Z MORSEM będzie lepiej

Monika Odrobińska

publikacja 28.02.2008 09:20

"Osoby chore psychicznie nie mogą korzystać z wyciągu." To nie pomyłka, taki napis naprawdę widnieje na jednym z polskich stoków. I pokazuje, jak osoby z zaburzeniami psychicznymi mogą być postrzegane w szkole, na ulicy, w sklepie, wreszcie na rynku pracy. Idziemy, 24 luty 2008

Z MORSEM będzie lepiej



Czy w takiej sytuacji osoby chore psychicznie są w stanie wyjść z alienacji, w którą wpędza choroba?



Dwa lata temu ruszył MORS – Modelowy Ośrodek Rehabilitacji Socjopsychiatrycznej w Zagórzu koło Warszawy. Młodzieży z zaburzeniami psychicznymi oferuje nowatorski, jak na polskie warunki, program Progres, zaczerpnięty z doświadczeń duńskich. – Zaczynamy pracę tam, gdzie w Polsce zwykło się ją kończyć: po wyjściu pacjenta ze szpitala psychiatrycznego – mówi jego koordynatorka dr Anna Serafin, psychiatra dzieci i młodzieży. – By wczuć się w sytuację osoby przeżywającej lęk psychotyczny, wyobraźmy sobie, że stoimy w środku lasu, a wokół płonie ogień. Czujemy, jak się do nas zbliża. Nie widzimy wyjścia. – Pożar gasi szpital psychiatryczny – ciągnie Serafin. – Do nas trafiają osoby, które już wiedzą, że w tym lesie jest bezpieczna ścieżka. MORS ma pomóc im ją znaleźć, by przywrócić ich środowisku.

– Współczesna psychiatria odchodzi od izolowania chorych w szpitalach – mówi doc. Maria Załuska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii. – Zwłaszcza młodym ludziom, którzy swoją odporność, wytrzymałość, sposób reagowania kształtują w tym okresie przy ogromnym wpływie swojego otoczenia, potrzebne jest silne w nim umocowanie – podkreśla.



Dla każdego coś własnego


O podopiecznych nie mówi się tu „pacjenci”, ale „beneficjenci”. – Albo po prostu „mieszkańcy MORS-a” – tłumaczy Anna Serafin. – Tu osoby z lękiem, depresją, urojeniami, omamami, schizofrenią w dwóch grupach 10-osobowych spędzają kilkanaście miesięcy na terapii, która trwa 24 godziny na dobę – dodaje. Młodzi otrzymują tu wsparcie medyczne, edukacyjne i społeczne.

Realizowany tu program Progres przewiduje także wyjścia do kina, teatru, filharmonii, a także wyjazdy integracyjno-rehabilitacyjne. – Celowo wybieramy domy wczasowe, w których nasi podopieczni będą mogli przebywać z osobami zdrowymi; oni mają ogromny głód normalności – przekonuje koordynatorka programu. – Na wyjeździe do Polańczyka przełamałam strach i po raz pierwszy zjechałam na linie z górki – wspomina Ewa. – W życiu strach paraliżuje nas do tego stopnia, że boimy się wyjść z domu. W MORS-ie pokonuję wszelkie niemoce: poprzez wykonywanie codziennych obowiązków – nakrywanie do stołu, sprzątanie – czuję się potrzebna. Wierzę, że uda mi się pokonać chorobę i w przyszłości znaleźć pracę i żyć samodzielnie.

W odgrywaniu różnych ról społecznych w naturalnych sytuacjach życiowych ma młodym dorosłym pomóc nie tylko trening codziennych obowiązków czy wspólne wyjazdy. W dojrzewaniu wspomaga ich także Forum Beneficjenta. Na cotygodniowych spotkaniach dyskutują tematy dotyczące komunikacji i relacji międzyludzkich, z którymi mają największe problemy. Uczą się przy tym wypowiadania się, wzajemnego szanowania wypowiedzi oraz cudzej i własnej odrębności ujawnianej w wypowiedziach, przyjmowania krytyki i wspólnego podejmowania decyzji. – To wszystko ćwiczy otwartość oraz mówienie o sobie w sposób ufny i dojrzały – twierdzą zgodnie uczestnicy i moderatorzy forów.




Kiedy Magda przyjechała do Zagórza, była zamknięta w sobie, małomówna, bała się ludzi, nowych miejsc. – Kontakty z nią były trudne i ubogie – przyznaje Jolanta Oleksak, jej indywidualna opiekunka. – Przede wszystkim jednak przerażała ją perspektywa samodzielności w dorosłym życiu – dodaje. Wspólnie opracowały cele, które Magda miała osiągnąć, by normalnie funkcjonować. – Dzięki wsparciu pani Joli, jej wierze w moje możliwości, jej otwartości i konstruktywnej krytyce jestem dziś innym człowiekiem – cieszy się dziewczyna. – Poprawiły się moje relacje z ludźmi, zaprzyjaźniłam się z wieloma MORS-ami, Daniel zaraził mnie pasją do sportu, nie boję się już podróżować autobusami. Największym sukcesem Magdy jest jednak to, że ukończyła I rok Studium Ekonomicznego z bardzo dobrymi wynikami i zaliczyła praktykę zawodową w biurze rachunkowym.

