Coraz bliżej Zmartwychwstania

Ilona Kisiel

publikacja 11.03.2008 18:58

Na Jasnej Górze mamy zazwyczaj wiele intencji. Stało się już tradycją jasnogórskich pielgrzymek, że każda niemalże grupa odprawia nabożeństwo Drogi Krzyżowej na wałach. Często widać pielgrzymów, którzy przechodzą od jednej stacji do drugiej na kolanach. Idziemy, 2 marca 2008

Coraz bliżej Zmartwychwstania



Ojciec Jerzy Tomziński opowiada, że widział, jak kiedyś młoda dziewczyna, posuwając się powoli, znaczyła tę drogę krwią poranionych kolan. Fenomen Drogi Krzyżowej prawie już wiek trwającej na wałach Jasnej Góry jest jednym z najbardziej charakterystycznych rysów sanktuarium.



W ciszy serca


Jasna Góra na przekór naszemu przyzwyczajeniu nie pozwala na pośpiech, na wewnętrzne rozbieganie, które towarzyszy nam na co dzień. Siłą rzeczy jesteśmy zmuszeni do wyhamowania, a nawet zatrzymania się… przy konfesjonale, na modlitwie, na Drodze Krzyżowej, która wcale nie musi być programem pielgrzymki grupowej, a może być punktem naszej własnej pielgrzymki. Rozważanie Męki Pana wokół klasztoru bez względu na porę roku czy dnia nikogo tu nie dziwi i nieważne, czy będziemy uczestniczyć w nabożeństwie prowadzonym przez kapłana, czy postanowimy uczynić to indywidualnie, w ciszy serca. Wielokrotnie widywano tu kard. Karola Wojtyłę, który jako arcybiskup krakowski przyjeżdżał na Jasną Górę i samotnie odprawiał Drogę Krzyżową.

Każda kalwaria ma swój charakter, modlitewny klimat, każda jest artystycznie czy architektonicznie inna, ale wszystkie prowadzą do tego samego – do przejścia wytyczoną, choć trudną drogą ku jednemu celowi – ku Zmartwychwstaniu Chrystusa. Wchodząc po schodach na jasnogórskie wały, wkraczamy w inną rzeczywistość. Za sobą, w dole, zostawiamy Wieczernik – czyli ziemski etap życia Jezusa i powoli razem z Nim wspinamy się ku temu, co w górze, wspominając i przeżywając Jego Mękę. Najlepiej być tu w tygodniu, kiedy nie ma gwaru, szumu pokrzykujących dzieci oblegających armaty przypominające o obronie klasztoru. Cisza bardziej sprzyja wnikaniu w Tajemnicę.

Przemierzając drogę od stacji do stacji, jesteśmy wysoko nad ziemią, mijamy dachy niektórych zabudowań klasztornych. Z tej perspektywy ludzie w dole są mali, za to jesteśmy na tym poziome, na którym jest Maryja w swoim Cudownym Obrazie. To oderwanie się od przyziemnych spraw powoduje, że zostajemy sam na sam z Tajemnicą, z Bogiem.



Za każdym razem inna


Figury stacji Drogi Krzyżowej umieszczone są nietypowo, bo mimo ich sporego rozmiaru są na równi z naszym wzrokiem. To dzięki temu, że stoją niżej, w miejscu dawnych fos. Postaci umieszczone wśród drzew i krzewów są bardzo realistyczne, przez co pozwalają skupić się na sacrum. Przyroda w pełni harmonizuje z tym, co się dzieje w naszych sercach. W okresie Wielkiego Postu zazwyczaj tłem naszych rozważań są puste konary, smutno sterczące gałęzie, tworzące klimat, w którym od wieków toczy się ten sam dramat. Im bliżej Poranka Zmartwychwstania, tym bardziej widać, jak to tło sprawiające wrażenie martwego nagle zaczyna ożywać. Zwykle na Wielkanoc pojawiają się na drzewach listki w kolorze soczystej zieleni. Tak więc z pozoru jest to ta sama Droga Krzyżowa, a jednak za każdym razem inna. Tak jak wcześniej inspirowani aurą jesteśmy bliżej upadków Jezusa, bliżej Jego konania, śmierci, tak w tej budzącej się do życia przyrodzie coś nas ponagla, by szybciej niż zwykle znaleźć się i zatrzymać przy ostatniej stacji, która przybliża nas do Zmartwychwstania.





