Dorośli do chrztu

Irena Świerdzewska

publikacja 16.01.2008 18:37

Coraz więcej osób w wieku dorosłym przyjmuje chrzest. Czyżby renesans chrześcijaństwa? A może znak czasu po przymusowej laicyzacji okresu komunizmu? Idziemy, 13 stycznia 2008

Dorośli do chrztu




Lidia, lekarka z kilkunastoletnim stażem, ochrzciła się przed 2 laty. – Rodzice nie mieli ślubu kościelnego. W szkole czułam różnicę między wierzącymi kolegami i koleżankami a mną. Ksiądz z parafii proponował chrzest. Nie zdecydowałam się, bo wydawało mi się, że mogłoby to zostać źle przyjęte przez rodzinę. Miałam jednak wewnętrzną potrzebę szukania Boga. W czasie studiów dużo czytałam o judaizmie i innych religiach. Zaczęłam się wgłębiać w zjawiska parapsychologiczne. Czułam, że zaczęło opanowywać mnie zło. W szpitalu pracowały ze mną dwie koleżanki, praktykujące katoliczki. Wiedziałam, że do nich mogę zwrócić się po pomoc. Dzięki nim trafiłam do kościoła jezuitów przy ul. Rakowieckiej. Przygotowania do chrztu trwały prawie rok. W Wielkanoc 2006 r. przyjęłam sakrament – opowiada pani Lidia.

– W Polce są tysiące osób nieochrzczonych – uważa o. Mirosław Paciuszkiewicz, jezuita. Jak ocenia, to skutek postępującej laicyzacji społeczeństwa. – Dziś byłem z kolędą u 80-letniej praktykującej osoby – opowiada. – Żaliła się, że syn przed dwoma laty ożenił się, na świat przyszły dzieci, a rodzice ani myślą o ich ochrzczeniu.

Nie ma oficjalnych statystyk co do liczby nieochrzczonych. Wzrasta ilość osób, które w wieku dorosłym przyjmują chrzest, co świadczy, że nieochrzczonych jest ich coraz więcej. W diecezji warszawsko-praskiej w 2007 r. 225 osób przyjęło chrzest według rytuału dla dorosłych. – 173 z nich to osoby powyżej 7 roku życia, pozostałe 52 to osoby dorosłe powyżej 18 roku życia – informuje ks. Dariusz Szczepaniuk, rzecznik prasowy kurii warszawsko-praskiej. W archidiecezji warszawskiej chrzty dorosłych mają tendencję wzrostową: od września 2004 r. do sierpnia 2005 r. chrzest przyjęło 350 osób, w tym samym okresie w kolejnym roku – 372 osoby. – W ciągu zaledwie 4 ostatnich miesięcy 2007 r. aż 362 osoby – informuje ks. dr Andrzej Tulej, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Archidiecezji Warszawskiej.

Coraz więcej osób przyjmuje też chrzest w innych krajach. We Francji w Wielką Sobotę 2006 r. chrzest przyjęło 2650 osób, a więc o 241 więcej niż w roku 2005 i o 111 więcej niż w roku 2004. Większość z nich (ponad 58%) to osoby w wieku 25–40 lat. Prawie połowa chrzczonych we Francji pochodzi ze zlaicyzowanych chrześcijańskich rodzin, które nie ochrzciły dzieci. Pozostali to nawróceni muzułmanie (6%), pochodzący z rodzin mieszanych (5%), wyznawcy religii wschodnich – buddyzmu czy szinotizmu (3%), judaizmu (1%), sekt (1%), rodzin bezwyznaniowych – 22%.


Dlaczego chrzest


Jakub, lekarz, ojciec trójki dzieci, chrzest przyjął przed 6 laty. – Rodzice byli niewierzący. Tata oficer, a mama pracowała w banku. Na studiach poznałem moją obecną żonę. Byłem jej zupełnym przeciwieństwem. Dzięki niej zacząłem poznawać wszystko, co wiąże się z wiarą. Zacząłem odczuwać satysfakcję, że człowiek może znaleźć oparcie nie tylko w drugim człowieku, ale w Kimś Innym. Coraz bardziej kiełkowała we mnie decyzja o przyjęciu chrztu. Często rozmawialiśmy z moją przyszłą żoną o wierze. Pytałem: „Dlaczego wybrać mam Boga w wierze katolickiej, przecież jest tyle innych wierzeń?”. Nie wszystko było dla mnie zrozumiałe. Żona wtedy umawiała mnie na rozmowę z księdzem – mówi Jakub.





