tematyce okultystycznej, w tym również znanej serii „Wyznania egzorcysty”.

„Uwierz w tajemne moce, poradź się wróżki i odkryj, co zapisane jest w gwiazdach. Sprawdź swój horoskop i biorytm, postaw tarota i odkryj znaczenie twojej cyfry” kuszą ogłoszenia zamieszczone na stronach internetowych, w wielu czasopismach i po prostu na płotach. W dzisiejszym pełnych techniki i nauki świecie aż roi się od przeróżnych praktyk, które rzekomo mają wyjaśnić wszelkie tajemnice naszego życia. Szatan ma swoje metody i dobrze wypracowane techniki. Jedną z nich jest okultyzm, który obecnie zyskuje wielu zwolenników. Jedni świadomie decydują się na niebezpieczną grę w poznawanie przyszłości; inni, często nie zdając sobie z tego sprawy, wchodzą na drogę bliskości ze złym. Niepokoi fakt, że nawet ludzie wierzący oddają się praktykom okultystycznym. – Taką postawę można skwitować krótko: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. Poza tym, jeśli ktoś wierzy we wróżby, rezygnuje z własnej wolności – wyjaśnia Dariusz Pietrek, koordynator Śląskiego Centrum Informacji o Sektach KANA w Katowicach.

„Trwogę, jaką odczuwa nowożytny człowiek wobec własnej wolności” – pisze Denis de Rougemont – „da się zmierzyć liczbą wróżek i ich klientów spragnionych moralnego znieczulenia”.


Wróżka prawdę ci powie


Izabela miała 34 lata, kiedy po raz pierwszy odwiedziła wróżkę. Czuła się opuszczona i samotna. Dziesięć lat temu jej mąż wyjechał za granicę. Ich syn Adam od urodzenia miał problemy ze zdrowiem. Kobieta długo sama wychowywała dziecko, aż po paru latach poznała Witolda, którego pokochała. Mężczyzna był rozwodnikiem, ale Izie to nie przeszkadzało, pomimo że była wierząca. Tak bardzo pragnęła być przez kogoś kochana. Była ładną blondynką, miała tylko zastrzeżenia co do figury. Po porodzie niestety trochę przytyła. Podobała się Witkowi, ale cały czas wyśmiewał się z jej „obwisłego” brzucha, jak go nazywał. Kobieta chciała wyglądać perfekcyjnie. Nie wiedziała, co ma zrobić. Witek namawiał ją na operację plastyczną, którą nawet sam obiecał sfinansować. Iza poszła do wróżki. Ta nagrała jej na kasetę całą przepowiednię: musi wykonać zabieg, gdyż ten mężczyzna jest jej przeznaczony. Albo on, albo już żaden inny – usłyszała. Codziennie słuchała kasety jak pacierza i zrobiła to – wspomina mama Izy, Jadwiga. – Na drugi dzień po zabiegu zmarła. Można powiedzieć: operacja się udała, pacjent zmarł. Co za diabeł ją podkusił – płacze pani Jadwiga. Jej świat się zawalił ze śmiercią Izy. Straciła również wnuka, który decyzją sądu musiał przenieść się do ojca. Od śmierci Izy minęło pięć lat, a jej mama codziennie chodzi na cmentarz i rozmawia ze swoją córką. Prosi Boga o pokój jej duszy.





– Zaczęło się od zabawy, a stały się rzeczy najgorsze, o których nie chcę pamiętać – opowiada Olga, trzydziestolatka z Warszawy. – Jestem dziennikarką i pierwszy raz poszłam do wróżki, aby na „andrzejki” napisać artykuł o wróżbach. Pozwoliłam sobie powróżyć z ręki. To, co usłyszałam, tylko mnie rozbawiło. Kilka informacji z przeszłości rzeczywiście potwierdziło się, ale nie przywiązywałam do tego większej wagi. Po kilku latach, kiedy miałam problemy rodzinne, wróciłam do tej samej wróżki. Sama nie wiem dlaczego. Wróżyła mi tym razem z kart tarota i szklanej kuli. Poczułam dziwny chłód, a w chwili, kiedy wyszłam z gabinetu, w moim życiu rozpoczął się prawdziwy koszmar. O mało nie zginęłam pod kołami nadjeżdżającego samochodu, w krótkim czasie poroniłam, zaczęły nawiedzać mnie nocne koszmary. Po raz trzeci udałam się do wróżki, aby pomogła odegnać złe moce. Na szczęście po drodze spotkałam koleżankę ze studiów, oazowiczkę, która zabrała mnie do kościoła prawie spod drzwi gabinetu wróżb. Nie wiem, jak się tam znalazła, ale była w tym momencie moim Aniołem Stróżem. Modlitwa o uwolnienie zakończyła sprawę definitywnie – opowiada młoda kobieta. Jeden z warszawskich egzorcystów ks. Jan Szymborski uważa, że słowo „opętanie” można zmienić na „związanie”. Szatan wiąże ciało, psychikę i ducha. Fizjologię, intelekt, emocje, wolę. Pamięć, wyobraźnię, myślenie, kojarzenie... – Ja sam niejednokrotnie tego doświadczam jako egzorcysta, na przykład w trakcie rozmowy z osobą zniewoloną chce mi się potwornie spać – twierdzi kapłan.


