Czas na jakość

Alicja Wysocka

publikacja 25.06.2008 15:50

Zaraz, zaraz, czegoś tu nie rozumiem. Uniwersytet postawiła na nogi królowa Jadwiga, a potem przez pięćset lat żadna kobieta nie mogła się tu uczyć? – gimnazjalistka z Trzcianki nie dowierza krakowskiemu przewodnikowi. Idziemy, 22 czerwca 2008

Czas na jakość



Ale właśnie tak było, choć do pełnych pięciu stuleci zabrakło… trzech lat. Pierwsze dziewczęta pojawiły się na Uniwersytecie Jagiellońskim dopiero w 1897 r. Czy gdyby śmierć nie przeszkodziła królowej Jadwidze dopilnować sprawy Akademii Krakowskiej, zdolne kobiety mogłyby się tu kształcić dużo wcześniej? Faktem jest, że w 1414 r. studia na Akademii rozpoczął piętnastoletni Jakub, syn Dominika z Gniezna. W rzeczywistości była to ponoć przebrana za chłopca Nawojka, córka rektora gnieźnieńskiej szkoły parafialnej. Kiedy po trzech latach studiów przygotowywała się do złożenia egzaminów bakalarskich, została zdemaskowana. W jaki sposób się to odbyło? – istnieją różne teorie, ale w efekcie Nawojkę postawiono przed sądem rektorskim. Doskonałe świadectwo nauki i moralności wystawione przez profesorów uratowało ją przed stosem. Musiała jednak wstąpić do klasztoru, gdzie po latach została ksienią.

Dziś studentki biorą rewanż za dawne lata i studiuje ich na UJ zdecydowanie więcej (68%) niż studentów (32%). W ogóle liczba studiujących (ponad 46 tys.) i kandydatów na studia (prawie 35 tys.) mogłaby przyprawić o zawrót głowy zarówno Nawojkę, jak i panny rozpoczynające naukę u progu XX stulecia. Kandydat na pierwszy rok studiów musi pokonać średnio pięć osób. Największa konkurencja jest na Wydziale Filozoficznym, na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych oraz na Wydziale Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii. Na UJ studiuje cztery razy więcej studentów niż 15 lat temu. Uczelnia wynajmuje 18 tys. metrów kwadratowych sal dydaktycznych. – Dopiero wybudowanie III kampusu umożliwi nam stworzenie godziwych warunków studiowania – zapewnia studentów rektor Karol Musioł.

Na kampusie znajdą się wszystkie wydziały przyrodnicze oraz Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej. To najważniejsze dziedziny wiedzy, na które stawia uniwersytet, uzyskując setki milionów euro dotacji unijnych. Powstała lista siedmiu wiodących tematów badawczych: biotechnologia, informatyka, jakość i konkurencyjność produktów, kształtowanie i ochrona środowiska, nanotechnologie i nowe materiały, odnawialne źródła energii oraz nowe technologie w medycynie. Budowa infrastruktury badawczej na światowym poziomie ma prowadzić zdaniem rektora do „zmiany sposobu prowadzenia badań z „wyjazdowego” na współpracę z zagranicznymi ośrodkami naukowymi”. Trzeba się spieszyć, bo mimo podjętych inwestycji, świat cały czas nam ucieka. Władze uczelni mają tego świadomość. W przemówieniu do parlamentarzystów z Małopolski w styczniu br. rektor Musioł postulował zbudowanie nowego modelu finansowania szkolnictwa wyższego polegającego na wsparciu uczelni-liderów. „W krajach zachodnich «okręty flagowe» już są wybrane i płyną bardzo szybko do przodu. (…) Jeżeli co roku kilka procent najzdolniejszych maturzystów zostanie przejętych przez uczelnie innych państw, to zagrożony jest rozwój cywilizacyjny Polski. Niemożliwe jest stworzenie okrętu flagowego z uczelni, w której 95% dotacji przeznaczonych jest na pensje pracowników, a 5 na rozwój. Cóż, powiem wprost: pedałujemy w miejscu. (…) Zrobiliśmy niesłychany skok ilościowy, nadszedł czas na jakość” – mówił.