W Polsce statystyki ochrzczonych dorosłych podnoszą duszpasterstwa akademickie. W akademickim kościele św. Anny w Warszawie kilkanaście osób co roku przyjmuje chrzest. W roku 2006 było 10 osób, w 2007 – 19 osób, obecnie do chrztu przygotowuje się 15 osób. – Jestem pozytywnie zaskoczony ich pragnieniem przyjęcia sakramentu – mówi ks. Bogdan Bartołd, rektor kościoła św. Anny. Skąd takie nawrócenia? – Mamy Msze św. z dobrym kazaniem, na które przychodzą osoby niewierzące. Kolejna grupa to osoby, które poznały kogoś, kto w pełni żył po chrześcijańsku i z kim planowały związać swoje życie. A następna to ci, którzy doznali działania Ducha Świętego i działająca w nich łaska doprowadziła do sakramentu chrztu – mówi ks. Bartołd.

Podobnie jest w dominikańskim duszpasterstwie w kościele św. Jacka przy ul. Freta. W tym roku 5 osób przygotowuje się do chrztu. W latach ubiegłych 3–5 osób przyjmowało sakrament chrześcijańskiego wtajemniczenia. – Wśród kandydatów często są osoby dotąd niewierzące. Większość z nich spotykała w duszpasterstwie kogoś, kto je zachęcił. Jeszcze jako nieochrzczeni przychodzili na Mszę św. Ich wybór dokonuje się w pełnej wolności, z zafascynowania wiarą. Tak decydują się na chrzest – mówi o. Marcin Mogielnicki, duszpasterz akademicki.

Chrzty dorosłych odbywają się też w zakładach karnych. – W więzieniu na Białołęce, gdzie przebywa ok. 1,6 tys. osób, co roku chrzest przyjmuje 10 osób – mówi ks. ks. Dariusz Skwarski, zajmujący się duszpasterstwem wśród osadzonych.

W diecezjach warszawskich nie ma centralnych ośrodków, w których osoby w wieku dorosłym mogą przygotować się do chrztu. Kandydaci powinni zgłaszać się do proboszcza w swojej parafii i tu odbędzie się przygotowanie. Ojcowie jezuici przy ul. Rakowieckiej przyjmują osoby także spoza terenu swojej parafii. Informacje o możliwości chrztu dorosłych znaleźć można na stronach internetowych parafii, a przypomina się o tym także na początku roku akademickiego w ogłoszeniach parafialnych. – Przed trzema laty tylko jedna osoba przyjęła chrzest, w ubiegłym roku 7 osób, a obecnie przygotowuje się już 8 osób, w wieku od 20 lat do ponad 60-ciu – mówi o. Andrzej Spławski, jezuita prowadzący przygotowania. Cotygodniowe spotkania trwają 6 miesięcy. Kiedy kandydat się zgłosi, badane są jego intencje. Ważne, by osoba chciała po przyjęciu chrztu żyć po katolicku. – Jeżeli jedynym motywem jest wstąpienie w związek małżeński z katolikiem, to tłumaczymy, że może to zrobić bez chrztu. Otrzymuje dyspensę – wyjaśnia o. Spławski.

Przygotowania do chrztu to rozmowy w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego. – Prowadzimy też indywidualne spotkania. Zachęcamy do uczestniczenia w życiu Kościoła – mówi o. Spławski. Przed otrzymaniem sakramentu odbywa się obrzęd egzorcyzmów. – Zdarzały się przypadki, że osoby przed chrztem doznawały udręk i pokus – opowiada o. Mogielnicki. – Jedną z osób ochrzciliśmy wcześniej. Obawiała się, że nie wytrzyma narastającego w niej lęku. Inna osoba nie miała siły wejść do kościoła. Kilkakrotne próby kończyły się ucieczką spod drzwi świątyni. Po chrzcie wszystkie objawy u tych osób mijały – mówi ks. Mogielnicki.





Często na dzień chrztu wybierana jest Wielka Sobota. Sam obrzęd przebiega nieco inaczej niż chrzest niemowlęcia. Na pytanie: „O co prosisz Kościół Święty?”, odpowiada już sam chrzczony, a nie jego rodzice i chrzestni. – Następuje świadome przyjęcie chrztu. I jest to połączone z sakramentem bierzmowania i I Komunią Świętą – mówi ks. Bartołd.