Ciekawość i moda


Okultyzm – według definicji Gabriele Amortha – to wiara w istnienie bytów niesprawdzalnych doświadczalnie, dzięki którym można zyskać moc przy zastosowaniu odpowiednich praktyk. Współcześnie praktyki okultystyczne cieszą się popularnością z różnych powodów, np. odejścia od prawdy Ewangelii czy wzrastającej ciekawości „wszystkiego”. Także tajemniczość okultyzmu kusi ludzką ciekawość. – Poza tym nasz wiek cechuje głęboka fascynacja złem, tym, co dziwne i niewyjaśnione. Magnetyczny powab posiada to wszystko, czego człowiek się boi. Ponadto praktyki okultyzmu oferują nam rzeczywistość, w której znaleźć można rzekome odpowiedzi na wszelkie pytania – twierdzi ks. Amorth. Astrolog naszkicuje przyszłość, karty podpowiedzą jak postępować, a kontakt ze światem duchów zapewni o szczęściu twojego zmarłego krewnego. – Okultyzm wiąże się nieodłącznie z magią, wróżbiarstwem, czarami, zaklęciami, przepowiadaniem przyszłości, jasnowidztwem, satanizmem, czytaniem z ręki i spirytyzmem. Człowiek ani szatan nie mają wiedzy o przyszłości. Często zapominamy jednak o tym, że wiedza pochodząca z magicznych praktyk może mieć swoje źródło w szatanie i jest w stanie zniszczyć nie tylko religijność człowieka, ale i całą jego osobowość – twierdzi Dariusz Pietrek. Biblia potępia okultyzm i tych, którzy go praktykują. Widzi w tym rodzaj sprzeniewierzenia się Bogu i źródło własnego zatracenia. Tylko Bóg zna całą prawdę o człowieku i świecie, i nikt inny. Wszelkie próby zastąpienia Go lub pominięcia są na usługach szatana.





– Wiele osób nie może obejść się bez codziennego czytania horoskopów. Szukają w nich odpowiedzi na nurtujące pytania. Robią to nawet katolicy. Czyż nie wszyscy dokładnie wiedzą, pod jakim znakiem zodiaku się urodzili? Ilu z nas, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję, najpierw sprawdza horoskop na konkretny dzień lub też układa karty, niekoniecznie nawet tarota – wyjaśnia Dariusz Pietrek. Z usług jasnowidzów i wróżek korzysta w Polsce coraz więcej osób. Jak wynika z badań, już dwie trzecie Polaków przyznają się do zainteresowania zjawiskami paranormalnymi. Prasa „wróżbiarska” sprzedaje się w setkach tysięcy (!) egzemplarzy. Żeby zdobyć „dyplom astrologa”, wystarczy dwutygodniowy kurs. W portfelach, w domach czy choćby pod lusterkiem w aucie Polacy trzymają rozmaite „talizmany szczęścia”. Tabliczki z tajemnymi znakami, kule, kamienie, grosiki... Nie ma już chyba gazety, które nie zamieszczałaby horoskopu. W telewizji i radiu jest podobnie. To nie przypadek! Wszyscy wydawcy znają badania rynku i wiedzą, że jeżeli nie chcą stracić odbiorców, będą się uciekać nawet do magii. Dziś w sklepach ezoterycznych, na ulicznych straganach „pierścień atlantów” może kupić każdy. Leży on obok kart tarota, pentagramów, celtyckich krzyży, magicznych wisiorków i innych fetyszy. Nieobojętnych dla człowieka!