Wiara polskiego ludu


Tuż po wojnie ks. prof. Konstanty Michalski, misjonarz św. Wincentego à Paulo, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego w roku akademickim 1931/32, prowadził na Jasnej Górze rekolekcje dla episkopatu. Podczas jednej z konferencji w pewnym momencie za oknami można było usłyszeć gromki głos pielgrzymów, którzy odprawiali Drogę Krzyżową. Ksiądz Michalski miał wówczas powiedzieć: „Proszę księży biskupów do okna! Uczmy się wiary, modlitwy i nabożeństwa od polskiego ludu!”.

Jasnogórska Droga Krzyżowa jest nasza, ale nie tylko dlatego, że jednoczy nas wiara i wspólne jej przeżywanie, ale też dlatego, że powstała jako dar narodu. Była zbiorowym wotum całego polskiego społeczeństwa, a jej powstanie miało związek z zakrojoną na wielką skalę odnową klasztoru jasnogórskiego, dla której jednym z ważnych wydarzeń był jubileusz roku 1900. Pierwszą stację ufundowali pielgrzymi warszawscy, co można zresztą przeczytać na postumencie.

Wcześniej stacje Drogi Krzyżowej wisiały w krużgankach Cudownej Kaplicy, ale nabożeństwa, które się przed nią odprawiały, przeszkadzały Mszom, które wierni przeżywali w Kaplicy. Ojciec Euzebiusz Rejman, ówczesny przeor klasztoru i generał zakonu, postanowił temu zaradzić i tak powstał pomysł, by stacje umieścić na zewnątrz klasztoru. Jak sam napisał w 1921 roku, podkreślając wagę tej inicjatywy: „Polacy kochają nabożeństwo Drogi Krzyżowej!”.



Wyższość treści nad formą


Czternaście monumentalnych stacji z brązu powstawało kilkanaście lat (1901–1912), a w całości dzieło stanęło na Jasnej Górze w 1913 r. Jego twórcą był znany rzeźbiarz prowadzący pracownię artystyczną na Zamku Warszawskim – Pius Weloński. Współpracował z nim wybitny architekt warszawski Stefan Szyller, który zaprojektował ogromne, wynoszące figury na poziom wałów cokoły z potężnych głazów i polerowanego granitu. W realizacji jasnogórskiego dzieła Welońskiemu przyświecał cel jak najbardziej realistycznego ukazania postaci, co dziś jest dodatkowym atutem, kiedy sztuka staje się coraz bardziej umowna, nawet ta o wymiarze sakralnym. Takie przedstawienie postaci, jak u Welońskiego, pozawala się skupić na treści a nie na formie, za co możemy być jedynie wdzięczni artyście.

Poświęcenie nowych stacji odbyło się 30 sierpnia 1913 r., a dokonał go ówczesny biskup płocki Antoni Nowowiejski w asyście biskupa kieleckiego Augustyna Łosińskiego i biskupa włocławskiego Stanisława Zdzitowieckiego. W tym dniu odbyła się pierwsza droga krzyżowa po wałach, a trzeba dodać, że na uroczystości było około 200 tysięcy wiernych!




Tradycja i współczesność


Ci, którzy wolą medytację przy bardziej symbolicznych dziełach czy też w zamkniętej przestrzeni, zawsze mogą przejść na górną kondygnację wejściowej części kaplicy Matki Bożej, tzw. przybudówkę (schodami przy zakrystii lub przez Salę Rycerską), gdzie znajduje się „Golgota Jasnogórska” Jerzego Dudy Gracza. Wiele osób preferuje jednak modlitwę wśród monumentalnych cokołów i postaci na wałach. Przed nieco omszałymi już figurami okalającymi klasztor wciąż zawsze można spotkać grupy wiernych. Każdy wie, że tam na Drodze Krzyżowej zawsze można spotkać Jezusa.