Jeszcze radykalniejszy w ocenie stanu polskiego szkolnictwa wyższego jest Jan Filip Staniłko, doktorant na Wydziale Filozoficznym UJ. Niedawno na łamach Rzeczpospolitej diagnozował: „Wystarczy wyjechać kilkaset kilometrów na zachód, żeby wyleczyć się ze snów o potędze. Polskim uniwersytetom przydałaby się reforma równie jakobińska z ducha co ta, którą w latach 1777–1780 zafundował Akademii Krakowskiej 27-letni wówczas Hugo Kołłątaj. Polskie uczelnie publiczne są fatalnie zarządzane mimo rozległej – w stosunku do finansowego zaangażowania państwa – autonomii. Jest ona zresztą używana przez korporację profesorską głównie do ochrony swoich interesów. Polskie uniwersytety są bytami, które w anarchiczności rywalizować mogą jedynie z PKP czy górnictwem”.

Czy Uniwersytet Jagielloński stanie się pionierem zmian cywilizacyjnych tak jak w XV i XVI wieku w okresie swojego rozkwitu, gdy połowę studentów stanowili żacy zagraniczni, czy pogrąży się w zacofaniu jak w stuleciach XVII i XVIII? „Jeszcze nic nie jest przesądzone” – zdają się mówić średniowieczne mury Collegium Maius, gdzie dziś można oglądać pamiątki chwały i upadku krakowskiej Jagiellonki. To prawda, że tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. W ostatnich kilkudziesięciu latach do berła królowej Jadwigi dołączyły noblowski medal Wisławy Szymborskiej i hollywoodzki Oscar Andrzeja Wajdy. Uniwersytet Jagielloński ma bowiem swoją magię. Jest jedyną polską instytucją działającą nieprzerwanie od 1364 r.! Już choćby dlatego studia tutaj mają niezwykły charakter. – Tu człowiek ociera się o patynę wieków Dla mnie niezapomniane pozostaną święta Uniwersytetu, obchodzone co roku w maju. Składa się wtedy kwiaty na Wawelu, na grobie fundatorki Uczelni – Królowej Jadwigi. Równie wzruszająca jest inauguracja roku akademickiego w starej Auli Collegium Novum. Tu nad wszystkim i wszystkimi także czuwa Królowa – w swoim wspaniałym portrecie.

Gdy byłam studentką polonistyki, podczas inauguracji roku akademickiego, zawsze na nią patrzyłam. Potem szłam do Katedry wawelskiej , żeby pomodlić się przy jej sarkofagu. To jest wielki symbol Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zawsze powtarzam i jestem dumna, że zrobić tak wielką rzecz udało się kobiecie. Dlatego z niecierpliwością czekam, kiedy kobieta zostanie Rektorem UJ. Kiedyś musi się to stać, to powinna być mocna kobieta, chociaż nieraz moc objawia się w słabości – uśmiecha się Zofia Cześnikiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W krakowskim środowisku akademickim często wraca się do słów człowieka, który także rozsławił na cały świat Uniwersytet Jagielloński. Był on absolwentem i ostatnim doktorem habilitowanym na Wydziale Teologicznym przed jego usunięciem z UJ w 1954 r. (Dziś tradycje wydziału kontynuuje Papieska Akademia Teologiczna). Otrzymując w 1983 r. doktorat honoris causa mówił o Uniwersytecie jak o swojej Alma Mater. To oczywiście Jan Paweł II, który wielokrotnie spotykał się z naukową kadrą UJ. W 1996 r. podczas spotkania w Watykanie z delegacjami polskich uczelni wyższych powiedział między innymi do przedstawicieli swojej Alma Mater: „Uniwersytet Jagielloński jako wyjątkowe środowisko tworzenia narodowej kultury, niech będzie miejscem kształtowania ducha patriotyzmu – takiej miłości do Ojczyzny, która staje na straży jej dobra, ale nie zamyka bram, lecz buduje mosty, ażeby dzieląc się z innymi, to dobro pomnażać. Polska potrzebuje światłych patriotów, zdolnych do ofiar dla miłości Ojczyzny i równocześnie przygotowanych do twórczej wymiany dóbr duchowych z narodami jednoczącej się Europy”. (za miesięcznikiem Alma Mater nr 100).