Rok po ingresie

Z metropolitą warszawskim abp. Kazimierzem Nyczem rozmawia ks. Henryk Zieliński

publikacja 03.04.2008 07:46

Myślę, że specyfika duszpasterska wielkich miast jest podobna. Jednak tym, co mnie uderzyło w Warszawie jest wielkość tutejszych parafii. Gdy chodzi o współczynniki religijności, to są mniejsze niż w wielu miastach. Ale jak się patrzy na tych, którzy do kościoła przychodzą, to łatwo zauważyć, że wiedzą po co to robią. Idziemy, 30 marca 2008

Rok po ingresie



Był Ksiądz Arcybiskup w tym roku, zgodnie z warszawskim zwyczajem, „na grobach” w Wielką Sobotę?

- Tak, jeździłem po parafiach, aby zobaczyć groby Pańskie i pomodlić przez chwilę. A przy okazji mogłem spotkać się z ludzi przynoszących pokarmy do poświęcania i kolejki ustawiających się do spowiedzi. To bardzo pocieszający widok.

Czy przez ten rok, jaki mija od ingresu, zmieniło się spojrzenie Księdza Arcybiskupa na Warszawę?

Diametralnie się nie zmieniło. Bo nie przyszedłem tu z jakimś uprzedzeniem, abym później musiał zmieniać poglądy. Myślę, że specyfika duszpasterska wielkich miast jest podobna. Jednak tym, co mnie uderzyło w Warszawie jest wielkość tutejszych parafii. Jest ich mniej w stosunku do liczby mieszkańców niż w innych miastach. I gdy chodzi o współczynniki religijności, to są mniejsze niż w wielu miastach. Ale jak się patrzy na tych, którzy do kościoła przychodzą, to łatwo zauważyć, że wiedzą po co to robią. Ci są wielką wartością! Przychodzą jako uczniowie, aby się stać apostołami wśród tych, dla których droga do Kościoła stała się z rozmaitych powodów nieznana czy mało znana.

Czy jakieś plany duszpasterskie, które Ksiądz Arcybiskup miał, trzeba było zweryfikować?

Oczywiście, że tak. Bo w tym pierwszym roku prawie trzy czwarte wysiłku wkładałem w poznawanie parafii i osób, które tworzą archidiecezję warszawską. Na tej wiedzy trzeba budować długofalowy program działania. To wymaga czasu i szerokiej współpracy. Wymaga zejścia w dół - trzeba się oprzeć na parafiach i na dekanatach. Bo cóż może zrobić biskup sam, jeżeli nie będzie miał po swojej stronie księży? Jeśli nie będzie tej podstawowej pracy ewangelizacyjnej, która należy do istoty Kościoła, a dokonuje się przede wszystkim we wspólnotach eucharystycznych? To właśnie powiedziałem księżom w Wielki Czwartek, kiedy miałem ich ponad 400 w katedrze. Wokół Eucharystii, głoszenia Słowa Bożego i posługi miłości trzeba budować nowe formy duszpasterskie, które by pogłębiały życie religijne ludzi wierzących i przychodzących do kościoła. Mają one ich przygotować do tego, aby w rodzinach i w miejscach pracy byli apostołami Pana Jezusa.

Zapraszając w tegorocznym liście na Wielkanoc pod figurę Jezusa Miłosiernego na Kole, napisał Ksiądz Arcybiskup: „uczyńmy tu warszawskie Łagiewniki”. Czy to ma być konkurencja dla Krakowa?

Nie wiem czy mnie za to w Krakowie nie skarcą. Ale będę się bronił. Bo Łagiewniki, jak mówił Jan Paweł II, są stolicą Miłosierdzia Bożego na cały świat. Mamy więc prawo do takich słów, bez pytania o prawa autorskie.




Chcę aby warszawiacy pod tą figurą o 15.00, w Godzinie Miłosierdzia, zrobili to, co się dzieje w Łagiewnikach: aby głosili miłosierdzie Boże, wypraszali je i uczyli się je czynić. Jest to potrzebne, bo choć w każdej warszawskiej parafii jest nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, to w Święto Miłosierdzia chcemy zebrać się razem. Takie nabożeństwa, jak to, czy choćby wielkopiątkowa Droga Krzyżowa, na które przychodzi parę tysięcy ludzi, aby się modlić, uważam za świadectwo wiary – znak Kościoła pielgrzymującego. To dzisiaj niesłychanie ważna sprawa.

W związku z budową Świątyni Opatrzności Bożej organizuje Ksiądz Arcybiskup w pierwszą niedzielę czerwca Dzień Dziękczynienia – również za pontyfikat Jana Pawła II. Skąd taka data i czy nie obawia się Ksiądz Arcybiskup, że będzie to coś rodzaju trzeciego dnia papieskiego w ciągu roku?

Na Dzień Dziękczynienia wybraliśmy czerwiec, ponieważ wtedy najczęściej odbywały się pielgrzymki papieskie, choćby sławna pielgrzymka z roku 1979. A też 4 czerwca 1989 r. nastała wolność. Akcent papieski będzie w tym dniu tylko jednym z akcentów. Będzie to przede wszystkim dziękczynienie za całe 200 lat naszej historii, a nawet chcemy sięgać jeszcze dalej. To ma być dziękczynienie za wszystkie drogi do wolności, które w projekcie świątyni zawarł mój poprzednik Ksiądz Prymas.

Chcemy tego dnia zwrócić uwagę na słowo: „dziękuję”. Bo kto nie umie dziękować, uważa, że jemu się wszystko należy. Ma postawę roszczeniową. To samo dotyczy społeczeństwa. Im mniej mamy wdzięczności, choćby za dar odzyskanej wolności, tym bardziej roszczeniowi jesteśmy wobec państwa. To słowo „dziękuję” chcemy skierować do Opatrzności Bożej. Chcemy Panu Bogu podziękować w tym miejscu za to, że żyjemy w wolnej Polsce.