Jeśli do Kościoła katolickiego przyjmowana jest osoba innego wyznania chrześcijańskiego (prawosławni, protestanci), chrztu się nie powtarza. Przyjęcie rejestrowane jest w księgach parafialnych, bo w 2000 r. kościoły podpisały deklarację o jedności chrztu. Na przyjęcie chrztu w Kościele katolickim w archidiecezji warszawskiej co roku decyduje się kilkanaście osób z innych wyznań. W roku 2005 było ich 20, w 2006 – 19 , w 2007 – 15 osób.


Przejście na katolicyzm


W diecezji warszawsko-praskiej kilkoro Wietnamczyków, wyznawców buddyzmu przyjęło chrzest. Statystyka prowadzona jest dopiero od minionego roku. – Najczęściej to praktykujący buddyści, którzy wstępują w związki małżeńskie z katolikiem wietnamskim – mówi ks. Edward Osiecki, duszpasterz Wietnamczyków.

– Jeśli osoba dwudziestoparoletnia decyduje się na chrzest, korespondencyjnie ustalamy przez kapłanów w Wietnamie, jak ta decyzja będzie przyjęta przez rodzinę po jej powrocie do kraju – wyjaśnia ksiądz Osiecki. Z reguły ochrzczeni nie mają z tego powodu problemów.

Przed kilkoma tygodniami nietypowe wydarzenie miało miejsce w areszcie śledczym na Białołęce. Chrzest przyjął Issam, muzułmanin z Libanu. Jako tymczasowo aresztowany ochrzcił się wraz z dwójką swoich kilkuletnich dzieci. – Issam od 10 lat jest w związku z Polką – katoliczką. Na początku ubiegłego roku przez wychowawcę zgłosił, że chciałby przyjąć chrzest – mówi ks. Dariusz Skwarski, zajmujący się duszpasterstwem w więzieniu na Białołęce. – Widziałem w nim wielką chęć włączenia do Kościoła katolickiego. Kiedy okazało się jak dużo formalności trzeba dopełnić, sądziłem, że do chrztu nie dojdzie.Tymczasem żona wytrwale zbierała potrzebne dokumenty z urzędów w Libanie i z obydwu kurii warszawskich – mówi ks. Skwarski. Issam nie obawia się przejścia na katolicyzm, bo islam w Libanie jest dość liberalny. Nie tak jak np. w Pakistanie, gdzie zmiana religii może skończyć się śmiercią. Przypadki zastraszania muzułmanów przez rodzinę coraz głośniejsze są w krajach Europy. 29-letnia Brytyjka Hannah, od kiedy 13 lat temu przeszła na chrześcijaństwo, musi ukrywać się przed swoją muzułmańską rodziną. Według jednego z sondaży w Wielkiej Brytanii prawie 1/3 młodych muzułmanów uważa, że odstępstwo od wiary można karać śmiercią, zgodnie z tym co nakazuje szariat i co zapisało w swoich kodeksach 7 państw muzułmańskich.




Nowa jakość, nowa trudność


– Chrzest wnosi nową jakość w życie – mówią po przyjęciu tego sakramentu osoby dorosłe. – Z zawodu jestem lekarzem, teraz łatwiej jest mi rozumieć cierpienie innych ludzi, łatwiej im doradzać w różnych sytuacjach. Wiara pomaga mi zrozumieć wydarzenia z dnia codziennego: choroby, wypadki. W ubiegłym roku zmarł mój ojciec. Jako osoba wierząca ufam, że kiedyś się spotkamy – mówi Jakub, który wraz z żoną jest obecnie we wspólnocie Domowego Kościoła. – Dla mnie chrzest był świadomą decyzją i podjęciem zobowiązań do wychowania dzieci w wierze katolickiej. Najtrudniejsza jest spowiedź. To nie takie pójście z marszu do konfesjonału. Jest dla mnie dużym przeżyciem, do którego muszę się przygotować – dodaje.

– Kiedy przyjęłam wszystkie sakramenty i zaczęłam chodzić na Mszę św., coraz więcej rodzi się we mnie pytań i coraz więcej niepewności. Nie mam śmiałości chodzić z podstawowymi pytaniami na temat wiary do księży z parafii – mówi Lidia. – Dużo obiecywałam sobie po kolędzie, że wytworzy się nić porozumienia i będę miała odwagę przyjść z pytaniem. Mam dwie koleżanki, na których pomoc mogę liczyć – opowiada pani Lidia. – Po chrzcie na pewno mam większy wewnętrzny spokój. Sprawy, które wydawały się kiedyś końcem świata, nabierają innego znaczenia. Widząc cierpienie i ból mam świadomość, że czemuś służą. Pomogło mi to w pracy zawodowej. Dawniej w cierpieniu nie widziałam sensu. Teraz, jeżeli nie mogę przynieść pacjentowi ulgi, to staram się naprowadzić go na trop, że cierpienie nie jest bezowocne. Oczywiście w mojej głowie rodzą się nowe problemy, np. na temat świętych obcowania. Kiedy widzę obrazki z różnymi świętymi, tu taki medalik, a tam inny mam poczucie, że człowiek zaczyna rozmieniać się na drobne. W pewnym momencie ogarnia mnie przerażenie – dzieli się świadectwem Lidia.