Mama Kariny umarła rok temu. Fascynowała się magią i wróżbiarstwem, czytała gazety i książki okultystyczne. Całe złoto, które miała w domu, przetopiła i sporządziła sobie pierścień atlantów. Odprawiała nad nim specjalne „modły”, dawał jej moc, szczęście i powodzenie w życiu. – Mama nie była szczęśliwa, miała symptomy osoby opętanej – opowiada Karina. – Kiedy umierała w strasznych cierpieniach, próbowałam ściągnąć jej ten pierścień z ręki. Gdybyś słyszała ten syk, po prostu walczyła jak lwica o młode. Nie mogłam patrzeć, jak się męczy. Po paru dniach udało się ściągnąć ten zgubny pierścień. Mam zmarła w spokoju następnego dnia, wcześniej zdążyła się wyspowiadać – wspomina dziewczyna.

Amuletem – jak ów pierścień – może być wszystko czemu nadano nadnaturalną moc, co ma nas „uczynić szczęśliwym i zapewnić bezpieczeństwo”. To odbiera wolność. – Noszenie amuletów jest bardzo niebezpieczne. Ludzie nie wiedzą, co noszą, a potem stwierdzają, że źle się czują, że w mieszkaniu czują chłód. Amulety mogą być napełnione pewną mocą, one również przechodzą procesy inicjacyjne – twierdzi koordynator Śląskiego Centrum Informacji o Sektach.


Amulety na nieszczęście


Jolanta mieszka we Wrocławiu. Jest po pięćdziesiątce. Przez osiem lat nosiła na szyi amulety. Podarowały je przyjaciółki na urodziny. Miały ochraniać przed złem i przynosić szczęście, a poza tym leczyć wszystkie choroby. – Zrobiłam się nerwowa, miałam senne koszmary. Stałam się podejrzliwa wobec wszystkich i wszystkiego. Zło, które rodziło się we mnie, dotykało również moich najbliższych. Koszmar trwał i nie mógł się skończyć – wyznaje pani Jolanta. Zaczęła na siłę szukać środków zaradczych – czytała horoskopy, odwiedzała wróżki, korespondowała nawet z tzw. medium. – To trwało osiem lat i niszczyło mnie od środka. Mnie i moją rodzinę. Po śmierci męża nadszedł wreszcie dzień, gdy – sama nie wiem, skąd przyszło mi to do głowy – zdjęłam z szyi amulety i położyłam je na półce. Poszłam na terapię i do księdza egzorcysty. Moje leczenie zakończyło się po dwóch latach. Amulety są niczym innym jak znakiem otwarcia się i przynależności do tego wrogiego nam świata – przestrzega kobieta.





Zdaniem o. Jacka Salija „ludzie, sięgający po praktyki magiczne, nie wiedzą o tym, że ostatecznym wymiarem rzeczywistości jest miłość, mają natomiast przeczucie, że nie do nich należą ostateczne decyzje co do ich losu. W tej sytuacji zrozumiały jest potworny strach, jaki ich ogarnia. Strach ten próbują oni zmniejszyć poprzez próby podglądania przyszłości oraz zaklinanie rzeczywistości, żeby im była bardziej przychylna”.

Kiedy powiedziałam kilku znajomym, że piszę artykuł o wróżkach, horoskopach i praktykach magicznych, przestrzegali mnie, żebym uważała i nie ważyła się iść do wróżki. Jedna z koleżanek, która korzystała kiedyś z porad wróżki, powiedziała: po co wzięłaś się za pisanie artykułu w Adwencie? To czas zawieruchy i jeden z najtrudniejszych dla ludzi czas w roku. Uważaj! Pomyślałam, że przesadza. Kiedy zebrałam wszystkie potrzebne materiały, odsłuchałam nagranych świadectw moich bohaterów, napisałam wersję roboczą artykułu. Zapisałam go w komputerze. Nazajutrz, a była to pierwsza niedziela Adwentu, tekst nie chciał się otworzyć i blokował komputer. Wyskakiwał tylko jeden komunikat, zapisany materiał ma 666 kB. W życiu nie napisałam tak długiego artykułu! Skopiowałam go na przenośny dysk i okazało się, ze artykuł nie istnieje. Zniknął. Wiem jedno, Jezus zwyciężył szatana, a ja „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”.