To się mogło udać właśnie dzięki indywidualnej terapii, którą pod jej kątem opracowała jej opiekunka. W szpitalu jest to niemożliwe. – Z naszymi beneficjentami pracuje wielu specjalistów: psycholodzy, psychoterapeuci, psychiatrzy, pedagodzy, pracownicy socjalni, pielęgniarki i wolontariusze – mówi Anna Serafin. – Dzięki temu opieka ta jest kompleksowa.

Ponieważ bolączką osób zmagających się z zaburzeniami psychicznymi jest izolacja i częste przerywanie nauki, MORS oferuje młodym także jej kontynuację. Do Zespołu Szkół Zawodowych w Miętnem koło Garwolina, blisko 40 km od Zagórza, do klasy integracyjnej uczęszcza siedmioro MORS-ów. Przyuczają się do zawodu kucharza małej gastronomii i ogrodnika. W samym Zagórzu działają przyszpitalne Liceum Ogólnokształcące i Liceum dla Dorosłych.

Nauka beneficjentów MORS-a jest pod stałą kontrolą jego kadry: w zajęciach w Zespole Szkół Zawodowych towarzyszy im jeden z terapeutów, by na miejscu służyć wsparciem im oraz nauczycielom; w obydwu liceach nauczyciele mają odpowiednie przygotowanie i współpracują z pracownikami MORS-a. Bardzo dobrą, choć dla wielu podopiecznych ośrodka nową rzeczą są „odrabianki” – co najmniej godzina nauki i przygotowywania się do zajęć następnego dnia, zawsze o stałej porze – to wyrabia systematyczność. Poza tym młodzi mogą korzystać z wielu zajęć dodatkowych i kół zainteresowań.



Kawa z MORSEM


– Ostatnio zaczepia mnie wysoki, ciemnowłosy chłopiec i pyta, czy mam książkę „Tożsamość Bourne’a” – wspomina Hanna Wasilewska z Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem. – Przecieram oczy ze zdumienia: tak, to ten sam Daniel, który jeszcze kilka miesięcy temu twierdził, że czytanie to strata czasu. Nauka kojarzyła mu się wtedy z przymusem i znużeniem; teraz ma u mnie ocenę bardzo dobrą, a mój przedmiot wybrał jako kierunkowy! – nauczycielka nie kryje satysfakcji.




– Na terapię zaburzeń psychicznych, która ma przywrócić normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, warto postawić zwłaszcza wśród młodych – tłumaczy Serafin. – Dzięki temu nie staną się stałymi podopiecznymi opieki społecznej i zasiłków, ich kilkunastomiesięczny pobyt w ośrodku także kosztuje mniej niż leczenie do końca życia; wreszcie, jeśli po wyzdrowieniu podejmą pracę, państwo będzie czerpało zyski z ich podatków, zamiast ich utrzymywać.

Od początku kwietnia ośrodek straci jednak finansowanie z Unii Europejskiej. Choć w 50% koszty jego utrzymania pokrywa NFZ, to nie wystarcza. MORS jest nie tylko modelowy, ale i międzyresortowy. – To oznacza nie tylko wieloaspektowość działań, za które powinny odpowiadać resorty polityki zdrowotnej, edukacyjnej i społecznej, ale także współfinansowanie – przyznaje Anna Serafin. – Odciąży to NFZ z tej części rehabilitacji osób z zaburzeniami psychicznymi, która nie jest stricte psychiczna. Czekamy na ustosunkowanie się wspomnianych resortów do naszej oferty.

Pierwszy przymiotnik w nazwie Modelowy Ośrodek Rehabilitacji Socjopsychiatrycznej oznacza, że powinien on znaleźć swych naśladowców. Ponieważ najlepsze efekty daje leczenie w małych grupach, ośrodków powinno być jak najwięcej. Na razie w Polsce jest jeden. Choć praca w nim jest zespołowa, wszystko spoczywa na barkach Anny Serafin. – Kiedy nachodzi mnie zmęczenie i wydaje mi się że dłużej tego nie pociągnę, na duchu podtrzymuje mnie myśl szczególna: że w każdej chwili mogę wpaść do jednej z warszawskich kawiarni, gdzie pracuje jeden z naszych byłych mieszkańców. To jest miara naszego trudu.



Imiona bohaterów zostały zmienione.

Ośrodek MORS, tel. (22) 789 90 06 wew. 195
e-mail: progres@progres-equal.eu
www.progres.equal.eu