Katechumenat i świadectwo


Ojciec Mirosław Paciuszkiewicz, jezuita, od lat jest orędownikiem utworzenia sieci ośrodków katechumenatu w całej Polsce. Po raz pierwszy temat podjął w 1985 r. w rozmowach z nieżyjącym już bp Władysławem Miziołkiem. – Uświadomiliśmy sobie wtedy, że w Polsce są setki tysięcy ludzi dorosłych nie ochrzczonych. Myśleliśmy też o tych, którzy chrzest przyjęli w dzieciństwie i na tym skończyło się ich wtajemniczenie chrześcijańskie – mówi ks. Paciuszkiewicz. Pomysł wypłynął po raz kolejny w wydanej w 2004 r. książce "Katechumenat wczoraj i dziś". Autor powołuje się tu na zalecenia konstytucji o Liturgii: "Należy przywrócić różne stopnie katechumenatu dorosłych, pozostawiając wprowadzenie go w życie w uznaniu ordynariusza miejscowego". Zapis ten znajduje się również w dekrecie o apostolskich zadaniach biskupów w Kościele czy w dekrecie o działalności misyjnej Kościoła. – Nieporównanie więcej ludzi wchodziłoby na drogę prowadzącą do sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego, gdyby wiedzieli dokąd mają się zgłosić bez szczególnej protekcji ze strony znajomych, duchownych czy świeckich – uważa ks. Paciuszkiewicz.

Archidiecezjalny Ośrodek Katechumenalny powstał w 2003 r. w Poznaniu. W ciągu 3 lat do chrztu przygotowało się w nim prawie 70 dorosłych osób. Ale nawet kiedy takie ośrodki katechumenatu powstaną w każdej diecezji potrzebne będzie świadectwo innych ludzi.





Thang-Long Do, Wietnamczyk, ochrzcił się w 1991 r. Był wtedy studentem Politechniki Warszawskiej. Kasia należała do Ruchu Światło-Życie. – Chodziłem na spotkania modlitewne. Potem udałem się ze znajomymi na pielgrzymkę do Miejsca Piastowego. Kiedy zostałem zaproszony na święta do Kasi, poszliśmy na Pasterkę. W tym momencie spotkałem Pana Boga. Uważam, że w poszukiwaniu wiary ważne jest świadectwo innych osób. W pamięci zapadła mi serdeczność tamtych ludzi – ocenia Thang-Long.

Ksiadz Skwarski opowiada historię nawrócenia jednego z więźniów: do przyjęcia chrztu przekonała go postawa kolegi z celi, który codziennie klękał do modlitwy. Jedną z najstarszych osób na świecie, która została ochrzczona jest 114-letnia Hsu Song Ai-ren z Tajwanu. Sakrament przyjęła w ubiegłym roku pod wpływem 59-letniego Johna Chi Cheng-chung, w którego rodzinie przez wiele lat pracowała jako służąca.

Dlaczego coraz więcej osób przyjmuje chrzest w wieku dorosłym. Czy decyduje o tym odkrywana na nowo atrakcyjność chrześcijaństwa? A może przystępujący do chrztu dorośli to skutek niedawnej jeszcze przymusowej ateizacji wielu środowisk w PRL? Bez wątpienia liczbę dorosłych proszących o chrzest podnosi wielu obcokrajowców, którzy zaczęli napływać do naszego kraju szerszym strumieniem po otwarciu się Polski na świat.

Ksiądz prof. Witold Zdaniewicz, socjolog, dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, ocenia, że zjawisko nie ma jeszcze charakteru masowego. Największy wpływ na nie ma lansowanie laickiego stylu życia, opartego na wzorcach napływających z Zachodu oraz coraz powszechniejszy dobrobyt przysłaniający potrzeby duchowe. Dlatego coraz większe wyzwania stają przed duszpasterzami, a także przed świeckimi katolikami, którzy powinni być żywym świadectwem w swoich środowiskach.