To dobra nominacja

Z poprzednim biskupem warszawsko-praskim a dziś metropolitą gdańskim abp Sławojem Leszkiem Glódziem rozmawia ks. Henryk Zieliński

publikacja 03.06.2008 20:50

Abp Hoser to człowiek z ogromnym doświadczeniem Kościoła powszechnego, Kościoła misyjnego, ze znajomością świata i Europy, bo duszpasterzował również w jej strukturach w Brukseli. Warszawa zyskała gorliwego i światłego duszpasterza, który jako lekarz i misjonarz zawsze był blisko ludzi. Idziemy, 1 czerwca 2008

To dobra nominacja



Jak Ksiądz Arcybiskup przyjął nominację abp Henryka Hosera na Biskupa Warszawsko-Praskiego, bo chyba nie jest Księdzu Arcybiskupowi obojętne, kto będzie jego następcą na warszawskiej Pradze?

- Przyjąłem tę nominację z radością. Zresztą czekałem na nią z nadzieją już od czasu, kiedy wiedziałem, że ja sam przechodzę do Gdańska. Znam Księdza Arcybiskupa Hosera osobiście, odwiedzałem go w Rzymie i gościłem w swojej rezydencji na Pradze. Jako warszawiak z urodzenia abp Hoser będzie dobrze czuł warszawską tożsamość i będzie potrafił ją podtrzymać. Będzie miał zresztą wielkie oparcie w księżach pallotynach, którzy w diecezji warszawsko-praskiej mają swój dom prowincjalny, wydawnictwo i prowadzą kilka parafii.

Abp Hoser to człowiek z ogromnym doświadczeniem Kościoła powszechnego, Kościoła misyjnego, ze znajomością świata i Europy, bo duszpasterzował również w jej strukturach w Brukseli. Warszawa zyskała gorliwego i światłego duszpasterza, który jako lekarz i misjonarz zawsze był blisko ludzi.

Cieszę się, że pasterz, który po mnie przejmuje posługę w diecezji warszawsko-praskiej jest również arcybiskupem i to z Kurii Rzymskiej. To ważne i potrzebne dowartościowanie lewobrzeżnej Warszawy.

A jak teraz, z perspektywy Gdańska, ocenia Ksiądz Arcybiskup diecezję warszawsko-praską? Czy to trudna diecezja?

To diecezja duszpastersko bardzo bogata. Jej duchowieństwo jest uformowane tradycyjnie przez styl wielkich Prymasów Polski: kard. Stefana Wyszyńskiego i kard. Józefa Glempa. Jest to duchowieństwo dobrze wykształcone i gorliwe. Nie miałem najmniejszych problemów. Rozumieliśmy się obopólnie. A co do wiernych, to diecezja łączy w sobie cechy mentalności wielkomiejskiej i tradycyjnej - ludowej. Są także, jak w każdym wielkim mieście obszary patologii społecznej. Ale wśród wiernych dominują ludzie dobrze uformowani, mający żywą i otwartą religijność. Dobrze prowadzony jest wydział katechetyczny przez bp Stanisława Kędziorę. Katecheza to, nasza wielka szansa.

Znaczący wpływ na duszpasterstwo w diecezji ma także duchowieństwo zakonne, które prowadzi tu liczne parafie i domy formacyjne. Do tego dochodzi jeszcze praca i modlitwa około półtora tysiąca sióstr zakonnych na terenie diecezji. Ich działalność jest zaczynem, który owocuje w diecezji. To bardzo wdzięczna diecezja. Wisła dzieli Warszawę nie tylko na dwie diecezje, ale i na dwa typy wrażliwości religijnej. Po lewej stronie prawie nikt już nie mówi księdzu na ulicy: „Pochwalony…”. Wiem, bo przez 15 lat chodziłem z Długiej Miodową i Krakowskim Przedmieściem do pracy w Kurii Polowej i powrotem. A na Pradze prawie każdy księdzu się kłania. Choćby tym się różni Praga od tamtej strony.

Czy odchodząc z warszawskiej Pragi miał ks. Arcybiskup świadomość, że coś ważnego, co było do zrobienia, nie zostało dokończone?

Chciałem dokończyć przebudowę i urządzanie ośrodka rekolekcyjnego w Słupnie, bo taki dom jest diecezji potrzebny. Będę szczęśliwy, jak mojemu następcy uda się to szybko dokończyć i poświęcić. Poza tym katedra, która jest piękna, ale wymaga jeszcze drobnych elementów wystroju. Jest seminarium i dom księży emerytów – to wszystko wymaga poznania i ciągłej troski. Kolejna sprawa, to budowy kościołów, jest ich rozpoczętych 35. Nie było budowy, którą bym się nie interesował. Ale kościoła nie zbuduje się w rok.

Czego życzyłby Ksiądz Arcybiskup swojemu następcy?

Żeby się tak dobrze czuł z wiernymi i duchowieństwem na Pradze, jak ja się tam czułem.